Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 86849.73 kilometrów - w tym 3397.28 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a teraz BATONY NA BOCZKU:
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2020

Dystans całkowity:636.00 km (w terenie 19.32 km; 3.04%)
Czas w ruchu:26:32
Średnia prędkość:23.97 km/h
Maksymalna prędkość:48.56 km/h
Suma podjazdów:3708 m
Suma kalorii:26943 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:42.40 km i 1h 46m
Więcej statystyk
  • DST 32.18km
  • Teren 1.04km
  • Czas 01:18
  • VAVG 24.75km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Kalorie 1358kcal
  • Podjazdy 230m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Za potrzebą, czyli Mikropętelka DoKlęSk (plus nierowerowe nowości)

Wtorek, 31 marca 2020 · dodano: 31.03.2020 | Komentarze 14

Dziś, ograniczając swą aktywność (choć to ponoć wskazane zwłaszcza od jutra), a jednocześnie realizując swoje potrzeby życiowe, zatoczyłem przed wieczorem w nieprzyjemnym, zimnym, bocznym wietrze z NW Pętelkę DObra-KLĘk-SKotniki (niekoniecznie w tej kolejności;)

To tyle rowerowego - a wcześniej pies otrzymał w prezencie ponad 11 km-ów psaceru po lesie - ludzi dzisiaj na całej tej trasie na szczęście mniej niż tychże km-ów - nie ma to jak poranny przelotny śnieg i niska temperatura, które skutecznie odstraszyły ludzkie kupy ;) Wyszła więc najdłuższa od stycznia (to jest od czasu psiej operacji) psiechadzka - pies buduje zatem konsekwentnie formę nie zważając na krzywe spojrzenia pana ministra z TV ;)

No i ostatecznie własnie pożegnałem się z pracą - na koniec byli na tyle "mili", że nie zechcieli mi policzyć dwóch dni z zeszłego tygodnia, które (fakt, niecałe, bo nie było co robić) przepracowałem zdalnie z domu. Kij im w pis... chociaż nie - nawet na taką "przyjemność" sobie nie zasłużyli. W czwartek odbiorę świadectwo pracy, zdam klucze - i niech sobie radzą bez mojej pomocy - a wiem, że na początek będą mieć poważny z tym problem, bo pewne rzeczy w internecie mogłem zrobić tylko ja :) No, ale PiS w kierownictwie zawsze oznacza widać krótkowzroczność taką, że ja przy nich mam wzrok sokoli.

Statystyki z marca (Tobik - na zielono: rekordowa ilość km-ów w ciągu miesiąca od kiedy jest z nami!)






  • DST 102.04km
  • Teren 0.14km
  • Czas 04:03
  • VAVG 25.20km/h
  • VMAX 44.17km/h
  • Kalorie 4360kcal
  • Podjazdy 483m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jambór za potrzebą

Sobota, 28 marca 2020 · dodano: 28.03.2020 | Komentarze 2

Realizując podstawową potrzebę, polegającą dziś na ogarnięciu działki i wykręceniu setuchny, niekoniecznie najkrótszymi opcjami udałem się do Jamboru. Tu tradycyjne porządki, równie tradycyjny spacer nad rzeczką - i już trzeba było wracać. Aby program setka plus okazał się sukcesem musiałem jednak znów pojechać nieco pokrętnie.

Rano wiatr miał wiać słaby z E, a tymczasem zaczął sobie poczynać trochę zbyt dziarsko ESE-sman - więc czasem pomagał, a czasem przeszkadzał, bo generalnie był boczny. Powrót już niemal w totalnej ciszy (czytaj: wiało słabo, ale zewsząd) - ostatecznie jednak udało się wreszcie ukręcić średnią w dolnych granicach przyzwoitości :)

A na drogach i wszędzie wokół tłumy szosowców, matek z wózkami, dymiących grilli na działkach i całych rodzin w samochodach - pod marketami w mieście, a na leśnych parkingach poza miastem. Nawet jacyś mi zaparkowali tuż przed działkową bramą - ze środka wytoczyła się pięcioosobowa rodzinka pohukując radośnie. Nie obkasłałem, choć może powinienem. Ale można było się tego spodziewać, skoro już wczoraj w Aldim po karkówce nie było ani śladu... ;)



  • DST 16.00km
  • Teren 1.82km
  • Czas 00:41
  • VAVG 23.41km/h
  • VMAX 38.02km/h
  • Kalorie 669kcal
  • Podjazdy 134m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć leśnolampkowa

Piątek, 27 marca 2020 · dodano: 27.03.2020 | Komentarze 7

Chwila rowerowego relaksu przed wieczorem po dwóch dniach dużej ilości stresu, małej ilości zdalnej "pracy" (prawdziwą pracą bym tego nie nazwał) i kilku dłuższych psacerów - czyli traska w kształcie lampki po Łagiewnickim Lesie i przyległościach.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 10.84km
  • Czas 00:30
  • VAVG 21.68km/h
  • VMAX 33.44km/h
  • Kalorie 460kcal
  • Podjazdy 53m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z zarazami

Środa, 25 marca 2020 · dodano: 25.03.2020 | Komentarze 14

Do p. w biurze po miesiącu na zwolnieniu - i na abarot.

Rano dostałem informację, że między 12, a 13 pojawi się w firmie prezes. Ponieważ (który to już raz?) najwyższy czas, żebym wiedział, co mam dalej robić - pomimo faktu, że nasza księgowa miała kontakt z osobą przebywającą obecnie na kwarantannie, zdecydowałem się pojechać i załatwić sprawy. Pan prezes zaś nie pojawił się ani o 12, ani o 13. Wykonałem więc telefon, ale nie mógł rozmawiać - powiedział, że oddzwoni. Czekałem w jednym pomieszczeniu z panią księgową do 16. Nie oddzwonił. Wróciłem więc z niczym do domu po paru godzinach.

Morał na dziś:
Straszna ta zaraza koronowirusowa, ale rządzące w skali zarówno makro, jak i na poziomie firmy pisdzielstwo jest co najmniej równie paskudne.

I nadal nie wiem, czy mam bywać w pracy i się narażać na wirusa, czy pracować zdalnie i się narażać na zarzut samowolnego opuszczenia miejsca pracy, a jeśli nawet zdalnie - to co mam robić? Bo żadnych zadań przydzielonych formalnie nie mam, bo nie ma komu ich przydzielać.
Ma ktoś jakiś pomysł?

EDIT: zapomniałem wczoraj wkleić podsumowania ;)


Kategoria 1. Only Uć


  • DST 35.89km
  • Teren 0.52km
  • Czas 01:32
  • VAVG 23.41km/h
  • VMAX 43.67km/h
  • Kalorie 1522kcal
  • Podjazdy 229m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chudopętelka Marnoślimacza

Wtorek, 24 marca 2020 · dodano: 24.03.2020 | Komentarze 3

Bez pomysłu, bez entuzjazmu, bez sensu - za to przy mroźnym wietrze z E przed zachodem słońca coś na kształt zwierzęcia z rogami - i takąż średnią kręconą w poszukiwaniu miejsc zacisznych. Nawet Vmax na Ukrainie nie był dziś tym, czym bywał niegdyś, o całej dzisiejszej reszcie tylko luźno związanej z rowerem bądź wcale (Tobik zeżarł przez podwójne sitko kagańca gówno w lesie) nie wspominając.

Etam z tym wszystkim, że tak ładnie zakończę, by nie napisać, że jutro jest pierwszym dniem reszty życia oraz pierwszym, w którym znów jestem w robocie, choć w domu pod kompem, bo nikt nie ma pomysłu co dalej z moją nadal wiszącą w próżni niczym księżyc w pełni umową. Ale dopóki płacą w tej chwili za nic... to mogę tak sobie wisieć niczym Osoba Postronna.



  • DST 26.85km
  • Teren 0.61km
  • Czas 01:09
  • VAVG 23.35km/h
  • VMAX 40.90km/h
  • Kalorie 1153kcal
  • Podjazdy 110m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć Czerwonokapturkowa II

Poniedziałek, 23 marca 2020 · dodano: 23.03.2020 | Komentarze 14

Ponowny "koszyczek" z zakupami do mamy i na abarot. W jedną stronę klasycznie plus dodatkowo pętelka na lotnisko zobaczyć, jak nie latają samoloty; powrót pod silny, paskudny wiatr, więc pokrętnie i nawet gruntami parkowymi. Na Pietrynie pusteczki, choć może nie absolutne.
W sumie to nawet byłem dziś w pobliżu ulicy Czerwonego Kapturka ;)

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 40.87km
  • Teren 1.59km
  • Czas 01:42
  • VAVG 24.04km/h
  • VMAX 44.86km/h
  • Kalorie 1722kcal
  • Podjazdy 281m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka antywiatrowa

Sobota, 21 marca 2020 · dodano: 21.03.2020 | Komentarze 9

Nietypowa, kształtem mocno ukaczkowiona pętelka przedwieczorna, kiedy miało wiać troszkę mniej niż bardzo, kręcona najpierw pod wiatr z NNE, ale z górki i po maksymalnie zadrzewionych okolicach - powrót teoretycznie już lżejszy, choć pod górkę i przez Zgierz, co, jak wiadomo - już samo w sobie bywa niełatwe ;) Tym razem, dzięki puchom na drogach Zgierz był przyjemnym miejscem, ale wszystkie te kombinacje w sumie na niewiele się zdały, o czym świadczy średnia. Najważniejsze jednak, że wprawdzie powolutku, ale do przodu, a wliczając przedrowerowy psacer (po styczniowej operacji Tobika najdłuższy jak dotychczas - ponad 10 km-ów) - kilometrażowy wynik 10+40 w dniu dzisiejszym można uznać za sukces :)

Ciekawostki i przygody:
Po pierwsze dość niespodziane nowe sympatyczne odkrycie leśno-parkingowe na uboczu Szczawina.
A po wtóre - sytuacja klaksonowa (bez tego nie ma dnia na rowerze) - tym razem nerwusek w osobówce, któremu się nie spodobało, że stoję na przejeździe dla rowerów przez ulicę. A stałem, bo mi drogę zagrodził przegupawy autobus, który też sobie stanął, bo nie mógł dalej wyjechać na główniejszą. Jakby nie mógł przed przejazdem. Oczywiście stałem na środku do momentu (będzie z 10 sekund), gdy autobus wreszcie się ruszył, a pan samochodzik smętnie sobie na mnie w międzyczasie potrąbywał chcąc wymusić przejazd :) Oczywiście nic nie wskórał - tak w ogóle to miał szczęście, że nie dostał mandatu, bo za autobusem stała (niewidoczna dla niego) policja, która jednak miała to wszystko w rzyci - a wszak w terenie zabudowanym, poza rzeczywiście uzasadnionymi przypadkami trąbić nie wolno! Panu kierowcy autobusu też by się należało - za blokowanie ruchu na przejeździe rowerowym :) Tak, czy siak, miałem niezły ubaw, bo w razie konieczności kontaktu bezpośredniego z paniskiem z blaszaka opracowałem sobie w głowie sekwencję znaczących odkaszlnięć w takt jednego z modnych niegdyś przebojów ITALO disco. Może dodam jeszcze, że cała przygoda miała miejsce 200 metrów od szpitala zakaźnego - tego od koronawirusa ;)



  • DST 42.83km
  • Teren 1.85km
  • Czas 01:44
  • VAVG 24.71km/h
  • VMAX 46.76km/h
  • Kalorie 1819kcal
  • Podjazdy 270m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka DoKlęSk i na STRYK-ów ;)

Czwartek, 19 marca 2020 · dodano: 19.03.2020 | Komentarze 7

Improwizowana, kręcona w odwrotną niż zazwyczaj stronę nietypowa spontaniczna pętelka - tak, aby zmieścić się pomiędzy słabnącym przedwieczornie wiatrem z NW (w dzień dość silnym), a zmierzchem. Wyszło Takie Łooo via Klęk, Skotniki, Dobrą i Stryjków. Ponadto puchy na drogach, po wsiach więcej psów niż ludziów - oraz jedna dość niespodziewana budowa drogi między Cesarką a brzegiem Ługów, która niemal sprawiła, że musiałbym zawracać. Niemal - bo co to dla Mery 300 metrów jazdy po sypkich materiałach budowlanych! ;)



  • DST 61.23km
  • Teren 0.52km
  • Czas 02:30
  • VAVG 24.49km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Kalorie 2594kcal
  • Podjazdy 405m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zasięgnąć OZORKÓW ;)

Wtorek, 17 marca 2020 · dodano: 17.03.2020 | Komentarze 2

Pogaduszkowo z Kol.aardem na Ozorków - i na abarot. Pogoda łaskawa, wiaterek - niby z NW - ale nieco kręcił, lecz też i dawał kręcić, bo nie był zbyt silny, więc jechało się bardzo przyjemnie przeważnie bocznymi asfaltami. Trasa troszkę improwizowana na bieżąco, sporo lasów po drodze. Żeby nie jeden klaksoniarz który po prostu musiał wyprzedzić na podwójnej ciągłej, to nawet nie byłoby o czym wzmiankować, taki relaks w tych mało relaksacyjnych czasach ;)



  • DST 23.96km
  • Czas 01:02
  • VAVG 23.19km/h
  • VMAX 32.98km/h
  • Kalorie 1035kcal
  • Podjazdy 108m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć Czerwonokapturkowa

Poniedziałek, 16 marca 2020 · dodano: 16.03.2020 | Komentarze 18

Jak wczoraj postanowiłem - tak dziś uczyniłem: najpierw zatem duże zakupy, wszystko do sakw - i do mamy z zapasami. Po drodze jeszcze wizyta w osiedlowym sklepiku po gazetę w abonamencie; próbowałem także szturmować mamowy ośrodek zdrowia celem załatwienia recepty na kończące się leki, ale można załatwiać wyłącznie telefonicznie: otóż znaczy nie można wcale, bo nie można się od rana dodzwonić, a nawet jeśli by się udało - to recepty najwcześniej będą w piątek. Tak właśnie sobie "radzimy". Podobno mają tylko 3 telefony i to stąd - a to jedna lekarka z drugą, piątą i dziesiątą nie mają do kaczej nędzy komórek?! :/

Powrót zwykłą opcją, bo w tamtą pojechałem przez centrum naocznie sprawdzić, jak się wszystko pozmieniało - pustki takie, jak niegdyś w niedzielę. Jak dla mnie to duży plus całej tej sytuacji - szkoda, że w sumie jedyny :(

Ponadto nadspodziewanie ciepło, ale wiało dziś jak głupie z SW, więc w jedną stronę, gdy byłem obładowany hamowało, a jak wracałem na pusto - pomagało.

W roli Czerwonego Kapturka wystąpiłem ja, jej babci - mama, koszyczka - sakwy, a lasu - miasto Uć. Mam tylko nadzieję, że żadne niewidoczne świństwo nie wystąpiło w roli wilka.

Kategoria 1. Only Uć