Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 68.36km
  • Teren 10.87km
  • Czas 02:54
  • VAVG 23.57km/h
  • VMAX 40.36km/h
  • Kalorie 2913kcal
  • Podjazdy 430m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka jednodniowa służbowa na dzień do Tomaszowa

Środa, 26 września 2018 · dodano: 26.09.2018 | Komentarze 12

Przed tym wyjazdem miałem jakiegoś dziwacznego, niewytłumaczalnego stresa - może to kraksa wyłazi dopiero teraz, może to, że jechałem służbowo i nie mogły nawalić ani pociągi, ani rower - ani ja. A może wszystko na raz.

I, jak to zawsze przy takich złych przeczuciach bywa - albo się sprawdzają, albo - wręcz przeciwnie! Tak było i dziś - znaczy: wręcz przeciwnie ;) Wyszła bardzo sympatyczna, choć chwilami męcząca ze względu na nawierzchnie i wiatr wycieczka - taka, jak to się mówi: nie za krótka, lecz w sam raz ;)

Rankiem rześkim, ale na szczęście nie tak strasznie wczesnym jak codziennie pojechałem więc najpierw na Uć Fabryczną, tu kupiłem bilety (również na powrót) i wsiadłem w Regio, gdzie kupiłem kolejne kolejowe bilety - tym razem na Mery, bo na dworcu nie sprzedają. Jak zwykle zatem jakieś kombinacje - pekap nie byłby sobą, gdyby tak nie było!

Słoneczko od rana pięknie świeciło, wiatr z WSW stopniowo zaś wzmagał do porywistego - zasadniczą część wycieczki zacząłem od objechania Tomaszowa, a konkretnie miejsc, gdzie musiałem dotrzeć bądź z pieczątkami, bądź z paszportami turystycznymi przygotowanymi na regionalne obchody Światowego Dnia Turystyki już w najbliższy weekend.

I tak, kolejno jak na wisiorku odhaczałem kolejne koraliki: Muzeum Miasta, Galerię Arkady, Punkt Informacji Turystycznej, Arenę Lodową, Skansen Rzeki Pilicy - i wreszcie (kostropatą asfaltową dedeerówą - w centrum były kostkowe) - Groty Nagórzyckie. Co do wspomnianych "dróg" "rowerowych" miasta Tomaszowa, to przyjąłem na dziś zasadę bardzo ograniczonego zaufania (by nie rzec kompletnego jego braku) i elastycznie korzystałem z nich tam, gdzie asfalt był jeszcze gorszy niż rzeczone. Czyli mniej więcej w połowie;) Pozostała część nie rzucała mi się w oczy nachalnie, więc je po prostu przegapiłem! Podczas nie-przegapiania minął mnie jeden radiowóz: 1:0 dla mnie :D

Za Grotami wreszcie się skończyły nieszczęsne wynalazki - i jak człowiek pomknąłem szosą nadspodziewanie pagórkowatą na tamę w Smardzewicach - tu krótki postój. Jak na Zalewę Sul. były dziś całkiem spore fale - szumiały i huczały o betonową opaskę jak nad jakimś morzem. Dodam, że w samej wsi Smardzewice zbudowali (ale jeszcze nie oznakowali - zatem 2:0 dla mnie!) kolejne kościste arcydzieło - oczywiście w użyciu  zatem pozostała póki co szosa ;)

Na końcu wsi skręciłem w prawo - i wkrótce przepadłem w przepastnych borach Puszczy Pilickiej - piękną (ze względu na widoki, a nie nawierzchnię;) drogą leśną dotarłem już całkiem z wiatrem (wcześniej bywało różnie) do Sługocic - tu znów pojawił się równiutki asfalt aż do Inowłodza. A wiało tak potężnie w plecy, że pod górki rower przyspieszał do 27 km/h. Mogłem zatem nieco podreperować nadwerężoną dedeerami i lasem średnią.

W Inowłodzu pozostawiłem aż 7 pieczątek w dwóch miejscach (w tym na Zamku, gdzie będzie od piątku do niedzieli oko turystycznego cyklonu, z którego powodu właśnie to dzisiejsze rowerowanie) i zawróciłem na Tomaszów - pod wiatr. Tym razem, ponieważ nadal wiało potężnie, prędkość z górki spadała do 23 km/h :P

Wkrótce pojawił się kolejny kreatywny pomysł dla rowerzystów - szutrowa rowerówka do Spały, idąca mniej więcej wzdłuż równiutkiej szosy. Na szczęście, póki co, jest ten szuter w miarę równy i ubity, ale moc podjazdów pod leśne górki, zakrętasy wokół każdego drzewa i jazda pod wiatr sprawiły, że łącznie do kupy męczliwe toto było. W dodatku źle oznakowane, co sprawiło, że na kilkaset metrów wyjechałem znów na szosę. Czyli jak dla mnie: dobrze oznakowane, bo nieoznakowane ;)

Po dotarciu do Spały (1 pieczątka w restauracji) zjadłem i wypiłem w rzeczonym przybytku - jakieś strasznie przesłodzone ciasto francuskie z jabłkami podawane na ciepło (chyba niestety z mikrofali), do tego przeciętna kawa - cenowo co prawda na szczęście nie powalało (12,50 za całość), ale smakowo - niestety tym bardziej. Po konsumpcji jeszcze szybki look na drewniany kościółek w stylu podhalańskim - i myk do bunkra kolejowego w Konewce - ostatniego punktu dzisiejszego programu. Borze Nadpiliczny - jaki dziurawy asfalt tam prowadzi (a wcześniej przedwojenna bazaltowa drobniutka kosteczka - śliska jak diabli!)

Po zdobyciu bunkra - już tylko do Tomaszowa na pociąg. Miałem dwie możliwości: wrócić do Spały i tłuc się kilka km-ów przez las wzdłuż dobrego asfaltu kostkową dedeerówą z fałdami powypychanymi przez korzenie sosen, albo objechać 2x dłuższą drogą przez wygwizdowy okrutne (Glinnik, Luboszewy) asfaltem. Zgadnijcie, którą opcję wybrałem ;)

Tak więc po dotarciu jak Bozia, a nie urzędasy przykazali na dworzec w Tomaszowie okazało się, że za kwadrans mam wcześniejszy o 2h niż planowałem ciapąg - tym lepszy, że od razu na Fabryczną, a nie, jak było w planach na Widzew (i stąd dycha rowerowa do domu). Może i bym na tym Widzewu ambitnie wysiadł i wyszła by na koniec obiecana 70+, ale zza horyzontu wylazła paskudna czarna chmura, więc dojechałem do Fabrycznej, by mieć jak najbliżej do domu - po wysięściu zaczęło niesympatycznie pokropywać, więc już najkrótszą (co nie znaczy, że najwygodniejszą) trasą dotarłem równo z większym kropaniem do chałupy.

Trochę tradycyjnych fotek z części miejsc pieczątkowych oraz najciekawszych uchwyconych po drodze - w Relivie.




Komentarze
huann
| 20:30 środa, 26 września 2018 | linkuj Znaczy - przez Królową Wolę? Dawno tam nie jechałem, ale, jak przed chwilą pisałem jest równiutki asfalt w drugą stronę (na Glinnik), więc pewnie zrobili całość. W najgorszym wypadku nie jest to wcale daleko. Tyle, że się mija bokiem Spałę. Jeśli zaś od Spały - to po drodze przed krzyżówką w Konewce jest dość krótki, ale upierdliwy kawałek z (przed?)wojennej bazaltowej kostki, o którym pisałem we wpisie.
meteor2017
| 20:25 środa, 26 września 2018 | linkuj Aha, w Inowłodzu są pociski (w tym młodszym kościele), w Rzeczycy zresztą też.
meteor2017
| 20:24 środa, 26 września 2018 | linkuj A, czyli wzdłuż krajówki... ja do ewentualnego przeskoczenia od Spały do Inowłodza typowałem raczej tę szosę nieco na północ, co prawda się łukiem nieco nadrabia, ale za to wygląda na boczną.
huann
| 20:20 środa, 26 września 2018 | linkuj Są miejsca lepsze i gorsze, ale mnie na Mery wytrzęsło, więc szkoda Emeski. Bardzo dobry asfalt jest z Tomaszowa przez Luboszewy na Glinnik do krzyżówki przy tartaku w Konewce, ale po skręceniu na bunkry (w lewo patrząc od tej strony) zaczyna się nawierzchniowa straszność.
Bitels
| 20:15 środa, 26 września 2018 | linkuj No i bardzo przydatny wpis. Może uda się jeszcze w tym roku pojechać do Konewki. Chciałbym Emeską, ale jak tam takie "polskie drogi", to pojadę żmijkiem, czyli Viper'' em :)
huann
| 20:15 środa, 26 września 2018 | linkuj Dzięki za ostrzeżenie - co prawda do Ostrołęki się nie wybierałem, ale teraz tym bardziej! :D
Przebieg szutrówy (z moją chwilową oszibką w Teofilowie) dobrze widać przy powiększeniu mapki dzisiejszej trasy (między Inowłodzem, a Spałą):

https://mysports.tomtom.com/service/webapi/v2/activity/perm_7b1oHtTkXd61dgDmCpXEuAdZ2TntBZGxjHdhAkAsrNAhv3emAPF4YrkhXllViQNbqM7lv54vQGvpNkFDhckD2w?format=html

Mimo wszystko o niebo (póki co) lepsza niż ta pomiędzy Juratą, a Helem.
meteor2017
| 20:07 środa, 26 września 2018 | linkuj Pojedź do Ostrołęki, cpr z centrum do koszar z pewnością zdobędzie dla niej palmę pierwszeństwa, a na pewno na podium wepchnie... zwłaszcza że w Grodzisku nieco się poprawiło, tak jak wspomniałem tymi kostropatymi nie trzeba już jeździć (przeznakowane), choć niestety to i owo (acz nie tak koszmarne) niestety przybyło.

Ta szutrówa-dddrówa to wzdłuż drogi krajowej nr 48?
Trollking
| 20:05 środa, 26 września 2018 | linkuj Fajna sprawa!
huann
| 18:54 środa, 26 września 2018 | linkuj To schron kolejowy - jeden z dwóch w okolicy. Ten jest urządzony jako obiekt muzealny, ale drugi stoi opuszczony samopas.
malarz
| 18:51 środa, 26 września 2018 | linkuj Bardzo interesujący opis wycieczki :)
Fotki również ciekawe np. baśniowa stara łódź czy też żelbetowy schron w Konewce.
huann
| 18:18 środa, 26 września 2018 | linkuj Tomaszów niestety dzierży u mnie od dziś jedną z trzech kostropatych palm (obok 1. Grodziska też Mazowieckiego oraz Słupska). Na szczęście spodziewałem się mniej więcej właśnie tego, więc nie byłem zaskoczony. Jedyny mały plusik to fakt, że przeważnie kostka niefazowana.

A te pieczątki, bo po zebraniu kompletu w paszporcie delikwent wycina odpowiedni kupon zeń i przesyła nam. A my losujemy 10 szczęśliwców - dostaną różne gadżety, książeczki i inne takie - oczywiście o tematyce tomaszowsko-turystycznej.
A nawet jak nie zbierze, to ma fajną pamiątkę :)
Wygląda zaś to tak: http://www.rotwl.pl/paszport_sdt_2018_juz_dostepny_w,6230,0,0.html
Trollking
| 18:11 środa, 26 września 2018 | linkuj Widokowo godnie, nawierzchniowo - jak czytam - koszmarnie. Tomaszów zdecydowanie hańbi pewne fajne imię ;)

A te pieczątki to po co? :)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!