Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87096.09 kilometrów - w tym 3399.04 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 78.05km
  • Teren 1.39km
  • Czas 03:02
  • VAVG 25.73km/h
  • VMAX 40.54km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 3326kcal
  • Podjazdy 399m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Opola i na abarot

Czwartek, 15 czerwca 2017 · dodano: 15.06.2017 | Komentarze 9

Wprawdzie niekoniecznie od Przedszkola - ale musiałem podjechać do Opola (tego koło Parzęczewa;), by sprawdzić, czy rzeczywiście w tym roku nie ma w Opolu festiwalu. Otóż nie ma - przynajmniej w tym - jak co roku ;) - ale po kolei:
Na początku ruszyłem trasą nr 1 do Zgierza i dalej na Ozorków. Wg prognoz miało wiać słabo z W, więc na początek pod przednio-boczny wiatr - ale jechało się znośnie, bo przeważnie z górki i sporo przez tereny osłonięte (miasto, las).
Za Ozorkowem odbiłem centralnie na zachód - na Wróblew (były tam m.in. wróble) i Solcę, gdzie znajduje się wioska indiańska Tatanka oraz kościół i wiatrak. Wszystko z premedytacją ominąłem, choć kościół i wiatrak zobaczyłem. Potem jeszcze kilka km i osiągnąłem Opole.
Wszystko się zgadza: nigdzie ani festiwalu piosenki, ani innego.
Kolejna miejscowość to Leźnica Wielka, gdzie właśnie w drewnianym kościółku odbywały się śpiewy i jakieś inne obrzędy, więc pojechałem nad zalew utworzony na cieku o nośnej nazwie Gnida.
Woda w zalewie zielona, na brzegu kilka malowniczych miejsc, po drugiej stronie - jednostka wojskowa. Leźnica składa się zatem z kościoła, Gnidy, zalewu, wojska i - co ciekawe - także z osiedla bloków w lesie: łącznie oryginalna kompozycja przestrzenna.
Przejechałem koło bloków - i zawróciłem na Uć - tym razem przez m.in. Parzęczew. Tu ścignął mnie jeden rowerzysta - za chwilę było mocno pod górkę, więc to ja go ścignąłem. Dogonił mnie kawałek dalej (miał wąskie oponki) i rzucił "nieźle ciągniesz jak na TAKI rower!". Nie wiedząc, czy napęcznieć z dumy, czy może się obrazić (i też cholera wie, czy w imieniu swoim, czy TAKIEGO roweru) - zwolniłem. A ten dał w oponki i tylem go widział. A niechaj mu.
W ogóle powrót miał być generalnie z wiatrem, a ten zaczął jakieś wariactwa - raz z prawej, raz z tyłu, to znów jakby od góry z przodu - chyba apogeum wyżu i ciśnienie wysokie cisnęło. Jechało się więc coraz bardziej ślamazarnie - przez Krasnodęby, Nakielnicę (gdzie jest odwiedzony niegdyś dwór) i Rudę-Bugaj, gdzie z kolei przy mostku na Bzurze wychapali kawał lasu pod jakieś Najważniejsze Na Świecie Inwestycje O Niczym Ale Z Pewnością Niezbędne Właśnie Tam, A Nie Gdzie Indziej :/
W pięknym grodzie Aleksandrów Ucki było po drodze jedno jedyne skrzyżowanie ze światłami i jeden jedyny samochód na nim. Gdy dojechałem doń na równo (z prawej jak bogominoga przykazała) zmieniły się światła na zielone - ja pojechałem prosto... nieee, na szczęście w ostatniej chwili zahamowałem, bo Jeden Jedyny na Jedynym postanowił zaoszczędzić żaróweczkę w tzw. migaczu - a dał jednak z lewej - w prawo.
Tylko mu ryknąłem, no bo co.
A na koniec jeszcze kostropata (już w mieście Uć) jak nieszczęście ulica Kąkolowa z apogeum kraterów koło cmentarzy (praktyczne rozwiązanie;), asfaltowy DDR przy Traktorowej, jakieś kombinacje przy wiadukcie na Żabieńcu, Limanka - i dom.
Zmęczenie jak po 150 km - przez ten dziwny wiatr. No i stopniowo robiło się gorąco.
Sakwy tylko z piciem i mapą oraz całą resztą jak zawsze.





Komentarze
lavinka
| 17:32 piątek, 16 czerwca 2017 | linkuj W Białowieży to prasłowiańskie poletka pszenicy. ;P
huann
| 15:47 piątek, 16 czerwca 2017 | linkuj Opole w Kielcach a pustynia w Białowieży.
lavinka
| 14:57 piątek, 16 czerwca 2017 | linkuj To mi przypomina, jak kiedyś wdałam się w dyskusję z szosowcem w internetach, że ja to setkę mogę w sandałkach i sukience w kwiatki, to się trochę obraził i nie dowierzał. Oczywiście inna prędkość, ale już sam fakt był szokujący. Zwłaszcza że na góralu przerobionym na treku, co ma serwis średnio raz na dwa lata. W tym to już muszę, bo mi się omal przerzutka nie urwała i trochę boję się także o oś. :(

A Opole to ma być w Kielacach?
Trollking
| 20:11 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj Aż dziwne, że skoro była Gnida to nie było tam festiwalu :)

Niedzielno-świąteczni szoszoni to sama radość. Wsiądzie taki raz na miesiąc na rower, spuchnie cały tak, że biedak nie ma siły machnąć kończyną... Szanujmy ich, tak szybko odchodzą (aż do kolejnego długiego weekendu)... :)
huann
| 19:41 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj Może się później wyroili i sypali kwiatki środkami?
meteor2017
| 19:36 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj A Leźnica to nie lezienia? Nie leźli oni może z tymi śpiewami po okolicy?
huann
| 19:34 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj W sensie najpierw śpiewali, a teraz leżą wielce?
meteor2017
| 19:21 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj Jako wujek chrzestny tej trasy, wypowiem się pod tym postem :-)

No to skoro śpiewy, to wniosek że Opole zostało przeniesione do Leźnicy Wielkiej.
Bitels
| 18:25 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj Ładna trasa.
Mnie dziś też ścignął jeden taki na cienkich oponach w koszulce CCC. Ani pocałuj, ani cześć. Może się jąkał i wstydził się powiedzieć c... c... c... cześć :) A może mój rower nie zrobił odpowiedniego wrażenia :)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!