Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 62.10km
  • Teren 1.27km
  • Czas 02:20
  • VAVG 26.61km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 2705kcal
  • Podjazdy 295m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Telefon i Rydwan

Czwartek, 5 września 2019 · dodano: 05.09.2019 | Komentarze 4

Plan na dziś był taki: jak nie doczekam się do 11.00 rano telefonu, na który czekałem tydzień, dotyczącego ostatecznych decyzji co z pracą - ruszam w świat bez nikakich. O 10.30 zadzwoniłem do biura do księgowej, by ją powiadomić, że mnie dziś nie będzie - i w tym momencie zjawił się tam jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pan nietelefonujący. Wyszło więc tak, że wreszcie pogadaliśmy - i to dłuższą chwilę: po zapoznaniu się z moimi warunkami (specjalnie podbijałem stawkę tam, gdzie mogłem coś ugrać, czyli w kwestiach pozafinansowych, bo szczerze powiedziawszy średnio mi już na tym wszystkim zależy) - o dziwo, pan zgodził się z moimi uwagami właściwie w 100%. OK, skoro tak - żeby potem nie było, że nie mówiłem - zgodziłem się z dniem jutrzejszym formalnie podpisać papiery dotyczące dalszej współpracy. Pierwsza mina na którą spróbują mnie wpakować - i bez jakichkolwiek sentymentalizmów zmykam! Chyba, że w międzyczasie coś się innego trafi - to zmykam tak samo :) A dziś, żeby pokazać, że to ja decyduję o technicznych szczegółach mojej roboty, oznajmiłem panu bez krępacji, że jadę służbowo w teren w celach fotograficznych. I pojechałem - mniejsza z tym, czy to były cele nadrzędne, czy tylko dodatkowe ;)

Wybór padł, ze względu na kierunek wiatru na okolice Jezior (a właściwie stawów, ale u nas w okolicy nie ma prawdziwych jezior, więc stawy są nazywane szumnie jeziorami) - Okrętu i Rydwanu pod Łowiczem. Jechało się zazwyczaj z górki, więc dziarsko (patrz: Vmax), robiąc po drodze okazjonalne foty ;) Gdyby nie dwa wahadła po drodze i okropna kostkówka dla rowerów w Głownie - byłoby niemal idealnie - niemal, bo wiatr dziś prawie wcale nie był jednak idealny (zmieniając się z S na SW, a potem W) - więc raz wiał z jednej, raz z drugiej strony, ale niemal zawsze przy tym na szczęście od tyłu. Stąd kolejny dzień z dobrą średnią :)

Po dojechaniu nad Rydwan (Okręt sobie odpuściłem) - dwie godziny byczenia się na brzegu - dwukrotnie też wskakiwałem do wody, przepływając za drugim razem chyba ze 200 metrów, bo na drugi brzeg - jak na pływającego raz, lub dwa razy w roku wyczyn godny odnotowania :) Tak naprawdę to zbiornik wodny, w którym się chlupotałem to sąsiadujące z Rydwanem dawne wyrobisko po piaskach, czy też żwirach we wsi Guźnia, otoczone malowniczym sosnowym lasem. Kapitalna miejscówka gdyby nie fakt, że zjeżdża tam pół pobliskiego Łowicza z przyległościami, więc w weekend nawet nie próbowałbym tam zawinąć. Dlatego też przez ostatnich kilka lat tam nie bywałem, mając wolne tylko weekendy. No i wreszcie, za trzecim razem (dwie próby z sierpnia spaliły na nagłych służbowych panewkach) się udało.

W końcu zaczęło robić się późno, więc starą drogą (miejscami okropne dziury, a nawet same kamyczki!) prowadzącą do nieczynnej już kopalni żwiru i dalej - dociągnąłem na pekap do najbliższej stacji o nazwie Grudze i wygodnie, bo nietłoczno dojechałem na stację Radogoszcz Zachód - jeden z nowych przystanków kolejowych na trasie ŁKA. Przetestowałem zatem jeszcze windę do której mieści się rower - i ze stacji w pięć kilometrów i dwanaście minut dociągnąłem do chałupy.

Relive z trasy Uć-Rydwan-Grudze z częścią służbowych;) fotek - TU, a jutro - witaj biuro, choć tylko na jeden dzień, bo w weekend znów praca z klientami w informacji. Co i gdzie dalej - póki co nie wiadomo.




Komentarze
huann
| 21:41 piątek, 6 września 2019 | linkuj Jak nie jak tak.
Trollking
| 20:53 piątek, 6 września 2019 | linkuj No WOW!!! :)
huann
| 13:24 piątek, 6 września 2019 | linkuj Cud się chwilowo(?) skończył nim się zaczął. Nie ufam im za grosz. I to polski.

Co do pływania, to wymierzyłem na Google Earth i wyszło, uwaga: 350 metrów na raz!
Tu jest miesce na wow:

WOW!
Trollking
| 21:51 czwartek, 5 września 2019 | linkuj O proszę, a jednak :) ON dzwoni, a nawet rozmawia :) Niech ów cud stanie się cudem codziennym. Życzę z całego serca :)

A jako pływający inaczej, podziwiam wyczyn w postaci 200 metrów.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!