Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 90945.58 kilometrów - w tym 3504.04 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.01 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2025 button stats bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 48.35km
  • Teren 4.73km
  • Czas 02:05
  • VAVG 23.21km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 24.9°C
  • HRmax 166 ( 90%)
  • HRavg 142 ( 77%)
  • Kalorie 787kcal
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalewajka zabunkrowana

Sobota, 16 sierpnia 2025 · dodano: 17.08.2025 | Komentarze 0

Zalew Sulejowski trochę inaczej niż zwykle: najpierw na e-ŁKĘ - ale aż na Widzew, bo nic bliżej nie jechało w pożądanym kierunku. Tu kłopot z zakupem biletu, bo pani nie miała wydać ze (!)stu złotych - poradziła mi łaskawie, żebym sobie kupił coś do picia i w ten sposób rozmienił. Do picia to ja miałem ze sobą 2,5 litra w sakwach, więc poszedłem do okienka obok, gdzie nie było już problemu. Pani się po prostu nie chciało ruszyć czterech liter do koleżanki przez szybkę. Oczywiście po zakupie jej to uświadomiłem w dość dobitnych słowach :)

Po dojeździe pociągiem do Moszczenicy dalej zwyczajnie nad Zalew - z tym, że w rzeczonej Moszczenicy, co to jest co najwyżej dużą wsią korek: jakieś pikniki, strażaki i inne takie długoweekendowe atrakcje, więc prawie na dzień dobry zabiło to średnią. Potem już bez przygód z wiatrem tylno-bocznym z NW sprawdzić, czy są sinice - uff, nie było, a to dobrze w kontekście narastającego upału i pewnych potencjalnych planów przyszłoweekendowych.

Woda cudowna (acz nieco z glonem), pływania chyba więcej niż przez wietrzny i deszczowy tydzień nad Bałtykiem. A potem powrót już całkiem nietypowo, bo zamiast pchać się w kostkowe durnostrojki tomaszowskie wybrałem opcję, można by rzec częściowo gravelową przez lasy - przetestowałem również nieznany mi wcześniej fragment miłego bocznego asfaltu z krótkim stromym podjazdem. To już zakrawa na ewenement, że udało się znaleźć w tej okolicy coś nieznanego i asfaltowego jednocześnie!

Nie wiedząc ile mi te atrakcje zajmą czasu miałem jego spory zapas - a że przyjechałem pół godziny przez odjazdem pociągu ze stacyjki o jakże leśnej nazwie Jeleń, zatem odwiedziłem jeszcze niebywały od ponad 20 lat bunkier kolejowy z czasów wojny. Ogromny obiekt stoi pusty i zaprasza ciemnością i chłodem, z czego skwapliwie skorzystałem. Fotki jak zwykle TU.

A w pociągu też trafiło się miłe grono współpasażerów, więc na rozmowach czas powrotny szybko minął. Jeszcze przesiadka na Widzewie (czy wiedzieliście, że po angielsku "Widzew Łódź" to "I see double u Boat"? ;) na "domową" stację - i za chwilę byłem w domu zmordowany pływaniem i jazdą w upale, ale zadowolony z jakże miłego i urozmaiconego dnia :)




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!