Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87096.09 kilometrów - w tym 3399.04 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2022

Dystans całkowity:441.40 km (w terenie 8.84 km; 2.00%)
Czas w ruchu:17:47
Średnia prędkość:24.82 km/h
Maksymalna prędkość:52.80 km/h
Suma podjazdów:1885 m
Maks. tętno maksymalne:180 (100 %)
Maks. tętno średnie:151 (84 %)
Suma kalorii:7058 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:40.13 km i 1h 37m
Więcej statystyk
  • DST 70.61km
  • Teren 0.40km
  • Czas 02:34
  • VAVG 27.51km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 144 ( 80%)
  • Kalorie 1173kcal
  • Podjazdy 221m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

naŁowicz kilometrów z wiatrem

Poniedziałek, 4 kwietnia 2022 · dodano: 04.04.2022 | Komentarze 2

Prognozy mówią od kilku dni, że cały tydzień ma być kiepściutko: ma lać i wiać - tyle, że ma się zrobić nieco cieplej. Co mi akurat wsio ryba, w przeciwieństwie do lać i wiać. Dziś "tylko" wiało - za to jak! - z SW, więc albo mogłem w ogóle nie rowerować, albo polecieć z wiatrem - np. do Łowicza i wrócić ciapągiem, bo jazdy pod tę wichurę nie zdzierżyłbym. Co prawda z przejechanych siedmiu dych tylko (i aż) dyszek pięć było z cudownym wiatrem - reszta to albo zaskakujące boczne podmuchy próbujące mnie zrzucić w bok (byłem bezsakwowo, więc Meri chwilami, zwłaszcza gdy nas mijał tir tańcowała), albo (np. ostatnie 5 km-ów z pociągu do domu) tym razem niemal centralnie pod okropieństwo. Ponadto śniegi już tylko gdzieś w głębi lasów które tylko mijałem, zaś drogi zaskakująco suche. Tak, czy siak - nie wyszło źle, a po drodze, jak to zwykle na tej trasie zrobiłem mały skok w bok (stąd te boczne podmuchy;) i zajrzałem nad Jeziorko Rydwan w niecce po dawnej kopalni piachu. Bywałem tu już nie raz (ostatnio bodaj w listopadzie), ale po raz pierwszy podjechałem od południa na sam brzeg. Woda czysta, piaszczysta, ludzi zero - ech, gdyby jeszcze było z 10 stopni cieplej :) Ale nie było, więc zamiast chlupu uskuteczniłem szybkie sprzątanie brzegów - i poleciałem do Łowicza na stację Przedmieście na przedwieczorną ŁKĘ. I już bez żadnych przygód - do domu.

Trasa z fotkami (głównie znad jeziora, ale nie tylko, bo wcześniej chwila postoju np. w Głownie i przed Domaniewicami) - TUTAJ.