Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 88045.91 kilometrów - w tym 3414.99 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 3.52km
  • Czas 00:09
  • VAVG 23.47km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Temperatura 26.7°C
  • HRmax 114 ( 61%)
  • HRavg 98 ( 53%)
  • Kalorie 59kcal
  • Podjazdy 13m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć z kompresorem

Sobota, 27 lipca 2024 · dodano: 27.07.2024 | Komentarze 0

Podpompować Meri - i na abarot. Za gorąco na cokolwiek więcej.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 25.54km
  • Teren 0.08km
  • Czas 01:03
  • VAVG 24.32km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 25.6°C
  • HRmax 170 ( 92%)
  • HRavg 148 ( 80%)
  • Kalorie 416kcal
  • Podjazdy 91m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć pomocowo-sprawunkowa i inne różności

Piątek, 26 lipca 2024 · dodano: 26.07.2024 | Komentarze 0

Nihil novi sub sole w kwestii rowerowej, czyli jak co tydzień - do mamy pomóc i na abarot. Może tyle tylko, że jeden z uciążliwych rozkopów będących zmorą po drodze wreszcie skończyli, choć nie skorzystali rzecz jasna z niepowtarzalnej okazji, by zlikwidować na dedeerówie debilne zakrętaski-k...taski, zwane także bardziej cenzuralnie odgięciami-przegięciami. Auta zatem przez skrzyżowanie jadą prosto, a rowery jak pijane zające we mgle. Pysznie!
Na koniec drugiego rozkopu przyjdzie czekać kilka... lat, bo to CEP-eka :/

A to, co istotne w tzw. międzyczasie to np. przechadzka nad podzgierskie stawy zwane "Piętnastkami". To miejsce, gdzie lat temu wiele z kol. Meteorem miotaliśmy ohydnymi parówkami sojowymi w rynsztoki melioracyjne. Ech, kiedyś to się żyło z rozmachem!

A dziś, już po rowerowaniu nastąpiło jeszcze testowanie nowego nabytku. Cena - 140 zyla. Jak dla mnie baaardzo korzystny zakup, zwłaszcza, że mój stary Marabut Komodo (lat 29) ostatnio już ledwo zipał. Teraz będzie służył jako żelazny zapas - lub magazyn części :)

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 24.70km
  • Teren 0.08km
  • Czas 01:04
  • VAVG 23.16km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Temperatura 26.2°C
  • HRmax 172 ( 93%)
  • HRavg 138 ( 75%)
  • Kalorie 385kcal
  • Podjazdy 81m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć pomocowo-sprawunkowa

Piątek, 19 lipca 2024 · dodano: 19.07.2024 | Komentarze 4

Jak zwykle w okolicach weekendu porobić zakupy mamie i na abarot. Bez przygód, słaby wiatr z N, ale i tak znów (zbyt) ciepło.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 47.54km
  • Teren 5.43km
  • Czas 02:04
  • VAVG 23.00km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Temperatura 25.1°C
  • HRmax 166 ( 90%)
  • HRavg 150 ( 81%)
  • Kalorie 767kcal
  • Podjazdy 204m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Sulejowski na sposób kombinowany

Czwartek, 18 lipca 2024 · dodano: 18.07.2024 | Komentarze 2

W poszukiwaniu większej, czystszej i chłodniejszej wody niż w miejskim pluskadełku, czyli wyjazd nad najbliższy większy akwen - Jezioro Sulejowskie. W obie strony rowerem miałbym około 140 km-ów - w upale i w jedną stronę pod wiatr to nierealne. W najlepszych rowerowo czasach, gdy w dodatku mieszkałem z drugiej strony miasta wychodziło 110 - i polegało to na 6h jazdy z odpoczynkami i 2-3 h pływania. Teraz zatem, by naprawdę skorzystać z dobrodziejstw wodnego świata część drogi trzeba było pokonać e-ŁKĄ.

Pojechałem więc najpierw przez miasto na widzewski dworzec, stąd ruszyłem pociągiem do Moszczenicy koło Piotrkowa, by mieć w tym słońcu-gorońcu choć z wiatrem (wiał z WNW). W rzeczonej Moszczenicy musiałem odstać na jednym przejeździe aż dwukrotnie: nim zdążyłem przejechać w korku już znowu zamknęli :/ Za to dalsza jazda to najprzyjemniejsza część rowerowania: super asfalt na przestrzeni 15 km-ów; dopiero ostatnie 5 to najpierw dziury asfaltowe, a potem leśno-polne.

Po dotarciu na miejsce (miejscami kopne piachy, masakra!) znalazłem po dłuższych poszukiwaniach wśród trzcin niewielką zatoczkę z piaszczystym dnem - woda bardziej przejrzysta niż w mieście, chłodniejsza - tylko niestety dookoła mnóstwo wodorostów. Pływanie zatem w kółko na przestrzeni kilku metrów. Cóż, dobre i to - najważniejsze, że było gdzie się chłodzić!

A potem ruszyłem dalej w stronę tamy - w jej okolicy, czyli w Smardzewicach zaczęła się okropna dedeerówa z kostki - ale najgorsze to jej falowanie co parę metrów na przestrzeni kilku kilometrów! Nieważne, czy wjazd był do posesji, czy na pole, czy w maliny - porobili hopki i weź się ciesz człowieku. Mało co choroby morsko-zalewowej podczas jazdy nie dostałem. A na koniec jeszcze kolejnych kilka kilometrów - tym razem żwirówką przez lasy (a raczej to, co z nich zostało po wyrębie jakichś 50% drzewostanu) Puszczy Pilickiej w Spalskim Parku Krajobrazowym. Właściwie tyle można rzec, by nie być potem ciąganym po sądach za zniesławienie miejscowych nad-rzeźnictw i podle-śnictw :/

W pociąg powrotny wsiadłem na małej stacyjce Jeleń tuż przed Tomaszowem - a w Tomaszowie patrzę, a tu wsiada z rowerem nie widziany od 20 lat kolega! Nawet z początku się zastanawiałem, czy to on - ale po chwili rowerowych plotek już wiedziałem - no i on mnie także poznał, zatem reszta drogi przebiegła w miłych pogaduszkach. Potem dosiadł się jeszcze rowerzysta elektryczny z wypasionym Unibajkiem, więc zeszło na elektryki, ich zalety, wady i różnice w porównaniu z "prawdziwymi" rowerami. Nawet sporo ciekawostek usłyszałem :)

Ostatni etap to przesiadka na inną e-ŁKĘ na Widzewie (bo już mi się strasznie znów przez miasto nie chciało rowerować) i kilka kilometrów z Arturówkowego Przystanku do domu. Fajny, aczkolwiek chwilami męczący (ze względu na słońce) dzień. Średnia byłaby lepsza, ale pokonały ją piachy nad Zalewem. I trzęsidupa w Smardzewicach :P

Trasa nadzalewowa z fotkami - TU.



  • DST 10.63km
  • Teren 2.28km
  • Czas 00:30
  • VAVG 21.26km/h
  • VMAX 33.48km/h
  • Temperatura 29.5°C
  • HRmax 146 ( 79%)
  • HRavg 101 ( 54%)
  • Kalorie 177kcal
  • Podjazdy 47m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z kaczą zupą

Wtorek, 16 lipca 2024 · dodano: 16.07.2024 | Komentarze 2

W mieście przez panujące temperatury wściec się można, więc znów Tour de kacza zupa, czyli na miejskie kąpielisko w lesie i na abarot. Tym razem przejrzystość wody na pół łydki. Dwukrotne pływanie - desperacja level hard (i nadal rośnie). Muszę, po prostu muszę wykombinować coś lepszego... Vmax dziś z zegarka, bo Strava znów wymyśla niestworzone historie.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 74.17km
  • Teren 0.30km
  • Czas 03:06
  • VAVG 23.93km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 168 ( 91%)
  • HRavg 145 ( 78%)
  • Kalorie 1151kcal
  • Podjazdy 332m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętlica psom na budy ;)

Niedziela, 14 lipca 2024 · dodano: 14.07.2024 | Komentarze 2

Od wiosny uzbierał się wór nakrętek zebranych w domu, podczas sprzątania lasów i plaż - zatem zaistniała najwyższa pora zawieźć je w darze psom na budy, czyli tam gdzie zwykle: do schroniska w Głownie. Dziś wg prognoz miał być jedyny dzień w dającej się ogarnąć przyszłości bez wielkiego upału, więc mimo przeciwnego wiatru (początkowo niezbyt silnego, z NE) ruszyłem przed południem zwykłą trasą przez Stryjków do Głowna. Mimo wiatru w pysk jechało się z górek jak-cie-mogie, po 1,5 h byłem na miejscu. A tu nieprzyjemne zaskoczenie: już nakrętek nie zbierają! Z wielkiej łaski wzięli ode mnie zbiór, ale gadania było przy tym co niemiara: prawie jakbym im śmieci pod płot wywalał :/ Wg pani przyjmującej "Unia zakazała zbioru nakrętek!" Gorszej bzdury (nie licząc telewizji) dawno nie słyszałem, więc jej na szybko w necie znalazłem, że to nieprawda. Ale ta się uparła, że nie mają dokąd wozić, bo dotychczasowy odbiorca się na nich wypiął... Taaa, wina Unii (i pewnie Tuska!). Poradziłem, żeby wrzuciła cały wór do plastików, bo przecież nie będę wiózł tego z powrotem - a ta, że oni nie segregują odpadów, bo im władze dały tylko jeden kontener. Polska, kwa! Zostawiłem zatem panią pełną dylematów, bo już mi się odechciało wszystkiego - człowiek poświęca czas i energię, a ma w zamian wymuszone dziękuje i z pięć razy w międzyczasie uwagę, by już więcej nie przywozić. Raz by wystarczyło, ani mi się śni tam więcej jeździć z czymkolwiek. A oprócz koreczków przywiozłem jeszcze bardzo fajną smyczkę znalezioną pod blokiem - to akurat przeszło bez echa.
Ech.

A potem zaczął się powrót nieco okrężniejszą trasą - skoro w tamtą stronę było pod wiatr, to z powrotem powinno być wg logiki z wiatrem, prawda? Powinno ;) Otóż wiatr się wzmógł (fajnie), ale z NE zrobił się E (niefajnie) i kręcący - czyli de facto boczny. Plus jazda pod górkę i coraz goręcej - na koniec zatem czułem się nader wymemłany nie tylko mentalnie, ale i fizycznie. Doprawdy - psom na budy taka wycieczka...



  • DST 25.73km
  • Teren 0.08km
  • Czas 01:04
  • VAVG 24.12km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Temperatura 24.4°C
  • HRmax 169 ( 91%)
  • HRavg 122 ( 66%)
  • Kalorie 409kcal
  • Podjazdy 89m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć pomocowo-sprawunkowa

Sobota, 13 lipca 2024 · dodano: 13.07.2024 | Komentarze 2

Tradycyjnie w okolicach weekendu zrobić mamie zakupy i z powrotem do domu. Po wczorajszych kilku ulewach i jednej, na szczęście krótkotrwałej wichurze mnóstwo śmiecia na dedeerówach, a nawet złamane pół drzewa w poprzek - gdy wracałem było już odsunięte na bok. Ponadto nadal dość silny wiatr (z W), a mimo to duszno jak w pralni: wszystko paruje. Na szczęście (chwilowo?) już bez wielkiego upału.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 10.12km
  • Teren 2.08km
  • Czas 00:28
  • VAVG 21.69km/h
  • VMAX 42.40km/h
  • Temperatura 30.4°C
  • HRmax 154 ( 83%)
  • HRavg 129 ( 70%)
  • Kalorie 178kcal
  • Podjazdy 56m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z kaczą zupą

Piątek, 12 lipca 2024 · dodano: 12.07.2024 | Komentarze 2

Po kilku dniach takiego upału, że nawet bs-a nie chciało mi się czytać (jedyna, być może godna wspomnienia aktywność, to przetuptany półmaraton wokół mojego miejskiego lasu), wpadłem na pomysł, by podjechać do miejskiego kąpieliska w tymże lesie i spróbować przełamać opór w kwestii zanurzenia się w owej kaczej zupie. Pomyślałem, że skoro oficjalnie jest i ratownik i wyznaczone kąpielisko oraz licząca może ze 150 metrów plaża (a na niej dziki tłum), więc chyba mnie jakieś parszywości losu nie omotają. Woda okazała się bardzo ciepła (co nie dziwi), widoczność do kolan (przeciętny stan mętności), zaś dno piaszczysto-muliste. Tylko na tyle (nie licząc płatnych basenów) mogą liczyć mieszkańcy milionowej aglomeracji w centrum (ponoć) europejskiego kraju w niewątpliwie afrykańskie upały :/ To znaczy jest jeszcze klika podobnych, tyle, że jeszcze mniejszych stawów. Jak to się ma do niedawnego pływania w morzu? Lepiej nie pytać, ale jestem już tak zdesperowany po niecałych dwóch tygodniach powolnego gotowania się w mieście, że w sumie wszystko mi jedno. Jeśli mnie nie wysypie do poniedziałku - powtórzę eksperyment, no bo co. A póki co - wymęczone rowerowe 2000 km-ów w tym roku.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 40.24km
  • Teren 0.02km
  • Czas 01:34
  • VAVG 25.69km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 158 ( 85%)
  • HRavg 140 ( 76%)
  • Kalorie 633kcal
  • Podjazdy 134m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alusiowy Las na sposób kombinowany

Sobota, 6 lipca 2024 · dodano: 06.07.2024 | Komentarze 2

Dziś był jedyny dzień w najbliższym czasie, by odwiedzić Alusiowy Las i mamę M. Niestety, w prognozach straszny gorąc... co robić, trzeba było wyjechać w miarę wcześnie, a potem się zobaczy ;p Jazda poranna całkiem znośna: jeszcze nie tak upalnie, z wiatrem (niezbyt co prawda silnym) i zazwyczaj z górki oraz nowy napęd sprawiły, że przełożyło się to na tym etapie na dawno nie widzianą średnią rzędu 27 km/h. W Lesie 3h - psacer z M. i działkowym Tobikiem w skwarze, obiad, pogaduchy etc. Tymczasem zrobiło się piekielnie i zaczęło mocno wiać z S - o zwykłym powrocie pod ten wiatr i górki mowy nie było, po co mi udar? :P Ostatecznie pojechałem z bocznym wiatrem 9 km-ów na najbliższą stację, czyli do Ozorkowa, tam wsiadłem w e-ŁKĘ i do domu wróciłem w apogeum żaru, czyli o 16.00 - ostatnie kolejne 9 km-ów po mieście z dworca było dość ukropne. Mimo wszystko średnia wyszła całkiem miła dla oka :)



  • DST 53.56km
  • Teren 0.07km
  • Czas 02:10
  • VAVG 24.72km/h
  • VMAX 52.90km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 168 ( 91%)
  • HRavg 114 ( 61%)
  • Kalorie 883kcal
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru

Piątek, 5 lipca 2024 · dodano: 05.07.2024 | Komentarze 2

Od rana działkowe grzybobranie - ostatecznie wyszło całe pudełko kurek, a dokładnie 97 sztuk. A potem, korzystając z wiatru z SW (czasem bocznego, a przeważnie tylnego) dość lajtowy powrót dłuższą opcją (przez Różę) do domu. W komfortowej temperaturze i bez przygód wszelakich, co cieszy :)