Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 86451.51 kilometrów - w tym 3391.92 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.98 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a teraz BATONY NA BOCZKU:
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:1071.30 km (w terenie 21.10 km; 1.97%)
Czas w ruchu:42:51
Średnia prędkość:25.00 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:38.26 km i 1h 31m
Więcej statystyk
  • DST 22.60km
  • Czas 00:53
  • VAVG 25.58km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opłotki i półuć ze sz.

Wtorek, 30 września 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

Rano nieco się chmurzyło, ale jeszcze nie padało - więc szybki myk (średnia!) od M. stałą ostatnio trasą przez Rude Opłotki w odwiedziny do sz.
Z sz. przez korki (na szczęście niewielkie) i rozkopy do p. na P.
A potem się rozpadało, więc Merysia została na zapleczu, a ja wróciłem wieczorem z Panem Jerzym czterokołowo.
Co tam - najważniejsze, że zaplanowana średnia dla września wykręcona :)


  • DST 36.40km
  • Czas 01:27
  • VAVG 25.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć i opłotki trzymające średnią

Poniedziałek, 29 września 2014 · dodano: 29.09.2014 | Komentarze 0

Rano od M. do sz. via Rude Opłotki - trochę pod wiatr, więc trzeba było się nieco rozruszać po wczorajszej Wawie ;)
Z sz. do p. na P. via rozkopy - a stąd wieczorową porą klasycznie i z (także rozkopaną już w dwóch miejscach) pętelką - ale za to z wiatrem.
Sakwy nieco przytyte; udało się utrzymać średnią ponad 25 km/h - cel na jutro: powtórka, aby wyjść w całym wrześniu na 25 km/h ;)


  • DST 142.60km
  • Teren 1.30km
  • Czas 05:17
  • VAVG 26.99km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wawa z nowym rekordem prędkości

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 12

Plan był następujacy: pojechać na luzie od rana z miasta Uć na Wawę stałą trasą - odwiedzić rodzinny cmentarzyk na peryferiach i wykręcić przyzwoitą średnią rzędu 24-25 km/h - no i zdążyć na konkretny ciapąg powrotny.
Prognozy były zachęcające: słaby lub umiarkowany wiatr z W i SW, idealnie wpasowywujący się w trajektorię lotu, ponadto słonecznie, choć bez upału.
Jak pomyślałem - tak wystartowałem od M. przed 10 rano. Do pekapu ponad 8h - mnóstwo czasu, również na postoje :)
Na początku, do B-zin, wiatru nie było prawie wcale, ale za to udzieliłem informacji turystycznej zagubionemu panu kierowcy pod Miauczewem ;)
Za B-zinami zaczęło powiewać - coraz mocniej - i niestety - w najlepszym razie z W, a czasem nawet z NW, więc bocznie - a tu górki, jak to pod B-zinami. Średnia oscylowała wokół 26-27 km/h co prawda, ale czułem się coraz bardziej zmordowany - i to po, bagatela - 20-30 km. Laboga! Co to będzie dalej?
Wziąłem się taktycznie na sposób: nie żyłować póki co, lekkie przełożenia pod górki i lemondka na zjazdach. Trochę pomogło. Krótki postój w Terezinie (przy tradycyjnym miejscu martyrologicznym) - i dalej górki i dołki do Łyszkowic. Jechałem coraz szybciej (pedał sam podawał - jak to się mówi), ale jednocześnie zamiast coraz cieplej robiło mi się coraz zimniej - przy prędkości rzędu 30 km/h popadłem w jakiś senny letarg... niedobrze!
Mimo, że od Łyszkowic wreszcie zrobiło się znośnie (choć nie idealnie) z wiatrem, zaczęło mnie odcinać - jak to?! W końcu na 49 kilometrze zarządziłem sobie kolejny postój w lesie - tym razem na wiezionego jedynego banana i picie. Trochę pomogło, a po 5 km w Bełchowie doprawiłem sklepem - tu wielka (300 g!) czekolada Milka, duży jogurt, pączek z czekoladą i Mountain Dew - zrobiło się lepiej, choć nadal mnie nieco trzęsło z zimna :/ Do Nieborakowa było znów z bocznym wiatrem, więc kolejny postój - tym razem pod tradycyjną Białą Damą na 62 kilometrze, czyli niemal w połowie drogi. Średnia do tego miejsca od startu - 26,89 km/h.
Ponownie picie, Milki ciąg dalszy - i wreszcie było już całkiem z wiatrem. Zawisłem na lemondzi jak sęp na wątrobie prometejskiej - równie zaciekle i uparcie, nie bacząc na dziury (w drodze, nie w wątrobie;) - i zaczęło się wreszcie przekładać na naprawdę dobry wynik szybkościowy - średnia przekroczyła 27 km/h. W międzyczasie, z braku krzaku - postój pod Szymanowem w polu kukurydzi ;)
Kolejny postoj na drobne zakupy planowałem przy kultowym sklepie w Kaskach - niestety - sklep zamknięty na cztery spusty i pusty :( Zadowoliłem się więc kolejnymi kawałkami Milki i popitką mountaindewową - i dalej, z lemondką w świat!
Na setnym kilometrze (przed Błoniem) średnia wyniosła 27,15 - i już wiedziałem, że jak nie umrę - to zwyciężę! ;)
Błonie, jak to miasto, nieco spowolniło, potem jeszcze podjechałem do wielokrotnie mijanego, a nigdy nie odwiedzonego cmentarzyka w Rokitnie - ciekawe stare groby i kwatera żołnierzy z września '39.
A stąd już bliziutko i ten właściwy cmentarzyk, jeśli chodzi o cel podróży - tu porządki - i w drogę, na pociąg na Wawę Zachodnią - stałą trasą, czyli ulicą Połczyńską i jeszcze jakimiś.
Mimo większej ilości postojów byłem i tak godzinę przed odjazdem, co pozwoliło na schrupanie z niespiesznym namaszczeniem (keczupem) zapiekanki - pierwszego prawdziwego dziś posiłku - i wypicie kawki.
Ciapociąg (typu Piesa Bezprzydziałowa) przyjechał punktualnie, ale okazało się, że jedzie objazdem przez Socho i Łowicz, a potem nawraca na Sk-wice i Koszulki - więc powrót trwał ponad 2h. Do Sk-wic życie pasażerom umilało dwóch chłystków - usiedli przy automatycznie otwieranych i zamykanych drzwiach do WC - i gdy tylko ktoś (w tym ja;) nie zablokował ich spec-guzikiem - otwierali mu znienacka. Ponadto wszystkich pytali co 5 minut kiedy Sk-wice i czy już były. Obok jechali Turcy, więc wdali się z nimi w pogawędkę w języku ogólnomigowojajcarskim - mimo wszystko dowiedziałem się, że "dzień dobry" to "marchaba" :) Ponadto jechały jeszcze dwie cudzoziemki (z czego jedna Chinka, a druga nie wiem), więc było multi-kulti, a w przypadku chłystków brak kulti, bo wypili "Perłę" i rzucili butelkę między pasażery.
A potem wysiedli, a potem już zaraz były Koszulki i Uć - W., gdzie i ja wysiadłem.
Ostatni odcinek to czasówka, by utrzymać średnią ponad 27 km/h - i nawet by się udało, ale dedeerówę rozkopali tak, że nijak - i musiałem kombinować i straciłem pewnie z minutę, która zaważyła na ostatecznym wyniku :(
Mimo wszystko - REKORD WSZECHCZASÓW NA POJEDYNCZEJ WYCIECZCE ŚREDNIEJ PRĘDKOŚCI MERYSI! I to na takim, całkiem sporym dystansie (tu jest miejsce na Ho-ho!;):

HO, HO!

Sakwy w miarę lekkie - cały dzień słonecznie - no i piękna, Złotopolska Jesień proszę Państwa! :))


  • DST 49.00km
  • Teren 3.10km
  • Czas 02:02
  • VAVG 24.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Akcja Kurka - ze Jamboru

Sobota, 27 września 2014 · dodano: 27.09.2014 | Komentarze 5

Rano w Jamboru padało, ale szybko się wypogodziło.
Na grzyby!
Już wieczorem dostrzegłem na dziale ze 2, czy 3 kurki, ale najpierw postanowiłem sprawdzić, co w maślakach piszczy - czyli udać się nad rzekę. A tam niemiłe zaskoczenie - nic i nic - w końcu jednak, po godzinie - coś: 9 maślaków i 2 podgrzybki.
Wróciłem do działkowego lasu - i zaczęło się: okazało się, że prawie wszędzie są kurki! Po niecałej godzinie odliczyło się sztuk 89 (z czego tylko jedna tuż zza płota - reszta - nasze!); ponadto 1 prawdziwek(!) i 2 kozaczki(!!).
Wczesnym popołudniem ruszyłem więc obciążony darami lasu na abarot - tym razem skrótem na Talarowy Młyn, sprawdzić, dokąd asfalt dociągnęli - w sumie tylko jeszcze kilometr - a dalej piochy i wertepy, jak zawsze... Aż do Mogilna było pod silny wiatr i dopiero dalej nieco odpuściło - ale zmachałem się solidnie, więc postój w Rydzynach na bułkę z jogurtem. Dalej opłotkami pawianickimi i rudymi - znów przeważnie pod mordujący i mocno spowalniający wiatr - i do sz. na kolejne odwiedziny.
A stąd - znów nieco bardziej z wiatrem i już prawie o zmroku do M.
Wiatr z NW dziś rządził i rozdawał karty - i tyleż pomógł, co poprzeszkadzał, a w ogólnym rozrachunku bardzo zmordował.


  • DST 73.00km
  • Teren 7.90km
  • Czas 03:01
  • VAVG 24.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Akcja Kurka - do Jamboru

Piątek, 26 września 2014 · dodano: 27.09.2014 | Komentarze 10

Najpierw od M. do d. - po drodze poszukiwania czynnego bankomatu, zakup świeczek (pewnie po to, aby następnym razem szukać ze świecą;) i wizyta na dworcu Uć - W. Zazwyczaj pod wiatr umiarkowany ten odcinek wycieczki.
Z d. do sz. na kolejne odwiedziny - przebijanie się przez korki, rozkopy etc.
A potem wreszcie za miasto - nieco okrężnie, żeby nie jechać cały czas pod zachodni wiatr, więc Kalinkowo, Tuszynkowo - i dopiero stąd centralnie na W.
Po drodze z niejakim zdumieniem odkryłem nowy przydrożny cmentarzyk - jeździłem tamtędy wiele razy, a tu nagle chyba ewangelicki? Chyba, bo na jednym z grobów znalazłem kawałek macewy - ot - ekumeniczna zagwozdka.
Od Woli Kozubowej już zazwyczaj z górki - za Dłutówkiem trochę terenów przez lasy - i za Drzewocinami znów teren aż do mostu drogowego w Karczmach. A stąd do Jamboru - i tu - niespodzianka: kładą asfalt! Przy działce już jest - i podejrzewam, że do zimy połącza Jambór z Karczmoma asfaltowym dywanikiem.
Sakwy ciężkie, bo i do d. parę rzeczy trzeba było zawieźć i w ogóle mieć na dwa dni tego i tamtego.



  • DST 25.40km
  • Czas 00:59
  • VAVG 25.83km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć nihil novi sub sole

Czwartek, 25 września 2014 · dodano: 25.09.2014 | Komentarze 5

Rano od M. najkrótszą (bo pod wiatr) trasą do p. na P.
Dziś bez wizyty w sz., więc powrót klasycznie - a ponieważ już z wiatrem, więc z pętelką.
Dedeerówa częściowo zamknięta w związku z wykopkami - a na pytanie, "gdzie mam jechać" panów roboli - usłyszałem - "wszystko jedno". No, ale jak chciałem pojechać zamkniętym kawałkiem, to mi nie pozwolili. Więc ich opitoliłem, że powinien być rozrysowany objazd dla rowerów i znak zakazu, skoro jednak nie mogę (nie mówiąc już o koniecznym w tym miejscu w zaistniałej sytuacji znaku lewoskrętu) - bo takie tasiemki niby zagradzające biało-czerwone, to sobie mogą u szyi wieszać. Oczywiście w samoobronie ;p
Przyznali, że mam oczywiście rację ;D - więc jutro podjadę sprawdzić, czy wbili sobie moje dobre rady do łbów.
Bo to Polska-Jabolska właśnie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 28.70km
  • Czas 01:12
  • VAVG 23.92km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć bezwietrzne miasto

Środa, 24 września 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 0

Rano od M. via pętelka do p. na P.
Stąd wieczorem do sz. po kolejne złe wieści - powrót po ciemnicy stałą trasą.
Sakwy lekkie, bardzo słaby wiatr z S.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 26.40km
  • Czas 01:08
  • VAVG 23.29km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć wietrzne miasto

Wtorek, 23 września 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 0

Rano prawie centralnie pod huraganowy wiatr i w paskudnej siekącej mżawce najkrótszą trasą od M. do p. na P.
Z p. na P. via rozkopy w pokropującym symbolicznie deszczu i przy nadal silnym wietrze do sz.
Z sz. do M. stałą już trasą - wreszcie z wiatrem, ale po ćmaku, a że część drogi w ogóle nie oświetlona, więc i tak nie dało rady bardziej się rozpędzić.
Średnie pętelkowe - ach gdzieżeście wy?
Sakwy - średnie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 31.60km
  • Czas 01:24
  • VAVG 22.57km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z dykteryjką

Poniedziałek, 22 września 2014 · dodano: 22.09.2014 | Komentarze 9

Rano pod silny wiatr - więc bezpętelkowo - od M. do d. - po drodze spotkanie rowerowe z Setnym Darkiem :)
Z d. do p. na P. klasycznie.
Z p. na P. via rozkopy do sz. (im. Znanego Astronoma) w odwiedziny - i stąd już całkiem po ciemku do M. - tym razem z wiatrem, który jednak znacznie osłabł.
Sakwy lekkie; dykteryjka:
Był sobie pewien zespól bardzo garażowo-punkowy, zwał się pardą mła czytacze "Przejebane". Gdy nieco okrzepli, czas nadszedł był wystąpić przed szerszą, mniej niszową (bo bodaj na jakimś weselu czy innych dożynkach) publicznością. Konferansjer zapowiedział więc zespół "Nie jest dobrze".
No więc właśnie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 37.50km
  • Czas 01:32
  • VAVG 24.46km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć i Opłotki bez polotu

Sobota, 20 września 2014 · dodano: 20.09.2014 | Komentarze 3

Od M. do p. na P. klasycznie i z pętelką.
Z p. na P. do codziennego ostatnio szpitala Imienia Znanego Astronoma.
Stąd w jednocześnie kropiącym dużymi kropami deszczu i wyglądającym zza chmur słońcu do M. via Opłotki.
Duszno, ciężko, w niewygodnych, awaryjnych gaciach i w ogóle tak jakoś bez polotu.
Na deser pętelka wokół Dellicji.
Sakwy znów dość ciężkie - wiatry słabe, przeważnie z SE.