Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87397.41 kilometrów - w tym 3400.34 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 25.90km
  • Teren 1.53km
  • Czas 01:10
  • VAVG 22.20km/h
  • VMAX 48.10km/h
  • HRmax 176 ( 95%)
  • HRavg 151 ( 82%)
  • Kalorie 422kcal
  • Podjazdy 145m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Antywietrzna mikropętelka miejsko-leśna w mży

Poniedziałek, 18 grudnia 2023 · dodano: 18.12.2023 | Komentarze 4

Nareszcie. Chciałoby się napisać NARESZCIE, ale tyleż powodów do napisania - co do niepisania.

Nareszcie ruszyłem się rowerowo - i po paru kilometrach miałem serdecznie dość, gdy do silnego wiatru z W dołączyła mżawa, a na koniec regularny deszcz zalewający okulary tak, że ledwo widziałem, czy światła mam zielone, czy czerwone, a auta rozpoznawałem z najbliższej odległości, gdy z nagła zmieniały położenie. Nie wiem, po czym jechałem, nie wiem jak w końcu bez uszczerbku na zdrowiu swoim i Meri dotarłem już prawie po ciemku tempem skrajnie zachowawczym do domu, zatoczywszy krótką - i w założeniu miłą antywietrzną pętelkę - częściowo przez las, by uniknąć podmuchów, co udało się o tyle o ile. I tyle (w kwestii rowerowania).

A co jeszcze nareszcie, a co nie? Kwestia subiektywnej oceny. Nie muszę od dwóch tygodni codziennie latać na oddział w kwestii pomocowej, co nie znaczy, że nie muszę biegać i załatwiać spraw zdrowotno-codziennych - tyle tylko, że teraz wszystko kręci się wokół NFZ, rehabilitacji, opiekunek i zakupów tudzież przygotowywania jedzenia i prania. Cóż, bywa. Cieszę się, że zawsze groźną sepsę, a wcześniej piąte w tym roku zakażenie clostridium udało się u mamy póki co zwalczyć. Czy wróci - i kiedy - tak, jak wracało już cztery razy?

Żebym nie poczuł się z tym wszystkim zbyt komfortowo w ostatnich tygodniach doszedł kolejny szpitalny zabieg u M. - najpierw jedno podejrzenie świństwa zdementowane przez innego lekarza, a po tygodniu co innego, równie groźnego  - tym razem zdementowane dziś. Co nie znaczy, że wiedzą, co jest - na razie wiedzą, czego nie ma - i to jest dobra wiadomość. Nareszcie.

A psu w tym czasie rośnie coraz większy nieoperacyjny tłuszczak - i uciska na żebra, powodując nieustające ataki kaszlu, zwłaszcza nocami, gdy na nim leży. Nic to, wyśpię się jeszcze, kiedyś.

Wszystko to, wraz z pogodą (jaka jest - każdy widzi) mówiąc oględnie nie sprzyja robieniu kilometraży. Właściwie, to sprzyja tylko temu, by się położyć i nie wstać. Ale się zwlokłem i zrobiłem ten wymuszony wpis.

Nareszcie. :P




Komentarze
huann
| 21:56 wtorek, 19 grudnia 2023 | linkuj Domy mam do ogarnięcia trzy, bo trzeciego "pilnuje" Ukrainiec-weteran wojenny (wcześniej dwukrotnie ranny), który miesiąc temu z dnia na dzień jednak wyjechał, jak twierdził - dokończyć studia we Lwowie - i ślad po nim zaginął. Może znów go capnęłi, choć na wojnę poszedł na ochotnika i teraz, w związku z przestrzelonym płucem mieli go już nie capać. Ale dwa telefony milczą jak zaklęte... a ja mam zagwozdkę, czy czekać na niego, czy jednak szukać kogoś innego na jego miejsce :/
meteor2017
| 21:50 wtorek, 19 grudnia 2023 | linkuj To mi się dziś udało, mża mnie złapała już na koniec, na siłowni plenerowej pod domem.

Czyli masz teraz dwa domy do ogarnięcia... w ogóle taką szpitalną masz końcówkę roku :-/ Że lekarze nie wiedzą co jest, to chyba niestety norma. A tak w ogóle, to gdy Kluska była maluszkiem, poszliśmy z nią do szpitala, to lekarz spojrzał na nas jak na idiotów, gdy na pytanie "jakie są objawy" ospowiedzieliśmy "nie ma apetytu"... no i właśnie miała sepsę.
huann
| 23:22 poniedziałek, 18 grudnia 2023 | linkuj Teraz jest rollercoaster, ze wszystkim. Zgłupieć można do reszty. A tłuszczak przeszkadza, wg pani doktor waży ponad kilogram :( Na szczęście łapa po rozcięciu już ok, a comiesięczne zastrzyki z librelli dobrze robią na bolące psie stawy i kręgosłup, a to w wieku 14+ ważna sprawa.
Trollking
| 23:12 poniedziałek, 18 grudnia 2023 | linkuj Brak złych wiadomości to zdecydowanie dobre. Tym bardziej, że te pierwsze straszyły.

Super, że u mamy też już wszystko bardziej ogarnięte.

No i rower oczywiście również cieszy, choć wiem, że dzisiaj z przyjemnością miało to niewiele wspólnego :)

Tylko z tym tłuszczakiem smuteczek :( Na szczęście to najmniej inwazyjna sprawa, choć witam w świecie kaszlaków...
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!