Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 123.55km
  • Teren 5.23km
  • Czas 05:02
  • VAVG 24.55km/h
  • VMAX 49.18km/h
  • Kalorie 5268kcal
  • Podjazdy 651m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gminobranie północnojurajskie

Sobota, 26 sierpnia 2017 · dodano: 26.08.2017 | Komentarze 4

Wycieczka po jurajskich opłotkach była w planach już od wiosny, ale inne pilniejsze sprawy powodowały, że musiała chwilę zaczekać. W końcu jednak nie mogłem już patrzeć na nieestetyczny klin niezaliczonych gmin (że tak zrymuję) pomiędzy Częstochową (Przyrów, Dąbrowa Zielona, Żytno, Gidle), a Radomskiem, że o dwóch skandalicznych dziurach (Rędziny i Poraj) powstałych przed ładnych kilku laty nie wspomnę.
Okazja pogodowo-czasowa nadarzyła się więc wreszcie - i po odespaniu tygodnia ruszyłem ciapągiem o 11:00 - celem była stacja Rudniki koło Częstochowy. Nim dojechałem, nasłuchałem się wrzasków jakiegoś wyjątkowo rozwydrzonego bachora - lat 2, a może 5? Nie wiem, nie znam się :D W każdym razie non-stop glińdził coś wrzaskliwie a bełkotliwie przy tem, na zmianę z przyśpiewkami w Języku Bachorskim. A tymczasem chmurzyło się coraz bardziej - zapowiadali wcześniej burze w tych okolicach, więc spoglądałem z niepokojem za okno pojezda. Na szczęście jak wysiadłem po prawie 2,5h jazdy, to znów było ładnie.
Rudniki są bardzo malownicze - miejscami, jak nie widać z jednej strony kombinatu chemicznego, a z drugiej cementowni - czyli jednak nie są ;p
Pomknąłem więc do Mstowa - tu na rynku wielki pomnik czerwonego jabłuszka (ale nikt go nie skroił na krzyż np. do pobliskiej Częstochowy) - za owym Big Apple zaczęły się już poważniejsze podjazdy (i zjazdy;) jurajskie. W Kusiętach (jaka ładna nazwa!) pobiłem tegoroczny rekord prędkości zbliżając się do 50 km/h - byłoby więcej, ale nie znałem nawierzchni na końcu zjazdu, więc się bardziej nie rozpędzałem - i dobrze zrobiłem, bo się nagle dotąd gładkie oczywiście skostropaciło.
Musnąłem południowo-wschodnie skraje Częstochowy lasami, przebiłem się do leśniczówki Kręciwilk - i tu pokrętną gruntówką pełną kałuż dociągnąłem do konurbacji Poczesnej. Tu z kolei natrafiłem na chyba stuletnią drogę ułożoną z cegły "na jodełkę" - oczywiście z rozstępami i wygniecionymi na łączeniach podłużnymi koleinami. Szosówką bym się zabił, a tak tylko pokląłem, bo miałem czasu na styk, a tu średnia spadać poczęła. Dojechałem tym czymś do Gierkówki, łącząc w ten sposób trasę sprzed paru lat, kiedy po nocy wracałem rzeczoną Gierkówką, bo poplątałem w Warszawie pociągi... stare dzieje, dłuższa historia ;)
Cofnąłem się kawałeczek, odbiłem na Poraj (hurra, znów asfalt!). W Poraju chamski kierowca mnie strąbił, gdy przystanąłem na poboczu przed strategicznym skrzyżowaniem, by sprawdzić co dalej - okazało się, że on musiał też tam, a nie gdzie indziej zaparkować! :D Za to jak już wygramolił się z blachosmroda i ruszył, by przejść (w miejscu niedozwolonym) przez jezdnię - ja też ruszyłem z owego pobocza, więc musiał sobie poczekać z tym przechodzeniem - zwłaszcza, że z tyłu jechał już właśnie cały korek! :D
Za Porajem obejrzałem sobie zalew - ładny, ale trochę zaśmiecony; na plaży sporo ludzi. Potem zrezygnowałem z jazdy po tym wynalazku (polecam prześledzić całość!) : https://www.google.pl/maps/@50.6646114,19.2250814,... na rzecz normalnej szosy na Myszków.
W Masłońskim odbiłem w lewo na Przybynów - i zaczęły się schody (czyli podjazd pod jurajską questę). Po drodze mijało mnie sporo zabytkowych pojazdów - okazało się, że jest rajd automobili - to pewnie toto: https://www.pzm.pl/kalendarz/sob-26082017-0000/pojazdy-zabytkowe/czestochowski-rajd-pojazdow-zabytkowych -  tak, czy siak tym razem szturmował lewą stroną we mnie motocykl - poboczem. Anglia - Anglia wszędzie!
Po obejrzeniu na szybko Przybynowa wjechałem w straszliwą kamienisto-piaszczysto-błotnistą dróżkę, na której wszelkie średnie spadają max do 12 km/h - niezależnie od tego, czy jest pod górkę, czy z górki. I tak prawie 2 km. Jakoś się z matni wydostałem, skręciłem na główną szosę na Złoty Potok - wspaniałe zjazdy, po drodze 5 sekund postoju w Ostrężniku - ruinę zamku już kiedyś zwiedzałem ,więc zadowoliłem się mineralką z sakwy ;)
A przed Złotym Potokiem nawierzchniowy dramat kolejny - remont jedynej szosy! Ponad kilometr błota, kamieni i kolein... Przez to wszystko złapałem już potężny niedoczas, więc zamiast zwiedzać liczne tutejsze atrakcje - w długą, by zdążyć na pekap wieczorny z Radomska (taki był pierwotny plan)! Więc ostatnie 50 km to już właściwie tylko rypanie na czas - na szczęście drogi w miarę dobre, ruch niewielki - po drodze kilka postojów na przysłowiowe sekund pięć - w Dąbrowie Zielonej zakup picia, kolejne nowe gminy (w tym Żytno - do którego musiałem dla pewności wjechać na chwilę w las - bo granica zarówno lasu, jak i gminy biegnie tu po szosie, którą generalnie jechałem;) - na koniec czasówka przez Radomsko (w międzyczasie mocno się pochmurzyło) - na stację wpadłem dokładnie kwadrans przed pociągiem - tyle, jak się okazało na koniec, miałem zapasu na blisko sześciogodzinnej trasie... Grunt, że się udało.
A pociąg przyjechał bardzo archiwalny - z tych najlepszych bezprzedziałowców do przewożenia rowerów, więc wraz z chyba pięcioma innymi rowerami bezproblemowo wszyscy się pomieścili :) I komu to przeszkadzało?...
W bagażowym oprócz mnie jechały pielgrzymkowo-częstochowskie panie rowerzystki w wieku mocno średnim, pan trochę podpity i jeszcze jakiś inny dziwny pan. Panie były radosne jak szczypiorek na wiosnę - jedna z nich miała żółty rower, który koniecznie podpity pan chciał od niej kupić od ręki - najpierw dawał 999 zł, potem już 1000 i jeden grosz - nim dojechały do Piotrkowa, gdzie wysiadały, cena roweru wzrosła do 1200. Ale jakoś nie pohandlowali. Dziwny pan spał, pan podpity, gdy pielgrzymki wysiedli zaczął dyskusję polityczną (straszne psy na PiS-ie wieszał!;) - w końcu wysiadł w Chrustach. Pan dziwny nadal spał, gdy z głośnym łubudu rower mu się wywalił. Ale go to nie obudziło... po chwili się ocknął, pozbierał graty, co to mu się z bagażnika wywaliły i... zaczął podśpiewywać. I znów usnął.
Obudziłem go na Kaliskim (tu pociąg kończył pełz) - było już grubo po 21:00 - i tak po nocy jeszcze szybciutko pocisnąłem ostatnie 8 km do domu.
Wiatr cały dzień był słabiutki - gwizdał najpierw z NE, potem obrócił się na E - a na koniec SE - co trochę pomogło w wyścigu do pociągu.
I wszystko byłoby pięknie oraz cacy, gdybym się w pociągu nie dowiedział, że Grzegorz Miecugow zmarł ://
Trasa (bez porannego dojazdu z domu na Fabryczną i wieczornego z Kaliskiej do domu):

https://mysports.tomtom.com/service/webapi/v2/acti...

Zaliczone sześć nowych gmin: (województwo śląskie: Rędziny, Poraj, Przyrów i Dąbrowa Zielona, województwo łódzkie: Żytno i Gidle).
Napęd: litr Mountain Dew, 2 litry mineralnej, baton i 2 banany. Na nic innego nie było czasu :(




Komentarze
meteor2017
| 16:39 niedziela, 27 sierpnia 2017 | linkuj Teraz się porobiło tych "zabytkowych" pojazdów... w Radziejowicach też jakieś były. Ale skoro już mały, czy duży Fiat mogą być zabytkowe, to co się dziwić.

A wiaterek faktycznie krecił, gdzie człowiek nie wykręcił, to było pod wiatr ;-P dobrze że leciutki
lavinka
| 12:32 niedziela, 27 sierpnia 2017 | linkuj Mam taką gminną dziurę na Mazowszu, nigdy nie jest po drodze. :)
huann
| 12:14 niedziela, 27 sierpnia 2017 | linkuj Właśnie
Dojechały
Akapity
!
Hur
ra
!

!
Trollking
| 11:57 niedziela, 27 sierpnia 2017 | linkuj Dlatego właśnie nie mam parcia na zbieranie gmin. Posiadam raczej zaparcie :)

Fajna relacja, tylko błagam na przyszłość o więcej akapitów, bo się kilka razy pogubiłem :)

Miecugowa mega szkoda :(
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!