Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 52.90km
  • Teren 0.40km
  • Czas 02:06
  • VAVG 25.19km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orientalne szaleństwo wrześniowej doby - dz. 2: do Egiptu!

Sobota, 12 września 2015 · dodano: 13.09.2015 | Komentarze 3

Z mety Setki po Ucku wystartowałem korzystając z przerwy w deszczu parę minut po siódmej rano - nieprzespana, a dodatkowo przechodzona noc sprawiły, że jechało się cokolwiek nieprzytomnie - aczkolwiek na zachód, więc z wiatrem - celem był Pęczniew nad Jeziorskiem i impreza kijowa, której z kolei celem było dotarcie do Egiptu - dawnego przysiółka oddalonego o 5,5km kijowego marszu.
Po kilku kilometrach jazdy (via Lutomiersk) znów zaczęło padać, ale stosunkowo szybko przeszło - a ja, z niewyspania, próbując skrótować tam i siam, mimo mapy przed oczami dwukrotnie pomieszałem drogę. W końcu, mijając m.in. ogromny maszt RTV w Zygrach dotarłem do Pęczniewa - w międzyczasie słonko ładnie wyszło, a pod pęczniewskim sklepem odbyłem ożywczą rozmowę z miejscowym chłopcem w dresie - ale przyjaznym: okazało się, że organizator wyprawy do Egiptu, Pan Doktor Ździsio jest owego chłopca lekarzem :)
Dotarłem na start (ośrodek rekreacyjny Sumex) godzinkę przed początkiem impry - w kolejce po odbiór pamiątkowego paszportu uprawniającego do wkroczenia do Egiptu ustawiła się już spora kolejka - łącznie było 226 osób! A ostatnią, która dotarła na start była M. łatająca dojazd z miasta Uć a to busikiem, a to nawet taksówką!
Po przemowach i rozgrzewkach, w których nie brałem udziału (przemowy były vip-ów, a rozgrzewki to już miałem aż nadto;) - ruszyliśmy malowniczym bocznym wałem zbiornika Jeziorsko, a potem przez pola do Egiptu - tu moc atrakcji w zdziczałym sadzie opodal ruin (oczywiście egipskich;) dawnego przysiółka, takich jak:
-Pan Faraon wachlowany przez niewolnika
-Mrówki (prawdziwe) - zapewne owegóż Faraona;
-Sfinks kartonowo-słomiany;
-Sadzawka ogrodowa z krokodylem z masy - czyli klimaty nadnilowe;
-Dwie mumie z czegoś;
-Owoce południowo-wschodnie do konsumpcji.
Po godzinie odpoczynku, a w moim wykonaniu dodatkowo próbie zemdlenia ze zmęczenia i niewyspania, powleklismy na abarot w kierunku, jaki ostatnio często obierają orientalno-egipscy imigranci - czyli na północ z lekkim odchyłem zachodnim;)
Dowlokłem się jakoś z M. do Sumexu - a tam darmowa wielka wyżerka od licznych sponsorów imprezy - domowej roboty pieczywo, wędliny, rybki wędzone, smalec, ciasta, słoninka - mniam, mniam!!! Trochę odżywszy, a trochę zasypiając na siedząco balowałem więc dalej - było losowanie nagród (każdy uczestnik wycieczki coś wygrał! - ja serwetki koronkowe i różne drobiazgi, a M. - ogromny parasol!).
W planach miałem jeszcze dopełnienie tego dnia orientalnych klimatów - jazdę z wiatrem 70km na zachód do miafta(!) Kalif(!) celem zdobycia siedmiu nowych gmin - jednak byłem już tak skapcaniały (trzydziesta któraś godzina bez chwili snu), że nie dałem rady - ostatecznie wróciliśmy więc wieczorem z M. i Merysią w luku bagażowym specjalnym autobusem za fri z imprezowymi emerytami kijowymi z miasta Uć. Merysi trzeba było odmontować przednie koło, bo się nie chciała zmieścić, ale za to rzeczony autobus dowiózł nas pół godziny od chałupy, więc ostatni kawałek pokonaliśmy środkiem masowego rażenia MPK Uć.
A potem padłem.
PodSum(ex)owanie:
Przejechane: 81,9 km
Przechodzone: 70 km
Niepospane (z krótką drzemką w autobusie na koniec): ok. 38h.
Do pełni triatlonu zabrakło więc tylko pluskania w zalewie, ale susza w tym roku jak na pustyni, więc jestem wytłumaczony;)



Komentarze
Gość | 15:00 niedziela, 13 września 2015 | linkuj Z tego równania wynika że Uć = arszenik minus parasol :)
huann
| 13:59 niedziela, 13 września 2015 | linkuj Parasol, Uć i stare koronki :)
Gość wariag | 13:55 niedziela, 13 września 2015 | linkuj Z parasola i koronek można by zmontować podobną uć, w jakiej Kleopatra po Nilu pływała ;)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!