Info
Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89267.43 kilometrów - w tym 3446.39 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2018
Dystans całkowity: | 886.57 km (w terenie 72.94 km; 8.23%) |
Czas w ruchu: | 36:33 |
Średnia prędkość: | 24.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.91 km/h |
Suma podjazdów: | 4378 m |
Suma kalorii: | 35993 kcal |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 38.55 km i 1h 35m |
Więcej statystyk |
- DST 50.18km
- Teren 0.69km
- Czas 01:56
- VAVG 25.96km/h
- VMAX 47.27km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 2136kcal
- Podjazdy 272m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Wietrzna pętelka w wersji powiększonej
Niedziela, 30 września 2018 · dodano: 30.09.2018 | Komentarze 3
Niemal klasyczna pętelka plus obwodnica Stryjkowa - wszystko celem poprawienia na koniec wrześniowych statystyk: do Stryjkowa silny, tylno-boczny wiatr z SE, potem wokół rzeczonego grodu obwodnicą, stąd przy bocznym wietrze na Wołyń;) - i stąd już wyjątkowo dziś katorżniczo (aż mnie zaczęło na koniec odcinać) pod górki i pod wietrzycho via Łagiewnicki Las i Arturówkowe Stawy (gdzie dłuższy odpoczynek na słonku na zielonej trawce) do domu. Po drodze dwie zawijki celem zbadania nowych asfaltów - przy obwodnicy Stryjkowa kończy się kamienistą drogą (mimo drogowskazu, że tędy na centrum), w Smolicach ciekawy szeroki łącznik z centrum logistycznym i serwisówką A2 - może czasem skorzystam, choć trochę w poprzek moich stałych szlaków. A głupie rondko w budowie, o którym już kilkakrotnie wspominałem nadal w budowie, ale z okazji niedzieli jakoś przez szutry wysypane się przedarłem.Na szczęście w kwestii łokciowej od wczoraj mogę już ostrożnie korzystać z lemondki, co zwłaszcza dziś sporo ułatwiło zadanie w drugiej części wypadu.
TRASA.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 48.71km
- Teren 6.67km
- Czas 02:08
- VAVG 22.83km/h
- VMAX 42.44km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 2104kcal
- Podjazdy 289m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pieszorowerówka Spalsko-Inowłodzka
Sobota, 29 września 2018 · dodano: 29.09.2018 | Komentarze 38
Wycieczka skomplikowana logistycznie i ogólnie: mimo soboty świtem dość jeszcze bladym, ale pogodnym i prawie bezwietrznym wyruszyliśmy z M. rowerowo na Widzewski Dworzec, by złapać Regio do Tomaszowa. W pociągu (ach, te pekapowskie niespodzianki;) okazało się, że nas jeszcze czeka po drodze przesiadka stację przed celem, czyli w Skrzynkach na szynobus.W Tomaszowie byliśmy więc z lekką obsuwą - a musieliśmy być za pół godziny w Spale na zaklepanym spacerze z przewodnikiem. No to szybciorem kostkówą (na szczęście dość równą, choć zasypaną leśnym śmieciem) do Spały - tuż przed okazało się, że w tym samym kierunku jedzie z 50 uczestników jakiejś zielonej szkoły. Próbowałem ich jakoś wyprzedzać na dwóch metrach szerokości (wokół drzewa jak to w lesie), ale marzenie ściętej jodły, jak jechali po 2-3 obok siebie, a opiekunowie gdzieś tam z przodu lub z tyłu. W końcu się wkurzyłem i wskoczyłem na jezdnię, ale właśnie dojechaliśmy w tym momencie do Spały - tu czekał na krzyżówce radiowóz, ale na szczęście nie zwrócił na mnie uwagi. Może nadal strajkują ;)
W Spale okazało się, że jesteśmy jedynymi uczestnikami spaceru - dobrze, żeśmy w takim razie w ogóle się zjawili, bo spaceru by nie było. A tak, niespiesznie, odwiedziliśmy zabytkowy drewniany kościółek, miejsce po carskim pałacu, posąg żubra, Izbę Pamięci Leśników, by następnie wygodną ścieżką przez las dotrzeć do altany w kształcie grzybka nad stromym brzegiem Pilicy i obejrzeć pobliską sztuczna grotę św. Huberta. I grób psa Lorda z 1935 roku - ulubionego psa prezydenta Mościckiego. Oraz "sosny na szczudłach".
Spacer zakończyliśmy w Karczmie Spalskiej na kawie, a gdy zaczęły się zjawiać grupki z innych zorganizowanych atrakcji (wycieczki autokarowe, kajaki) tośmy się pożegnali i zwinęli - zwłaszcza, że właśnie dostaliśmy sms-a, że zapowiedziani na dziś w Spale Lavinka z Meteorem właśnie dotarli.
Po przywitaniu poszliśmy zjeść gratisowe leczo z wielkiej patelni, które gotował sympatyczny kucharz z okazji Jarmarku. Potem ruszyliśmy szutrówą na Inowłódz (a MeteoLavinki wręcz przeciwnie, bo do bunkra w Konewce) i po półgodzinie byliśmy na inowłodzkim zamku.
Zostawiwszy rowery przespacerowaliśmy się po miasteczku - odwiedziliśmy dawną synagogę (obecnie...sklep spożywczy) z zachowanymi malowidłami ściennymi, galerię sztuki glinianej Simcinów (to były wg legendy jakieś bliżej niesprecyzowane postacie żyjące ongiś nad Pilicą) oraz romański kościółek św. Idziego - niestety zamknięty, ale i tak było warto, bo piękne widoki ze wzgórza na dolinę Pilicy.
Zrobiło się w międzyczasie późno, więc myk na zamek po rowery - i w drogę powrotną na pociąg do Tomaszowa - inną trasą, bo przez Królową Wolę. Najpierw musieliśmy pokonać na stromym podjeździe ruch wahadłowy, potem zaraz znów spotkaliśmy Meteora i Lavinkę jadących z naprzeciwka do Inowłodza, a potem już było strasznie późno, więc z jęzorami na brodzie najkrótszymi w miarę równymi opcjami wpadliśmy na dworzec dwie chwile przed planowym odjazdem pociągu - jeszcze w biegu M. kupiła bardzo pyszne lody w okienku na stacji (kultowy bar Artek - polecamy!).
Niestety, nasz pociąg Regio postanowił przepuścić jakieś wlokące się IC, więc staliśmy jeszcze pół godziny... w międzyczasie popsułem swoim życzeniem biletowym terminal Panu Konduktorowi - aplikacja nijak nie mogła zrozumieć, że skoro my jedziemy na Fabryczną, to rowery też, a nie na Kaliską :D
Pekap (na równi chyba tylko z Pocztą Polską) jest w takich sprawach niezastąpiony!
Fabryczna jako punkt docelowy była błędem taktycznym - trzeba było wysiadać wcześniej, by się nie wpierniczyć w środek objazdów, korków i ogólnego chaosu zwanego Light Move Festival - więc po ciężkim cudakowaniu z trasą dobiliśmy do domu dopiero po 20:00.
Podsumowując: przyjemny acz męczący dzień, mimo mizernego kilometrażu i jeszcze bardziej, hmmm....towarzyskiej średniej ;)
Relivu zaś nie będzie - zbyt poszatkowana trasa.
EDIT: Relacja Lavinki i relacja Meteora :)
- DST 9.71km
- Czas 00:25
- VAVG 23.30km/h
- VMAX 35.64km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 410kcal
- Podjazdy 51m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć z tępą dzidą i perspektywą wiosła
Czwartek, 27 września 2018 · dodano: 27.09.2018 | Komentarze 6
Dom - p. - dom.Korki jakby ciut chwilowo odpuściły; podczas powrotu miałem wątpliwe szczęście niemal się zderzyć z pewną Panią, która dosiadając Roweru Lekkich Obyczajów (to te, co stoją przy drodze i czekają, aż je ktoś za pieniądze wynajmie;) jadąc tuż przede mną po prawej...chodnikiem (ja oczywiście jezdnią), nagle postanowiła już nie być na bakier z prawem i wskoczyła mi na jezdnię tuż pod przednie koło. Dobrze, że mogłem momentalnie odbić trochę w lewo - i to w dodatku na nierównym bruku. Ręce, majty i podwiązki opadają - skląłem ją naprawdę wyjątkowo nie po dżentelmeńsku i pojechałem dalej :/
Jutro zaś dzień bez roweru, ale za to służbowy wyjazd we wczoraj odwiedzone rewiry - i wszystko na to wskazuje, że w ramach obowiązków spływ Pilicą kajakiem :) Fajnie mieć takie obowiązki służbowe - szkoda tylko, że jedynie raz w roku ;)
Kategoria 1. Only Uć
- DST 68.36km
- Teren 10.87km
- Czas 02:54
- VAVG 23.57km/h
- VMAX 40.36km/h
- Kalorie 2913kcal
- Podjazdy 430m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka jednodniowa służbowa na dzień do Tomaszowa
Środa, 26 września 2018 · dodano: 26.09.2018 | Komentarze 12
Przed tym wyjazdem miałem jakiegoś dziwacznego, niewytłumaczalnego stresa - może to kraksa wyłazi dopiero teraz, może to, że jechałem służbowo i nie mogły nawalić ani pociągi, ani rower - ani ja. A może wszystko na raz.I, jak to zawsze przy takich złych przeczuciach bywa - albo się sprawdzają, albo - wręcz przeciwnie! Tak było i dziś - znaczy: wręcz przeciwnie ;) Wyszła bardzo sympatyczna, choć chwilami męcząca ze względu na nawierzchnie i wiatr wycieczka - taka, jak to się mówi: nie za krótka, lecz w sam raz ;)
Rankiem rześkim, ale na szczęście nie tak strasznie wczesnym jak codziennie pojechałem więc najpierw na Uć Fabryczną, tu kupiłem bilety (również na powrót) i wsiadłem w Regio, gdzie kupiłem kolejne kolejowe bilety - tym razem na Mery, bo na dworcu nie sprzedają. Jak zwykle zatem jakieś kombinacje - pekap nie byłby sobą, gdyby tak nie było!
Słoneczko od rana pięknie świeciło, wiatr z WSW stopniowo zaś wzmagał do porywistego - zasadniczą część wycieczki zacząłem od objechania Tomaszowa, a konkretnie miejsc, gdzie musiałem dotrzeć bądź z pieczątkami, bądź z paszportami turystycznymi przygotowanymi na regionalne obchody Światowego Dnia Turystyki już w najbliższy weekend.
I tak, kolejno jak na wisiorku odhaczałem kolejne koraliki: Muzeum Miasta, Galerię Arkady, Punkt Informacji Turystycznej, Arenę Lodową, Skansen Rzeki Pilicy - i wreszcie (kostropatą asfaltową dedeerówą - w centrum były kostkowe) - Groty Nagórzyckie. Co do wspomnianych "dróg" "rowerowych" miasta Tomaszowa, to przyjąłem na dziś zasadę bardzo ograniczonego zaufania (by nie rzec kompletnego jego braku) i elastycznie korzystałem z nich tam, gdzie asfalt był jeszcze gorszy niż rzeczone. Czyli mniej więcej w połowie;) Pozostała część nie rzucała mi się w oczy nachalnie, więc je po prostu przegapiłem! Podczas nie-przegapiania minął mnie jeden radiowóz: 1:0 dla mnie :D
Za Grotami wreszcie się skończyły nieszczęsne wynalazki - i jak człowiek pomknąłem szosą nadspodziewanie pagórkowatą na tamę w Smardzewicach - tu krótki postój. Jak na Zalewę Sul. były dziś całkiem spore fale - szumiały i huczały o betonową opaskę jak nad jakimś morzem. Dodam, że w samej wsi Smardzewice zbudowali (ale jeszcze nie oznakowali - zatem 2:0 dla mnie!) kolejne kościste arcydzieło - oczywiście w użyciu zatem pozostała póki co szosa ;)
Na końcu wsi skręciłem w prawo - i wkrótce przepadłem w przepastnych borach Puszczy Pilickiej - piękną (ze względu na widoki, a nie nawierzchnię;) drogą leśną dotarłem już całkiem z wiatrem (wcześniej bywało różnie) do Sługocic - tu znów pojawił się równiutki asfalt aż do Inowłodza. A wiało tak potężnie w plecy, że pod górki rower przyspieszał do 27 km/h. Mogłem zatem nieco podreperować nadwerężoną dedeerami i lasem średnią.
W Inowłodzu pozostawiłem aż 7 pieczątek w dwóch miejscach (w tym na Zamku, gdzie będzie od piątku do niedzieli oko turystycznego cyklonu, z którego powodu właśnie to dzisiejsze rowerowanie) i zawróciłem na Tomaszów - pod wiatr. Tym razem, ponieważ nadal wiało potężnie, prędkość z górki spadała do 23 km/h :P
Wkrótce pojawił się kolejny kreatywny pomysł dla rowerzystów - szutrowa rowerówka do Spały, idąca mniej więcej wzdłuż równiutkiej szosy. Na szczęście, póki co, jest ten szuter w miarę równy i ubity, ale moc podjazdów pod leśne górki, zakrętasy wokół każdego drzewa i jazda pod wiatr sprawiły, że łącznie do kupy męczliwe toto było. W dodatku źle oznakowane, co sprawiło, że na kilkaset metrów wyjechałem znów na szosę. Czyli jak dla mnie: dobrze oznakowane, bo nieoznakowane ;)
Po dotarciu do Spały (1 pieczątka w restauracji) zjadłem i wypiłem w rzeczonym przybytku - jakieś strasznie przesłodzone ciasto francuskie z jabłkami podawane na ciepło (chyba niestety z mikrofali), do tego przeciętna kawa - cenowo co prawda na szczęście nie powalało (12,50 za całość), ale smakowo - niestety tym bardziej. Po konsumpcji jeszcze szybki look na drewniany kościółek w stylu podhalańskim - i myk do bunkra kolejowego w Konewce - ostatniego punktu dzisiejszego programu. Borze Nadpiliczny - jaki dziurawy asfalt tam prowadzi (a wcześniej przedwojenna bazaltowa drobniutka kosteczka - śliska jak diabli!)
Po zdobyciu bunkra - już tylko do Tomaszowa na pociąg. Miałem dwie możliwości: wrócić do Spały i tłuc się kilka km-ów przez las wzdłuż dobrego asfaltu kostkową dedeerówą z fałdami powypychanymi przez korzenie sosen, albo objechać 2x dłuższą drogą przez wygwizdowy okrutne (Glinnik, Luboszewy) asfaltem. Zgadnijcie, którą opcję wybrałem ;)
Tak więc po dotarciu jak Bozia, a nie urzędasy przykazali na dworzec w Tomaszowie okazało się, że za kwadrans mam wcześniejszy o 2h niż planowałem ciapąg - tym lepszy, że od razu na Fabryczną, a nie, jak było w planach na Widzew (i stąd dycha rowerowa do domu). Może i bym na tym Widzewu ambitnie wysiadł i wyszła by na koniec obiecana 70+, ale zza horyzontu wylazła paskudna czarna chmura, więc dojechałem do Fabrycznej, by mieć jak najbliżej do domu - po wysięściu zaczęło niesympatycznie pokropywać, więc już najkrótszą (co nie znaczy, że najwygodniejszą) trasą dotarłem równo z większym kropaniem do chałupy.
Trochę tradycyjnych fotek z części miejsc pieczątkowych oraz najciekawszych uchwyconych po drodze - w Relivie.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 9.74km
- Czas 00:26
- VAVG 22.48km/h
- VMAX 37.30km/h
- Temperatura 11.0°C
- Kalorie 417kcal
- Podjazdy 51m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć jak ołów
Wtorek, 25 września 2018 · dodano: 25.09.2018 | Komentarze 14
Dom - p. - dom.Ciężki dzień w bardzo wielu różnych aspektach - poczynając od istnego kociokwiku służbowego w związku z nałożeniem się kilku(nastu) pilnych spraw jednocześnie (nie z mojej, ani nawet z niczyjej winy), poprzez niekończące się korki po drodze, a na kiepskiej Alusiowej formie (Stawy? Reumatyzm? Niedowład?) kończąc. Rano w dodatku zaskakująco rześko - aż założyłem gacie 3/4, co się od niepamiętnych czasów we wrześniu nie zdarzało. Na szczęście jedna warstwa od góry z power-stretchu i rękawiczki bezpalcowe póki co wystarczyły.
Obrazu dnia dzisiejszego dopełnił silny wiatr z NW oraz bardzo ciężkie sakwy w drodze powrotnej, wypchane ozdobnymi pieczątkami i blisko setką "paszportów" (książeczek-przewodników) turystycznych na zbliżające się jak co roku o tej porze regionalne obchody Światowego Dnia Turystyki - jutro w związku z tym, zamiast codziennego biurwienia czeka mnie terenowa wyrypa meridowa o długości jakichś 70 km-ów plus, celem rozwiezienia powyższych dóbr do kilkunastu miejsc w Powiecie Tomaszowskim.
Oby tylko trochę się wiatr uspokoił, bo nadal po kraksie nie bardzo z kładzeniem się w lemondce. Dobrze, że sporo lasów po drodze, niedobrze, że zakostkowany cpr-owo cały Tomaszów i połowa okolicy na dodatek oraz sporo terenu :/ W każdym razie doskonała okazja, by jeszcze prawie na koniec miesiąca popsuć sobie dodatkowo i tak kiepską wrześniową Vśr. :P
Kategoria 1. Only Uć
- DST 53.33km
- Teren 0.04km
- Czas 01:58
- VAVG 27.12km/h
- VMAX 43.85km/h
- Kalorie 2295kcal
- Podjazdy 286m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Jamboru komfortowo
Niedziela, 23 września 2018 · dodano: 23.09.2018 | Komentarze 9
Miało być dziś zdobywanie gmin wschodniowielkopolskich, ale na szczęście w odpowiedniej chwili zorientowałem się, że jest jakiś remont linii kolejowej między Kołem, a Kutnem - i prawdopodobnie znalazłbym się na koniec dzisiejszego dnia w czarnej... hmm, rozpaczy, bo nie miałbym jak wrócić do domu.Więc zamiast tego najpierw pokicałem na grzybki - głównie maślaki (szt. 22), ale prawie wszystkie robaczywe - ostateczny urobek jadalny z weekendu to:
-1 prawdziwek
-1 podgrzybek
-1,5 maślaka
-2 kozaki
A potem, w związku z zapowiedzią deszczu i coraz bardziej ponurnym niebem zwinąłem się - i z niezbyt co prawda silnym, ale korzystnym wiatrem (zmieniającym się z W na SW) komfortowo i szybko wróciłem niemalże stałą trasą do domu. Niemalże - bo mimo różnych nadal boleści jeszcze sobie na koniec małe kółko po mieście Uć zatoczyłem, by wyszło więcej km-ów.
I średnia ładna taka :) Oby tak zawsze, ech!
- DST 45.02km
- Teren 0.15km
- Czas 01:40
- VAVG 27.01km/h
- VMAX 41.08km/h
- Kalorie 1949kcal
- Podjazdy 233m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Jambór emerycko-śmieciowy
Sobota, 22 września 2018 · dodano: 22.09.2018 | Komentarze 8
Łokieć, a nawet cały bok (podczas leżenia) włącznie z lewym kolanem (podczas jazdy) oraz piętą (podczas chodzenia) nadal dolegają, ale musiałem pojechać na działkę, bo po ostatnim działkowaniu (nie moim;) pozostały przez zapomnienie dwa worki nie wywiezionych śmieci. A niedobrze, gdyby zalegały jeszcze dłużej.Od rana wiało porywiście z W, więc ze względu na póki co zdrowotną niemożność beztroskiego korzystania z lemondki nie siliłem się na bohatyra, tylko podjechałem na Dworzec Kaliski, wsiadłem w ŁKĘ i najgorsze wygwizdowy przebyłem mało ambitnie koleją. Dziś, z okazji Dnia Ziemi (czy coś tam), po okazaniu dowodu rejestracyjnego auta można było jechać za darmo - niestety, jak się jest na codzień ekologicznym - nie ma zmiłuj: bilet 8,20. Tak to się u nas docenia blachosmrodzenie. Dobrze, że tylko raz w roku.
Normalnie wysiadłbym z pociągu w Dobroniu, ale miałbym boczną wichurę (wystarczyło mi w drodze na dworzec), więc dojechałem dalej - do Łasku - i stąd dłuższą i bardziej ruchliwą trasą (mijał mnie np. kolega z pracy - normalnie nawet w weekend chwili spokoju! ;p), ale z pomocnym, tylno-bocznym podmuchem raz dwa byłem w Jamboru.
Zaś tu okazało się, że tuż obok w lesie pewnie jacyś działkowicze (zapewne zmotoryzowani, zatem mogący zabrać bez problemu) wywalili do lasu 4 worki śmieci... po prostu jak bym przyuważył, to chyba bym im je wywalił na te puste łby.
Ponieważ kiedyś stał niedaleko gminny kontener i wszyscy śmieci wyrzucali grzecznie właśnie tam, a obecnie jest jakże ekologicznie w związku z segregacją - i nie ma gdzie (nie licząc lasu właśnie), więc przed wieczorem na dwa razy wywiozłem śmioty działkowe - i te z lasu - czyli łącznie 6 worków do najbliższego kosza na przystanku. 5 km-ów w jedną stronę, łącznie ponad 20. I z tego wkurzu na wszystko wyszła dziś wreszcie przyzwoita średnia, bo wrzesień póki co pod tym względem jest poniżej wszelkiej krytyki.
I tak, trochę przypadkiem dołączyłem do corocznego sprzątania świata - a właściwie lasu. Bo nie chcę mieć takiego lasu. A jakiego - będzie na fotce jutro wieczorem (z komórki się póki co nie wstawia).
EDIT:
O, właśnie takiego lasu NIE CHCĘ MIEĆ:
- DST 9.72km
- Czas 00:26
- VAVG 22.43km/h
- VMAX 37.30km/h
- Temperatura 29.0°C
- Kalorie 419kcal
- Podjazdy 51m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć taka sama
Piątek, 21 września 2018 · dodano: 21.09.2018 | Komentarze 7
To samo, tak samo, tyle samo.Reszta jest potencjalną niedokładnością pomiaru.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 9.72km
- Czas 00:26
- VAVG 22.43km/h
- VMAX 36.36km/h
- Temperatura 34.0°C
- Kalorie 411kcal
- Podjazdy 52m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć z mało istotnymi kwestiami natury astronomiczno-florystycznej
Czwartek, 20 września 2018 · dodano: 20.09.2018 | Komentarze 4
Dom - p. - dom.Nihil novi sub sole, na górze róże, na zachodzie - bez.
Bez zmian.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 9.78km
- Czas 00:26
- VAVG 22.57km/h
- VMAX 36.61km/h
- Temperatura 33.0°C
- Kalorie 419kcal
- Podjazdy 52m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć bez wesela
Środa, 19 września 2018 · dodano: 19.09.2018 | Komentarze 9
Dom - p. - dom.Upał wrześniowy; korki niebywałe.
Dla miłośników wątpliwych selfików - wklejam łokietka: do wesela się zag(n)oi!
Zaraz, zaraz... przecież ja nie planuję żadnego wesela?
O - za to czułki mu od niedzieli wyrosły :D
M. mówi, że to "przeczulica" ;)
Kategoria 1. Only Uć