Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2018

Dystans całkowity:701.35 km (w terenie 26.60 km; 3.79%)
Czas w ruchu:27:55
Średnia prędkość:25.12 km/h
Maksymalna prędkość:52.13 km/h
Suma podjazdów:3817 m
Suma kalorii:29724 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:28.05 km i 1h 07m
Więcej statystyk
  • DST 9.29km
  • Czas 00:25
  • VAVG 22.30km/h
  • VMAX 36.36km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 400kcal
  • Podjazdy 52m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć znów na sygnale

Środa, 31 października 2018 · dodano: 31.10.2018 | Komentarze 3

Psia noc przebiegła w miarę spokojnie, tylko dwa razy trzeba było wstać.
M. nadal dziś w domu, więc rano pojechałem do p. - i wszystko było stabilnie do godziny 15.00 - kolejny kryzys wyrwał mnie więc ze szponów obowiązków służbowych i pognałem najkrótszą, wertepiastą opcją do domu przez gigantyczne korki przed 1.11. - jednak pan psi doktor był szybciej i czy jego przyjście, czy mój przyjazd sprawiły, że Aluś zaczął znów przytomniej patrzeć na świat...
P. S. Zapomniałem w niedzielę w ferworze innych, ważniejszych spraw napisać, że jak zwykle po zmianie czasu na zimowy podaję temperaturę nie maksymalną, a minimalną podczas jazdy.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 9.68km
  • Czas 00:27
  • VAVG 21.51km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 408kcal
  • Podjazdy 51m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć, a pieskie sprawy

Wtorek, 30 października 2018 · dodano: 30.10.2018 | Komentarze 4

Najpierw trochę informacji pieskowych. Albo nawet dużo.
Niedziela to była chwila oddechu - po nocnych zjazdach Alusiowi cukier wracał do normy aż do wieczora. Wieczorem nastąpił kolejny (który to już - nie zliczę) kryzys: nagły skok cukru w drugą stronę. Mimo podawania insuliny pies całą noc przedyszał, więc poniedziałek musiałem wziąć wolny - zresztą zaczęło się dziać coś gorszego, mianowicie pies zaczął mieć objawy wstrząsu. Na szczęście szybko przyszedł pan doktor, kazał odstawić wszystkie leki, zaaplikował mu dożylnie wzmacniającą kroplówkę i lek stosowany na OIOM-ie, czyli hydrokortyzon. Co prawda bardzo się nie poprawiło, jednak na tyle, że piesek nie był już na krawędzi. Niestety - po hydrokortyzonie są gwałtowne skoki cukru (więc to trochę leczenie dżumy malarią), czego doświadczyliśmy ostatniej nocy - ponownie pies znalazł się poza skalą (tj. cukiero powyżej 600, przy normie 100-150). Dając mu co dwie godziny niewielkie dawki insuliny (by znów nie przesadzić i nie wpędzić go w groźną dla życia śpiączkę) dotrwaliśmy do świtu.
Ponieważ dziś już musiałem być w p., opiekę nad czworonogiem przejęła M. i było nieźle do momentu, gdy wróciłem - wtedy nastąpił ponowny zbyt duży spadek cukru ze względu na zastanawiający brak apetytu u znanego z legendarnego apetytu Alusia. Szybka akcja ratunkowa (glukoza z kroplówki, strzykawka z roztworem wody z miodem do pyska, glukoza w proszku do wcierania w dziąsła i na błony śluzowe). Po godzinie okazało się, że znów przesadziliśmy i cukier nadmiernie poszybował w górę: psi cukrowy rollercoaster :/ Teraz czekamy, aż mu się samoczynnie ustabilizuje podawszy niewielką dawkę insuliny. I tak mija dzień za dniem i noc za nocą...

Dla porządku bikestatecznego:
Trasa dzisiejsza to zwykła trasa dom - p. - dom. Bardzo ciepło (krótkie spodenki!), ale silny wiatr z SE rano (więc w ryj), tuż przed wyjściem z p. przyszła nagła krótkotrwała ulewa, więc powrót w potokach wody, a Mery w najbliższym czasie - na myjnię.
A ja chyba niedługo z niewyspania się rozlecę.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 3.62km
  • Czas 00:08
  • VAVG 27.15km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Kalorie 153kcal
  • Podjazdy 16m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocna MikroUć Ratunkowa

Niedziela, 28 października 2018 · dodano: 28.10.2018 | Komentarze 5

Wczoraj minęło równe 3 lata, odkąd zaczęliśmy walkę z psią cukrzycą. Późnym wieczorem okazało się, że nam pies zaczyna niepokojąco odpływać. Po ekspresowym zbadaniu poziomu cukru wyszło, że w związku z tym, że ma chory żołądek i prawie nic nie je, dawka insuliny okazała się za duża i Aluś zaczyna zapadać w śpiączkę. Momentalnie podaliśmy mu kroplówkę z glukozy (dobrze, że jeszcze jedna była na zapasie!) i przez kilka godzin pojąc go strzykawką do pyska roztworem wody i miodu przywróciliśmy mu jaki-taki poziom cukru. Jednak sytuacja nadal była niestabilna (cukier skakał mu jak górska kolejka), dla bezpieczeństwa wskoczyłem więc o trzeciej nocnej godzinie na Mery i pognałem będąc już też kompletnie półprzytomnym kupić glukozę do najbliższej całodobowej lecznicy. Tu kolejny problem - wprawdzie można płacić kartą, ale w związku ze zmianą czasu mój bank akurat zrobił sobie przerwę techniczną. Na szczęście jakoś uprosiłem panią, że oddam kasę dziś, pies też był w rejestrze, więc z glukozą dotarłem po paru minutach do domu. A tam Alusiowi cukier wzrósł już na tyle, że poziom był bezpieczny i można było wreszcie przespać kilka godzin...
Swoją drogą podczas jazdy spotkałem więcej meneli (5) niż jadących aut (3) jadąc na co dzień ruchliwą ulicą. Miało to swój specyficzny, ale jednak urok ;)
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 31.49km
  • Teren 1.81km
  • Czas 01:14
  • VAVG 25.53km/h
  • VMAX 45.47km/h
  • Kalorie 1328kcal
  • Podjazdy 216m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka do DoDoKlęSk

Sobota, 27 października 2018 · dodano: 27.10.2018 | Komentarze 5

Noc i prawie cały dzień to czuwanie nad psiskiem, żeby odpoczywał, a najlepiej spał, bo jak nie śpi to dyszy, bo go żołądek boli. Psi lekarze wahają się pomiędzy zapaleniem żołądka, a uaktywnieniem się wrzodu/-ów - ale prawie na pewno nastąpiło to w związku z podaniem leku przeciwbólowego na stawy w zeszły poniedziałek. Stan taki może potrwać kilka dni w wersji optymistycznej do dwóch tygodni w wersji pesymistycznej.

Ech, pieskie życie :/

W końcu, popołudniem, nie mogąc nic więcej poradzić w temacie psowych klęsk, postanowiłem rozruszać bolące od kucania/klękania przy psie kolana i wyruszyć na mikropętelkę do... Klęku ;) Po drodze tradycyjnie DoDo (czyli Dobieszków i Dobra) oraz Sk (Skotniki). Czyli w sumie wyszła trasa DoDoKlęSk.

Pierwsze 13 km-ów to doskonała średnia (29,6 km/h) związana ze zjazdami i silnym wiatrem z W. Za Dobieszkowem wszystko się obróciło przeciwko mnie - i kolejne 8,5 km-a to męki.

Wreszcie ostatnie 10 km-ów to przeważnie Las Łagiewnicki, który osłaniał przed wiatrem oraz trochę tradycyjnych ścieżek szutrowych. Nad Arturówkowymi Stawami miałem schizę - wydawało mi się, że znów uchodzi mi powietrze z koła. Na szczęście to tylko nieco grząski żwirek na ścieżce...

Teraz pewnie znów 2 dni przerwy w rowerowaniu, bo zapowiada się kolejne jesienne dżdżenie. Nic to - najważniejsze, by piesek jak najszybciej zdrowiał!



  • DST 9.55km
  • Czas 00:24
  • VAVG 23.88km/h
  • VMAX 38.59km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 400kcal
  • Podjazdy 48m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z beznadzieją

Piątek, 26 października 2018 · dodano: 26.10.2018 | Komentarze 5

Cóż tu pisać... po trzech dniach ulew i wichrów wreszcie znośniejsza pogoda - ale z pieskiem znów jest niehalo: do iluś tam ostatnio częściowo zarwanych nocy dołączyła dzisiejsza, zarwana całkowicie - niemal od północy pies nie chciał spać. Dyszał, jęczał, a potem doszły sensacje żołądkowe. Na szczęście mogłem się zerwać od rana z pracy, więc cały poranek z nim przesiedziałem w domu, potem mnie zmieniła M. W międzyczasie przyjechał kolejny już pan doktor psi, który zdiagnozował zapalenie żołądka. I tak nieźle, bo bardzo się bałem, że to może być skręt żołądka, a w tym wieku i kondycji to już by nie było fajnie. Choć i tak nie jest, więc teraz dieta, a z psismaków - Alu(ś)gastrin w syropie. Wg lekarza nim się poprawi, może to potrwać nawet dobę. Stało się tak być może za sprawą podanego 3 dni temu zastrzyku przeciwbólowego na stawy i kości, zmianą diety na taką o niższym indeksie hipoglikemicznym (zamiast ryżu - kasza), a zwłaszcza zeżarcia przez Alusia w ramach przegryzajek wysuszonego ucha, które połknął w całości. Bo co, jak co - ale apetyt mu dopisuje!
Trasa (popołudniowa): dom - p. - dom.
Silny wiatr z SW.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 18.25km
  • Teren 3.97km
  • Czas 00:48
  • VAVG 22.81km/h
  • VMAX 38.23km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 756kcal
  • Podjazdy 147m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z ogólną kaplicą

Poniedziałek, 22 października 2018 · dodano: 22.10.2018 | Komentarze 8

"Nieszczęścia to wilki losu, co watahami chadzają".
Ta maksyma sprawdza się po raz nie wiem który znakomicie: po powrocie z Jamboru okazało się, że pies czuje się znacznie gorzej niż ostatnio (czyli gorzej, niż źle) - nie do końca było wiadomo, co mu dolega, ale z pewnością coś go bolało i wpadł dodatkowo w hiperglikemię, mimo, że miał przez ostatnie kilka dni znośny cukier. Po dwóch poprzednich niedospanych nocach skończyło się na nocy niemal całkiem nieprzespanej - bo trudno uznać kilkunastominutowe drzemki między północą, a szóstą nad ranem przy lampce z dysząco-jęczącym psem za spanie.
Ponieważ dziś nie byłem w stanie merytorycznie zwlec się do roboty, więc wziąłem wolne (M. też) - i zbijaliśmy nadmierne cukry psu przez cały poranek oraz wczesne popołudnie.
W międzyczasie okazało się, że z tylnego koła znów zeszło powietrze. Całkiem zdesperowany powlokłem Mery do najbliższego serwisu i już całkiem nie zważając na koszty (wyszły prawie trzy stówy) kupiłem nową tylną oponę dla świętego spokoju, dwie dętki, nową, nareszcie sensowną pompkę (Kellysa) i zapas łatek - i wyekwipowany jakbym kolejne pięć lat miał jeździć po kaktusach wróciłem do domu. Wkrótce przyszedł pan psi doktor, zapodał odpowiednie leki, żeby psu było znów lepiej na świecie - i zrobiła się 16.00.
I wtedy mi się przypomniało, że jutro i pojutrze i w ogóle w najbliższym czasie ma lać i wiać - więc szybko wskoczyłem na siodełko i zatoczyłem przedwieczornego przypadkowego strusia (to taka niepełna lampka) po Łagiewnickiem Lesie (w tym do słynnych łagiewnickich kapliczek), żeby w ogóle cokolwiek dziś było stricte rowerowego, a nie tylko rozpaczliwego :(

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 92.31km
  • Teren 0.06km
  • Czas 03:24
  • VAVG 27.15km/h
  • VMAX 47.16km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 4020kcal
  • Podjazdy 423m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jambór w te i nazad z kapciem nr 3

Niedziela, 21 października 2018 · dodano: 21.10.2018 | Komentarze 8

Z kol.aardem najkrótszą opcją asfaltową do Jamboru i z powrotem.
Piękna pogoda, niezbyt silny wiatr z W, potem z NW i N - nic, tylko śmigać! I śmigało by się wyśmienicie (patrz: średnia), gdyby nie fakt kolejnego flaka - trzeciego w ciągu dwóch tygodni :(
Ale chyba już wiem, w czym problem: otóż tym razem w tylnym kole dwie niewielkie dziurki - obie spowodowane jakimiś czymsiami przypominającymi fragmenty zszywek biurowych. Możliwości są trzy: albo rozjechałem zszywacz (stąd zszywki), albo dziurkacz (stąd dziurki) - albo wręcz wkręciłem niepostrzeżenie w szprychy jakąś biurwę z całym bogactwem inwentarza ;)
Łatanie nastąpiło na działce (bo tu, po 1,5h sprzątania i ogarniania spraw przed zimą okazało się, że tył sflaczał) - po załataniu jednej dziurki spostrzegliśmy, że jest jeszcze druga, a ja już nie miałem łatek... dobrze, że miał natomiast połataną zapasową dętkę aard, a i także dobrą pompkę, więc łącznie naprawa wszystkiego (czyli dwukrotne zdejmowanie koła, pompowanie i ponowne zakładanie) zajęła mniej niż godzinkę. No jutro już obowiązkowo jadę kupić nową pompkę i ze dwie dętki - problem tylko w tym, że być może w oponach tkwi jeszcze jakiś biurowy złom, który z czasem przebije i te nowe... jeśli tak się stanie, to pozostaje już chyba tylko wymiana opon :/
Trasa z dziś.



  • DST 19.14km
  • Teren 2.65km
  • Czas 00:48
  • VAVG 23.93km/h
  • VMAX 39.28km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 803kcal
  • Podjazdy 147m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lampka Łagiewnicka trochę zwichrowana

Sobota, 20 października 2018 · dodano: 20.10.2018 | Komentarze 18

Miało być dwudniowe Jamborowanie, ale ponieważ od rana było mokro i wiało, więc skończyło się na przedwieczornym wyskoku do lasu - wyszła trochę dziwaczna w kształcie "lampka".
Wiatr z NW, chwilami silniejszy, ale wśród drzew się go tak mocno nie czuło.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 51.52km
  • Teren 3.23km
  • Czas 02:00
  • VAVG 25.76km/h
  • VMAX 52.13km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Kalorie 2195kcal
  • Podjazdy 361m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Janinowskiego Lasu

Piątek, 19 października 2018 · dodano: 19.10.2018 | Komentarze 5

Z okazji jednego dnia odbioru zaległego urlopu wyskok do jesiennie szeleszczącego bukowego Lasu Janinowskiego, gdzie znajdują się malownicze parowy (dziś je jednak ominąłem). Niestety, słońca dzisiaj nie było, ale kolory buków i tak zrobiły swoje - fotki w tradycyjnym Relivu trasy, a trasa wyszła zupełnie w kształcie płaszczki, mimo, że cała prowadziła po Uckich Pagórkach :)
Wyjazd sympatyczny i bez zbędnych przygód, na uwagę zasługuje także zacny Vmax wykręcony przy okazji zjazdu po...Wódce ;)
Pochmurno i trochę mglisto, ale sucho. Wiatr słaby z N.



  • DST 9.78km
  • Czas 00:26
  • VAVG 22.57km/h
  • VMAX 35.14km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 418kcal
  • Podjazdy 51m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć zniechęcająca

Czwartek, 18 października 2018 · dodano: 18.10.2018 | Komentarze 3

Dom - p. - dom.
Po południu był jeszcze w nieco mglistych planach jakiś las miejski, ale korki tak wielkie, a kierowcy tak bezmyślni, że się po drodze kompletnie zniechęciłem do tego pomysłu.
Kategoria 1. Only Uć