Info
Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89267.43 kilometrów - w tym 3446.39 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2014
Dystans całkowity: | 1082.50 km (w terenie 42.70 km; 3.94%) |
Czas w ruchu: | 45:18 |
Średnia prędkość: | 23.90 km/h |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 38.66 km i 1h 37m |
Więcej statystyk |
- DST 25.70km
- Czas 00:59
- VAVG 26.14km/h
- Temperatura 29.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć z Zającami Misiami
Czwartek, 31 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 4
Rano od M. najkrótszą (leń, nie przeczę) trasą do p. na P. Wiatr przednio-boczny, dość słaby.Po południu z tylno-bocznym wiatrem i już z tradycyjną pętelką. Po drodze mnóstwo rowerzystów na dedeerówie wszelkiego sortu - szczególnie upodobałem sobie dwóch Misiów Puszystych (takich a'la siłownia - i na rowerek), którzy z wielką determinacją postanowili mnie wyprzedzić. Po czym zasapanym owym Zającom na największym podjeździe ino śmignąłem. Z kolei dalszą część drogi cały czas siedział mi pewien szosowiec na kole (a jechał też na Meridzie:) - w końcu to on mi śmignął, ale dogoniłem go na ostatnich światłach - i resztę wspólnej drogi jechałem niedaleko za nim. W międzyczasie wyprzedził mnie jeszcze jakiś czerwony - ale go dogoniłem - tyle, że musiałem już spadać pod blok M.
Średnia na powrocie wyszła 27,8 km/h - i chyba po raz pierwszy udało się w obie strony obrócić w czasie poniżej 1 h :)
Sakwy lekkie, nadal gorąco, choć bez tragedii.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 46.30km
- Teren 3.30km
- Czas 01:50
- VAVG 25.25km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć i Opłotki przyjemne
Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 30.07.2014 | Komentarze 0
Rano od M. do p. na L. via Bronisiny i dalej wzdłuż Trasy Górnolotnej - na koniec nieco terenu. Bardzo przyjemnie - jeszcze bez upału i z niezbyt silnym, tylno-bocznym wiatrem.Powrót przy silniejszym, bocznym wietrze i już w upale - trasa prawie identyczna do porannej - plus pętelka wokół Dellicji na koniec.
Reasumując: trasa przyjemna, choć tym razem z ominięciem ulicy Przyjemnej.
Sakwy nieco wypchane - no bo to wiadomo, czy jakaś chmura się nie oberwie? Plus żarcie, woda, ciuchy na przebranie i skrzynka z tysiącem i jednym drobiazgiem rowerowo-serwisowym - czyli generalnie stały zestaw sakwowy :)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 27.90km
- Czas 01:07
- VAVG 24.99km/h
- Temperatura 33.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć nieco inaczej
Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 29.07.2014 | Komentarze 0
Cel, jak zazwyczaj: p. na P.; trasa nieco inna: rano mikropętelka wokół bloku M. celem inspekcji budowlanej budowanej linii tramwajowej. Po południu prawie tak, jak zawsze, ale z zawinięciem na dawne tereny poprzemysłowej Anihilany, gdzie trzeba było podrzucić służbowo nieco celulozy.Sakwy średniociężkie, wiatr umiarkowany, po południu dość silny - kierunkowo - oSESek. Nadal bardzo gorąco.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 39.60km
- Teren 0.20km
- Czas 01:42
- VAVG 23.29km/h
- Temperatura 39.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć na ciężko
Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 28.07.2014 | Komentarze 0
Trasa: M. - pętelka - p. na P. - p. na K. - d. - pętelka - M.Rano co prawda z wiatrem, ale potężne zmęczenie po wczorajszych ukropnościach. Po południu z kolei częściowo z bardzo ciężkimi sakwami - celuloza do przewiezienia - i w makabrycznym upale (chyba rekord tego lata). A powrót pod silny, gorący wiatr. Na dodatek 8 km przed M.(etą) nagłe oberwanie chmury - przeciekane na przystanku pod wiatą.
A pętelkę na domiar wszystkiego mi częściowo rozryli celem budowy linii tramwajowej i nie jest już tak pięknie, tylko błotniście.
No i jak tu kręcić dobre średnie? :(
Kategoria 1. Only Uć
- DST 100.50km
- Teren 6.30km
- Czas 04:39
- VAVG 21.61km/h
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Kujawiaczek z lekkim udarem
Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 28.07.2014 | Komentarze 10
Postanowiliśmy z M. pozwiedzać trochę Kujawy. W tym celu z samego rana, w tropikalniejącym upale udaliśmy się na Dworzec Kaliszczański, celem wsięścia do ciapągu z rowerami - i wysięścia we Włocławku - a dalej już rowerowo - do Torunia.Już na dzień dobry, czyli przy kasie okazało się to jednak niemożliwe! A przynajmniej tak powiedziała mi pani, u której zamierzałem kupić bliet. Otóż między Zgiercem, a Kontrewersem nie jeżdżą pekapy, tylko zastępcza komunikacja autobusowa, która nie zastępuje jednak pociągu w kwestii przewozu rowerów, bo ich po prostu nie bierze. Wkurzeni jak 150 pogalopowaliśmy na peron i po ciężkich pertraktacjach z panią konduktor w końcu "na własne ryzyko" dokonaliśmy zakupu biletów. Musiałem jeszcze w związku z tym lecieć z powrotem do hali dworca do bankomatu, bo z kolei oczywiście w kolei można płacić gotówką tylko. Ten kraj kiedyś zginie - nie dzięki bombom, terrorystom, carowi Władimirowi i gorzale - a nawet nie przez KRUS i Skoki - on zginie przez PEKAPE!! :/
Pociąg ruszył, potem wszyscyśmy wysiedli w Zgiercu - a panowie kierownicy autobusu zastępczego - oczywista, że się nie da! Dłużej trwało, że się jednak (do luku bagażowego), niż samo pakowanie. Autobus następnie objechał w kółko całe miasto - i na pierwszej stacji za miastem - stał już ciąg dalszy pociągu. I znów przepak - a wszystko już w solidnym upale. Reszta podróży do Włocławka upłynęła, aż prawie wody zabrakło, tak grzało.
We Wło pierwsza rzecz to zakupiliśmy bilety powrotne (z Torunia) - by oszczędzić sobie kolejnych kolejowych przyjemności typu "rowery się już nie zmieszczą" albo cośtam.
No i wreszcie ruszyliśmy w drogę - na początek na drugi brzeg Wisły. Miałem tam trzy bardzo wdzięczne gminy do zaliczenia (Fabianki, Bobrowniki i Czernikowo). Miasto się skończyło, zaczęły się lasy - i zaskakujące podjazdy i zjazdy. Spodziewałem się plaskatości tej strony doliny Wisły - a tu proszę - niespodzianka. Wiatr niby pomagał, ale był tak gorący, że jechało się źle i wolno - mimo dobrego asfaltu. Po drodze chwila postoju pod bardzo malowniczymi ruinami zamku w Bobrownikach - i znów w drogę, bo musieliśmy zdążyć na konkretny prom w Nieszawie, celem zmiany brzegu. Zdążyliśmy, a nawet jeszcze wypluskałem z kurzu i błota Meri w Wiśle - sam też miałem ogromną ochotę plusnąć, bo od słońca już potężnie kręciło mi się w głowie. Wsiedliśmy na prom (bezpłatny!) i po kilku minutach byliśmy już w Nieszawie. Tu długi postój pod sklepem z piciem przy rynku w cieniu - trochę się zrobiło lepiej - więc objechaliśmy miasteczko - i na Raciążek! Początkowo dołem, potem jakąś szutrówką wzdłuż krawędzi doliny - a jak się zaczął podjazd, nieambitnie zsiedliśmy z rowerów i w żarze wtoczyliśmy je pod kolejny sklep z piciem - już w Raciążku. Potem znów przerwa pod ruiną zamku - i zaczęło się robić nieco obsuwowato, jeśli chodzi o czas. No to myk znów w dół - wspaniałą serpentyną na Ciechocinek. W Ciechocinku natknęliśmy się na Fontannę Grzybek, w Parku Zdrojowym pluskały się czarne łabędzie, a w pijalni wód mineralnych po naszej wizycie zapewne pozostał lej depresyjny ;) Nawodnieni objechaliśmy dookoła tężnie, nawdychaliśmy się tego, co trzeba się tam nawdychać - i boczną asfaltówką pognaliśmy na Otłoczyn - i do krajowej jedynki na Toruń. Miałem nadzieję, że będzie pusta w związku z równoległą bezpłatną autostradą - a tu wręcz odwrotnie! Ki diaboł? Wymyśliłem, że pewnie na wysokości Ciechocinka wszyscy jadący do Torunia zjeżdżają na jedynkę, a może dalej jest bramka i każdy, aby nie stać w korku - i tak wali przez miasto? Tak, czy siak, na szczęście szerokie asfaltowe pobocze doprowadziło nas po kilku kilometrach do rogatek Torunia. W drodze na Stare Miasto jeszcze chwilowo poplątaliśmy trasę, bo coś nowego zbudowali, ale ostatecznie wylądowaliśmy na Bulwarze Filadelfickim - i została nam zaledwie godzina do pociągu powrotnego - na pozwiedzanie za mało, na niezobaczenie niczego - stanowczo za dużo. Pieszkom więc przegalopowaliśmy przez środek Starego Miasto, zjedliśmy szybkie lody dla ochłody - i już trzeba było lecieć znów przez most na drugą stronę Wisły - na pociąg. Ledwo zdążyliśmy.
Pociąg okazał się taki bezprzedziałowy, a w naszej części rowerowo-bagażowej rozsiadło się trochę rozrywkowo nastawionej do świata młodzieży sztuk 6, którzy na zmianę grali w karty, spali i się budzili wzajemnie, płatali różne psikusy, pili ciepłe piwo i próbowali zdążyć wypalić fajkę w drzwiach na kolejnych dwuminutowych postojach - więc podróż minęła szybko, mimo, że okrężną przez Łowicz (zapewne w związku z owymi wykopkami pod Zgiercem).
Wysiedliśmy na Kaliszczańskiej - i już po ćmaku wróciliśmy do M., po drodze robiąc jeszcze zakupy w jedynym czynnym o tej porze w niedzielę sklepie - czyli Teskaczu. Dobiliśmy setnie (a nawet ponadsetnie - ale bez dokręcania!) zmordowani tuż przed północą.
Kategoria 3. Setuchna to już cóś!, 5. Nieśpiesznie z M.:)
- DST 65.70km
- Teren 0.50km
- Czas 02:48
- VAVG 23.46km/h
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Czarnocincinatti Beznabiałowe
Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 26.07.2014 | Komentarze 3
Po dwudniowej przerwie w rowerowaniu związanej z leniem oraz brzydką pogodą - wycieczka po słynne serki czekoladowe do źródła - czyli Milkpolu w Czarnocinie.Pojechaliśmy z M. wczesnym popołudniem - via Stróże, Wolę Rakową, Wardzyń i Dalków do Czarnocina. Niestety - po drodze skręciliśmy jeszcze na Zamość, gdyż M. postanowiła kolekcjonować Zamoście - w ten sposób ma już dwa ;) Tuż za Zamościem obejrzeliśmy miejsce po domku Reymonta, zawróciliśmy znów na Zamość (ale jako trzeciego go nie liczyliśmy, bo to był ten sam Zamość, co poprzedni) - i okrążywszy zalew od południa dotarliśmy wreszcie do Czarnocincinu. Do tego miejsca dmuchał nam przeważnie prosto w nosy krzepki ESE-sman, więc jechało się ciężko. W Cz. okazało się, że ani w Milkpolu, ani w obu pytanych spożywczakach nikt nic nie wie w kwestii serków. Jak niepyszni zjedliśmy kaszankę i inne takie, a następnie zalegliśmy nad zalewem, a ja nawet sobie popływałem jeden raz. Popływałbym i drugi, ale zaczęło się nieprzyjemnie chmurzyć i pierwsze pomruki zasugerowały sprawny odwrót. Przez Rzepki zresztą - i z wiatrem. Potem była, pardą ekseląs - Wola Kutowa i (dla odpo-kuto-wania) - Modlica, gdzie jest piękny nowy wiadukt nad niebudowaną A1. A później na Kalinko, Kalinko, Kalinko niemoje i Kalino - a tu miła niespodzianka - niemal na całej długości zamiast dziurdziołów straszliwych - świeży asfalt. Mrrrau! Do tego momentu było przeważnie z ESE-smanem, ale czym bliżej miasta Uć, tym się robił coraz bardziej boczniak - i to całkiem ostrogowaty! Na dodatek chmura czarna była wciąż coraz bliżej - na jej krawędzi znalazł się na koniec Sklep Pod Psem, gdzie zrobiliśmy zakupy - i trzy minuty przed metą jeszcze pogoda zdążyła się dopasować do Sklepu Pod Psem - jak lujnęło! W strugach dobiliśmy do mety - a po paru minutach już nie padało :p
Sakwy dość lekkie, bo specjalnie z miejscem na serki - następnym razem zrobimy wyprawę do najbliższego spożywczaka - tam wiadomo, że przeważnie są ;P
Temperatury nie podaję, bo źródło się popsuło znowu, ale cały dzień parno i gorąco, choć słońce tylko w pierwszej części przejażdżki.
- DST 45.90km
- Teren 1.40km
- Czas 01:58
- VAVG 23.34km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć i Opłotki z użyciem jak pies w sto dni
Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 23.07.2014 | Komentarze 0
Ciężki dzień:Rano od M. służbowo do p. na L. i p. na K. - z sakwami zapchanymi ciężką jak drzewo z lasu celulozą, we wzmagającym się upale i silnym ENE-aszu - do p. na L. na szczęście przeważnie pomagał. Po drodze premiera nowej asfaltowej dedeerówy wzdłuż Trasy Górnolotnej - wszystko byłoby cacyki, gdyby ci, co ustawiają ekrany pochłaniające dźwięk nie rżnęli przysłowiowego Greka i nie ustawili ich bodaj 5 cm od dedeerówy - i to miejscami po obu stronach! Efekt jest taki, że zero widoczności w newralgicznych momentach na zakrętach. Oj, będą czołówki rowerowe - kolejna inwestycja do jak najdalszego omijania! :/
Z p. na L. do p. na P. via p. na K. - cały czas praktycznie centralnie pod wiatr; dodatkowo zawaliła się taka jedna kamienica pusta (już wczoraj), więc objazdy przy ul. Zielonkawej. Zmachałem się z tym wszystkim okropecznie.
A wieczorem, 10 minut przed wyjazdem z p. na P. oberwanie chmury - po przeciekaniu 80 minut w bramie miałem w końcu serde(le)cznie jeeeść, więc mimo nadal padającego rzęsistego deszczu pojechałem do M. (via pętelka, a co). W międzyczasie padaka prawie przeszła, ale nadal było, co prawda pod niezbyt silny, ale jednak wiatr. Trasa nieco inna niż zazwyczaj, bo cały czas dedeerówą ze względu na podtopienie miasta Uć i chlapiące auta na jezdniach - ale - jak to z dedeerówą bywa - przełożyło się to na gorszą średnią. Dobrze, że chociaż sakwy już lekkie.
Jutro chyba zrobię sobie i Meri fajrant ;)
Kategoria 1. Only Uć
- DST 27.70km
- Teren 0.20km
- Czas 01:04
- VAVG 25.97km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć z lujnięciem
Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 2
Trasa identyczna jak wczoraj.Silny ENE-asz - na powrocie pod koniec wręcz porywisty. W momencie dotarcia na miejsce lujnęło jak z cebra - gdybym był minutę później - zmókłbym doszczętnie!
Na powrocie dodatkowo bardzo ciężkie sakwy - pełne służbowej celulozy na jutro.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 27.70km
- Teren 0.20km
- Czas 01:05
- VAVG 25.57km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć bez zbędnej napinki
Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 0
Trasa klasyczna: M. - pętelka - p. na P. - pętelka - M.Rano przeważnie z fajnym wiatrem, więc miło i bezwysiłkowo - wieczorem pod przednio-boczny wiatr, więc leniwie i na lemondce zazwyczaj. Spory ruch na dedeerówie, a w dodatku już w dwóch miejscach rozryta w ramach modernizacji jezdni obok ;p
Sakwy lekkie, wreszcie (nieco) chłodniej niż ostatnio.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 46.70km
- Teren 4.00km
- Czas 01:52
- VAVG 25.02km/h
- Temperatura 38.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć i Opłotki w gorącu niemożebnym
Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 2
Rano od M. do p. na L. via najpierw Bronisiny, a potem klasycznie przez Rude Opłotki (wersja najbardziej terenowa). Gorąco jak nie wiem.Powrót w temperaturze zwanej 'coś nienazwanego' - najpierw znów terenowo, potem już w kierunku Trasy Górnolotnej - po drodze pilotowanie pana w aucie bo się pogubił, więc jeszcze inaczej nieco, niż było w planie, potem znów pętelka via Bronisiny i druga - na koniec - wokół Dellicji.
Oprócz żaru z nieba dość silny wiatr z SE rano (więc na szczęście przeważnie boczny i tylny) - po południu z S, więc bardzo momentami wysysający.
Sakwy średnie - z powrotem nieco celulozy z szabru.
Mimo wszystko (oraz terenu;) - dobra jak na to wszystko średnia :)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta