Info
Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89267.43 kilometrów - w tym 3446.39 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2023
Dystans całkowity: | 404.43 km (w terenie 11.20 km; 2.77%) |
Czas w ruchu: | 17:24 |
Średnia prędkość: | 23.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.10 km/h |
Suma podjazdów: | 1532 m |
Maks. tętno maksymalne: | 173 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (80 %) |
Suma kalorii: | 6719 kcal |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 50.55 km i 2h 10m |
Więcej statystyk |
- DST 21.43km
- Teren 2.44km
- Czas 00:58
- VAVG 22.17km/h
- VMAX 47.40km/h
- HRmax 163 ( 88%)
- HRavg 135 ( 73%)
- Kalorie 372kcal
- Podjazdy 128m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
PodUć-ie ze spawaniem ramy
Czwartek, 30 marca 2023 · dodano: 30.03.2023 | Komentarze 2
Dziś naprawa pękniętej ramy w zakładzie spawalniczym pod miastem: najpierw, tak daleko, jak się dało podjechać, podjechałem z rowerem autobusem MPK. Oczywiście kierowca zaczął mendzić, że "nie powinien mnie brać, bo brak miejsca, no chyba, "że pasażerowie nie mają nic na przeciwko i vis a vis" - a propos: nie mieli, mimo, że w autobusie był tłok i nawet jedna matka z wózkiem w jedynym miejscu, gdzie można zmieścić bezproblemowo rower. Ale tak to jest, gdy się puszcza krótki pojazd raz na godzinę... Dobrze, że się udało, bo miałem umówioną w zakładzie wizytę na konkretną godzinę i nie dałoby rady zrobić tego dziś w innym momencie. Ale co se musiał pogadać pan kierowca, to jego. Kocham tę typową polską życzliwość, gdy zdarzy się nieszczęście, a jednocześnie człowiek zdany jest na pomoc tzw. bliźniego. Kompleksiki, kompleksiki...Do spawalni musiałem jeszcze dojechać 3 km-y rowerem - na szczęście po równym asfalcie. A tutaj miła niespodzianka: trzech przesympatycznych, młodych gości, z czego jeden to były rowerowy serwisant! Tak więc od razu wiedziałem, że Mery trafiła pod palnik fachowców - mimo, iż byli zawaleni robotą i czekał ich jakiś wyjazd, poświęcili mi calutką godzinę, by zrobić porządnie i dokładnie - choć ich wcale nie prosiłem, to jeszcze mi zabezpieczyli spaw przed korozją farbą, a w dodatku pan były serwisant wykrył skrzywienie osi w tylnym kole i doradził szybką wymianę w profesjonalnym serwisie. Kurczaki, tak po prostu normalnie i miło bez żadnych konieczności płaszczenia się przed Panem i Władcą powinno być choć trochę częściej...
Zapłaciłem 5 dych - i uważam, że to naprawdę było minimum, czego mogli ode mnie zażądać. A potem ruszyłem trochę potestować nowy spaw - niezbyt daleko, bo zniechęcająco i solidnie dziś wiało z SW, więc głównie jazda po lesie i jego zawietrznymi skrajami - często też terenowo-wertepiasto. Jak na razie (odpukać) wszystko gra i bucy :)
Wykonałem też telefon do "mojego" serwisu celem umówienia wymiany ośki w kole. Po cichu sądziłem, że może nawet uda się to zrobić dziś od ręki, ale serwis na ten moment rzecz jasna zawalony naprawami i przeglądami, więc najbliższy termin dopiero za trzy tygodnie. Zatem pozostaje już tylko trzymać manetki, by oś dotrwała.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 61.07km
- Teren 0.50km
- Czas 02:52
- VAVG 21.30km/h
- VMAX 47.60km/h
- HRmax 171 ( 92%)
- HRavg 148 ( 80%)
- Kalorie 1029kcal
- Podjazdy 281m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Zastryjkowie w ruinie
Środa, 29 marca 2023 · dodano: 29.03.2023 | Komentarze 6
"A miało być tak pięknie" - odc. 5728: w sumie pięknie było - słonecznie, nie za ciepło, nie za zimno, wiało co prawda chwilami troszkę mocniej (z SW), ale bez tragedii, zatem udało się wykręcić nietypową, sporą pętelkę w wersji odwrotnej niż zwykle - na od dawna nie odwiedzane Zastryjkowie. Tyle z plusów. A cała reszta... hmm...Zaczęło się od dopompowania kół na pobliskim kompresorze - tu okazało się, że stara Sigma śpi i za nic nie chce się obudzić :/ Kombinowałem z kabelkiem, magnesikiem, licznikiem etc. - nie i już.
Jak nie, to nie - wszak mam jeszcze HuaWuja na łapie i Stravę w komórce. No dobrze - HuaWuj w połowie wycieczki się wyłączył bez powodu - po chwili uruchomiłem go ponownie - efekt był taki, że podzielił mi wycieczkę na dwie połowy.
Nic to.
Strava z kolei kilka razy nie przyautopauzowała i liczyła postoje do czasu jazdy: tu już byłem mocno zesrożony, bo w związku z doliczaniem czasu postoju do czasu jazdy (podobnie było przed kilkoma dniami w drodze do Wawy - tam jednak wiedziałem, ile trwał postój i mogłem odliczyć, a dziś było ich kilka krótkich, więc nie wiedziałem!) średnia zaczęła przypominać jakąś miejską średnią zimową :/ Prawdziwy zonk zdarzył się jednak już podczas mozolnego (pod górki i wiatr) powrotu: na czterdziestym kilometrze tył Mery na lekkim łuku nagle dziwnie zatańczył, coś zachrobotało... Zatrzymałem się, bo sądziłem przez chwilę, że to kapeć, ale nie - myślę sobie: pewnie wbił się jakiś żwirek w oponę i stąd mną zachybotało. Żwirku nie ma, widać wyleciał - i znów będzie wszystko OK... Nic z tego! Po kolejnych kilku metrach już wiedziałem, że jest coś bardzo, ale to bardzo nie tak - moje podejrzenia padły na suport (ale jakbym go ukręcił, to nie mógłbym pedałować!) albo oś w tylnym kole. Wywróciłem Meri do góry bebechami i sprawa się wyjaśniła: tuż przy mocowaniu tylnego koła na poziomym wsporniku PĘKŁA RAMA! :-O
Jasny Gwint - a do domu jeszcze 22 km-y!
Dalsza jazda to megaasekurancka prędkość (z czym akurat nie było problemu, bo jak wspominałem pod wiatr i pod górki) z latającym cokolwiek tyłem - średnia i tak była dziś stracona, więc w ogóle o niej zapomniałem, tylko starałem się cało wrócić najkrótszą trasą na wierzgającej Meri wśród śmigających tirów do domu. Trasa o tyle okazała się pożyteczna, że po drodze mogłem zajrzeć w miejsce, gdzie spawano mi poprzednie pęknięcie ładnych parę lat temu. Co prawda już tam nie spawają, ale miły pan polecił mi znajomą spawalnię. Udało się skontaktować i jutro czekają mnie tuż za miastem i pod lasem Bardzo Ważne Spawy do załatwienia ;) Tylko jeszcze muszę tam jakoś dotrzeć! :P
Dla tych, co mają już dość tej ruiny - LINK z fotkami do wczorajszej pieszej przebieżki wokół Lasu (20 kilometrów - 4 pory roku na zdjęciach:), zaś dla tych, co jeszcze nie mają dosyć ogólnej ruiny wszystkiego dzisiejszego - LINK z fotkami dwóch zruinowanych pałaców (i nie tylko), które odwiedziłem dziś za Stryjkowem, czyli na tytułowym Zastryjkowiu - w Woli Błędowej i Bratoszewicach. Nie byłem tam szmat czasu, ale od lat nic się w temacie ruin nie zmienia - ciekawe zabytki, jak to u nas popadają w ruinę. Meri zatem, wraz z licznikiem, który 17 km-ów przed metą nagle bezdotykowo, czarodziejsko i jakże szyderczo ożył oraz całą resztą świetnie się dziś dopasowała do modnych trendów :P
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 143.52km
- Teren 0.48km
- Czas 05:36
- VAVG 25.63km/h
- VMAX 49.90km/h
- HRmax 165 ( 89%)
- HRavg 142 ( 77%)
- Kalorie 2476kcal
- Podjazdy 299m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć-Wawa (i Uć)
Czwartek, 23 marca 2023 · dodano: 23.03.2023 | Komentarze 10
Wczoraj wieczorem nieco uważniej przyjrzałem się prognozom na najbliższe dni: od dziś miało silnie wiać z kierunków między SW, a W, ale tylko dziś miało (raczej) nie padać. O 8.30 rano podjąłem dziś szybką decyzję: na Wawę, od roku nie jeżdżoną (aż wstyd)!Ze spontanami tak zwykle bywa, że nie do końca spełniają oczekiwania - i dziś właśnie tak było. Wiatr wiał początkowo zbyt słaby, w dodatku wyraźnie z SW (zamiast z W /WSW), więc połowa drogi (do Nieborowa) mimo zawsze pomocnych zjazdów ze średnią znacznie gorszą niż zwykle. W Nieborowie chwila postoju (z nowości: z Nieborowa w kierunku Bolimowa chyba ciągną jakąś ładną, odseparowaną zabytkową aleją drogę rowerową - oby asfaltową). Kolejny postój (blisko godzina, by naładować komórkę z powerbanku) w Kaskach pod tężnią - jeszcze nieczynna po zimie. Kolejne nowości dedeerowo-asfaltowe na wjeździe do Błonia - tu stuknęła stówka, a wiatr nieco zmienił kierunek i zaczął bardziej współpracować, jednocześnie znacząco się wzmógł. Do Kask było słonecznie i nadspodziewanie ciepło, potem przyszły chmury, ale dopiero w Wawie zaczęło leciutko i niegroźnie kropić. Nim jednak Wawa, tradycyjne kupowanie zniczy u Pani Babuszki w Pruszkowie-Żbikowie (ale się ucieszyła na mój widok, ja na jej też, bo chyba ma ze sto lat!:) i ogarnianie rodzinnego cmentarzyka, na którym m.in. sprzątnąłem wieniec z Bożego Narodzenia... A potem na pociąg - jednak nie na Zachodnią, z której wszystko jeździ byle jak i rzadko w związku z przebudową, a aż na Gdańską. Dedeery na mojej trasie potwornie rozbebłane, ruch ogromny, po Wawie jeździ się mówiąc wprost tragicznie. Po drodze postanowiłem jeszcze turystycznie odwiedzić na Powązkach wcześniej nie widzianą Aleję Zasuszonych;) - spotkałem wielu zacnych obywateli sprzed lat (a raczej ich grobowce - patrz: fotki w linku powyżej).
A z pekapem jak zwykle cyrk: kupiłem bilet na Intercity na godz. 18.11 na Widzew, by tam się przesiąść na e-ŁKĘ i podjechać prawie pod dom, bo już miałem serdecznie dość kręcenia na dziś. W międzyczasie przyjechało jadące m.in. na Widzew inne Intercity - czyli spóźnione (a jakże!) 40 minut słynne "Pobrzeże". Jeżdżę nim regularnie od lat i tylko raz nie było spóźnione. Mniejsza z tym - ale jak chciałem do niego wsiąść, to konduktor stwierdził, że mnie nie weźmie, bo nie ma miejsca na rower. Musiałem kwitnąć teoretycznie kolejne pół godziny w oczekiwaniu na mój pociąg - teoretycznie, bo podstawił się 15 minut po czasie, mimo, że ten skład akurat znikąd nie jechał. W międzyczasie wszystkie inne zapowiadane pociągi miały znaczące opóźnienia - rekordzistą był pociąg z... Łodzi, który normalnie jedzie 80 minut i miał dokładnie taką samą obsuwę. How nice! Czekając na swój pociąg zdążyłem zmarznąć, nieco zmoknąć - gdy wreszcie udało się ruszyć, oczywiście w zaistniałej sytuacji nie zdążyłem na przesiadkę na Widzewie, bo e-ŁKA mimo tego, że wiedziała o tym, że ja (i nie tylko ja) będę się przesiadać, nie raczyła zaczekać 10 minut - nagle okazało się, że są punktualni! Żenada. Mogłem wysiąść na tym Widzewie i czekać na następną e-ŁKĘ godzinę, ale była 20.00, miałem dość serdelecznie wszystkiego, więc dojechałem na Fabryczny i stąd jeszcze prawie 5 km-ów rowerowo z rozbolałym do pełni szczęścia kolanem do domu.
No, ale cmentarz wysprzątany na wiosnę - i w sumie wszystko by było OK, gdyby nie fakt, że ładując drugi raz komórkę (na cmentarzu właśnie) zapomniałem zastopować Stravę, a ta franca cały czas mi liczyła postój do czasu jazdy - w sumie doliczyła aż 25 minut! Dobrze, że wiedziałem, o której się zatrzymałem i ile muszę odliczyć od czasu jazdy, bo by wyszła beznadziejna jak na Wawę średnia. Ale i tak do ideału dziś było daleko: wiatr, forma, przebijanie się przez Wawę i na koniec Uć sprawiły, że to jedna z gorszych średnich na tej trasie. Za to wyszło najwięcej km-ów od ho-ho ze względu na inne dworce niż zazwyczaj. Dystans oczywiście zawiera też dojazd do domu już po wysięściu z pociągu. A jutro nierowerowa laba ;p
Kategoria 3. Setuchna to już cóś!, 8. Szybka Wawa
- DST 34.01km
- Teren 1.59km
- Czas 01:27
- VAVG 23.46km/h
- VMAX 48.60km/h
- HRmax 160 ( 86%)
- HRavg 135 ( 73%)
- Kalorie 560kcal
- Podjazdy 213m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka DoKlęSk
Środa, 22 marca 2023 · dodano: 22.03.2023 | Komentarze 4
Skrócona wersja wczorajszego pętelkowania, czyli klasyczna mikropętelka do Dobrej, Klęku i Skotnik - z powrotem via nieco podeschnięty już Las, tak, aby by schronić się przed wiatrem. A wiało dziś równo z SW, troszkę mocniej niż wczoraj, więc jakieś 40% trasy z wiatrem, a reszta halsowanko po pagórkach pod wiatr - chwilami dość męczące. Podjechałem też ambitnie aż do Ukrainy;), ale ktoś zakosił tablicę z nazwą wsi: pewnie jakieś ruskie... Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 45.16km
- Teren 0.60km
- Czas 01:54
- VAVG 23.77km/h
- VMAX 46.50km/h
- HRmax 173 ( 94%)
- HRavg 143 ( 77%)
- Kalorie 717kcal
- Podjazdy 239m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka (dość) klasyczna
Wtorek, 21 marca 2023 · dodano: 21.03.2023 | Komentarze 5
Wiosennego rozruchu ciąg dalszy: późnopopołudniowa pętelka na Stryjków i abarot (z wypustką na skraj błotnistego po nocnych i porannych opadach Lasu Szczawińskiego, w który bardziej się nie wbijałem - szkoda napędu!) - tak jakoś dawno nie pętelkowałem klasycznie. W sumie po zimie tylko tyle się zmieniło, ze dziur przybyło - i to niestety sporo. Ogólnie jednak jechało się nie najgorzej jak na brak formy, choć zrobiłem mały błąd taktyczny: miało wiać z W, więc z górki i generalnie z wiatrem chciałem się rozruszać, by wrócić jak zwykle pod górki i pod wiatr, kiedy nie patrzy się już na prędkość, tylko chce się być jak najszybciej w domu ;) Tymczasem wiało z NNW (na szczęście najwyżej umiarkowanie, a pod koniec wręcz niezauważalnie), zatem bonusy ze zjazdów pożarł przednio-boczny wiatr, a z powrotem na podjazdach pomogło tyle, co nic. Co tam, ważne że ptaszęta świergolą, bo lasów na trasie póki co jakoś w większości przez zimę nie wycięli. Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 18.03km
- Teren 4.83km
- Czas 01:27
- VAVG 12.43km/h
- VMAX 40.10km/h
- HRmax 128 ( 69%)
- HRavg 106 ( 57%)
- Kalorie 314kcal
- Podjazdy 108m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
W kniei z Bitelsami :)
Niedziela, 19 marca 2023 · dodano: 19.03.2023 | Komentarze 6
Wiosenna, ptasio-rozćwierkana po lesie i nie tylko wycieczka rowerowo-skuterowa z kol. Bitelsową i kol. Bitelsem. Na początek pojechaliśmy asfaltowymi dedeerami zobaczyć nowy łódzki park - Zieloną Ostoję, potem podjechaliśmy w okolicę widokowej Górki Śmieciowej (niestety, za stroma na wjazd), dojechaliśmy do łagiewnickich kapliczek i zerknęliśmy przez parkan na już niemal całkowicie odnowiony dawny Pałac Heinzlów - a potem, by ominąć dziurawe asfalty ulicy Wycieczkowej na których Bitelsową niemiłosiernie wytrzęsło (a nas też) wbiliśmy w głąb lasu w leśne ścieżki, by wychyn(ch)nąć znów na równe już asfaltówki koło Arturówkowych Stawów.W lesie dziś aż gęsto od ludu - widać, że wszyscy ruszyli przywitać wiosnę: rowerzyści, biegacze, kijkacze i psowi psacerowicze oraz dzieciowe wycieczki. Mimo to były chwile, gdy było słychać wspomniane wcześniej ptaszęta, a cała wycieczka wspaniale relaksująca. Dawno nie jeździłem tak po prostu, zawsze jest jakiś plan, cel, czas na to przeznaczony etc. - dziś pełna rekreacja :)
Dzięki - i do następnego razu! :)
Link do relacji kol. Bitelsa - TU.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 20.05km
- Teren 0.76km
- Czas 00:52
- VAVG 23.13km/h
- VMAX 52.10km/h
- HRmax 168 ( 91%)
- HRavg 137 ( 74%)
- Kalorie 330kcal
- Podjazdy 127m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Miejsko-leśna mikropętelka antywietrzna z marcowymi sandałkami
Sobota, 18 marca 2023 · dodano: 18.03.2023 | Komentarze 11
Dziś wiało podobnie jak wczoraj i z podobnego kierunku, a ponieważ nie było sensu znów jechać na Kutno, zatem krócej, aczkolwiek bardziej ambitnie, czyli pętelka w wersji antywiatrowej - niestety w wersji mikro, bo dłuższa trasa oznaczałaby zachechłanie się na polach pod wiatr, a tak mogłem wrócić częściowo osłonięty przez las.Co do temperatury, to tak jeszcze w tym roku nie było: jedna para cienkich getrów, jedna cienka bluza polarowa, rękawiczki bez palców - i... sandałki! :-O
A wcześniej jeszcze całkiem udane z M. ho-PSA po parku :)
Z kolei na jutro szykuje się coś niezwykłego - ale nie uprzedzajmy faktów! ;)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 61.16km
- Czas 02:18
- VAVG 26.59km/h
- VMAX 43.80km/h
- HRmax 169 ( 91%)
- HRavg 142 ( 77%)
- Kalorie 921kcal
- Podjazdy 137m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek w Piątek! By nie było smutno - na dodatek Kutno :)
Piątek, 17 marca 2023 · dodano: 17.03.2023 | Komentarze 6
Dość dziadowania, dość miesiąca cherlania i na wadze przybierania!Dość!
Tak sobie właśnie powiedziałem wczoraj przeglądając prognozy na dziś: miało wiać solidnie z SSE (i wiało), miało być ładnie (i było) i optymalnie termicznie (też było - doszło do dziesięciu kresek!). Aby się nie zachechłać wyjazd potraktowałem jako rozruch po przerwie - zatem z wiatrem i z górki do Kutna (niemal identyczną trasą jak w styczniu), skąd powrót e-ŁKĄ - i jeszcze 5 km-ów na koniec do domu pod wiatr, co mnie niestety bardziej zmęczyło niż wcześniejsze 50 plus.
Po drodze tylko jeden postój - w Piątku, a jakże ;) Odsłuchałem hejnału z Wieży Playbackiej - odkąd Piątek to miasto - nawet lokalny hymn tam grają! :D Zdjęć prawie nie robiłem, bo musiałbym się powtórzyć z tymi ze stycznia, ale dla złaknionych fotek - przedwczorajsza kontrolna piesza wycieczka z pociągu do Jamboru i na abarot - kilometrów 23 tupu. Znaczy: powoli, ale może wreszcie idzie ku lepszemu?...
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- Sprzęt Tren, a żer
- Aktywność Rower wirtualny
Dziad z Bzem i Ostrygą
Sobota, 4 marca 2023 · dodano: 04.03.2023 | Komentarze 9
Cherlawe Bez Większych Zmian, odsłuchowe m.in. taki oto BÖC, zaś "rowerowe" dwukropek:"Przejechane" - 10,60 km-ów
Czas "jazdy" - 20 minut
Średnia prędkość - 31,80 km/h
Tętno maksymalne - 133
Tętno średnie - 111
Spalone kalorie - 105
Kategoria 0. NiHilCykl
- Sprzęt Tren, a żer
- Aktywność Rower wirtualny
Dziadostwo
Czwartek, 2 marca 2023 · dodano: 02.03.2023 | Komentarze 2
Chory. Nadal chory. Wszyscy dookoła też chorzy. Już mi brak pomysłów na to wszystko i treść poniżej.Oraz na oryginalny tytuł dla tego całego dziadostwa.
"Przejechane" - 10,60 km-ów
Czas "jazdy" - 20 minut
Średnia prędkość - 31,80 km/h
Tętno maksymalne - 125
Tętno średnie - 112
Spalone kalorie - 107
Kategoria 0. NiHilCykl