Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87397.41 kilometrów - w tym 3400.34 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 100.20km
  • Teren 6.90km
  • Czas 04:14
  • VAVG 23.67km/h
  • Temperatura 37.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jambór z czterema łbami

Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 7

Upalna setka z M.:
Od M. pojechaliśmy stałą dość trasą na Tuszyn i dalej bocznymi asfaltami po Dłutówek - stąd trochę terenowo, a trochę asfaltowo dotarliśmy do Drzewościn - a tam nowy, piękny dywanik asfaltowy. By dotrzeć na działę jamborową, należało jednak odbić z owegóż na mało wyraźną dróżkę, która stopniowo schodząc do rzeczki, stawała się miejscami grząska i pełna trzcin. Ostatnie kilkadziesiąt metrów przed wodospadzikiem i przeprawą oraz tajemną furtką na tyły młynosmażalni trzeba było przeprowadzić rowery przez błocko, ale się udało :)
Po przejechaniu przez młynosmażalnię wkrótce była już działa i R. - zostawiliśmy rowery w domku i poszliśmy na krótką przechadzkę nad rzeczkę nieco się schłodzić - i na rybska do rzeczonej młynosmażalni. A tam ludzi jak mrówków i głodzinę trwało, nim cztery pstrągi wjechały na stół - z surówkami i frytkami zresztą ;)
Po pożarciu, oprócz ości zostały łby cztery, które troskliwie owinęliśmy w co się dało i zabraliśmy jako suwenir dla Psa Alana do domu.
Wystartowaliśmy z działy tak późno, jak się dało, by dojechać przed zmrokiem - wracaliśmy całkiem inaczej, bo przez Ldzań, Różę (gdzie wspaniałe nowe wiadukty nad S8 i piękny, gładki asfalt na starej drodze), wreszcie Rydzyny. Tam wbiliśmy się w niby-serwisówkę wzdłuż S8, która szybko zaniknęła, a drogę zastąpił nam rów z wąską deseczką jako mostkiem. Uginał się i trzeszczał, ale wytrzymał! Po schłodzeniu się w rowie znów jakieś próby jazdy wzdłuż eski ósmej - ale nic z tego nie wyszło, bo nawet gruntówy przeorali dziady :/ W końcu dotarliśmy do Prawdy (wszystkie bezdroża widać również do niej prowadzą) i przez Guzew, Babichy i Tyłami Ptakowymi wskoczyliśmy na trasę na Tomaszów. W Głodzisku zjechaliśmy z niej i dalej już tak, jak rano niemal do końca - ja jeszcze odbiłem do bankomatu pod psem i zatoczyłem 1,5 kółeczka wokół bloku M., co poskutkowało wymęczeniem setki.
Cały dzień nieznośnie gorąco - wiatr w drodze na działę prosto w nos, co prawda niezbyt silny, ale lemondka była często w użyciu - po południu miał pomóc, ale najpierw się zrobił zaledwie boczny, a potem wprawdzie niemal ustał, ale zmienił się na znów przedni, co po wymęczeniu upałem wcale nie było takie fajne.
Tłumy aut i rowerów w drodze powrotnej - widać było wyraźnie, że większości tzw. społeczeństwa weekend się kończył. A mi na szczęście jeszcze nie ;)



Komentarze
huann
| 20:39 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj W razie czego Aluś służy pomocą i w ogóle służy ;>
meteor2017
| 15:02 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj Ale też nie sprawdzaliśmy ;-P
lavinka
| 13:41 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj No ja nie wiem, czy ona by rybie łby zjadła ;)
meteor2017
| 12:40 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj To widzę że u Wa nic się nie zmarnuje, to tak jak u nas, tyle że my mamy Kluskę ;-)
meteor2017
| 12:37 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj Pewnie jechali ul. Kurczaki wjeżdżając na nią od strony najwyższych numerów.
huann
| 19:58 niedziela, 8 czerwca 2014 | linkuj Cóż poradzę z tymi tyłami? Tam jest jeszcze Outlet - to dopiero jazda! ;> Ale dobrze wypieczony stek to swoją drogą bym pożaru (niekoniecznie z tego żaru)!
Gość wariag | 19:56 niedziela, 8 czerwca 2014 | linkuj No nie, Tyły Ptakowe to już przesada wujku Enigmo ;)
Nieznośny upał :( Próbowałem się ochłodzić patrząc na zaśnieżone (jeszcze) kotły tatrzańskie i szczyty ale niestety nie skutkowało. W lesie tylko słychać było trzask sosnowych szyszek pękających z żaru.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!