Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87017.39 kilometrów - w tym 3397.57 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2023

Dystans całkowity:511.06 km (w terenie 6.67 km; 1.31%)
Czas w ruchu:20:08
Średnia prędkość:25.38 km/h
Maksymalna prędkość:50.90 km/h
Suma podjazdów:1617 m
Maks. tętno maksymalne:174 (94 %)
Maks. tętno średnie:144 (78 %)
Suma kalorii:8388 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:36.50 km i 1h 26m
Więcej statystyk
  • DST 26.79km
  • Teren 1.55km
  • Czas 01:02
  • VAVG 25.93km/h
  • VMAX 40.68km/h
  • HRmax 174 ( 94%)
  • HRavg 134 ( 72%)
  • Kalorie 488kcal
  • Podjazdy 156m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejsko-leśna mikropętelka antywietrzna

Czwartek, 31 sierpnia 2023 · dodano: 31.08.2023 | Komentarze 4

Pogoda w ostatnich dniach nie pozwoliła znów ruszyć na grzybki w Jambory, więc zadowoliłem się dziś miejsko-leśną mikropętelką antywietrzną - bo solidnie dmuchało z WSW. Jak widać po średniej udało się wiatr zwalczyć dość skutecznie; Vmax podaję zaś z zegarka, a nie Stravy, ponieważ znów jakieś kosmosy pokazała :) No i przy okazji w ten sposób po raz pierwszy w tym roku udało się rzutem na taśmę zrobić pięć stówek w miesiąc. Cóż - dobre i to.

A od pojutrza tydzień jodowo-grzybowy z M. i psem, zatem bez roweru.



  • DST 25.07km
  • Teren 0.08km
  • Czas 01:01
  • VAVG 24.66km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • HRmax 174 ( 94%)
  • HRavg 137 ( 74%)
  • Kalorie 406kcal
  • Podjazdy 70m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć pomocowa

Niedziela, 27 sierpnia 2023 · dodano: 27.08.2023 | Komentarze 2

Do mamy pomóc w różnych zaległych sprawach domowych (m.in. sadzenie cisów na balkonie) i na abarot. Gorąco, ponadto wiało, ale na szczęście najwyżej umiarkowanie z NE, fajne pustki na drogach jak to przy niedzieli - z wyjątkiem okolicy stadionowo-aquaparkowo-orientariumowej, gdzie - jak to przy niedzieli - istny roz...gardiasz, a pustki wyłącznie w głowach kierowców, którzy coś tam jak zwykle "muszą"...;)

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 47.57km
  • Teren 0.06km
  • Czas 01:59
  • VAVG 23.98km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • HRmax 168 ( 91%)
  • HRavg 136 ( 73%)
  • Kalorie 774kcal
  • Podjazdy 179m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru pod wiatr

Środa, 23 sierpnia 2023 · dodano: 23.08.2023 | Komentarze 12

Dziś najpierw zbiory działkowych kurek - ostatecznie wyszło ich 46 sztuk, a potem dwie godziny katorgi powrotu centralnie pod wiatr, który wiał idealnie z NNE - idealnie, gdybym jechał na działkę... Nie dawał wytchnienia ani na chwilę - i mimo, że nie był to jakiś huragan, to bardzo, bardzo zmęczył, bo jedynie las, albo zabudowa dawały nieco ulgi. Swoje też zrobiło raźnie dopiekające słonko, choć na szczęście do upałów sprzed kilku dni było daleko. Mimo to przyjechałem totalnie wypluty - dużo bardziej niż średnie, fałmaksy et cetery by na to wskazywały.

Ale za to będą dziś kurki do jajecznicy :)



  • DST 1.48km
  • Teren 0.06km
  • Czas 00:03
  • VAVG 29.60km/h
  • VMAX 30.60km/h
  • HRmax 150 ( 81%)
  • HRavg 126 ( 68%)
  • Kalorie 32kcal
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tur de Jambór, czyli śmieciowe dzwony ;)

Wtorek, 22 sierpnia 2023 · dodano: 22.08.2023 | Komentarze 12

Od rana trzy godziny łażenia w narastającym upale za grzybami: nic, ani jednego! Ja rozumiem, gdyby były wyzbierane, ale to zawsze jakichś kilka by się jednak znalazło: przedreptałem 5 miejscówek kurkowych, kilka podgrzybkowych, maślakowy młodnik - nic! A nie, jednak "coś": dwa wory nowych śmieci. Owszem, było trochę żółtych i czerwonych gołąbków, których nie zbieram - a nawet 3 kanie - cóż z tego, skoro rosły na skraju żwirowni zamienionej na dzikie wysypisko :/ Aż tak mi nie zależało na czymś, co tak, czy siak byłoby niezbyt zdrowe, więc tylko je obfotografowałem.

To tyle z "grzybobrania", zatem będą tylko kurki działkowe w liczbie ponad 30 - jednak przyroda potrafi się odwdzięczyć za podlewanie podczas wiosennych susz :)

A potem tradycyjnie wszystkie plastiki i szkło wywiozłem do wsiowych dzwonów - stąd dzisiejszy Tur de Jambór :)

Spacer z kaniami i śmieciami:
https://strava.app.link/njhfCltutCb



  • DST 47.23km
  • Teren 0.07km
  • Czas 01:54
  • VAVG 24.86km/h
  • VMAX 43.92km/h
  • HRmax 172 ( 93%)
  • HRavg 140 ( 76%)
  • Kalorie 726kcal
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru z trochami

Poniedziałek, 21 sierpnia 2023 · dodano: 21.08.2023 | Komentarze 4

Upał trochę odpuścił: rano solidnie lało 1,5h, ale nim trochę przeschło i zrobiłem zakupy na działkę, znów zaczęło się robić trochę za ciepło: no trudno, dostałem cynk z Jamboru, że na działce wyrosło wreszcie trochę kurek, więc musiałem zareagować - wyboru wielkiego nie miałem, bo od czwartku zaczyna się (po licznych perturbacjach z tzw. fachowcami, o czym nawet nie chce mi się wspominać, a co dopiero pisać!) w domu remont łazienki. Tedy spakowałem sakwy, które jak zawsze zrobiły się trochę ciężkie i ruszyłem - trochę przed południem.

Ponieważ wiało z NNW, więc wiatr chwilami pomagał, ale tylko trochę - było też kilka odcinków przednio-bocznego - i wtedy jazda była w narastającym upale trochę ślamazarna.

Ponieważ Strava dziś znów trochę przesadziła z Vmaxem (ponad 60 to na pewno nie było!), więc podaję wartość z zegarka, który jednak z kolei trochę zaniża. No trudno.

A po przyjeździe na miejsce - faktycznie, wyrosło trochę kurek - i, co istotne - dzięki dwóm ulewom z ostatnich dni nie dość, że nie uschły, to jeszcze wybujały!
Trochę ;)



  • DST 3.42km
  • Czas 00:09
  • VAVG 22.80km/h
  • HRmax 107 ( 58%)
  • HRavg 68 ( 36%)
  • Kalorie 56kcal
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć ukropna (kompresor)

Niedziela, 20 sierpnia 2023 · dodano: 20.08.2023 | Komentarze 3

Specjalnie o zmierzchu sądząc, że najgorszy upał już za mną, wybrałem się na trwającą 9 minut jazdę na kompresor i z powrotem. Po wejściu do domu lało się ze mnie strużkami. Dziękuję za takie przyjemności.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 47.17km
  • Teren 0.07km
  • Czas 01:52
  • VAVG 25.27km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • HRmax 166 ( 90%)
  • HRavg 141 ( 76%)
  • Kalorie 794kcal
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru

Sobota, 12 sierpnia 2023 · dodano: 12.08.2023 | Komentarze 5

Powrót z działki - ale nim to nastąpiło, jeszcze poranny spacerek nad rzeczkę opodal krzaczka - i wielkie porządki na działce, co poskutkowało m.in. znalezieniem kolejnego grzyba - kozaka oraz odkurzeniem starego Sokoła: fotki do znalezisk w linku z jazdy powrotnej :) Jazda zaś niby z wiatrem, ale we wzmagającym się upale. Co do wiatru, to chwilami gnębił wyżowy gniot, więc jechało się, można by rzec - wołowato - i trzeba było jednak się mocno przyłożyć do pedałów, by na koniec średnia wyszła znośna. Jakoś się udało.

A poza tym jeszcze zaległe linki do działkowych spacerów: przedwczorajszego (także nad rzeczkę, gdzie spotkałem psa Pampucha i kotkę Zoję) i wczorajszego (po Jamborowych Lasach).



  • DST 5.83km
  • Teren 1.36km
  • Czas 00:15
  • VAVG 23.32km/h
  • VMAX 34.10km/h
  • HRmax 146 ( 79%)
  • HRavg 114 ( 61%)
  • Kalorie 83kcal
  • Podjazdy 12m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Wsiowe Dzwony ;)

Piątek, 11 sierpnia 2023 · dodano: 11.08.2023 | Komentarze 6

Od rana wybrałem się obejść wszystkie znane mi w Jamborowych Lasach miejsca grzybowe: kurkowe, podgrzybkowe, maślakowe i wszelkie inne. Po 3,5 h łażenia skończyło się na jednej kurce, trzech podgrzybkach i całkowicie zrobaczywiałym zajączku. Zero maślaków, kań też zero. Ech.

Po drodze, tuż przy szosie wyhaczyłem nowe wysypisko butelek (wszystkie po winie). Było ich za dużo by brać, więc w drodze powrotnej na dzialkę dozbierałem plastików, a przed wieczorem ruszyłem już rowerowo po rzeczone szkło - stąd finalnie wyszła większa niż zazwyczaj liczba km-ów śmietnikowego touru.

Łącznie w dwa dni zebrałem 9 kurek (7 na działce) i 3 wspomniane podgrzybki (zajączka nie liczę) oraz 3 worki śmieci. Czasy jakie - dary lasu takie :/



  • DST 46.23km
  • Teren 0.07km
  • Czas 01:53
  • VAVG 24.55km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • HRmax 162 ( 88%)
  • HRavg 136 ( 73%)
  • Kalorie 684kcal
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru

Czwartek, 10 sierpnia 2023 · dodano: 10.08.2023 | Komentarze 12

Do Jamboru zwykłą trasą z cichą nadzieją na pierwsze w tym roku grzyby - niestety, po przyjeździe okazało się, że na działce jest tylko jeden grzyb - jakiś czerwony gołąbek. A jak wiadomo - lepsze pół żółtej kurki, a tu póki co nic! :( Muszę zatem sprawdzić maślakowe i podgrzybkowe miejscówki w lesie, aczkolwiek szczerze wątpię. Widać zbyt długo trwała susza i upały w czerwcu i lipcu.

Jechało się dziś tak sobie, bo pod przednio-boczny wiatr z W (patrz: marny Vmax), sakwy tradycyjnie ciężkie, a i jeden dzień odpoczynku po Wawie to trochę mało. Biorąc te kwestie pod uwagę średnia i tak wyszła na granicy akceptowalności. Na koniec jeszcze mi Strava zeżarła kilkaset metrów, bo się zastopowała na wertepach: Droga Stravo, pamiętaj, że normalnie to Strava jest do żarcia! ;P



  • DST 144.48km
  • Teren 0.53km
  • Czas 05:31
  • VAVG 26.19km/h
  • VMAX 49.40km/h
  • HRmax 167 ( 90%)
  • HRavg 144 ( 78%)
  • Kalorie 2349kcal
  • Podjazdy 314m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć - Wawa (i Uć)

Wtorek, 8 sierpnia 2023 · dodano: 08.08.2023 | Komentarze 5

Od marca nie byłem na rodzinnym cmentarzyku w Warszawie, więc czas był najwyższy go ogarnąć. Planowałem się wybrać jeszcze w lipcu, ale raz były upały i wiatr z południa (a, jak wiadomo, na tak długiej trasie lepiej, gdy jest chłodniej - no i powinno wiać z WSW!), a to znów lało. W końcu się wypadało - i choć prognozy mówiły o możliwości przelotnych opadów po południu - finalnie obyło się bez zmoknięcia. To na zdecydowany plus. Co do wiatru... hmm - generalnie był właśnie z WSW, ale tak chwilami kręcił niemiłosiernie, że zdarzały się silne kuksańce a to z lewej, a to z prawej strony niemal jednocześnie, a w środkowej części trasy wręcz wariował, bo najpierw osłabł tak, ze niemal zdechł, a potem postanowił... dać po pysku. A fe.

Przez te wszystkie zawirowania, mimo wczesnej (godz. 8:30) pory wyjazdu cały czas leciałem na granicy niedoczasu, bo postanowiłem zdążyć na korzystne połączenie pociągowe powrotne z Wawy Zachodniej tuż po 16:00. Postojów zatem mniej i krótsze niż zwykle, co przełożyło się na narastające pod koniec solidne zmachanie. Ogarnąłem cmentarz "w biegu" (raptem pół godziny na wszystko) i pędzikiem przez rozkopaną w ładnych kilku miejscach dedeerówę dobiłem na dworzec. A tu się okazało, że ani na ten, ani na następny pociąg nie ma już miejsca na rower... nożesz fak: niepotrzebnie gnałem jak głupi! Przyszło mi spędzić jeszcze ponad godzinę w oczekiwaniu na trzeci pociąg, co skutkowało m.in. tym, że powrót do domu po wysięściu nastąpił z innego uckiego dworca, co z kolei zaowocowało dodatkowymi dziewięcioma kilometrami (zamiast dwóch).

Poza tym trasa do Wawy niemal taka sama jak zawsze - niemal, bo częściowo objechałem od południa Błonie (jest asfaltówa-dedeerówa, ale z pierdyliardem wjazdów na posesje i na pola oraz donikąd - wjazdy, dodam - z kostki, cholery albo zwłaszcza refluksu można dostać tak buja podczas szybkiej jazdy) i ominąłem roboty drogowe w Konotopie jadąc po południowej stronie A2. Ponadto ostatecznie mi zagrodzili przejście przez tory koło cmentarza (kiedyś był tam przejazd, potem właśnie nieoficjalne przejście) - i to płotami-ekranami, więc doszedł na trasie kolejny wiadukt do wjechania naokoło - i to prawie na końcu jazdy, gdy jest się już nieco wyplutym. No, nieładnie.

Za to ładnie, że znów na mój widok (jak zwykle zresztą;) ucieszyła się Pani Babcia Zniczowa, u której od kilkunastu lat kupuję rzeczone znicze: fajnie, że wciąż jest w formie! :)