Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87170.26 kilometrów - w tym 3399.18 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2018

Dystans całkowity:648.14 km (w terenie 16.79 km; 2.59%)
Czas w ruchu:25:44
Średnia prędkość:25.19 km/h
Maksymalna prędkość:49.90 km/h
Suma podjazdów:3661 m
Suma kalorii:27639 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:27.01 km i 1h 04m
Więcej statystyk
  • DST 9.70km
  • Czas 00:25
  • VAVG 23.28km/h
  • VMAX 34.38km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 414kcal
  • Podjazdy 52m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z duchotą

Poniedziałek, 18 czerwca 2018 · dodano: 18.06.2018 | Komentarze 3

Dom - p. - dom.
Tuż przed jazdą powrotną cały kwadrans kropił drugi od 38 dni deszczyk. To sprawiło tylko tyle, że oprócz tego, że gorąco, zrobiło się niezwykle duszno.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 6.39km
  • Teren 0.35km
  • Czas 00:18
  • VAVG 21.30km/h
  • VMAX 38.05km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Kalorie 267kcal
  • Podjazdy 26m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć imprezowa

Niedziela, 17 czerwca 2018 · dodano: 17.06.2018 | Komentarze 3

Dziś totalnie chill-outowo-popołudniowo i upalnie z M. do Parku Helenowskiego na coroczną imprezę w stylu retro - tym razem w klimatach sportowych.
Po dojechaniu na miejsce, wysłuchaniu kawałka koncertu, obejrzeniu wystawy z fotkami cyklistów sprzed stu lat, spotkaniu kilku stałych znajomych bywalców miejskich pikników, a zwłaszcza Mamy, wypiciu mrożonej kawy i zjedzeniu lodów w sąsiednim Parku Ocalałych (kawiarnia organizatora pikniku - czyli Centrum Dialogu) - powrót nieco na okrętkę, żeby dziś z kolei nie wyszły kilometry wręcz minusowe ;)


  • DST 100.36km
  • Teren 1.53km
  • Czas 04:06
  • VAVG 24.48km/h
  • VMAX 43.42km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 4262kcal
  • Podjazdy 517m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opocznąć

Sobota, 16 czerwca 2018 · dodano: 16.06.2018 | Komentarze 4

Wycieczka po 4 nowe gminy koło Opoczna planowana była co najmniej od marca. Ale a to pociągów na miejsce nie było o odpowiedniej porze, a to pogoda nie taka, a to Mery cherlawa, a to czasu nie było - nadszedł czerwiec, dzień długi, prognozy dobre - no to kiedy, jak nie teraz? No, zawsze był jeszcze w zapasie lipiec, sierpień, wrzesień... Ale dość odwlekania, skoczyłem co Mery wyskoczy (w końcu poleczka też skoczna, jeśli jest z Opoczna!) na dworzec Uć-Widzew, by wsiąść w Przewozy Regionalne (które od dziś będę nazywał Nawozami Regionalnymi - czemu - o tym za chwilę) i pojechać jednym jedynym połączeniem o sensownej porze (t.j. 11:18;) do Opoczna.
Na dworcu widzewskim kolejka do kas kolejowych na jakieś 20 minut stania (pociąg też za minut 20), więc zrobiło mi się już troszkę ciepło, czy zdążę - apogeum upału nie związanego dziś z pogodą nastąpiło jednak przy kasie, gdy dowiedziałem się, że i tak nie pojadę, bo miejsc na rower już brak. Skląłem ich od Regionalnych Nawozów(!), kupiłem bezrowerowy bilet i biegusiem zdążyłem - wskakuję, a tu ANI JEDNEGO roweru. I tak było całą drogę do Opoczna oraz połowę drogi powrotnej (na powrotną drogę też od razu kupiłem i "też nie było miejsc"). Otóż miejsc na rowery nie ma, bo pod hakami są miejsca siedzące - to dlatego. Z tym, że też nie wszystkie były zajęte. Nie wspominając już o tym, że mam szacunek dla obręczy i z haków nie korzystam.
Pekape nigdy nie zawodzi! :/
Oczywiście przy konduktorze zacząłem rżnąć głupa, że w pośpiechu zapomniałem o bilecie na rower - bez ani jednego słowa sprzedał. Można? Można. Manewr ten zresztą powtórzyłem w drodze powrotnej.
Opoczno przywitało mnie paskudną kostkową dedeerówą, więc się na nie obraziłem i postanowiłem go nie zwiedzać, tylko ruszyć we wsie. Tam też nie lepiej - wbiłem się w fatalne asfalty, które miejscami wręcz przy dzisiejszej temperaturze były na półmiękko - i śmierdziały smołą. Nic w sumie dziwnego, bo niedaleko przebiega słynny turystyczny Szlak Piekielny (wyznaczony przez stowarzyszenie o nazwie Źródła - chyba siarczane!;)
Tak naprawdę dobrze dziś jechało się tylko kilka kilometrów poza granicami Uckiego - czyli przez Mazowieckie (pierwsza nowa gmina - Gielniów) i Świętokrzyskie (druga, czyli Gowarczów). Doskonała szosa, ruch zerowy - i jedyny fragment naprawdę z wiatrem.
A za Gowarczowem znów liche asfalty, zrobiło się pogodowo gorąco, a wiatr non-stop jak nie z boku, to z przodu. Czyli kilkadziesiąt kilometrów męki (co widać po średniej).
Z ciekawszych miejsc, oprócz położonego na malowniczym pagórku Gowarczowa oraz Białaczowa (m.in. ze smutnym opuszczonym po katastrofalnej wichurze pałacem wśród nędznych resztek zabytkowego parku) po drodze trafiły się odwiedziny nad Zalewem Miedzna (malowniczo, acz woda gloniasta), ogromna fabryka ceramiki w Paradyżu - i ciekawy kościół barokowy tamże oraz drugi - w Wójcinie. Po drodze był wprawdzie przekreślony znak Kłopotów, ale nie była to prawda - za Wójcinem już niemal centralnie pod wiatr nawrotka na Opoczno - po drodze fragmenty szutrowe (m.in. we wsi Popławy, gdzie droga jest zdecydowanie do poprawy!).
Tuż przed Opocznem jeszcze dwa ciekawe młyny -ale nie na rzeczkach, tylko w polu, ale też i nie wiatraki - przynajmniej obecnie. Kiedyś pewnie tak.
Do Opoczna wjechałem z drugiej strony - i póki mogłem, trzymałem się z dala od kostkowej dedeerówy - na koniec jeszcze pod Kauflandem zjadło-wypiłem wielkiego Szejka Jagodowego (strasznie mnie przesuszyło, a nie chciałem pod Kauflem Mery samopas zostawiać, więc picia nie kupiłem - na dworcu zaś, który w pół-ruinie nie ma dosłownie nic!)
Powrót przebiegał w przegrzanym pociągu i atmosfera była senna, a ja spragniony - i dopiero na Widzewie kupiłem wodę, nawodniłem się w sekund pięć - i minimalnie pętelkując by wyszła stówka+ oraz cisnąc, by nie pogorszyć słabej średniej - dociągnąłem do chaty. Trzasnęło też dziś 3000 wymęczonych w tym roku kilosów.
Dzisiejsze zdobycze - cztery nowe gminy: wspomniane wyżej pozauckie Gielniów i Gowarczów oraz uckie Białaczów i Żarnów.
No i grunt, że się Meryś nie rozspawała ;)
Dzisiejszy podopoczyński Relive z fotkami :)



  • DST 7.93km
  • Czas 00:20
  • VAVG 23.79km/h
  • VMAX 37.58km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 332kcal
  • Podjazdy 46m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sp(r)awna Uć

Piątek, 15 czerwca 2018 · dodano: 15.06.2018 | Komentarze 2

Rankiem takim, że nie ma takiej godziny, z duszą na RAMIEniu (a właściwie ramie old) i latającą podczas hamowania dupą (więc nóżka za nóżką, by nie hamować) do umówionego pana spawacza.
A po południu odebraną i zespawaną Mery od pana spawacza do domu.
Limit awarii na ten rok uznaję za zamknięty :P
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 9.74km
  • Czas 00:25
  • VAVG 23.38km/h
  • VMAX 34.63km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 414kcal
  • Podjazdy 52m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć...wtem! Pęknięta rama :/

Czwartek, 14 czerwca 2018 · dodano: 14.06.2018 | Komentarze 8

Dom - p. - dom. Tak już wczoraj miałem wrażenie, że coś jest niehalo, ale myślałem, że to boczny wiatr, że mnie cosik jakby zarzuca. Dziś, po dotarciu do domu i zbadaniu sprawy wszystko stało się jasne: trzasnęło na poprzeczce przy tylnej zębatce - puścił spaw sprzed paru lat.
Jutro od wczesnego ranka spawanie - już umówione.
Jak nie urok, to sraka :/
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 46.04km
  • Teren 3.03km
  • Czas 01:51
  • VAVG 24.89km/h
  • VMAX 40.07km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 1969kcal
  • Podjazdy 297m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć, a potem pętelka na odwrót

Środa, 13 czerwca 2018 · dodano: 13.06.2018 | Komentarze 2

Rano zwyczajnie do p., a po południu, mimo ponurej chmurności i chwilami kropienia odrabianie strat z wczoraj i w ogóle wszelakich, czyli pętelkowanie (w wersji nie najdłuższej, choć też i nie najkrótszej) - dziś nietypowe, bo w drugą stronę niż zazwyczaj, co przełożyło się na gorszą średnią: zamiast najlepszych nawierzchniowo zjazdów były te gorsze, więc nie było jak odpowiednio rozbujać Mery;) - kierunek jazdy był zdeterminowany wiatem z NW, któy jednak był słabszy, niż się spodziewałem, a przeważnie i tak boczny, więc w sumie równie dobrze mogłem popętelkować tak, jak zazwyczaj, czyli odwrotnie.
Ale wyjszło to, co wyjszło, zawsze coś nowszego niż opłotkowa rutyna, a najważniejsze, że kilka kilometrów strat odrobionych :)
Relive popołudniowy.



  • DST 9.69km
  • Czas 00:24
  • VAVG 24.22km/h
  • VMAX 37.51km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 410kcal
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć (nie)codzienna

Poniedziałek, 11 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 5

Po kilku dniach hulania w pełni sprawną Meridą, dziś zwyczajnie na trasie dom - p. - dom. Dość niecodzienny widok wyjątkowo niewielkiego zakorkowania ulic, ale za to po południu silny wiatr w pysk. Na szczęście zdecydowanie chłodniej, a ponadto rano jeszcze jazda po niewielkich kałużach po pierwszym od 31 dni deszczu.
A jutro znów dzień bez roweru, czyli służbowy całodzienny wyjazd na seminarium. Widać mało jeszcze się ostatnio nacierpiałem bezrowerowo, ech!
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 53.76km
  • Teren 0.15km
  • Czas 02:03
  • VAVG 26.22km/h
  • VMAX 45.22km/h
  • Temperatura 40.0°C
  • Kalorie 2301kcal
  • Podjazdy 272m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru w podmuchu ognistym

Niedziela, 10 czerwca 2018 · dodano: 10.06.2018 | Komentarze 5

Rankiem już bardzo upalnym do jamborowego sklepiku po chleb i wodę, potem siedzenie na leżakach w rzece (wody tak mało, że można było wstawić leżaki w środek nurtu) z kuzynostwem, następnie szybkie porządki na działce - i kuzynostwo autem, a ja rowerem ruszyliśmy przed 15.00 w przeraźliwym skwarze na Uć.
Mimo wiatru z w miarę korzystnych kierunków (kręcił raz z W, raz z S) jechało się dość słabo, zwłaszcza pod koniec - na granicy lekkiego udaru.
Trasa powrotna niemal klasyczna - ominąłem tylko prawie wszystkie odcinki terenowe, bo chciałem jak najszybciej skończyć jazdę ze względu na temperaturę.
I chyba tyle w temacie atrakcji dnia dzisiejszego.


  • DST 55.47km
  • Teren 1.85km
  • Czas 02:08
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 37.80km/h
  • Temperatura 38.0°C
  • Kalorie 2389kcal
  • Podjazdy 299m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jamborowanie

Sobota, 9 czerwca 2018 · dodano: 10.06.2018 | Komentarze 4

Z Jamboru rano do Dobronia po M., która tamże przyjechała z rowerem pociągiem z miasta Uć - stąd wspólnie rowerowo do Jamboru. Tu spotkanie z miłym kuzynostwem, którzy zjawili się samochodowo.
Wspólny spacer nad rzeczkę potaplać się, a po 4 godzinach znów z M. rowerami do Dobronia, by odprowadzić ją na pociąg powrotny (musiała wracać do pieska!) - i na abarot na działkę, a właściwie ponownie nad rzekę znów się potaplać - kuzynostwo w międzyczasie taplało się nadal :) A na koniec spacerowo na pstrągi, frytki i piwo do smażalni w Starym Młynie, gdzie przesiedzeliśmy do wieczora.
Intensywny, acz przyjemny dzień wyszedł.

  • DST 45.15km
  • Teren 0.03km
  • Czas 01:40
  • VAVG 27.09km/h
  • VMAX 45.76km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Kalorie 1965kcal
  • Podjazdy 218m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć, a potem do Jamboru

Piątek, 8 czerwca 2018 · dodano: 08.06.2018 | Komentarze 2

Rano z działkowymi gratami do p., a stąd już bezpośrednio najprostszą stałą trasą do Jamboru.
Mimo nielichego upału jechało się dziś świetnie, co widać po średniej - zwłaszcza, że 1/3 trasy to przebijanie się przez miasto w porannym i popołudniowym szczycie komunikacyjnym. Może pomogło wczorajsze podniesienie siodełka, a z pewnością także lekki, tym razem nie dociskający do podłoża wiaterek - na początku tylno-boczny, potem tylny, a na koniec co prawda przednio-boczny, ale tak mikry, że nie miało to już większego znaczenia.