Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 103.80km
  • Teren 4.10km
  • Czas 03:59
  • VAVG 26.06km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieniec Kończy Dzieło

Sobota, 20 sierpnia 2016 · dodano: 20.08.2016 | Komentarze 10

Rankiem nieco jeszcze bladym wskoczyłem na Mery i pojechaliśmy na dworzec Uć-W. złapać "Sukiennice" IC, by było do rymu. Celem było Koło. Po drodze na dworzec władowałem się jeszcze w wykopki przy Niciach, aż strach!
Ciapąg jechał nieco na okrętkę, bo przejeżdżał nawet niedaleko stawu Okręt koło Łowicza - w nowoczesnym bezprzedziałowym składzie oprócz mnie jechało od Zgierza do Łowicza trzech sympatycznych rowerzystów w chyba półwiecznym przekroju wiekowym :)
Wysiadłem po 2h w Kole - wKoło nadal wykopki, więc musiałem objechać nieco, by wydostać się na szosę do Włocławka, która była odtąd osią wycieczki - choć kilka skoków na boki też się wydarzyło: już po pierwszych kilku km np. w lewo, by zahaczyć o gminę Osiek Mały - pierwszą z zaplanowanych 7 nowych gmin do rowerowego zaliczenia ;)
Wróciwszy na główną trasę (równiutką, ale nadspodziewanie ruchliwą i bez poboczy - za to z wyjątkowo licznymi tego dnia wyścigami motocyklistów) dobiłem do kolejnej gminy (Babiak) - tu z ciekawych obiektów świeżo odkrzaczony cmentarzyk ewangelicki przy drodze - niestety, mocno zruinowany.
Chwilę dalej zaczął się kawałek lasu - na jego skraju stoi przypominająca jakiś zajazd-kasztel sympatyczna restauracja o nazwie "Leśna Nuta". Dobrze, że nie Nuda. ;)
Krótki postój w Brdowie (pierwszy banan - drugi był później, chyba przed Brześciem Kuj.) - i już byłem w kolejnej gminie (i przy okazji województwie - wyjechałem z wielkopolskiego, wjechałem do kujawsko-pomorskiego) - czyli gminie Izbica Kujawska. Z lewej ładne widoki na jeziorko.
W Izbicy odbiłem z głównej trasy w głąb miasteczka - z ciekawszych obiektów wyhaczyłem młyn ceglany i takiż nieczynny kościół, nieco w ruinie.
Z Izbicy skierowałem się na położone na kompletnych zadupiach Boniewo - celem, oprócz czwartej już gminy (rzeczonego Boniewa) było kilka wiosek o niepokojących nazwach (o czym za chwilę). Droga do Boniewa - szeroki asfalt, kompletnie nieuczęszczany, idący wzdłuż dawnej kolejki (po której pozostały tylko zaasfaltowane tory na przejazdach) biegł po malowniczej krainie niewielkich pagórków - krajobraz typowo rolniczy: pola, niewielkie lasy, w obniżeniach pastwiska. Obejścia tonące w drzewach owocowych. Sielanka, choć nie do końca, bo na tym odcinku wiatr, który miałem dotąd generalnie od tyłu zrobił się chwilowo boczny. Za Boniewem znów z tylnym wiatrem tak się rozpędziłem, że przegapiłem ważną krzyżówkę - efekt był taki, że z Kłobi musiałem zawrócić na Smogorzewo pod wiatr - i to polną dróżką, a tu akurat same pola-wygwizdy! Musiałem, bo nie trafiłbym do wsi o niepokojących nazwach: pierwszą był KONIEC (choć to była dopiero +/- połowa drogi), a po sąsiedzku - Kolonia-Uć! ;D
W (!)końcu wytoczyłem się ponownie na główną szosę do Włocka i za chwilę byłem już w Lubrańcu - sympatycznym miasteczku, gdzie chyba wszystkie ulice są jednokierunkowe, więc pokołowałem chwilę, oglądając m.in. ocaloną z dawnych czasów synagogę (obecnie biblioteka) i rynek.
Zaczęło się robić na styk z czasem (miałem na całą trasę tylko 5h), więc kolejne miasteczko - Brześć Kujawski tylko popodziwiałem chwilę z punktu widokowego na wjeździe (a właściwie zjeździe - 7%!), wypiłem zdrówko Dziadzi (Staropolanką;) i już zmykałem dalej zerknąwszy jeno na zabytkowy kościół i chyba resztki miejskich murów - z siodełka.
Z Brześcia nie kierowałem się jeszcze na stację we Wło, bo zahaczyłem o położoną na północ ostatnią dziś nową gminę (Będkowo) - i już prosto, przy niestety bocznym wietrze na WIENIEC. Ten jednak nie skończył dzieła, bo jeszcze było obtrąbienie przez niecierpliwy autobus: fakt, po drugiej stronie jezdni była jakaś dedeerówa szczelnie oddzielona od jezdni barierozą i bez znaku wjazdowego, że to dedeer - zresztą kończyła się 20 m dalej. Ale nie, trzeba trąbić i coś tam porykiwać zza konsolety, chociaż obok 5 metrów szerokości na wyprzedzenie. Też mu powiedziałem parę ciepłych - potem pomyślałem, że może jednak miał Chorobę Wieńcową i to stąd ;) Zresztą, za chwilę zaczął się wielki przedwłocławkowy las - i znów kostkowa droga rowerowa - na szczęście w miarę równa, więc dojechałem nią wkrótce w celach leczniczych (zakup zimnej coli;) do Wieńca-Zdroju. Pokuracjuszowawszy 5 minut, mając 3 kwadranse do pekapu - w długą! Dzieło więc skończył Intercity "Stoczniowiec" zapchany jak puszka z helskimi koreczkami - po 2h wysiadłem na Uć-Ż. i wkrótce byłem już w domu.
Cały dzień bardzo gorąco (termometr w cieniu w Wieńcu-Zdroju pokazywał o 16:00 +31*C) - na szczęście miałem wiatr z S lub SES, a że leciałem generalnie na NEN, więc jakoś dało radę, ale więcej km tego dnia to już by była trochę męka.
Sakwy na lekko; napęd nadzwyczaj skromny: 1,5 l wody mineralnej, 2 banany i na koniec 1l zimnej coli. Po drodze mało sklepów, więc albo nie było gdzie kupić czegokolwiek, albo nie miałem już czasu na postoje i konsumpcję, bo bym nie zdążył z powrotem.
7 nowych gmin:
-Osiek Mały
-Babiak
-Izbica Kujawska
-Boniewo
-Lubraniec
-Brześć Kujawski
-Będkowo




Komentarze
huann
| 17:22 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj Oceanu!
meteor2017
| 17:11 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj Łódź żąda dostępu do morza!
huann
| 16:39 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj Czyli: mniej ciasny, ale niewłasny. Ale i tak Uć mocarstwem kolonialnym jest!
meteor2017
| 16:37 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj No mówię, że Flirt ;-) Czyli to samo co ŁKA, tylko dłuższe, z nieco inaczej rozplanowanym wnętrzem i w innych kolorach ;-)
huann
| 16:26 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj Taki jakiś ło: http://magazynfakty.pl/wp-content/uploads/2015/09/Stadler-FLIRT3-dla-PKP-IC-1.jpg
Powrót - podobnie :)
meteor2017
| 16:03 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj Łódź mocarstwem kolonialnym ;-)

A jesli nowoczesny bezprzedziałowy i w jednym miejscu jechało 4 rowerzystów, to obstawiam Flirta - ma on 6 stojako-wieszaków rowerowych w jednym miejscu. Dart też ma w sumie 6, ale po 2 przy 3 kolejnych wejściach.
huann
| 15:45 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj Możliwe, że władał kasztelanią siedząc na kasztelu.
Gość wariag | 15:43 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj Tyz prowda :) Choć myślałem że kasztelan siedział na kasztelanii ;)
huann
| 13:06 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj W kasztelu siedział kasztelan, a on wszędzie siedział :)
Gość wariag | 13:01 niedziela, 21 sierpnia 2016 | linkuj Serdecznie dziękuję Wujkowi za pamięć :) Ech, to zdrowie :(
Myślałem że "kasztel" to takie nasze regionalne spiskie określenie a tu widzę że nie tylko.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!