Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 86849.73 kilometrów - w tym 3397.28 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a teraz BATONY NA BOCZKU:
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2020

Dystans całkowity:341.49 km (w terenie 8.76 km; 2.57%)
Czas w ruchu:13:58
Średnia prędkość:24.45 km/h
Maksymalna prędkość:51.95 km/h
Suma podjazdów:2025 m
Suma kalorii:14516 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:28.46 km i 1h 09m
Więcej statystyk
  • DST 37.69km
  • Teren 2.30km
  • Czas 01:37
  • VAVG 23.31km/h
  • VMAX 43.42km/h
  • Kalorie 1591kcal
  • Podjazdy 283m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Marnopętelka

Środa, 27 maja 2020 · dodano: 27.05.2020 | Komentarze 4

Niczym wojska pruskie na marne ruszyły na Marnę - tak ja dziś ruszyłem na Zgierz. Pod wiatr, w godzinach szczytu - i objazdem, bo najkrótsza jest praktycznie nieprzejezdna w związku z remontem strategicznego mostu kolejowego. Okazało się to złym pomysłem, bo władowałem się na tym objeździe w korek-gigant - na części trasy są co prawda pasy dla rowerów, ale ciężarówki przy dość wąskiej jezdni wcale się tym nie przejmowały. Tam, gdzie miałem z górki - musiałem częściowo kluczyć dziurawym chodnikiem, więc korzyści żadnych.

Za Zgierzem skręciłem już na wschód, więc wiatr miałem boczny - tu zdarzyło się kilku idiotów, którzy omijając korek postanowili poszarżować - jeden wyprzedził mnie pierdząc z tzw. podrasowanego dziurawego tłumika "na trzeciego" (połowę jezdni zajmował... kontener na gruz, który właśnie mijałem) - inny pod górkę przy zerowej widoczności co jest za szczytem: oczywiście coś jechało, co go strąbiło, a ja miałem momentalnie zajechaną drogę i nawet pod górkę musiałem ostro hamować przed chamem... potem jeszcze zepchnął mnie autobus, bo jechał jako drugi za pierwszym, który zdążył mnie wyprzedzić - a ten nie miał już prawie miejsca, bo z naprzeciwka coś grzało jak głupie... Zniechęcony tym wszystkim oraz bólem pleców do granic możliwości wróciłem najbardziej pagórkowatymi, zadupiastymi, dziurawymi asfaltami (lub ich brakiem) do zwykłej pętelkowej trasy i do domu.

TRASA.



  • DST 5.76km
  • Czas 00:17
  • VAVG 20.33km/h
  • VMAX 31.79km/h
  • Kalorie 237kcal
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z misją Kaganiec

Wtorek, 26 maja 2020 · dodano: 26.05.2020 | Komentarze 8

Z powodu nadal nieco kontuzjowanych pleców ostatnie dni to tylko psacery - od 5 do 8 km-ów (np. taki) - tak byłoby i dziś, gdyby nie fakt, że prawie na koniec zgubiliśmy kaganiec antyświństwowy, więc po odstawieniu Tobika do chałupy wyruszyłem z powrotem trasą psacerową na poszukiwania - ale już rowerem. Kaganiec znalazł się dość szybko - był tam, gdzie odpoczywaliśmy na ławce i gdzie nas zagadywał dłuższą chwilę Pan Dziadek snujący barwne opowieści, jak mu Ruskie krowę zabrały, a inną dały w 1944 roku etc. - ale, że szkoda mi było tak od razu wracać do chałupy skoro już wyszedłem przewietrzyć Meri, to zrobiłem jeszcze mikrokółko po okolicznych uliczkach. Więcej nie mogłem, bo obiad już czekał, a i w ferworze straty kagańcowej zapomniałem zabrać zasmarkanego bandaża i się na mandaty nie chciałem narażać ;)

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 43.31km
  • Teren 1.40km
  • Czas 01:46
  • VAVG 24.52km/h
  • VMAX 43.02km/h
  • Kalorie 1842kcal
  • Podjazdy 261m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka kontrolna

Piątek, 22 maja 2020 · dodano: 22.05.2020 | Komentarze 7

Wykręcona na odwyrtkie (czyli najpierw las, potem z górki, a potem z wiatrem pod górkę) ze względu na chwilami solidniejsze podmuchy z N klasyczna pętelka, celem sprawdzenia roweru po serwisie (zdał egzamin) oraz własnego zdrówka (na prochach i maściach - warunkowe dopuszczenie). Ale dobrze nie jest, gdy nawet Traumon z Ketonalem średnio pomagają.
Wieczorem jeszcze 5 km-ów pies(z)kom, bo Tobik sam się nie wybiega.
Jutro będę jączył :/

  • DST 3.90km
  • Czas 00:11
  • VAVG 21.27km/h
  • VMAX 32.11km/h
  • Kalorie 166kcal
  • Podjazdy 17m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć odserwisowa

Wtorek, 19 maja 2020 · dodano: 19.05.2020 | Komentarze 3

Z serwisu Meridą, która śmiga - a przynajmniej mogłaby, gdybym to ja mógł :/
Tyle lepszego, że nie wyszło 500 plus, tylko 500 minus ;)

  • DST 3.50km
  • Czas 00:10
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 31.14km/h
  • Kalorie 150kcal
  • Podjazdy 21m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć doserwisowa

Poniedziałek, 18 maja 2020 · dodano: 18.05.2020 | Komentarze 4

Odstawić Mery na pełen przegląd (nie robiony od ponad roku), bo na tym ostatecznie stanęło na czwartkowych serwisowych konsultacjach. Do wymiany: cale przednie koło (kompletnie przetarta obręcz), cały zużyty napęd, centrowanie tylnego koła plus dwie szprychy (od których się zaczęło), jedna manetka, suport z potężnymi luzami, insze drobiazgi - co jeszcze, to się okaże. Jedno jest pewne - sieknie po kieszeni. Ano: jak się używa - to się zużywa.

A mnie trzeci dzień tak napitala kręgosłup, że nawet muszę leżeć bardzo ostrożnie - wszystko zaczęło się w piątek, gdy mnie pies przetyrał po leśnych wertepach. I znów: jak się używa - to się zużywa. Tyle, że Mery można poskładać na nowo, a jeśli chodzi o mnie, to po prostu musi przejść.... Już jutro odbiór Meridy z serwisu - więc musi, bo to byłby szczyt mojego dziadostwa, gdyby staruszka mogła śmigać, a ja nie!



  • DST 7.24km
  • Czas 00:20
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 33.10km/h
  • Kalorie 309kcal
  • Podjazdy 27m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć serwisowa

Czwartek, 14 maja 2020 · dodano: 14.05.2020 | Komentarze 7

Po domowym dokładnym zbadaniu Mery okazało się, że przednie bicie koła - przednim biciem koła, ale w tylnym są zerwane dwie szprychy! Poszedłem więc do najbliższego serwisu, żeby mi te szprychy wyciągnęli na miejscu i stwierdzili, co tak wali w przednim kole podczas hamowania. Na miejscu okazało się jednak, że cala czynność zajmie im... tydzień. Zdegustowany takim podejściem do klienta wróciłem do chałupy, ukrachnąłem obie luźne szprychy cążkami (nyple wpadły do środka obręczy, no trudno) i po obdzwonieniu chyba z 10 serwisów w końcu znalazłem w sumie niedaleko jeden w ogóle zainteresowany tematami serwisowymi (pozostali albo nie odbierali telefonów, albo mieli dziwne pomysły typu "przynieś pan koło to się zobaczy"). Pojechałem zatem ostrożniutko, za to całym rowerem ;) Na miejscu okazało się, że z przodu obręcz jest już tak przetarta, że się lekko zgięła i stąd bicie. Oraz, że łańcuch i lewa manetka ledwo zipią. I parę innych tam takich - generalnie zatem potrzebny jest full serwis (co zresztą podejrzewałem). Umówiłem się w przyszłym tygodniu, w ciągu dwóch dni będzie zrobione - a póki co pewnie za dużo nie pojeżdżę przez dni parę, bo trochę mam obawy, że się nagle wszystko rozleci. Za to pies psacerowo skorzysta z pewnością, więc nie ma tego złego ;)



  • DST 40.15km
  • Teren 1.64km
  • Czas 01:39
  • VAVG 24.33km/h
  • VMAX 46.69km/h
  • Kalorie 1696kcal
  • Podjazdy 260m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelkoósemka ociężała

Środa, 13 maja 2020 · dodano: 13.05.2020 | Komentarze 5

Wczoraj był dłuższy Psacer, a dziś przedwieczorne rowerowanie - już na początku zrobiłem błąd taktyczny (ale jakże przyjemny;), bo się obiadowo przeżarłem, więc jechało się słabiuśko. Trasa to nietypowa wersja tradycyjnej pętelki - podjechałem zobaczyć, czy zrobili już nową drogę między Ługami, a Sosnowco-Pieńkami: żwirek jak był, tak jest, ale jakoś się przedarłem. Powrót przez Dobrą, Klęk i Skotniki oraz Las Łagiewnicki i Arturówkowe Stawy już niemal o zmroku. Wiało dziś lekko z N, ani nie pomogło, ani też nie przeszkodziło w wykręceniu 4 dyszek. Natomiast pojawiło się niepokojące "bicie" podczas hamowania przednim hamulcem - muszę zbadać sprawę. Ech, przydałby się już powolutku serwis.



  • DST 53.29km
  • Teren 0.05km
  • Czas 02:05
  • VAVG 25.58km/h
  • VMAX 47.20km/h
  • Kalorie 2283kcal
  • Podjazdy 272m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru

Poniedziałek, 11 maja 2020 · dodano: 11.05.2020 | Komentarze 4

Zwykłą trasą powrotną (a więc nieco dalszą opcją, bo via Róża) z Jamboru do domu. Po drodze jeszcze szybkie zakupy i równie szybkie z nimi odwiedziny u mamy.

Wiatr umiarkowany - początkowo SW, potem W, a więc tylny lub boczny, ale dziś zbyt gorąco, a zwłaszcza porno;) i duszno, by się bawić w czasówki z sakwami ;)



  • DST 17.82km
  • Teren 1.36km
  • Czas 00:42
  • VAVG 25.46km/h
  • VMAX 32.83km/h
  • Kalorie 767kcal
  • Podjazdy 67m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jambór z Odyseją Śmieciową

Niedziela, 10 maja 2020 · dodano: 10.05.2020 | Komentarze 6

Od rana upalnie, więc niespiesznie ruszyłem na przechadzkę nad rzekę i do lasu porobić fotki. W międzyczasie się pochmurzyło, więc fotki wyszły, jakie wyszły:

https://www.relive.cc/view/vE6JdxXRdgv

Na spacerek przezornie zabrałem foliowy worek na "dary (dla) lasu", ale śmieci było tyle, że w końcu mi się rozwalił, mimo iż część butelek niosłem w garści. Oczywiście najwięcej butelek i puszek po piwie tam, gdzie niedawno była ścinka drzew oraz przy paśniku. Przypadek? Hmm... W związku z rozwaleniem się wora zostawiłem wszystko w jednym miejscu, szybko wróciłem na działkę po Mery - i z dodatkowymi trzema pustymi worami z powrotem na miejsce, by wszystko to wywieźć. Ale dokąd?... Najbliższy ogólnie dostępny śmietnik na przystanku (kilka km-ów) zapewne jak zawsze zawalony po krawędź - pojechałem więc na KociSzew, bo tam wg Street View powinny być dzwony na segregowane odpady, a na przystanku dodatkowo zwykły kosz. Szosa okazała się dziurawa, dzwonów ani śladu, na przystanku siedzieli jacyś miejscowi i nijak wywalić :/ Dopiero po minięciu kilku kolejnych bezkoszowych przystanków i po 11,5 km-ach poszukiwań, wieś Bocianicha mnie uskrzydliła: przystanek z nawet nieco niepełnym śmiotów koszem! Szkoda było tylko mojej segregacyjnej roboty, ale co zrobić: odkąd "uregulowano" problem odpadów, trzeba mieć naprawdę zacięcie, by ich nie wywalać gdziekokwiek i jakkolwiek. Jak widać - społeczeństwu zacięcia, a mi zwykłych koszy -  całkiem brak :(

A od kosza już szybciorem (wyprzedzając jakiegoś niemrawego szosowca) z silnym wiatrem z S na działkę, bo się bardzo zaczęło butorzyć: 10 minut po powrocie - lujnęło. Przynajmniej nie muszę dziś szaleć z wężem ;)



  • DST 47.24km
  • Teren 0.05km
  • Czas 01:52
  • VAVG 25.31km/h
  • VMAX 45.76km/h
  • Kalorie 2042kcal
  • Podjazdy 227m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru

Sobota, 9 maja 2020 · dodano: 09.05.2020 | Komentarze 9

Zwykłą trasą na działkę. Podwójnie obładowany, bo najpierw z zakupami do mamy, a od mamy z ukwieconą bryłą ziemi celem posadzenia kwiatków w lesie.

Wiało dziś co najwyżej umiarkowanie - niby z boku (NW), ale, jak to przy wyżu głównie od góry i zewsząd, więc bardziej przeszkadzało, niż pomagało. Ten fakt, a także bandaż na ryju, wzmagający się upał(ek) oraz owielbłądzenie sakw sprawiło, że średnia ledwo się zmieściła w granicach przyzwoitości na tej trasie.