Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 86849.73 kilometrów - w tym 3397.28 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a teraz BATONY NA BOCZKU:
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2018

Dystans całkowity:684.03 km (w terenie 16.46 km; 2.41%)
Czas w ruchu:27:10
Średnia prędkość:25.18 km/h
Maksymalna prędkość:50.04 km/h
Suma podjazdów:3693 m
Suma kalorii:29196 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:27.36 km i 1h 05m
Więcej statystyk
  • DST 27.73km
  • Teren 2.53km
  • Czas 01:07
  • VAVG 24.83km/h
  • VMAX 40.18km/h
  • Temperatura 39.0°C
  • Kalorie 1201kcal
  • Podjazdy 121m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć sprawunkowa w żarze

Wtorek, 31 lipca 2018 · dodano: 31.07.2018 | Komentarze 7

Rano jak zwykle, a po południu na kolejne podlewanie kwiatków u R. - trasa dość podobna do tej sprzed dni paru, tylko już nie wgłębiałem się w Lublinkowy Las - za to odwiedziłem dawno niebywałą ex-p. na L., gdzie przez minutę raczyłem się dobrodziejstwem klimy.
A propos termiki pozostałej części przejażdżki lepiej zmilczę - to jest po prostu skandal i tyle.
Może tylko dodam, że miałem tę wątpliwą przyjemność jechać dziś po niewielkich kałużach z asfaltu.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 9.62km
  • Czas 00:25
  • VAVG 23.09km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Kalorie 410kcal
  • Podjazdy 51m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z pogodowym dziwadełkiem

Poniedziałek, 30 lipca 2018 · dodano: 30.07.2018 | Komentarze 3

Dom - p. - dom.
Po drodze pozostałości po weekendowym świętowaniu (nie tyle jednak pawie, co zakazy ruchu), dla których alternatywą tym razem był korek-gigant.
Podczas powrotu ciekawostka pogodowa: chwilami solidny kapuśniaczek i jednocześnie palące słońce.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 51.88km
  • Teren 1.31km
  • Czas 02:00
  • VAVG 25.94km/h
  • VMAX 42.01km/h
  • Temperatura 38.0°C
  • Kalorie 2208kcal
  • Podjazdy 335m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sokolnicki Las z ulewą i grillem

Niedziela, 29 lipca 2018 · dodano: 29.07.2018 | Komentarze 4

Od rana upał był nieznośny - w samo południe wyjechałem w tym żarze w kierunku Sokolnik. Byłem tam zaproszony na działkowo-lesnego grilla u rodziców M., więc nie wypadało nie skorzystać ;)
Na początek pojechałem nieco naokoło, by przetestować bodaj wczoraj oddaną do użytku nową asfaltową dedeerówę w środku dzielnicy przemysłowej. Wyszło ładnie, gładko, dość szeroko i raczej z dobrą widocznością przy wjazdach do różnych zakładów i hurtowni - ale po co toto w tym miejscu - exMasa Krytyczna raczy wiedzieć. Ja nie - a że mi ten wynalazek absolutnie nie po drodze na codzień i w sumie od święta też - więc pewnie w przewidywalnej przyszłości tam więcej nie zawitam.
Po przetestowaniu wynalazku - trasą na okrętkę na Zgierz (m.in. obok słynnej z niedawnego gigant-pożaru Boruty). Przy wyjeździe ze Zgierza minęli mnie brat M. z M. i z bratową jadący autem na tego samego grilla ;) Mogli mnie zabrać już z domu - ale oczywiście wolałem rowerkiem ciachciarachciach - ale mam dobrze! :D
Po dojechaniu na miejsce szybki obiad, a ledwośmy skończyli... jak nie lunęło! Ściana wody! Błyski huki! I tak całe 3 godziny... Na szczęście przed 17.00 przestało - i można było wreszcie zabrać się za grillowanie. Długo by wymieniać, co się jadło - a jak już skończyliśmy, to jeszcze odbyliśmy w czwórkę (plus trzy tutejsze pieski) niespieszny psacer po pełnym kałuż Sokolnickim Lesie.
O 19.00 wystartowałem w drogę powrotną inną, bardziej kostropato-terenową trasą. Miejscami było jeszcze trochę błota i kałuż po ulewie, ale widać, jak jest ogólnie sucho - po potokach wody sprzed kilku godzin prawie już nie było śladu. Zrobiło się natomiast bardzo parno, a że przeważnie pod górkę, więc poranną, zaskakująco dobrą mimo upału średnią (27,43) szlag trafił.
Wiatr dziś natomiast zupełnie nie przeszkadzał - przed ulewą wiał słaby boczny z kierunków zachodnich; po ulewie w ogóle go nie było.
Dzisiejsze trasy: opcja poranna - i opcja wieczorna.



  • DST 43.21km
  • Teren 1.61km
  • Czas 01:37
  • VAVG 26.73km/h
  • VMAX 45.32km/h
  • Kalorie 1836kcal
  • Podjazdy 263m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka (post)upalna

Sobota, 28 lipca 2018 · dodano: 28.07.2018 | Komentarze 8

Klasyczna, przedwieczorna pętelka - cały dzień grzało jak wściekłe, więc dopiero przed 19.00 stwierdziłem z rezygnacją, że samo się nie nakręci - odważyłem się wsiąść na dwa kółka i ruszyć w piekarnik zwany światem. Wciąż jeszcze w słońcu było okropnie, ale w cieniu pojawiać się zaczęły pierwsze nieśmiałe chłodniejsze strugi powietrza - a że do Stryjkowa jest przeważnie z górki, więc nawet słaby wiatr w pysk specjalnie nie przeszkadzał.
Powrót m.in. przez skrzyżowanie, które od jutra będzie zamknięte w związku z budową takiego ronda, że żaden rower nie będzie mógł go pokonać zgodnie z przepisami - więc dziś jeszcze mogłem pożegnać się robiąc lewoskręt pod kątem ostrym z owym "problemem" wg niektórych ;p
Na koniec jeszcze przejazd już całkiem w zmierzchu przez Łagiewnicki Las i nad Arturówkowe Stawy.
Obawiałem się, że będzie dziś okropnie w związku z temperaturą - ale czy powietrze mniej parne, czy też chłód przedwieczorny sprawiły, że średnia wyszła termiczna - czyli na plus ;)


  • DST 10.28km
  • Czas 00:25
  • VAVG 24.67km/h
  • VMAX 37.01km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Kalorie 438kcal
  • Podjazdy 51m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z objechaniem obchodów

Piątek, 27 lipca 2018 · dodano: 27.07.2018 | Komentarze 12

Rano z domu klasycznie do p. - ale po drodze kilkadziesiąt metrów telepania się wąziutkim chodnikiem wokół Meridy rodowito-sklepowitego Placu Wolności: sam plac zagrodzony barierkami z okazji rozpoczynających się dziś trzydniowych obchodów urodzinowych miasta Uć. Jak co roku wydano na fistaszki i baloniki, zamiast choćby doprowadzić do jakiej takiej nie-ruiny pobliski Stary Rynek - historyczne centrum średniowiecznej Uci.
No, ale grunt że gawiedź ma fajerwerk.
Zrażony niespodziewaną barierozą powróciłem całkiem inną opcją - czyli ulicami, które są w dzień kompletnie zakorkowane, ale, że wracałem wieczorkiem (wcześniej opcją pieszą załatwiwszy, bądź nie sprawy prywatno-służbowe), więc korka nie było - i jechało się miło. I mogę poświętować - znów dobrą miejską średnią. A władze niech się puszą w swym bagienku. I tylko Starego Rynku - miejsca z równie niezwykłym, co niewykorzystanym potencjałem szkoda.
Acha - znów cholerny upał.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 28.91km
  • Teren 2.96km
  • Czas 01:11
  • VAVG 24.43km/h
  • VMAX 37.01km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Kalorie 1237kcal
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć leśno-sprawunkowa

Czwartek, 26 lipca 2018 · dodano: 26.07.2018 | Komentarze 7

Rano z domu do p. zwykłą trasą, lecz z niezwykłą średnią miejską, bo ponad 26 km/h - co te wakacje robią z korkami porannymi ;) - mam teorię, że tuż przed 8.00 rano to rodzice odwożący dzieci do szkół powodują ich 3/4.
A po południu w strasznym upale i przy silnym, północnym wietrze z p. do R. podlać kwiatki - po drodze terenowe kółeczko po wieki nieodwiedzanym Lublinkowym Lesie i nad Bielicowy Staw - zdjęcia tych malowniczych zakątków położonych pomiędzy blokowiskiem, oczyszczalnią ścieków, lotniskiem i sortownią odpadów w tradycyjnym Relivie popołudniowej trasy.
Wracając zajrzałem jeszcze na Dworzec Kaliski celem zakupu biletu dla siebie i na rower na koniec sierpnia - mam przynajmniej pewność, że pojadę tam, gdzie zamierzam i pekap mi tego już nie uniemożliwi na ostatni moment ;)

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 9.72km
  • Czas 00:24
  • VAVG 24.30km/h
  • VMAX 35.06km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 417kcal
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć sRODOwa

Środa, 25 lipca 2018 · dodano: 25.07.2018 | Komentarze 2

Rankiem środowym w upale do p. - stąd pieszkom na 7h szkolenia z RODO-srodo. Potem powrót pieszkom do p. w kropiącym deszczyku - i stąd już rowerowo do domu. Na szczęście przestało kropić, ale duchota - znacząca.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 9.69km
  • Czas 00:24
  • VAVG 24.22km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Kalorie 420kcal
  • Podjazdy 48m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć w połowie zakor(ecz)kowana

Wtorek, 24 lipca 2018 · dodano: 24.07.2018 | Komentarze 9

Dom - p. - dom.
Rano zdumiewające, niewyjaśnialne pustki na drogach i puste sakwy, więc pomknąłem z wiatrem aż miło.
Po południu wszystko w temacie korków wróciło do zwykłej codzienności. A sakwy tym razem nabite na full służbowymi koreczkami plastikowymi na sprzęt rehabilitacyjny dla psów, bo pobliski sklep zoologiczny o nazwie Pet Shop Boys zbiera :)
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 9.78km
  • Czas 00:25
  • VAVG 23.47km/h
  • VMAX 34.31km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 414kcal
  • Podjazdy 51m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z wiatrami niewtenczas

Poniedziałek, 23 lipca 2018 · dodano: 23.07.2018 | Komentarze 5

Dom - p. - dom. Gorąco, a na dodatek wspaniały (albo okropny - w zależności od kierunku jazdy) wiatr z N: jakżesz wczoraj upragniony - i niedoczekany...
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 107.13km
  • Teren 0.70km
  • Czas 04:18
  • VAVG 24.91km/h
  • VMAX 37.19km/h
  • Kalorie 4565kcal
  • Podjazdy 568m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cz-wa z ostatecznym sukcesem

Niedziela, 22 lipca 2018 · dodano: 22.07.2018 | Komentarze 8

Dziś postanowiłem zrealizować plan obmyślony już przy okazji poprzednich Jamborów - czyli pojechać do Częstochowy - i przy okazji zaliczyć dwie nowe gminy pod tąże. Do realizacji planu potrzebny był w miarę korzystny wiatr z N oraz brak dzikiego upału.
Rano upał już był, choć jeszcze nie dziki, za to wiatru prawie brak - dmuchało coś bardziej z góry, jak to przy wyżu. Wystartowałem przed 11:00 mając w perspektywie setkę plus jeśli chodzi o kilometraż oraz równe 6h do pekapu powrotnego na Uć. Wydawało by się - betka.
Od początku jechało się mówiąc wprost topornie - czy to dociskający wiaterek, czy szybko rosnąca temperatura, czy może wczorajsze kilometry (również piesze) oraz fizyczne prace na działce sprawiły, że z coraz większym niepokojem patrzyłem na średnią i przeliczałem na czas, który miałem do dyspozycji.
Tak dojechałem do Buczkostrady - z Buczku bowiem biegnie wprost na południe (=dziś wprost w żar słoneczny) prosta jak nieco pogięta strzała szosa wprost na Cz-wę (km stąd 83, choć mój plan związany z zaliczaniem gmin nieco ten dystans powiększał). Deptałem tedy, jak to się mówi kapustę (choć Buczek słynie akurat z truskawek!) pod słabowitego, acz wrednego... ESE-smana - jak było z górki, to 28, jak pod górkę - to 22 km/h. Albo w podobie. Bryndza znaczy - ta kapusta.
Po 40 km-ach (gdy ESE-sman zaczął bardzo powoli przechodzić w ENE-asza, równie słabego) zacząłem mieć dosyć. No, ale jak tu wracać tym razem pod przednio-bocznego ENE-asza? Zwłaszcza, że już było dalej do Uci, a nawet do pekapu, niż do Cz-wy?
Cierpiąc katiusze jak Berlinki w '45 cisnąłem, cisnąłem, cisnąłem...bleh, upał.
Po ominięciu kopalni Szczerców (której z szosy - tu szerokiej niczym pas lotniska - nie widać, widać za to zwałowisko zewnętrzne) zaczęły się hopki - z górki, owszem, 35 - pod górkę... 15 km/h. Noż w mordę - kryzys: jeden, drugi, fefnasty - co górka, to kryzys. Zaczęło mi powolutku brakować płynów (wziąłem z działki dwie półlitrówki;) - jedną ze zwykłą wodą, drugą z wodą z sokiem malinowym) - a tu święto, 22 lipca, czyli niedzieja handlowa - i po wsiach jeno dzwony, psy, kombajny. W końcu zaczęło mi się robić niedobrze z odwodnienia, ale w sam czas trafiłem na knajpę (otwartą!) w Strzelcach Wielkich - i wielce szczęśliwy strzeliłem sobie litr coli z lodówki za 7 zyli! W zaistniałej sytuacji chyba bym za nią dał i 14...
W Nowej Brzeźnicy pierwszy objazd z powodu remontu drogi - na szczęście niezbyt długi, choć szutrowy i pylisty. Potem wreszcie zaczęły się lasy (ostatnio widziane przed Szczercowem) - z mostu na Warcie w Ważnych Młynach malownicze widoki na wezbraną po deszczach rzekę i sunące nią kajaki. Aj, jak zazdrościłem kajakarzom płynu wokół! Zimnego!
Młyny były także o tyle Ważne, że tu musiałem zjechać z głównej, najkrótszej opcji na pekap w Cz-wie, by zdobyć gminę Miedźno, a następnie Kłobuck. Czym bliżej było Cz-wy, tym większe podjazdy - a dokładnie przy tablicy z jakże upragnionym (dosłownie!) napisem Częstochowa (dokąd musiałem dotrzeć niestety kolejnym objazdem w związku z budową obwodnicy nadrabiając znów drogi) - wysiadły bateryjki w zegarku TomTomku mierzącym wszystko.
No żesz...
Zasmucony tym faktem włączyłem endo w telefonie i tak przetelepałem jeszcze kilka ładnych km-ów po mieście - głównie po badziewnych kostkowych "drogach" "rowerowych", co dodatkowo zasmuciło w kwestii końcowego wyniku, jeśli chodzi o średnią.
Na dworzec wjechałem 40 minut przed odjazdem pociągu - uf, udało się! Tu pojawił się kolejny stres: będzie miejsce dla roweru, czy nie... byłem jednak tak zmachany, że postanowiłem szturmować pekap wszystko jedno - jak się da, albo nie da. Najwyżej skończy się awanturą. Brałem też pod uwagę widowiskowe omdlenie.
W kasie Regio pani sprzedała mi bilet na mnie, a na rower oczywiście "nie ma miejsca". Jednak doradziła, bym się udał do sąsiedniej kasy Kolei Śląskich i tam zapytał - i tu oczywiście było miejsce na rower.
Ktoś, coś - jakaś teoria?...
A potem wsiadłem w telepiący się 2,5 h ciapąg - zdecydowanie największym jego plusem (oprócz włączonej klimy) były gniazda USB - szybko podłączyłem rozładowany TomTom - i co się okazało? Zachował do momentu rozładowania w pamięci całą trasę! To chyba dziś najradośniejszy moment całej tej poronionej wyrypy :D Dzięki temu mógł powstać RELIVE z fotkami (co prawda tylko do granic Cz-wy), ale po uzupełnieniu jazdą poCz-warną, a na koniec po Uci z dworca do domu - jest całość trasy! I już nawet nie będę odliczał od czasu jazdy kilku postojów na światłach w Częstochowie - w telefonie się bowiem nie odliczają (w przeciwieństwie do aplikacji TomTom-a - ale na to potrzebny jest działający zegarek!) - średnia i tak wyszła mizerna, ale summa summarum - dzień rowerowo i tak na plus :)
Napęd: 2 litry płynów, sucha bułka z serkiem na pięćdziesiątym kilometrze. A potem jeszcze na dworcu w Cz.: pół litra wody, kolejny litr coli - i batonik "Pawełek" w wersji ciągutkowej z gorąca ;)