Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89202.68 kilometrów - w tym 3444.92 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 48.20km
  • Teren 0.30km
  • Czas 02:10
  • VAVG 22.25km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć i Opłotki nieco ukijowione

Niedziela, 9 lutego 2014 · dodano: 09.02.2014 | Komentarze 16

Od rana od M. pod lekki wiatr na Karnawałowe Zawody Kijowe w Parku Trzymaja - na zawodach było wesolutko: sześć błota stóp - dziewięć sążni wody, 5 km berbeluchy - i 9 miejsce na mecie, co, jak na ostatnie niewydolności zdrowotne stanowi powód do zadowolenia ;)
Z Parku pojechalim z Meridą do R. w odwiedziny jedzeniowe - bardzo miła przebieżka przez poprzek miasta, a miła, bo generalnie z górki i minimalny ruch, więc ino się śmigało, mimo zmęczenia pozawodowego - na tyle bezboleśnie, że jeszcze dodatkowa pętelka wokół Lotniska - choć nadal pod wiatr.
Od R. zaś bardzo obładowany delikatesami do M. via dawno nieodwiedzane Rude Imponderabilia (i Opłotki), a wcześniej Lotnisko - wiatr ucichł, a szkoda, bo by na tym etapie sprzyjał.
Pod koniec już jakoś ciężko - widać jakieś tam osłabienie po polopirynach i painkilerach jeszcze się w organizmie telepie - a może to po prostu ubabrany w błocie łańcuch i ciężkie sakwy dały popalić?
W każdym razie wspaniały, kijowo-rowerowy i w większej części słoneczny dzień z miłymi akcentami kalorycznymi się trafił! ;)
Cieplusio: w znacznej części trasy tylko w dwóch koszulkach oddychających (jedna z krótkim, druga z długim rękawem) - natomiast buty po zawodach kompletnie przemoczone. Ciekawe, co na to wszystko resztki mojego kataru? ;)



Komentarze
Gość wariag | 15:01 poniedziałek, 10 lutego 2014 | linkuj "Bombardier Cityrunner" ... hmm, hmm ... ma to jakiś związek z 10 Brygadą Artylerii ze starych, dobrych carskich czasów?
Pani Marysia z czerwonymi rogami bardzo mi się spodobała :)
huann
| 13:26 poniedziałek, 10 lutego 2014 | linkuj Z ciekawostek: w Łodzi nigdy nie było konnych tramwajów - od razu elektryczne! (1898 r.). Natomiast np. do Rzgowa via Ruda jeździła od 1915 roku ciuchcia, z której iskra skutecznie podpaliła i spopieliła pół Rzgowa, czyniąc w nim większe straty niż osławiona Bitwa pod Rzgowem w 1915 r. Gwoli przypomnienia nadmienię, że w Rudzie oprócz tramwajów do Pabianic (ŁWEKD) jeździły również specjalną bocznicą tramwaje na tor wyścigów konnych w dniach zawodów. Wszystkim kręcił (i sterował) wyjątkowo obrotny inżynier Gerlicz. Rudzianie walczyli w okresie międzywojennym z łódzkimi tramwajami (które wg Rudzian miały w Rudzie za mało przystanków) tworząc rzecz wówczas niesłychanie nowatorską - mianowicie komunikację autobusową. Przy okazji miejscowe elementa, podpuszczone przez Rude Władze antyłódziowo zdemolowały kilka wagonów tramwajowych. Takie to były czasy! :)
meteor2017
| 12:52 poniedziałek, 10 lutego 2014 | linkuj A innej beczki, zahaczając tematycznie o Rudę (link), żeby było powiązanie z wpisem na bikestatsie :-)

Znalazłem taką notkę z 1914. No i mnie zastanowiło, czyżby łódzkie tramwaje podmiejskie były kiedyś kolejkami wąskotorowymi? No i znalazłem tę fotkę rudzką, co by potwierdzało :-)

No to zrobiłem małe śledztwo na szybko, że istniały przed wojną dwa odrębne przedsiębiorstwa "Kolej Elektryczna Łódzka" i "Łódzkie Wąskotorowe Elektryczne Koleje Dojazdowe"... znalazłem też taką galerię, roaz pdf ze sprawozdaniem ŁWEKD.

Wstępny hipoteza jest taka, że w mieście mogły być tramwaje, a oprócz tego były te kolejki dojazdowe, które po elektryfikacji ewoluowały bardziej w kierunku tramwajów, a po wojnie jako że wszystko weszło w skład MZK, to tym bardziej się utramwajowiło (jeśli jeszcze nie było utramwajowione).

W Warszawie natomiast kolejki i tramwaje ewoluowały raczej osobno i kolejki dojazdowe raczej nie były elektryfikowane i jako bardziej kolejowe weszły po wojnie do PKP... no i pod tym zarządem były stopniowo likwidowane, aż do początku lat 90. ostała się ino część kolejki grójeckiej.
meteor2017
| 12:41 poniedziałek, 10 lutego 2014 | linkuj Zapomniałeś jeszcze dopisać o warstwie lukru śniegowego i kostkach lodu w tej zupie :-)

Picasa zadziałała... okazało się bowiem że moje albumy też się nie otwierają z linku, dopiero jak wlazłem na swoją listę albumów, to mi się odblokowało.
huann
| 11:46 poniedziałek, 10 lutego 2014 | linkuj Tu jest Misja Robal: http://foreveryounglodz.pl/?p=5854#more-5854
meteor2017
| 11:37 poniedziałek, 10 lutego 2014 | linkuj Ten link picasowy z fb mi się nie otwiera, a ten gazetowy mi się fatalnie ładuje (wolno, a po ostatnich zmianach przy przejściu do kolejnego zdjęcia muszę odkliknąć w przeglądarce zgodę na przekierowanie) :-/
huann
| 22:52 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj Partacze-sypacze. Polecam fotki z berbeluchy (na fb)
meteor2017
| 22:51 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj Znaczy przesolona i chrzęściło między zębami :-/ partacze
huann
| 22:47 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj Lavinku dziękiju :) Co do przyprawienia owej berbeluchy, to z pewnością była obficie posypana solą. I piaskiem.
meteor2017
| 22:44 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj A na pasztet konserwy - beton, na kisiel z dodkami bakaliowo-owocowymy - glut.
lavinka
| 22:32 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj Dziś czytam z opóźnieniem Twoje wpisy bikestatsowe, więc się dopiero z fejsbuja dowiedziałam. Gratulacje! (tak to jest jak się czyta tylko wątek kulomiotowy) :)
Gość wariag | 21:48 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj U nas mówi się na to najczęściej bryja (nie breja). Czasem papraniec.
meteor2017
| 21:45 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj Eee tam niestrawna... po prostu za słabo przyprawiona ;-) Dosypać ziół prowansalskich, przyprawy chińskiej pięć smaków, pieprzu kajeńskiego i będzie palce lizać! ;-P

wariagu, a jak u Ciebie się mawiało na ryż/makaron z sosem/koncentratem i mielonką? Ja jeszcze słyszałem u innostrańców (względem Polski Centralnej) określenia pulpa i breja.
huann
| 21:37 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj Berbelucha Hydrologiczno-Glacjologiczno-Geomorfologiczna. Niestrawna! :((
meteor2017
| 21:28 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj Berbelucha? O ile dobrze pamiętam, to w Łodzi mówi się na to danie "glumza". W Warszawie zaś dla odmiany "paw" :-)
Gość wariag | 21:19 niedziela, 9 lutego 2014 | linkuj Cieszę się, że wujek wraca do zdrowia :)
A żeby ten stan się utrzymał (zwłaszcza w sferze psyche) uprasza się nie zapuszczać nura w komcie do wpisu o półpedale ;)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!