Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87017.39 kilometrów - w tym 3397.57 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2023

Dystans całkowity:368.39 km (w terenie 9.68 km; 2.63%)
Czas w ruchu:15:28
Średnia prędkość:23.82 km/h
Maksymalna prędkość:55.50 km/h
Suma podjazdów:1590 m
Maks. tętno maksymalne:171 (92 %)
Maks. tętno średnie:148 (80 %)
Suma kalorii:5984 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:33.49 km i 1h 24m
Więcej statystyk
  • DST 26.35km
  • Teren 1.53km
  • Czas 01:06
  • VAVG 23.95km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • HRmax 170 ( 92%)
  • HRavg 136 ( 73%)
  • Kalorie 446kcal
  • Podjazdy 145m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikropętelka miejsko-leśna

Piątek, 28 kwietnia 2023 · dodano: 28.04.2023 | Komentarze 4

Takie tam na szybko - wiało z S, więc najpierw z wiatrem po mieście i zgierskich opłotkach, a potem nawrotka częściowo przez las - z tradycyjnymi odwiedzinami nad Arturówkowymi Stawami.



  • DST 52.74km
  • Teren 0.37km
  • Czas 02:12
  • VAVG 23.97km/h
  • VMAX 55.50km/h
  • HRmax 168 ( 91%)
  • HRavg 148 ( 80%)
  • Kalorie 926kcal
  • Podjazdy 195m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z grabienia w Jamboru

Niedziela, 23 kwietnia 2023 · dodano: 23.04.2023 | Komentarze 4

Od rana pięknie i bardzo ciepło, więc znów ruszyłem niespiesznie na spacer do Jamborowych Lasów nieco inną trasą niż wczoraj - efekt: kolejne dwa wory śmieci. Tym razem odstawiłem je od razu na śmietnik wracając na działkę przez wieś, potem jeszcze kilka mniejszych robót działkowych - i czas było wracać rowerowo do domu.

Wiało dziś początkowo przepotężnie z SW, czyli kierunku generalnie bardzo korzystnego na powrót (patrz: Vmax - z sakwami!), ale czym byłem bliżej mety - tym słabiej. Po drodze mnóstwo otumanionych wiosną i zapewne kiełbasą z grilla nieostrożnych kierowców - jeden pędził na czołówkę bo "musiał" zdążyć ominąć kolumnę rowerzystów z mojego naprzeciwka; drugi wymusił pierwszeństwo mając za nic zasadę prawej ręki, a trzeci... już w mieście, potrącił rowerzystę, zapewne chwilę przed tym, jak przejeżdżałem. Wokół było już kilka osób z pomocą, rowerzysta właśnie podnosił się z jezdni, więc nie zatrzymywałem się, by nie robić dodatkowego bezsensownego zamieszania, ale sceny z jesieni zeszłego roku i zakrwawionej M. jako żywo stanęły mi przed oczami :/ Humor poprawiło mi dopiero nieoczekiwane spotkanie z Bitelsami kilka kilometrów dalej, którzy jechali w odwrotną stronę na jakieś fantastyczne lody! Żeby nie zmęczenie, to może nawet i pojechałbym ;)

A zmęczenie setne, bo w 3 dni oprócz 101 kilometrów rowerowo 3 spacery piesze (łącznie 20 km-ów), a wraz z pracami działkowymi wyszło 67 000 kroków (czyli jakieś ponad 50 km-ów) - nie wiem, czy dla zdrowotności, ale podejrzewam, że jutro będę w to zapewne wątpić... ;) No i w bonusie złapałem pierwszego kleszcza w tym roku.
Acha - padł pierwszy wymęczony tysiąc.



  • DST 1.38km
  • Teren 0.06km
  • Czas 00:03
  • VAVG 27.60km/h
  • VMAX 32.80km/h
  • HRmax 98 ( 53%)
  • HRavg 80 ( 43%)
  • Kalorie 24kcal
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jamborowanie

Sobota, 22 kwietnia 2023 · dodano: 22.04.2023 | Komentarze 2

Wczoraj udało się zagrabić wszystkie liście z działki (wyszło około 70 kopców), więc przed wieczorem wybrałem się jeszcze na krótką (bo łąki nadal pozalewane) przechadzkę nad rzeczkę i opodal krzaczka:

https://strava.app.link/FeIzhkcXczb

A dziś od rana sypanie wielkiej styrty ze wspomnianych kopców - wyszła jak co roku parę metrów długa. Poszło sprawnie w kilka godzin, więc po skończeniu roboty poszedłem powłóczyć się po Jam-Borach. Zapobiegliwie zabrałem wory śmieciowe - i słusznie, bo nazbierałem łącznie 3 (dwa plastików i 1 szkła) po zimie:

https://strava.app.link/OUwlkilXczb

Zatem po powrocie na działkę nie pozostało mi nic innego, jak wziąć Mery za rogi, załadować sakwy śmieciami i wywieźć urobek do wsiowych śmietników (na fotce - Mery i poranna styrta z grabiami jako skalą porównawczą:)

https://strava.app.link/KX6uH1rXczb



  • DST 47.05km
  • Teren 0.13km
  • Czas 01:52
  • VAVG 25.21km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • HRmax 167 ( 90%)
  • HRavg 138 ( 75%)
  • Kalorie 724kcal
  • Podjazdy 138m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru na grabienie

Piątek, 21 kwietnia 2023 · dodano: 21.04.2023 | Komentarze 4

Wreszcie 3 dni stabilnej (przynajmniej w prognozach;) pogody - najwyższy zatem czas na prawdziwy początek sezonu działkowego, czyli coroczne grabienie liści nad Grabią!

Jechało się, mimo objuczenia ciężkimi sakwami nieźle - wiatr dziś generalnie początkowo słaby, potem co najwyżej umiarkowany wiał z ENE /E, był zatem na zmianę: tylny (wtedy pomagał) i boczny (wtedy niekoniecznie - zwłaszcza na Sześciu Górkach Pabianickich). Mimo to średnia wyszła nareszcie (jak na starą Meri) do zaakceptowania :)



  • DST 9.85km
  • Teren 1.42km
  • Czas 00:26
  • VAVG 22.73km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • HRmax 145 ( 78%)
  • HRavg 99 ( 53%)
  • Kalorie 165kcal
  • Podjazdy 45m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć leśna

Czwartek, 20 kwietnia 2023 · dodano: 20.04.2023 | Komentarze 3

Wiało dość solidnie z NE, więc dzisiaj tylko się schowałem do Lasu, objechałem Arturówkowe Stawy i wróciłem własnymi śladami :)

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 7.21km
  • Czas 00:19
  • VAVG 22.77km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • HRmax 159 ( 86%)
  • HRavg 129 ( 70%)
  • Kalorie 127kcal
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć odserwisowa

Środa, 19 kwietnia 2023 · dodano: 19.04.2023 | Komentarze 2

Najpierw truchcikiem do serwisu, a potem niekoniecznie najkrótszą (byłoby może i jeszcze trochę dalej, ale zaskakująco zimny wiatr i aura iście listopadowa zniechęciły) do domu. Dobrze się stało, że jest już nowa oś: otóż stara, która była w marcu skrzywiona - okazało się, że w międzyczasie całkiem pękła na dwie części i koło trzymało się tylko na zatrzasku... Co by było, gdyby puścił z jakiegoś powodu np. przy zjeździe 50 km/h - to by było ;)

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 1.31km
  • Czas 00:04
  • VAVG 19.65km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • HRmax 78 ( 42%)
  • HRavg 72 ( 39%)
  • Kalorie 19kcal
  • Podjazdy 2m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć doserwisowa

Wtorek, 18 kwietnia 2023 · dodano: 18.04.2023 | Komentarze 2

Podczas niedawnego spawania ramy okazało się, że mam skrzywioną oś w tylnym kole - zatem dziś na umówioną wizytę do serwisu. Powrót pieszkom, a jutro na abarot - po zreperowaną Meri.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 52.39km
  • Teren 3.20km
  • Czas 02:15
  • VAVG 23.28km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • HRmax 171 ( 92%)
  • HRavg 140 ( 76%)
  • Kalorie 870kcal
  • Podjazdy 278m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka inwestycyjna S14

Niedziela, 16 kwietnia 2023 · dodano: 16.04.2023 | Komentarze 6

Dziś pół Miasta Uć zamknięte z powodu corocznego maratonu, więc postanowiłem pojechać zupełnie gdzie indziej, choć też w formalnie zamknięte rewiry - celem było rowerowe sprawdzenie ostatniego jeszcze nie oddanego do użytku, długiego na ok. 15 km-ów odcinka trasy S14, która wraz z S8, A1 i A2 już za kilka tygodni stworzy pełen autostradowo-ekspresowy ring wokół całego miasta.

W zeszłym roku otwarto południową część rzeczonej Eski, ale niestety bezpowrotnie przegapiłem moment, gdy jeszcze można było (nieformalnie) nią pojeździć rowerem. Tak więc dziś już musiałem wybrać się eksplorować inwestycyjne nowości - troszkę z duszą na ramieniu, czy mnie jakieś nadgorliwe ochroniarstwo zaraz nie zhaltuje i nie zacznie robić wstrętów. Na początek dojechałem za Zgierz do Emilii starą trasą i próbowałem wbijać na Eskę leśnymi i polnymi gruntówkami - nic z tego nie wyszło: błoto, rowy - no i siatka od Eski. No trudno - jedynym rozwiązaniem było (mimo zakazu wjazdu rowerem) użycie kilkusetmetrowego łącznika starej trasy z autostradą A2. Zanim łącznik wyprowadza na autostradowe bramki, dzięki rondku można zjechać na budowaną Eskę - i tak właśnie zrobiłem. Po kilku minutach byłem już całkiem spokojny co do jazdy nią - z okazji niedzieli i ładnej pogody zrobił się tam istny piknik rowerowo-spacerowo-biegaczowy - widać, że wiele osób wpadło dokładnie na ten sam pomysł co ja :)

Jazda samą Eską byłaby super, gdyby nie fakt, że w tę stronę prowadzi niemal non-stop nieco w górę, a ponadto było dziś pod (na szczęście niezbyt silny) wiatr z S. A ekspresówka - wiadomo: zero drzew chroniących przed wiatrem. Sam asfalt już praktycznie w 100% gotowy, choć sporo jeszcze na nim szutru po budowie, a na przeciwległym pasie mimo niedzieli w jednym miejscu pracowały walce kładąc kolejną warstwę - na szczęście jechałem w drugą stronę, więc nie było problemu. Tam też stało auto ochrony, ale tylko życzliwie spoglądali na przewalające się całymi rodzinami tabuny ciekawskich. Tak w ogóle to obstawiałem raczej pojedynczych szosowców-partyzantów, a tu głównie lokalsi - w tym sporo podmiejskich Panów Dziadygów, dla których jeszcze nieotwarta trasa jest wyraźnie dogodnym skrótem do domu lub kościoła.

Zjazd z trasy na granicy Łodzi i Aleksandrowa też z drobnymi komplikacjami (na koniec, już poza Eską 800 metrów straszliwego błota na dojazdówce - widać maszyny budowlane tam jeżdżą), a potem już tylko przez mało znaną mi część miasta (nowe rowerowe asfaltowe dedeerówy, ale niestety wąskie) - i już do domu.

Trasa (w tym częściowo terenowe plątanki na wjeździe i wyjeździe z Eski) - TU.



  • DST 46.80km
  • Teren 1.33km
  • Czas 01:58
  • VAVG 23.80km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • HRmax 169 ( 91%)
  • HRavg 134 ( 72%)
  • Kalorie 794kcal
  • Podjazdy 284m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka z Cesarką

Czwartek, 13 kwietnia 2023 · dodano: 13.04.2023 | Komentarze 6

Dziś w planach, w związku z prognozami (słabowity ESE-sman) były Uckie Pagórki, ale jak tylko wyjechałem w Opłotki, okazało się, że nie taki on słabowity. Zrezygnowałem więc ze zdobywania po raz enty Pagórków centralnie pod wiatr - i zamiast skręcić generalnie w prawo - pojechałem w lewo na Stryjków i dalej, by zatoczyć klasyczną pętelkę, a pod wiatr wracać choć kawałek przez las. Na początek jednak odwiedziłem zalew w Cesarce - miejsce mało uczęszczane, dość malownicze, acz bez fajerwerków. Nic tam się specjalnie nie zmieniło od ostatniego razu, więc już zwyczajnie zatoczyłem to, co było do zatoczenia (w wersji przez Wołyń, żeby jednak był jakiś jeden większy podjazd) i na koniec, korzystając z niemal upalnej pogody, jeszcze trochę posiedziałem na słonku nad Arturówkowymi Stawami.



  • DST 100.20km
  • Teren 0.34km
  • Czas 04:13
  • VAVG 23.76km/h
  • VMAX 53.70km/h
  • HRmax 167 ( 90%)
  • HRavg 145 ( 78%)
  • Kalorie 1509kcal
  • Podjazdy 335m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jambór w te i nazad, czyli setna setka w setny dzień :)

Poniedziałek, 10 kwietnia 2023 · dodano: 10.04.2023 | Komentarze 14

Dziś jest setny dzień roku - i tak przypadkiem fajnie wyszło, że dziś mogłem rozpocząć nowy rowerowy sezon działkowy. W dodatku była szansa na wykręcenie setnej setki na bs-ie (czyli od 2012 roku), z czego skwapliwie, aczkolwiek nie bez trudu skorzystałem.

Prognozy były takie, że wiatr miał wiać słabiutko: rano korzystnie (z N /NE), po południu miało się odkręcać na wiatr boczny (z E /SE). Tymczasem wiało cały dzień równo, z sektora N (czasem trochę NNW), więc na działkę jeszcze jak-cię-mogę (choć był to wiaterek typu "gniot wyżowy") - z powrotem wymęczył mnie nielicho. Ale się udało, choć zmęczony wróciłem nomen-omen setnie ;) Co zrobić: forma, ale też i dawno nie zmieniany napęd są obecnie takie, że jeżeli nie jadę z wiatrem, to 100 km-ów stanowi absolutnie absolutne maksimum... A na działkę musiałem pojechać, bo miałem na nowy sezon sporo gratów do zawiezienia: następnym razem będę pewnie już nocował i mógłbym się nie zabrać ze wszystkim na tradycyjne trzy dni. Teraz pobyłem w sumie 3 godziny, z czego większość poświęciłem na pozimowe ogarnięcie bałaganu (czyszczenie rynien, oczka wodnego, zamiatanie tarasu, sprzątanie gałęzi etc. itd.) oraz wietrzenie i suszenie chałupy po zimie. W samej chacie największą "robotę" zrobiły myszy: ponieważ poprzednio wywiozłem nadgryzione pudełko kaszy gryczanej, chyba po złości dobrały się do paczki ziemniaków puree i kilku kilogramów soli, wysypując taki mix w piętrowej szafce, więc miałem sprzątania na ładnych kilkanaście minut, a potem jeszcze musiałem to wszystko z powrotem zabrać i wywalić. Na szczęście na chwilę udało się jednak w międzyczasie wyskoczyć spacerowo, by zerknąć co tam słychać nad rzeczką i opodal krzaczka, ale łąki wciąż częściowo pozalewane, więc niespecjalnie jest jak spacerować.

Trasa do Jamboru (klasyczna) - TU, a powrót nieco naokoło (by wyszła cała setka - po drodze testowanie nowych asfaltowych dedeerów pod Pabianicami) - TU. I mimo ładnie świecącego słonka (sandałki, krótkie gatki, bluza polar 100 - i tyle) nawet przez kilka minut niegroźnie pokropiło - Lany Poniedziałek mogę zatem uważać (mimo wymęczonej średniej) za udany :)