Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 1.44km
  • Teren 0.03km
  • Czas 00:03
  • VAVG 28.80km/h
  • VMAX 29.16km/h
  • Kalorie 58kcal
  • Podjazdy 4m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jambór z przygodami

Środa, 26 sierpnia 2020 · dodano: 26.08.2020 | Komentarze 5

Dzień pełen przygód: na początek wybrałem się na tradycyjny spacer do lasów za szosę, gdzie ostatnio znalazłem żółwia, a zawsze znajduję niestety wiele śmieci. Tym razem też tak było - podczas siedmiokilometrowej przechadzki zebrałem 3 worki plastików i szkła (35 litrów każdy). Gdy byłem kwadrans od działki zrobiło się dość nagle czarno, parę razy zagrzmiało, spadło kilka kropel - i usłyszałem coś, co przypominało szum nadjeżdżającego tira, albo pociągu. Przechodziłem akurat obok płotu jakiejś leśnej działki, przy którym rósł niewielki, acz rozłożysty świerk - w ostatniej chwili zdążyłem doskoczyć do tej prowizorycznej osłony - i zaczęła się jazda: szkwał nadleciał taki, że trzydziestoletnie sosny rosnące wokół gięły się jakby były z gumy, a na mnie i wszystko wokół sypnął deszcz...szyszek i całkiem sporych gałęzi. Po chwili lunęło obficie, za to przez chwilę wiatr się uspokoił, więc biegiem na działkę - zdążyłem w sam raz na drugą falę, tym razem szkwałowo-ulewnej odsłony widowiska, ale trzech worów ze śmieciami nie zgubiłem, mimo bombardowania gałązkami :D

Na działce okazało się, że nie ma prądu (nie było go łącznie ponad 7 godzin!), więc po przeczekaniu burzy pod dachem i jako-takim obeschnięciu szosy pojechałem Mery do najbliższych śmietnikowych dzwonów wywalić większość spacerowego urobku (stąd dzisiejszy nader godny kilometraż rowerowy ;), a pod wieczór przeszedłem się jeszcze kolejne 4 km-y (tym razem w stronę rzeczki), co zaowocowało kolejną foliówą butelek oraz jednym plastikowym, dziurawym wiadrem. To też wywaliłem po drodze do dzwonków - i już bez przygód, oglądając pojedyncze powalone przez nawałnicę drzewa i mnóstwo leżących gałęzi wróciłem na działkę, głodny jak diabli. A tu tylko fasolka po bretońsku - i brak elektryczności, zatem możliwości podgrzania, że o herbatce nie wspomnę. I tak to jeszcze trwało unplugged dwie głodziny... Ale już jest znów wszystko ok ;)




Komentarze
meteor2017
| 14:02 czwartek, 27 sierpnia 2020 | linkuj Zazwyczaj człowiek właduje się w sam środek (i jest jeszcze więcej wspominania)... ale czasem uda się uciec.
huann
| 10:48 czwartek, 27 sierpnia 2020 | linkuj Wszystko dobre, co się dobrze kończy - no i jest potem co wspominać!
meteor2017
| 10:32 czwartek, 27 sierpnia 2020 | linkuj Też żeśmy się załapali na początek tej nawałnicy... już nad A2 widzieliśmy co idzie i obawiałem się, że nie walczymy z wiatrem o to by zdążyć przed deszczem, a o to by jak najkrócej w nim jechać. W Kozłowicach przyciąłem i zostawiłem lavinkę z tyłu i tylko kropienie naz złapało... ale lavinkę dorwał ten szkwał i mówiła, że gdyby nie pełne obciążenie roweru to by ją zwiało, zresztą i tak musiała jechać lewą stroną ulicy, by nie dostać spadającymi z drzew gałęziami. Ale przed ulewą oboje zdążyliśmy :-)
huann
| 08:35 czwartek, 27 sierpnia 2020 | linkuj Morał:
Nie warto wyjeść najpierw
Chlebowe okruszki
Gdy w folii szkło i puszki
A brak - zimnej nóżki!
malarz
| 04:19 czwartek, 27 sierpnia 2020 | linkuj "Nalot"

Oczyszczając bliższe i dalsze lasy,
zbierał to, co pozostawiły opasy.
Wyjątkowo nalot zrobiły twarde szyszki,
och - pomyślał - gdyby to były ciepłe gołąbki,
a tu (z konieczności) tylko zimna fasolka,
bez energii i tak energii dostarczycielka.
Ale każda foliówka była pojemna,
więc zbiórka była przyjemna!
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!