Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 86969.98 kilometrów - w tym 3397.50 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:1118.40 km (w terenie 33.30 km; 2.98%)
Czas w ruchu:46:35
Średnia prędkość:24.01 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:43.02 km i 1h 47m
Więcej statystyk
  • DST 31.20km
  • Czas 01:18
  • VAVG 24.00km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć nie do przebicia

Niedziela, 29 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 4

Rano, przy dość silnym wietrze przednio-skośnym bezpętelkowo do d., stąd do p. na P.
Na P. istne pandemonium - trzydniowe święto: najpierw ledwo się przebiłem przez start biegaczy, potem o mało nie dostałem na odlew ustawianą właśnie barierką. Na powrocie już wolałem kawałek przeprowadzić rower, by nie oberwać ze szczudła, nuty grajka ulicznego, piłką siatkową, albo uśmiechem clowna ;p
W międzyczasie wiatr z SW zmienił się na S, więc wiele nie pomógł. Ale pętelka tym razem zaliczona.
No i sporo niedzielnych użytkowników rowerów na dedeerówie.
A sakwy dziś ciężkie, więc czuję się po tym wszystkim jak bez mała po setce ;p
Temperatury nie podaję, bo się zepsuł termometr w internecie, ale parno i duszno mimo wiatru - ponadto przez cały czas próbowało pokropywać.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 36.20km
  • Teren 0.40km
  • Czas 01:27
  • VAVG 24.97km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć i Opłotki serwisowo

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 28.06.2014 | Komentarze 0

Nadejszedł wielkimi kołami moment, że M. musiała wreszcie oddać swą Trinity do przeglądu, a że serwis okazał się być w Rudych - i to Imponderabiliach - więc pojechaliśmy z rana do serwisu. Po drodze z atrakcji m.in. owieczki naprzeciw Kurzego Przystanku i kawałek Trasą Górnolotną.
Z serwisu M. wróciła środkami masowego rażenia, a ja zrobiłem sobie quasiczasówkę (quasi, bo przy silnym bocznym wietrze) - na koniec jeszcze dla fasonu pętelka wokół Dellicji.
Wiatr z N, a więc w obie strony przeważnie boczny, potężny.
Sakwy lekkie.


  • DST 27.90km
  • Teren 0.20km
  • Czas 01:07
  • VAVG 24.99km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć skurczona do usia-siusia

Piątek, 27 czerwca 2014 · dodano: 27.06.2014 | Komentarze 15

Klasycznie i z pętelkami: M. - p. na P. - M.
Wiatr słaby, ale kapryśny, bo w obie strony wiał w pysk.
Na P. święto z okazji otwarcia długo oczekiwanego po prawie dwóch latach remontu - w programie m.in. różne przyśpiewki, aż się ciężko było przedrzeć przez toto wszystko (w tym tytułowe usia-siusia). A na ostatnich kilku kilometrach paskudny skurcz w stopie sprawiał, że pedałowałem poniekąd półtoranożnie.
Mimo wszystko średnia nie najgorsza; sakwy lekkie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 83.70km
  • Teren 1.50km
  • Czas 03:23
  • VAVG 24.74km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

PrzyLutować Skrzynkę Meteo

Czwartek, 26 czerwca 2014 · dodano: 26.06.2014 | Komentarze 10

Do Lutka na most w celu reaktywacji Skrzynki Meteora:
Od M. najpierw zupełnie jak zwykle w Rude Opłotki (opcja leśno-terenowa), potem niedaleko I-kei (gdzie przy niej ten Port) i już całkiem za Uć via Górka, Porsche-vice i Wrzącą (aż strach!) - do Lutomierska w niewiele ponad 1,5 h.
Po przyLutowaniu Skrzynki ściśle wedle prawideł mailowych (i przeczekaniu właśnie jadącego tramwaju) na abarot - ale zamiast najkrótszą, to jeszcze z pętelką via Janowice i Kudłowice i dopiero na Górkę. Z Górki na pazurki do Gorzewa, gdzie popas w spożywczym nad wawelkiem-wedelkiem, kefirkiem i fantą. A potem mozolny powrót znów stałą trasą via Rudości (tym razem już bezterenowo). Ostatni większy postój na Kurzym Przystanku. Na koniec jeszcze duży ruch na Tomaszowej, a potem już tylko Ofiary.
Wiatr cały dzień dość silny - początkowo wiał z NE, a więc raczej pomagał (stąd dobra średnia do Lutka), potem był na tyle miły, że skręcił na N i NW, co sprawiało, że przynajmniej bardzo nie przeszkadzał, ale na koniec się zezłośliwił i zaczął wiać ponownie z NE, czyli niemal prosto w pysk i popsuł z rewelacyjnej na bardzo dobrą średnią prędkość.
Sakwy lekkie, a od Lutomierska dodatkowo odskrzynione ;)


  • DST 31.70km
  • Teren 0.20km
  • Czas 01:18
  • VAVG 24.38km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z Nićmi w korku

Środa, 25 czerwca 2014 · dodano: 25.06.2014 | Komentarze 0

Z okazji wolnego klasyczna sprawunkowa trasa z dwiema pętelkami M. - d. - M.
Na powrocie Nici całkowicie zakorkowane - ominięte dziurawym chodnikiem i jakimiś Józefami. Zresztą cały dzień spory ruch na drogach.
Wiatr umiarkowany z NE, więc przeważnie boczny.
Sakwy przytyte (zwłaszcza na powrocie) gratem wszelkim.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 43.60km
  • Teren 3.70km
  • Czas 01:50
  • VAVG 23.78km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć i Opłotki bez większych emocji

Wtorek, 24 czerwca 2014 · dodano: 24.06.2014 | Komentarze 0

Rano od M. do dawno niebywałej p.na L. via Rude Opłotki (wersją leśno-terenową) pod słaby, ale stopniowo tężejący wiatr z W. Powrót wersją częściowo terenową przy tylno-bocznym wietrze z NW.
Sakwy lekkie.


  • DST 26.30km
  • Czas 01:03
  • VAVG 25.05km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć ze sztuką do razy trzech

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 · dodano: 23.06.2014 | Komentarze 0

Trzeci raz pod rząd +/- ta sama trasa: rano wiało koszmarnie w pysk, wieczorem przyjemnie w tyły.
W ogóle ten rok jest wyjątkowo wietrzny, niczym ospa.
Sakwy lekkie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 26.20km
  • Czas 01:03
  • VAVG 24.95km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć nadal wietrzna

Sobota, 21 czerwca 2014 · dodano: 21.06.2014 | Komentarze 0

Trasa bardzo taka sama (choć nie identyczna) jak wczoraj: M. - p. na P. - M.
Chyba jeszcze silniejszy wiatr - nadal z W, choć z lekkim odchyłem S - więc w jedną stronę troszkę było łatwiej, a w drugą - na końcówce pętelki - nieco trudniej. Bo w jedną stronę bez pętelki - a w drugą - z.
Sakwy lekkie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 26.30km
  • Czas 01:06
  • VAVG 23.91km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć pożarna

Piątek, 20 czerwca 2014 · dodano: 20.06.2014 | Komentarze 2

Rano od M. do p. na P. pod silny, porywisty wiatr, więc najkrótszą i bez pętelki.
Powrót przeważnie z wiatrem, jednak niestety nieco osłabł. Ale za to z pętelką.
Sakwy przyciężkie.
Podczas powrotu akcja straży pożarnej na spiczastym dachu na rogu ul. Nawrót i Szewca. Robili to z prawdziwą pasją, a jak mawia kol.aard: "w życiu musi być coś stałego - choćby szewska pasja przy Kilińskiego!" :D
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 100.10km
  • Teren 8.50km
  • Czas 04:29
  • VAVG 22.33km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wpadlim na dzień do Tomaszowa

Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 19.06.2014 | Komentarze 7

Od rana postanowiliśmy z M. ruszyć na podbój Tomaszowa, z racji korzystnego wiatru oraz miłej perspektywy powrotu pekapem. Jak postanowiliśmy – tak wystartowaliśmy. Początkowo opłotkami miasta Uć – w Feliksinie minęła nas grupa czterech sympatycznych szosowców i się nawet ładnie przywitali, więc w nagrodę wsiadłem im na koło kładąc się w lemondce. Niestety, za chwilę musieliśmy odbić w terenową gruntówę, by nie telepać się fatalną dedeerówą w Pilśniowej Dziurze :p
Minąwszy kościół pełen procesjonistów, pomknęliśmy trochę asfaltami, trochę wertepem na Bukowiec i Zieloną Dziurę – tu dwa bażanty na środku szosy – jeden skoczył w lewo, drugi w prawo, a ja za nimi! Koło Benia Fefnaftego zrobiliśmy krótką przerwę i okazało się, że właśnie są maliny! ;D Po pożarciu pojechaliśmy na Borową, potem (przy bocznym wietrze) na Chrusty Stare i Nowe, wskoczyliśmy na chwilkę na główną szosę Koszulki – Baby, by po chwili skręcić na Mikołajów. Już wcześniej zresztą widzieliśmy drogowskaz mówiący "Stajnia Mikołajów" - a ja naiwny zawsze wierzyłem w stajnię reniferów... W Mikołajowie w pędzie wypatrzyłem w przydrożnej kępie drzew tabliczkę z napisem (jak mi się zdawało) „Tu leżą Niemcy” – po ostrym hamowaniu i zawróceniu okazało się jednak, że to napis mówiący „Nie wyrzucać śmieci” :D – jak to podświadomość czasem hula, niczym wiatr w polu! To jednak zwiastowało początek dzisiejszego cyklogrobbingu – odwiedziliśmy w kilku kolejnych wsiach łącznie 6 cmentarzyków ewangelickich w stanie następującym:
  • 1.Wilkucice – zachowało się kilka nagrobków
  • 2.Maksymilianów – cmentarzyk kompletnie zachęchany, busz istny na skraju pól i lasu, nawet właściwie bez dojazdu (dojechaliśmy miedzą z trawą po pies) – nic nie zostało
  • 3.Łączkowice – niby we wsi, ale bez dojazdu (od strony szosy ktoś sobie działkę zrobił) – zachowało się parę grobów i stare dęby
  • 4.Ciosny – w szczerym, piaszczystym polu kępa drzew – zachowane fragmenty muru od strony wsi i kilka grobów, w tym dwa powojenne
  • 5.Aleksandrów – zachowane obmurowania grobów, na których wyrosły bujne chaszcze, ponadto teren zadziwiająco bezkrzaczasty (las brzozowo-sosnowy z dużymi drzewami liściastymi typu cmentarnego – w runie zaś zatrzęsienie poziomek, ach mniam! :D
  • 6.Lipianki – zachowany kawałeczek muru i pojedyncze nagrobki, bardzo rozległy teren bardziej już przypominający las niż cmentarz.
Z Lipianek był już tylko rzut beretem do Ujazdu (po drodze resztka wiatraka) – w Ujeździe przy ładnie odnowionym rynku z nieśmiertelną Kościuszką i fontanną oraz studnią był czynny spożywczak, więc kupiliśmy picie (bo nam się skończyło właśnie) i zjedliśmy jakieś drobiazgi wiezione od rana. Pokrzepieni, włamaliśmy się boczną furteczką z niedźwiedziami do parku pałacowego – bardzo miłe, malownicze miejsce z licznymi stawikami i równie licznym, choć nieco poprzewracanym starodrzewem – a najciekawszy sam pałac, widać właśnie kończy się jego remont generalny. Pokręciliśmy się po parku, potem obejrzeliśmy kościół i pojechaliśmy znów trochę z bocznym wiatrem gładziutkim asfaltem w kierunku Wolborza. W miejscowości Wygoda, gdzie skręciliśmy na Tomaszów skończyła się wygoda z asfaltem, a zaczął boczny-kostropaty. Jednak z kolei zrobiło się niemal idealnie z wiatrem, więc nawet nie obejrzeliśmy się, jak był już wiadukt nad Gierkówą i zaczął się Tomaszów. Dojechaliśmy nieco pokrętnie do rynku – a tu remont. Na szczęście moja ulubiona uliczka Rzeźnicza nietknięta i miła pani siedząca przy zamkniętej siedzibie Towarzystwa Przyjaciół, Kolegów, Jak Również Koleżanek i Miłośników Tomaszowa specjalnie poszła po inną, ta z kolei nam otworzyła podwoje, by dać jakiś stary przewodnik po angielsku po mieście, bo nieśmiało żeśmy jej spytali, czy ma może jakiś plan? (myśmy nie mieli, a godzina była jeszcze dość wczesna i wypadałoby pozwiedzać) – cóż, ważne są intencje ;)
Po przestudiowaniu dokładniejszym przewodnika, a zwłaszcza mapy ogólnej okazało się, że możemy obejrzeć jeszcze jeden cmentarz – tym razem żydowski. Po dotarciu na miejsce okazał się niestety zamknięty, więc pojechaliśmy w stronę dworca pekap (oglądając jeszcze po drodze ładny, postewangelicki kościół ze spiczastą wieżyczką), by upewnić się, że pociąg, którym planowaliśmy powrót na pewno dziś jeździ. Otóż jeździ, a myśmy mieli jeszcze godzinkę – no to w długą do Skansenu Rzeki Pilicy. Po dotarciu na miejsce pooglądaliśmy przez płot, bo się zrobiło późno – i z powrotem (inną trasą i niestety pod wiatr) na dworzec. Po drodze jakieś kostkowe dedeery i cepery, bleh! Ale za to na dworcu są pyyyyyszne lody ogromne – nazywają się średnie i kosztują 3,50 – ogonek do nich spory, ale warto! M. wzięła czekoladowy, ja malinowy, wchłonęliśmy ino migiem i już był za moment szynobus na Uć – władowaliśmy się z chyba 10 innymi rowerami, grzecznie powiesiliśmy nasze na hakach (Meridzia dyndała całą drogę, bo tylne koło było za grube i nie weszło w spec-zaczep;). Po głodzinie była już Uć – wysiedliśmy na K., M. pojechała już najkrótszą do siebie, a ja skoczyłem jeszcze na chwilę do d. podlać k. – pod blokiem nadziałem się jeszcze na takiego rowerowego sąsiada, co go z Lavinką i Meteorem one gdaj temu zapoznaliśmy – i znów mi doradzał to i owo ;)
A z d. klasyczną trasą znów z wiatrem do M., więc quasiczasówka by poprawić średnią iście terenową dziś, a na koniec jeszcze jakieś dzikie pętelki wokół trzech bloków na krzyż, by dociągnąć do tej kolejnej setki.
Sakwy cały dzień niezbyt ciężkie – silny wiatr z W (momentami NW) sprawiał, że jechało się przeważnie znakomicie, choć krótkie odcinki z bocznym, albo przednio-bocznym nieco dawały w kość.