Info
Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad3 - 13
- 2024, Październik14 - 82
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2021
Dystans całkowity: | 536.27 km (w terenie 10.07 km; 1.88%) |
Czas w ruchu: | 22:13 |
Średnia prędkość: | 24.14 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.30 km/h |
Suma podjazdów: | 2392 m |
Suma kalorii: | 8516 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 35.75 km i 1h 28m |
Więcej statystyk |
- DST 53.14km
- Teren 0.07km
- Czas 02:06
- VAVG 25.30km/h
- VMAX 47.90km/h
- Kalorie 910kcal
- Podjazdy 201m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Z grabienia nad Grabią
Czwartek, 29 kwietnia 2021 · dodano: 29.04.2021 | Komentarze 10
Działka zagrabiona, a że pogoda ładna (choć mocno wietrzna), trzeba było się jeszcze przespacerować po lesie tradycyjną trasą - tradycyjnie też w godzinę nazbierałem 3 worki śmieci (oraz kanister). TU jest trasa z fotkami lasu i śmieci.Na szczęście nad rzeczką czysto, co sprawdziłem przed wieczorem przedwczoraj. TU jest więc trasa nadrzeczna, również z fotkami. Fotek z linków nie wrzucam bezpośrednio na bs-a, bo nie ma sensu (musiałbym je zmniejszać), poniżej więc tylko zdjęcia z wczorajszej akcji grabienia: 3 etapy odgruzowywania forsycji oraz efekt finalny - kopiec złożony z 60 takich kopczyków, jak na fotce nr 2 ;)
-
W końcu wczesnym popołudniem pozamykałem pałace i zwykłą, powrotną trasą (a więc nieco dłuższą, bo przez Różę) wróciłem do domu - po drodze jeszcze pstryk kościółka i Nepomućka w Górce Pabianickiej...
...oraz ponownie szybka wizyta u mamy - tym razem to ja zabrałem smakołyki :)
Jak już wspominałem, wiało dziś niebagatelnie z SSW, więc teoretycznie idealnie, choć na krótkich (łącznie z 10 km-ów) odcinkach był to wiatr boczny, który szarpał niemiłosiernie Meridą. W ostatecznym rozrachunku jednak zdecydowanie pomógł, co widać po przyzwoitszej niż zazwyczaj średniej.
- DST 2.14km
- Teren 0.06km
- Czas 00:06
- VAVG 21.40km/h
- VMAX 31.70km/h
- Kalorie 38kcal
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Grabienie nad Grabią
Środa, 28 kwietnia 2021 · dodano: 28.04.2021 | Komentarze 7
Najpierw 8 godzin grabienia liści i ich usypywania w wielki kopiec złożony z 60 mniejszych kopczyków :)A przed wieczorem wyskok do wsiowych dzwonów na plastiki, do końca jamborowego asfaltu - i na abarot na działkę.
Kategoria 4. Dzień to za mało!
- DST 47.48km
- Teren 0.07km
- Czas 02:01
- VAVG 23.54km/h
- VMAX 45.70km/h
- Kalorie 739kcal
- Podjazdy 137m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Na grabienie nad Grabię
Wtorek, 27 kwietnia 2021 · dodano: 27.04.2021 | Komentarze 8
Wreszcie w zapowiedziach 3 dni znośnej pogody, więc zwykłą trasą jak co roku wiosną na działkę grabić liście. Sakwy (zwłaszcza z początku) megaciężkie, bo po drodze jeszcze wizyta u mamy z zakupami. Wiatr miał być korzystny (z NE), a był kręcący, by nie rzec - wyżowy, zatem cisnący do asfaltu, więc jechało się byle jak, co widać po średniej. Po dojechaniu różne drobne sprawy działkowe, a jutro - Dzień Grabi ;)- DST 13.15km
- Teren 3.73km
- Czas 00:37
- VAVG 21.32km/h
- VMAX 40.70km/h
- Kalorie 205kcal
- Podjazdy 61m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć poleśna
Poniedziałek, 26 kwietnia 2021 · dodano: 26.04.2021 | Komentarze 8
Pogoda dziś niemrawa, a wiatr silny i (jak na kwiecień) bardzo przenikliwy, więc jedyną sensowną opcją był las. A ponieważ tak naprawdę dawno się nie telepałem terenowo, więc tak dla odmiany tam i siam wokół Arturówkowych Stawów mikropętliczek kilka niekoniecznie po asfaltach. A że jeszcze szybciej mi się to znudziło, niż było w planach - pędzikiem w sposób już cywilizowany do chałupy na kawę ;)Fotourobek:
Kategoria 9. W Zasmarkanym Bandażu, 1. Only Uć
- DST 56.86km
- Teren 0.40km
- Czas 02:28
- VAVG 23.05km/h
- VMAX 42.80km/h
- Kalorie 825kcal
- Podjazdy 196m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka Zgniłobłotna z Kol. Bitelsem
Niedziela, 25 kwietnia 2021 · dodano: 25.04.2021 | Komentarze 5
Dzisiejsza trasa to nieco improwizowany po drodze objazd Aleksandrowa szlakiem mniej, lub bardziej upadłych dworków okolicznych. Wiało chwilami mocniej z NNW, więc generalnie pierwsze 3 dychy pod wiatr, a potem różnie. Najpierw jednak spotkanie na mieście z Kol. Bitelsem - i dalej razem do kultowego Zgniłego Błota: po drodze całkiem już upadły dwór w Woli Grzymkowej oraz świeżo wyremontowany (prace jeszcze trwają) w samym Błocie :)Po drodze do Bełdowa taka oto chatka - i przydrożne stawy:
W Bełdowie dwór nr 3 - opuszczony, ale ogrodzony, a brama zamknięta, więc tylko spojrzeliśmy nań z dala i ruszyliśmy dalej w kierunku Krasnodębów, gdzie chwila odpoczynku i taki z kolei domek do sprzedania:
Stąd już przeważnie z wiatrem - najpierw była Nakielnica i dwór nr 4:
Za Nakielnicą skręciliśmy na gładką asfaltową Księstwostradę (czyli szosę przez Księstwo;) - po drodze jest tu ukryty nieco w lesie stary cmentarz ewangelicki:
Ponieważ tu na chwilę przystopowałem Stravę - i oczywiście zapomniałem włączyć, gdy ruszyliśmy dalej, następne ok. 6 km-ów, nim się skapnąłem - "zjadło". Jednak co Strava, to Strava: co prawda pokazało mi na trasie ten odcinek jako prostą, ale nie doliczyło do całości (co by pokazało i tak błędne dane, bo droga wcale prosta nie była), ani czasu nie policzyło, co mogłoby zakłócić średnią (wyszłaby zawyżona, bo w sekundę 6 kilometrów?;) - nie wspominając o tym, jaki byłby Vmax (pewnie godny kosmicznego wahadłowca;) - tak więc dzisiejsza trasa wyszła ponad 60 kilometrów, ale podaję tyle, ile zmierzyło.
A potem, po ponownym włączeniu Stravy już bez żadnych przygód, skrajem Strefy Zgierzobylskiej i dalej zwykłą trasą - do domu.
- DST 70.07km
- Teren 0.10km
- Czas 02:52
- VAVG 24.44km/h
- VMAX 53.30km/h
- Kalorie 1028kcal
- Podjazdy 332m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mąkoliczne Zastryjkowie
Niedziela, 18 kwietnia 2021 · dodano: 18.04.2021 | Komentarze 6
Po sześciu dniach pogody tak okropnej, że nie chce mi się o niej ani pisać, ani nawet wspominać - dziś nareszcie nadspodziewanie przyzwoicie: w miarę suche asfalty, słabiusieński wiaterek z NE - i optymalna dycha na termometrze. Trzeba było zatem pokręcić nieco więcej, niż zazwyczaj bywa w standardzie.Wybór padł na mało lesiste Zastryjkowie, a konkretnie jego dalszą część - aż po Mąkolice. Przy słabym wietrze nudna i plaskata okolica oferuje święty rowerowy spokój dzięki bocznym asfaltom. Przepraktykowałem także kawałek serwisówki wzdłuż A1 - i chyba tylko u nas jest tak, że na przestrzeni kilku kilometrów dwukrotnie brakuje po ok. 50 m asfaltu - w zamian projektanci zafundowali Meridzie błotniste wyboje.
Zrażony, dalej wybierałem już tylko wiejskie asfalty. Pierwsze ciekawe miejsce po drodze to tablica w Pludwinach poświęcona żołnierzom Armii Poznań, którzy tu polegli w 1939 r. przy okazji Bitwy nad Bzurą.
Kawalątek dalej znienacka wyprzedził mnie peleton drużyny szosowych młodzików - wszyscy w strojach organizacyjnych, a za nimi tak samo ubarwiony wóz techniczny - wow! :) Nawet chwilę ich pogoniłem, ale za mało byłem rozpędzony w chwili nieoczekiwanego wyprzedzenia, a że akurat było pod lekki wiatr i płasko, a ci już odskoczyli, więc dałem spokój. Zresztą, po kilku km-ach mieli postój, więc ich minąłem. Później już ich nie spotkałem.
Celem dziś najdalszym były Mąkolice - poza tym, że nie ma tu niczego, są dwa kościoły - bardzo cenny drewniany z XVI wieku w stylu wielkopolskiego gotyku (tak było napisane;) oraz nowy, w stylu ogólnolicheńskim ;)
Pod starym kościółkiem (zamkniętym na głucho (z kolei w nowym ksiądz tak się darł przez szczekaczkę, że można rzec, iż kościół był otwarty na głuchych) kolejny ślad po walkach z 1939 roku - i taka refleksja: patrząc po nazwiskach widać tu ostatnie (dosłownie!) tchnienie wielonarodowej Rzeczypospolitej - jest tu, wśród poległych polskich żołnierzy nazwisko niemieckie, żydowskie - i dwa ukraińskie...
Po zawróceniu trasa do domu nieco inną opcją - po drodze taki oto domek z rudy darniowej. Podobno w środku obrazki zamiast na gwoździach, wieszano w takich chatach na magnesikach :)
Chwila postoju pod kolejnym drewnianym kościołem - w Koźlu...
I pod ruiną dworu w Ossem:
A potem już dość tradycyjnymi, pętelkowymi opcjami do domu - tuż przy szosie i prawie na wjeździe do miasta takie oto bobrowe zgryzoty! ;)
I tak to rzutem na taśmę wyszło 7 dych :) Szkoda tylko, że nadal szaro, buro i ponuro, bo fotki technicznie słabieńkie...
- DST 30.30km
- Teren 1.30km
- Czas 01:18
- VAVG 23.31km/h
- VMAX 48.60km/h
- Kalorie 486kcal
- Podjazdy 206m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka DoKlęSk
Wtorek, 13 kwietnia 2021 · dodano: 13.04.2021 | Komentarze 2
Miało być cały dzień siajowo - rano padał mokry śnieg, ale potem roztopiło się i przeschło, a przed wieczorem nieco się rozchmurzyło, więc mimo dość silnego wiatru z NNW choć troszkę pokręcenia być musiało. Trasa mikropętelkowa (Dobra-Klęk-Skotniki w wersji odwrotnej) dość zwykła - najpierw pod wiatr, więc przez las częściowo terenowo, a powrót po wygwizdowach koło Dobrej, boczniejszą, ale za to bardziej pagórkowatą opcją.Ogólnie to zimnawo i nic-ciekawo.
Staw w Dobrej
Szpiczasty kościół mariawitów w Dobrej
Chwilka na złapanie wilka ;p
- DST 64.27km
- Teren 0.90km
- Czas 02:37
- VAVG 24.56km/h
- VMAX 45.40km/h
- Kalorie 1058kcal
- Podjazdy 333m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Nietypowa pętelka za wiatrem
Poniedziałek, 12 kwietnia 2021 · dodano: 12.04.2021 | Komentarze 5
Wybór dzisiejszej trasy podyktowany był wyłącznie prognozą wietrzną: od rana miało być słonecznie i miał się wzmagać wiatr z SW, przechodzący w W, a wreszcie w NW. Po południu miało się pochmurzyć, choć jeszcze nie padać. Miało być też ciepło, ale z tendencją do ochładzania w ciągu dnia.Pogodynka sprawdziła się w 100% - więc najpierw z tylno-bocznym podmuchem pogoniłem, a jakże - do Zgierza. Tu postój na fotkę pod kościołem, który widać z daleka (jak się akurat w Zgierzu nic nie pali ;P)
Stąd nieco katorżnicze 6 km-ów prawie centralnie pod wiatr w kierunku znanych ostatnio z mediów Grotnik - jadąc koło cmentarza nie sposób było nie zajrzeć na grób Krzysztofa Krawczyka. Co prawda nie jestem wielkim jego fanem, ale postać z pewnością nietuzinkowa, a i parę piosenek towarzyszyło mi "od zawsze". Na cmentarzu tłum ludzi i ogromna sterta kwiatów, więc przegapić nie sposób. Cyknąłem dwie fotki (jedną z zoomu), w tłum się nie pchałem.
Za Grotnikami kilka km-ów totalnego wygwizdowa przed Ozorkowem, a że droga nieco kręta, były odcinki z wichurą prosto w pysk - m.in. na wiadukcie nad A2, gdzie na dość solidnym i długim zjeździe nie byłem w stanie jechać szybciej niż 25 km/h :-O
Mostek na Bzurze przed Ozorkowem
Ozorkowskie klimaty
Za Ozorkowem (gdzie z lubością olałem wszelkie możliwe, a raczej niemożliwe chodnikowe CPR-ostrady) zaczął się najfajniejszy odcinek, czyli szosa w kierunku Stryjkowa - wiatr już zdążył się zrobić z W, więc miło pomagał, zwłaszcza pod górki. Miło się skończyło w Woli Branickiej, gdzie do Białej znów kilka km-ów walki. W Białej, pod jedynym, za to czarnym kościołem postój.
W Białej wszystkie kościoły są czarne ;)
Kolejny postój w Lesie Szczawińskim (póki jeszcze nie wycięli) - specjalnie opóźniałem powrót częstymi postojami, by dać szansę wiatrowi na obrócenie się - tym razem na NW. A ten się odwdzięczył podwójnie, bo zrobił się co prawda zimny (musiałem zakładać bluzę, choć od początku jechałem tylko w t-shircie), ale za to północny, czyli niemal idealny - w dodatku nie żaden wyżowy, cisnący do asfaltu, a porządny dmuch zwiastujący załamanie pogody i głęboki niż :) I tak pod te górki powszednie pozwolił się w miarę bezboleśnie dotoczyć do domu.
- DST 21.23km
- Teren 1.35km
- Czas 00:55
- VAVG 23.16km/h
- VMAX 42.50km/h
- Kalorie 345kcal
- Podjazdy 126m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka Zgiersko-Leśna
Sobota, 10 kwietnia 2021 · dodano: 10.04.2021 | Komentarze 4
Klasyczna mikropętelka przed wieczorem - wcześniej pies też musiał mieć swoje "pięć minut", a potem mocno się chmurzyło, więc czekałem, czy nie lujnie. A potem zrobiło się już za późno na coś więcej.Szarość i burość, ciepło, ale nadal spory wiatr (z NW) - z przygód: przypadkowe spotkanie brata M. - Artura. Nad Arturówkowymi Stawami - no bo gdzie? ;)
- DST 65.65km
- Teren 0.04km
- Czas 02:23
- VAVG 27.55km/h
- VMAX 53.30km/h
- Kalorie 1090kcal
- Podjazdy 212m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
NaŁowicz kilosów z wiatrami
Piątek, 9 kwietnia 2021 · dodano: 09.04.2021 | Komentarze 4
Po trzech dniach śnieżyc i innych tam takich dziś nareszcie słonecznie - śniegu ani śladu, więc można było wyruszyć w świat. A że prawdziwa wichurka z SW, więc możliwości były tylko dwie - albo kręcić się w kółko po lesie tym, co zawsze (bez sensu), albo pojechać z wiatrem tak daleko, jak tylko się dało - i wrócić koleją. Trzecia opcja, czyli pętelka z zarżnięciem z powrotem nie była brana pod uwagę ;)Wybór padł więc na Łowicz i jazda okazała się niemal idealna: trasa równiutka z szerokimi poboczami do Stryjkowa i za Głownem. Zaś pomiędzy rzeczonymi odbiłem w równoległe, boczne asfalty, co sprawiło, że chwilami wiatr zamiast współpracować próbował mnie zrzucać na pobocze ;) Jedyny dłuższy postój w Głownie na fotki nad zalewem - biegnie tam kilkaset metrów okropnej, kostropatej ścieżkostraty, ale czegóż się nie robi dla widoczków ;) Tam też doszła mnie wieść, że umarł Książę Filip - szkoda, niezły był z niego herbatnik i chyba jedyna persona z tej całej zakręconej rodzinki, którą lubiłem - za gafy, poczucie humoru przy jednoczesnym kompletnym braku poczucia poprawności politycznej - jakże to rzadki zestaw w dzisiejszych ponurych, nadętych czasach....
Do Łowicza tak się śmigało, że już tylko sekund pięć w Domaniewicach na zdjęcia - i na sam koniec w Łowiczu: tu nie pchałem się do centrum, bo po co - postanowiłem wrócić ze stacji Łowicz-Przedmieście, będącej czymś, co przypomina brazylijskie favele i swojski post-PGR na raz. Na ławeczce, na której siadłem i marzłem (za szybko mi się przyjechało, do pociągu miałem jeszcze ponad pół godziny) usiadł bardzo grzeczny (zapytał, czy może!) Pan Menel - i po moim potwierdzeniu wyciągnął flaszencyję oraz ser w plastronach i rozpoczął dostojną konsumpcję (gwint - paluchami ser - gwint etc.). Nazwałem go więc w myślach Królem Menelaosem, Władcą Przedmieścia ;))
A potem już tylko w ŁKĘ - i tym razem na Kaliski, bo chociaż dalej stąd do domu niż z innych stacji, to znów bardziej z wiatrem, więc wyszła dodatkowo blisko dycha - kilkaset metrów niemal pod sam koniec pod wiatr zdychałem :/ W sumie jednak wycieczka nadzwyczaj lekka (co widać po średniej), łatwa i przyjemna: a czegóż więcej chcieć? ;p
Fotki z trasy:
Głowno - widać m.in. straszliwą fazowaną dedeerówę
Głowno
Głowno - plażeńka miejska
Głowno - zalew i miasto
Trasa na Łowicz - czegóż chcieć więcej? ;)
Domaniewice - stąd pochodzi słynny lyżwiarz-olimpijczyk pan Bródka
Stary dom na Łowickim Przedmiesciu
Królestwo Menelaosa - najporządniejsza część ;)