Info
Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89267.43 kilometrów - w tym 3446.39 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2013
Dystans całkowity: | 1158.10 km (w terenie 78.30 km; 6.76%) |
Czas w ruchu: | 53:19 |
Średnia prędkość: | 21.72 km/h |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 41.36 km i 1h 54m |
Więcej statystyk |
- DST 43.90km
- Teren 5.30km
- Czas 01:57
- VAVG 22.51km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Opłotki i Uć bardzo urozmaicone
Poniedziałek, 30 września 2013 · dodano: 30.09.2013 | Komentarze 15
Rano w szronie ścielącym się w miejscach cienistych i z lekkim wiatrem od M. do p. na L. trasą najkrótszą, jeśli chodzi o opłotki - wspaniale się jechało, co zaowocowało poprawieniem aż o 5 minut czasu dojazdu na miejsce - nowy rekord: 53 minuty! :D W ustanowieniu rekordu pomogły też psy w okolicach ulicy Rodzinnej, które, w myśl zasady "pies najlepszym przyjacielem człowieka oraz najlepszym trenerem rowerzysty" postanowiły urządzić mi trening ;)Z p. na L. do R. opcją terenowych dróżek Parku Lublinowego.
A od R. do M. via miasto - trochę bocznymi ulicami, które mimo wieczoru okazały się mocno zakorkowane, trochę asfaltową dedeerówą - a wszystko tym razem pod wiatr, więc wspaniałą średnią z rana trafił szlag, ale tylko do momentu, gdy na przedostatniej prostej tym razem pojedynczy brytfan postanowił pobiegać za rowerem ;)
Sakwy najpierw lekkie, od R. pełne sałatki, lecza, owoców i takich tam różnych, więc wprawdzie cięższe, ale za to uskrzydlały!
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 38.70km
- Teren 4.30km
- Czas 01:43
- VAVG 22.54km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Opłotki bez przygód
Niedziela, 29 września 2013 · dodano: 29.09.2013 | Komentarze 0
Od M. do p. na K. via dawny Las Złote Wesele; z p. na K. do M. opcją okrężną i uterenowioną: najpierw via Denny Lasek, potem m.in. Stawy Stefanusa i Rudy Las (oraz Opłotki), na koniec jeszcze pętelka wokół Wytwórni Dellicji :)Wiatr z E - rano słaby, na powrocie w twarz, umiarkowany. Ale, że słoneczność, więc i tak się śmigało wspaniale!
Sakwy lekkie.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 33.20km
- Teren 4.60km
- Czas 01:37
- VAVG 20.54km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć bez przygód
Sobota, 28 września 2013 · dodano: 28.09.2013 | Komentarze 2
Od M. do p. na K. kompletnie bez przygód.I z p. na K. do d. też kompletnie bez przygód.
A z d. do M. wraz z M. i opcją terenowo-kosodrzewinowo-lavinkową - nawet chwilę lekko kropiło.
Poza tym mocno wiało cały dzień z NW.
Sakwy lekkie.
Kategoria 1. Only Uć, 5. Nieśpiesznie z M.:)
- DST 141.90km
- Teren 2.30km
- Czas 05:52
- VAVG 24.19km/h
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Wawa z (sic!)kolejnymi przygodami
Piątek, 27 września 2013 · dodano: 27.09.2013 | Komentarze 8
Od rana lekko mżyło, ale po chwili przestało - w drogę - za Uć, za Opłotki - na kolejną (rowerową) setkę!Tym razem, jak zwykle, choć przez przypadek w tym roku, co 3 miesiące, dwudziestego siódmego - do Wawy. Trasą niemal niezmienną - pierwsza, nieduża modyfikacja przed Brzezinami - zamiast przez Wiączyński Las, gdzie zapewne dużo błota (szkoda napędu - świeżo wyczyszczony!) asfaltami via Eufeminów z Eufeminą. W Miałczewie jakiś frustrat strąbił mnie przeraźliwie, ponieważ jechałem zwyczajnie, tj. wg przepisów, ale był lekki łuk i pewnie mnie w swym szalonym pędzie raczył zobaczyć w ostatniej chwili. Wszak odblaski i kolorowe ciuchy rowerowe zza krzaka są kompletnie niewidoczne! Zresztą może to nie frustrat, a jakiś znajomy i mnie pozdrawiał. To, że znaczny procent moich znajomych stanowią jednocześnie frustraci, to nie ma nic do rzeczy :p
Z B-zin do Łyszkowic z krótkim postojem w Terezinie w miejscu martyrologicznym, dalej na Bełchów, gdzie dłuższy postój na picie (1 l Mountain Dew) i żarcie (czekolada karmelowa o smaku Milki - 280 g! To się nazywa przeciążenie!;)
Stąd nieco inaczej, by ominąć krzyżówkę A2 z obwodnicą Nieborowa - zrobili to tak, że górą (na wiadukcie) zakaz jazdy rowerem, a dołem leci A2 i się nie da. Polska, mieszkam w Polsce... Po nadrobieniu kilometra objechałem szczyt polskiej myśli współczesnego drogownictwa techniczną - częściowo asfaltową, a częściowo polną, bo im się nie chciało dokończyć (wiadomo, już jest po Euro:P).
W Nieborowie roboty drogowe - walcują pod pałacem ino się nie kurzy. Stąd via Bolimów i Humin (kolejny krótki postój) do Czerw.Niwy, gdzie spotkanie z kol. Meteorem, przekazanie giftów dla Kluski i skrzynek oraz ogólnie, szybkie conieco - i dalej wspólnie aż do Błonia, które osiągnęliśmy po godzince z maleńkim haczykiem. W Błoniu kolejne papu (jak ja lubię wycieczki rowerowe!:D) - i Meteor poleciał na Żyr., a ja znów stałą trasą (po drodze kolejne naprawy dróg - tym razem w Domaniewku) via Konotopa na pobliski cmentarz zapalić. Po zapaleniu - już była Wawa (od M. do granicy miasta 123,9 km w 5 h 3 minuty) i jak zawsze ruchliwą Połczyńską na Zachodni.
I tu się miały skończyć przygody, ale się dopiero zaczęły - polskie koleje mogą się równać tylko i wyłącznie z resztą tego pięknego kraju... Najpierw pani w kasie nie powiedziała mi, z którego peronu odjeżdża pociąg. Ponieważ wszystkie do miasta Uć odjeżdżają z szóstego - polazłem na 6 - ale tknięty zasadą ograniczonego zaufania do dróg żelaznych spojrzałem na ogólną tablicę przyjazdów i odjazdów ciapągów - a tu nie ma takiego, którym miałem jechać (do Skierniewic, bo tam przesiadka). Akurat pałętali się odblaskowi Panowie Sokiści - wiadomo - noszą odblaski, to odpowiedzialne ludzie są. Zapytałem - powiedzieli, że sprawdzą na takim spec-wyświetlaczu przy schodach. Poszli sprawdzić. Nie ma ich, nie ma ciapągu - w końcu zbliżyła się niebezpiecznie godzina W (W jak Wyjazd) - ale, że wszystko ogólnie pospóźniane, no to czekam jeszcze 5 minut i idę do Panów - a ci: "Tak, 17.15 - z TRZECIEGO". Patrzę na zegarek - a tu już 17.20coś! Nożesz ich! :/ Szlag mnie prawie trafił na nich - podziękowałem za "pomoc" - i dalej kombinować co tu zrobić, bo ze Sk-wic miałem od razu przesiadkę na Uć, a teraz następny tamże dopiero za godzinę i nie wiadomo co dalej! Po zadzwonieniu do M. okazało się, że czeka mnie 2h czekania na dworcu w Sk-wicach. Co robić. Jeść.
Po godzinie oczekiwania na Zachodniej wsiadłem do ciapągu (typ jednostkowy z miejscem na rower na końcu - bagażówka), wsiadło też kilku chłopa. Siedli na ławeczkach, zapalili papierosy - wyciągnęli flaszki. Balanga znacit. Kilku jeszcze trzeźwych (wizualnie), kilku ledwo na nogach, piwko-flaszka-fajki-karty. I ananas. Ananasa miał Pan Bolek, który najmniej się trzymał na nogach - i co pociąg zmieniał tor, to Pan Bolek lądował - a to na ścianie, a to na Meridzie, a to na siedzisku. Ananas, zwany popularnie w trakcie imprezy "kaktusem" też się kulał - to tam, to siam. Po chwili, podczas jakiegoś gwałtowniejszego hamowania przewróciła się otwarta puszka z piwem Panu Bolku - kolejną więc rozrywką było obserwowanie potoczków piwnych płynących po podłodze w rytm przyspieszeń i zwolnień kolei - raz do przodu, raz do tyłu, czasem na boki. Coraz więcej jednak natrafiało owo piwo przeszkód po drodze, bo też i coraz więcej niedopałków lądowało na niej. Natomiast flaszka, puszki i inne większe gabaryty grzecznie wyskakiwały przez otwarte okna w noc. I tak to trwało: Kaktus, Bolek, strużki, dym z tytoniu. W końcu się wynieśli - w Radziwiłowie. W Skierniewicach wysiadłem nasiąknięty wrażeniami żywcem (i okocimiem) jak ze Stasiuka. Z tego wszystkiego objechałem jeszcze kawalątek miasta przez pomyłkę i w deszczu, bo mi się ubrdało, że muszę na wiadukt, by z wiaduktu na inny peron. A wystarczyło z drugiej strony wejść po schodkach.
Na dworcu pięknym pani w kasie powiedziała, że za pół godziny mam dobry ciapociąg, tyle, że nie (jak planowałem) do Uć-Jędrusiowa, a do Uć-Widzewnicy - więc będzie potrzebna dopłata (już w pociągu). Pociąg - nasz ucki, marszałkowki! - przyjechał kwadrans spóźniony, ale w środku cieplutko, suchutko, ani Pana Bolka, ani kaktusa, tylko tv z propagandą regionu. W dodatku prawie nadrobił spóźnienie, więc ostatecznie u M. byłem 1,5 h później, niż miałem być, ale też i 1,5 h wcześniej, niż to groziło w wersji pesymistycznej. Oczywiście jeszcze mnie zlało na koniec, bo dzień bez zmokniętego rowerzysty to dzień dla świata stracony!
Wiatry cały dzień sprzyjały - stąd wysoka średnia - i to bez zbytniego żyłowania. Pierwsze 40 km to wiatr boczny i tylno-boczny, słaby do umiarkowanego. Pozostała część trasy to niemal idealnie tylny wiatr - umiarkowany, momentami dość silny. Krótkie, kilkusetmetrowe odcinki pod wiatr dawały do zrozumienia, na ile umiarkowany - a na ile silny ;)
Sakwy dość ciężkie, w miarę pozbywania się giftów i innych zniczy - coraz lżejsze.
A tu jest relacja kol. Meteora: http://meteor2017.bikestats.pl/1030329,Z-huannem-do-Blonia.html
Kategoria 3. Setuchna to już cóś!, 8. Szybka Wawa
- DST 56.30km
- Teren 9.00km
- Czas 02:37
- VAVG 21.52km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Jamboru (niekoniecznie) jak po maślaku
Czwartek, 26 września 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 0
Po chłodnym noclegu na dziale - poranne zbieranie grzybów w siąpiącym deszczu. Zebrano co następuje: 3 podgrzybki działowe i około 20 maślaków nad rzeczką (opodal krzaczka). Po generalnym przemoczeniu wszystkiego nieco suszenia - i w drogę na abarot - do M.Z sakwami ciężkimi od wszystkiego oraz dodatkowo grzybów najpierw do Jamborowego Sklepu, gdzie zakupiono (i systematycznie pożarto) 1 sztukę Góralek i 1 sztukę Princessy.
Następnie terenowo (w międzyczasie ostatecznie się wypadało) na Dukatowy Młyn, a dalej na Borgi, Mrogi i Ślądkowice Trzy Łasice. Stąd drogą leśną znaną z Setki po Ucku na Dłutówkowe Opłotki i Budy - i dalej w stronę Tuszynkowa - opcja przez Czyżeminów okazała się częściowo terenowa, błota miejscami okropne.
Z Tuszynkowa już całkiem klasycznie via Kalinko, Kalinko, Kalinko moje - a tuż przed metą jeszcze dwie zawijki - jedna na cmentarz po znicze, a druga wokół bloku M.
Wiatr dość silny, bardzo męczący - typ 'wciskający' w podłoże - i mimo, że generalnie skośny, bardzo złomotał formę i skutecznie opóźnił powrót powodując konieczność kilku postojów po drodze.
Na koniec jeszcze wyszło trochę słonka, ale ciepło to dziś nie było.
Oraz tym razem dwie próby rozjechania - przez ciężarówkę koło Budów i osobówkę w Wyskwitnie.
- DST 53.60km
- Teren 7.10km
- Czas 02:21
- VAVG 22.81km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Przez Rudą do Jamboru
Środa, 25 września 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 2
Najpierw od M. do p. na L. via Ruda - opcja nieco terenowa, błotka tam i siam.Z p. na L. szybki myk do Jamboru na działę - najpierw koszmarnymi piasko-błotnymi drogami Lublinowego Lasu i jeszcze okropniejszą płytówą obok lotniska, potem tradycyjnie przez Górę Pawianicką i dalej technicznymi wzdłuż obwodnicy Pawianic, na koniec na Ldzań (tu strasznie poharatana przez pojazdy budowy S8 asfaltówka), kładkę obok młyna Denar, do szosy głównej w Gustawinie - i szosą kawałek, a mimo to i tak próbował mnie rozjechać tir. Ostatni kilometr Sosnową Avenue na działę.
Wiatr słaby z NW i N, więc tyleż przeszkadzał rano, co pomógł pod wieczór. Ogólnie rano słońce, a pod wieczór chmurnie.
Sakwy bardzo zapchane.
- DST 48.70km
- Teren 2.80km
- Czas 02:08
- VAVG 22.83km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Opłotki z psami
Wtorek, 24 września 2013 · dodano: 24.09.2013 | Komentarze 9
Od M. do p. na L. via Rude Opłotki trasą nieco terenową - nieco, bo po ostatnich ulewach wolałem nie ładować się w miejsca, gdzie błoto i tak zazwyczaj zalega po piasty. Stąd nieco na okrętkę.Z p. na L. do M. - najpierw większą pętelką na Denny Lasek (błota niet!), potem jak zazwyczaj, a na koniec dodatkowo pętelka wokół Montowni Dellicji. Po drodze spotkałem wiele wyległych psów, przeważnie starych, lub takie sprawiające wrażenie - wilczur truchczący, brodacz człapiący, ten, co zwykle kundlik trikolor typu szpic spod wodociągów i jakieś jeszcze. I jeden czarno-biały jak telewizor rubin kot.
Sakwy takie tam.
Wiatr umiarkowany z NW - więc rano nieco przeszkadzał, a wieczorem zazwyczaj pomagał. I nareszcie bez dżdżu - a nawet chwilami świeciło takie żółte coś. Może stąd te psy. Chyba, że z syriusza?...
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 24.30km
- Czas 01:07
- VAVG 21.76km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć podwodna #2
Poniedziałek, 23 września 2013 · dodano: 23.09.2013 | Komentarze 4
Od M. do p. na P. w zmagającym się ulewnym deszczu i pod silny wiatr. Masakra, panta rei włącznie z gaciami wewnętrznymi.Z p. na P. już tylko w podsuszono-wilgotnej kreacji i w mżawce oraz na szczęście z wiatrem.
Ze względu na złą widoczność w deszczu i chlapanie pojazdów samochodowych - główne dedeerówą W-Z (a z powrotem Z-w).
Na koniec kółeczko dla wątpliwej zdrowotności wokół bloku M.
Sakwy z chlupotem, a z powrotem dodatkowo załadowane zdobyczną celulozą zawiniętą szczelnie, by się nie zmarnowała.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 23.50km
- Czas 01:00
- VAVG 23.50km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć opustoszała
Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 22.09.2013 | Komentarze 4
Od M. do p. na P. pod umiarkowany wiatr - z p. na P. do M. z takimż wiatrem, tylko dedeerówą W-Z.Wspaniale, opustoszałe z okazji niedzieli ulice, a zwłaszcza dedeerówa (opustoszała zapewne z powodu tego, że "zimno") sprawiły, że średnia wyszła jak na trasie! Ja chcę zawsze jeździć w niedzielę do p. na P. - a w tygodniu mieć wolne ;)
Sakwy lekkie.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 59.40km
- Teren 13.50km
- Czas 03:12
- VAVG 18.56km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
(Not only) Tour de Kalonka
Sobota, 21 września 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 8
Od rana z M. na Tour de Kalonka - rajd pieszo-rowerowy po Parku Krajobrazowym Uniesień Uckich. Najpierw pojechaliśmy na start nieco okrężnicą, bo przez Wiączyń i Grabinę. Na części rowerowej były do wyboru 3 trasy - wybraliśmy ambitnie najłatwiejszą i najkrótszą, a co - jak szaleć z brakiem szaleństw - to szaleć!Jazda była generalnie w tempie iście spacerowym, ale była jednocześnie dobrą okazją do dorobienia nieco kilometrów w terenie. Po przejechaniu w grupce kilkudziesięciu rowerzystów 16,4 km - wróciliśmy na miejsce startu - na koniec nieco zniecierpliwiony dotychczasowym tempem dałem w długą pod wiatr, co zaowocowało przyjazdem jako pierwszy na metę ;)
Tu przydziałowa zalewajka (i druga na krzywy ryj - na Kalonce już tradycyjnie łapiemy się na zalewajkę na krzywym ryju;) - potem kiełbaski z rusztu, ciasto domowe, kawka... Żryć, nie umierać - zwłaszcza, że piękne słoneczko wyszło przy tym, a atmosferę Iwentu (określenie wg jednego ze sponsorów) umilał zespół (określenie wg zapowiadającego) Raczej Śpiewaczy "Seniorki z Kalonki". Potem były jakieś panny (ale nie z Wilka, mimo, że iwaszkiewiczowskie Byszewa też znalazły się dziś na naszej trasie), jeno śpiewające "Jadę na rowerze słuchaj Damian do Bylegdzie". Może to były Młódki z pobliskiej Wódki? W każdym razie ani nie beczały jak Owca z pobliskiego Bukowca, ani (chyba?) nie były to Kochanki z pobliskiej Kopanki...
Na koniec imprezy było jeszcze losowanie cennych nagród (w tym rowerów), ale, że mieliśmy własne, to nic nie wygraliśmy, tylko pojechaliśmy - znów przeważnie wertepiasto, bo na zachód strefą krawędziową Uniesień oraz przez Arturów do d. - a stamtąd jeszcze na zakupy do Manu (gdzie m.in. M. wzbogaciła się o nową nóżkę) - i już prosto z powrotem (nareszcie z wiatrem!) do M. - a że terenu nigdy (a przynajmniej dziś;p) za mało - to jeszcze pocięliśmy opłotkami lavinkowo-kosodrzewiniastymi i dawnym traktem, więc na miejscu byliśmy już o zmroku.
Sakwy ciężkawe cały dzień - jakieś książki, zakupy i 100 tysięcy innych drobiazgów - ale ponownie zorganizowanych, dzięki zakupowi nowej skrzyneczki na narzędzia rowerowe :)