Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87018.80 kilometrów - w tym 3397.63 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2013

Dystans całkowity:976.70 km (w terenie 66.50 km; 6.81%)
Czas w ruchu:43:23
Średnia prędkość:22.51 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:42.47 km i 1h 53m
Więcej statystyk
  • DST 25.50km
  • Czas 01:07
  • VAVG 22.84km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć najzwyklejsza

Wtorek, 19 listopada 2013 · dodano: 19.11.2013 | Komentarze 0

Po statystycznych emocjach dnia wczorajszego - dziś dzień, jak (prawie) co dzień: od M. do p. na P. (tym razem najkrótszą) - z p. na P. do M. z pętelką wokół osiedla na koniec.
Wiatr dość słaby, boczny - z S.
Sakwy lekkie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 63.60km
  • Teren 8.90km
  • Czas 02:50
  • VAVG 22.45km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

5/10

Poniedziałek, 18 listopada 2013 · dodano: 18.11.2013 | Komentarze 5

I stało się, to co miało (choć nie musiało wszakże!) się stać - PO RAZ PIERWSZY W HISTORII MEJ MERIDY UDAŁO SIĘ ZROBIĆ W JEDNYM ROKU 10 000 KM!!!
Od rana mocno, a momentami porywiście dmuchało z SE - postanowiłem więc dobić do dziesięciu via 5 nieznanych mi wcześniej cmentarzyków, które one gdaj temu Wujek Tomi przysłał mi w mailu. Wszystkie są położone w środkowej części Uckich Pagórków - więc stosunkowo niedaleko, za to mocno pagórkowato i miejscami piaszczysto-kamienisto. W związku z zaistniałym wichurnym wiatrem - w ToMi graj!
Przechodząc więc od Wiosłów (w herbie miasta Uć) do Wiączynów, ruszyłem więc od M. przeważnie z wiatrem na pierwszy z potencjalnych cmentarzyków - nad Plichtowem. Po zjechaniu z głównej szosy, następnie bocznego asfaltu, następnie głównej polnej drogi i następnie bocznej polnej drogi, wtoczyłem rower ścieżką pod górkę, a ścieżka zanikła w krzakach. Obszedłwszy teren stwierdziłem, co następuje: nic!
Na abarot więc w odwrotnej kolejności i na drugi cmentarzyk - w Głogowcu. O tym wiedziałem, że jest (z daleka widać go jako kępę śródpolnych drzew) - na miejscu się okazało, że wszystkie drogi prowadzące na cmentarz, a były aż dwie - zaorane! Trudno, brudno, skibno i błotnisto - przedarto się! Na miejscu trochę resztek grobów (w tym jeden ozdobny), reszki murku z polnych kamieni.
W drogę!
Na koniec Głogowca, wybitnie pod wiatr i pod górę, następnie po arcykamienistej drożynie omal nie wyzionąłem ducha na cmentarzyku nr 3 - w miedzy krzaczastej kwadrat z drzew - to musiało być to! Przedtem jeszcze spotkałem panią z dwoma psami berneńskimi niezwyklej urody i przyjaźni - ale po cmentarzu ślad nie pozostał!
Po obejrzeniu miejscówki jeszcze kawałek koszmarną ścieżyną - i nareszcie piękny gładki asfalt w Buczku i mniej piękny, za to idealnie z wiatrem w Janinowie.
W Janinowie rzeczonym niemal nie sposób dojechać do lasu (gdzie miał być cmentarzyk nr 4) - całą drogę zagrodziła koparka z ciężarówką. W momencie, gdy przedzierałem się metr od pracującej koparki, ta machnęła łychą z ziemią, która wylądowała na pace wywrotki. Niestety, nie cała - dostałem po głowie gałązkowymi i błotnistymi rikoszetami... zwiastowało to cmentarz wojenny - i rzeczywiście, ale tylko miejsce po nim z tablicą, gdzie dowiedziałem się wszystkiego - m.in., że cmentarz przeniesiono 80 lat temu... oraz to, że bitwa w tym miejscu (w ramach pierwszowojennej Operacji Uckiej) miała miejsce równe 99 lat temu - 18 listopada!
I znów przedarłem się obok maszyn - skorzystałem z jadącego właśnie traktora, którego koparka grzecznie przepuszczała i się podłączyłem - przed traktor ;)
Następne parę kilometrów to istna asfaltowo-wietrzna bajka - idealny wiatr i w większości nowiutki asfalt sprawiły, że leciałem bez wielkiego wysiłku 35-40 km/h :D
Za Sierżnią w lewo na Cesarkę (skoro Cesarka - to Sierżnie!;) - na ostatni z zaplanowanych cmentarzyków. Jego nędzne resztki odnalazłem pomiędzy rekreacyjnymi działkami - otoczone w większości siatkami i służące jako dzikie wysypisko różnych drobiazgów sprawia nieciekawe wrażenie :/
Potem zaczęła się męka - czyli spłacanie wietrznego długu: trzeba było jakoś zawrócić i wrócić! To, co do tej pory tak pomogło, teraz sprawiało, że co 5 km musiałem robić postój. W końcu dowlokłem się via Głąbie (tam i kaczki i koty przydrożne) do Kalonki, gdzie jest sklep "U M." - litrowa cola postawiła mnie nieco na koła. Wcześniej był jeszcze Mars.
Po wdrapaniu się w okolice Wzgórza Radary wziu z górki ulicą Marmurkową, następnie ulicą Buddy i Zajazdową, a żeby ominąć ruchliwą Bzińską - ulicą Bieszczadników (koło Kicia). I do d.
W d. spotkanie z M. i wspólne świętowanie rychłego dziesięciotysięcznika - w Gorącej Kiełbasiarni (poleca Magda Gessler). Tu: zupa Solianka (przepyszna), kiełbasa-szyszka (przeprzepyszna), kaszanka ze skwarkami i pieczonym jabłuszkiem (ach mniam!) i pierogi ze wszystkim (mrrau!!). Do tego różne dodatki.
Po wytoczeniu się z lokalu M. wsiadła w MPK, ja na rower - i do M. Znów pod wiatr, ale to już nie miało znaczenia: 1,6 km przed domem M. stuknęła dziesiątka!
A jeszcze dodam, że dziś również przekroczyłem ilość godzin spędzonych na rowerze w całym zeszłym roku!
I na koniec: tak się szczęśliwie złożyło, że przyszła do mnie paczka, a w paczce prezent - wygrana w konkursie książka o Andrzeju Bobkowskim - autorze "Szkiców Piórkiem", rowerzyście wyśmienitym - kto czytał - ten wie :)
Sakwy zazwyczaj ciężkie od różności - a podsumowując: VIVAT MERIDA!!!

  • DST 43.10km
  • Teren 3.60km
  • Czas 01:58
  • VAVG 21.92km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opłotki i Uć bardzo wczorajsze

Niedziela, 17 listopada 2013 · dodano: 17.11.2013 | Komentarze 5

Po ciężkim wieczorze towarzysko nadużytym - od rana służba niet drużba - trzeba było jechać od M. do p. na L.!
Straszliwa to była droga (choć taka, jak zazwyczaj) i pod wiatr, z postojem pod jedynym czynnym w niedzielę sklepem z płynem do chłodnicy ;)
Po pięciu godzinach już zupełnie dobrze, bo i z wiatrem i bogatszy o litr Mountain Dew i ileś kranówy w organizmie.
Reszta jest pragnieniem ;)

  • DST 43.20km
  • Teren 1.20km
  • Czas 01:54
  • VAVG 22.74km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć pod wiatr, a Opłotki z wiatrem

Sobota, 16 listopada 2013 · dodano: 17.11.2013 | Komentarze 4

Od M. najpierw do R. nosić telewizory. Wiatr prosto w pysk. Następnie do p. na L. (z bocznym) i małe kółko po krzaczorach po drodze.
Z p. na L. do M. już z wiatrem, więc jechało się doskonale. Tym razem po drodze odwiedziny na placu budowy Trasy Górnej. Ryją, aż widać!
Sakwy niezbyt ciężkie.

  • DST 35.80km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:33
  • VAVG 23.10km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć nijaka taka

Piątek, 15 listopada 2013 · dodano: 15.11.2013 | Komentarze 0

Rano od M - klasyczna pętelka i dalej najkrótszą. Niby z lekkim wiatrem, ale jakoś ciężko. Nad miastem smog we mgle. Sakwy lekkie, ostatnie kilkaset metrów w korku.
Z p. na P. z sakwami pełnymi celulozy do p. na K. - z powrotem już na lekko. Fragmenty po dawnym Lesie Złote Wesele, stąd teren.
A z p. na P. do M. identycznie jak rano - wiatr ustał całkiem, sakwy znów przytyte celulozą - tym razem na jutro (do p. na L.).
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 26.20km
  • Teren 0.10km
  • Czas 01:11
  • VAVG 22.14km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć mlekiem kappiąca

Czwartek, 14 listopada 2013 · dodano: 14.11.2013 | Komentarze 3

Od rana, w totalnej mgle służbowo do Kappusiów z ulicy Matkoboskiej - w sakwach dwa ważne dokumenty do podpisania i podstemplowania - następnie do p. na P. nieco okrężnie w związku z ryciem rowu WZ. Prawie bezwietrznie.
Z p. na P. jak zwykle ostatnio, czyli z pętelką wokółosiedlową na koniec. Mleko już zniknęło, za to zerwał się, co prawda niezbyt silny wmordewind.
Sakwy lekkie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 27.70km
  • Czas 01:11
  • VAVG 23.41km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z tarasami

Środa, 13 listopada 2013 · dodano: 13.11.2013 | Komentarze 4

Rano od M. - najpierw tradycyjna pętelka wokół osiedla (opcja Kątna), potem najkrótszą do p. na P. Po drodze panowie słupy stawiali tarasując miejscami całą dedeerówę. Za to korka na objeździe nie było - a to już coś! Pod wiatr - umiarkowany.
Z p. na P. do M. niemal identycznie - taras tylko raz, bo po ciemku latarnie już stoją, choć i tak jest najciemniej. Pętelka jak rano, tylko bez opcji Kątnej. Z wiatrem, więc quasiczasówka, jak szybko jestem w stanie ujechać po mieście 13,8 km. Wyszło 34 minuty - nieźle jak na pochorobowe kręcenie, choć bez rewelacji.
Sakwy lekkie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 31.80km
  • Teren 4.60km
  • Czas 01:25
  • VAVG 22.45km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć niewiadomoktórędowata

Wtorek, 12 listopada 2013 · dodano: 12.11.2013 | Komentarze 8

Pogodnym rankiem od M. do d. via pętelka spokojna i kosolavinkowe opłotki - opłotki się popsuły od pobliskiej przebudowy dworca, co przejawia się wielkimi bryłami gliny i błota naniesionymi jakimiś pojazdami :/
Z d. do p. na P. - ostatnie kilkaset metrów dzień pieszego rowerzysty z racji przebudowy Panny P. :(
A z p. na P. do M. najpierw na zakazie (może jeździć wszystko - z wyjątkiem rowerów - i nie jest to ekspresówka żadna, tylko główna ulica/deptak w centrum podczas przebudowy), następnie trasą, którą prowadzi objazd (i tranzyt) przebudowywanej trasy W-Z, a która ma tylko 2 pasy ruchu :<
Pętelka poranna powtórzona dla spokoju na koniec.
Podsumowując: dzień jak co dzień uckiego rowerzysty.
Wiatr słaby z S i SE.
Sakwy niezbyt ciężkie - forma wciąż kwadratowa po sensacjach ostatniego tygodnia.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 28.30km
  • Teren 12.80km
  • Czas 01:30
  • VAVG 18.87km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pojezierze Wiączyńskie

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 11.11.2013 | Komentarze 2

W Lesie Wiączyńskim są 4 zbiorniki pepożowe i mnóstwo kałuż, więc dziś, w ramach rozruchu - pochorobowo-osłabione kółko graniaste z M. po Pojezierzu, a właściwie Po-stawiu Wiączyńskim.
Od M. klasycznie do lasu - narożnik NW, gdzie staw nr 1. Nad stawem nic się ciekawego nie działo (poza herbatką:), więc myk nad staw nr 2. Po drodze państwo robiący wyczes goldenowi, więc już zawsze coś. Nad stawem nr 2 jakiś emerycki nordic-krzaking, więc nad staw nr 3: po drodze końska wycieczka, jeden traktor i trochę pilnych dziadów wycinkowych. Nad stawem nr 3 odkryliśmy bobrową ścieżkę między stawem, a mokradłem leśnym - samo mokradło to wyraźnie dzieło gryzoni - wodę tamuje sterta naciętych gałęzi, a brzeg od strony stawu cały poryty norami.
Znad stawu nr 3 przez mini-pojezierze błotne (drogi powycinkowe, momentami grząskie) w kierunku stawu nr 4 - postój z resztą herbaty i ciasteczkami dwojga rodzajów (biszkopty i herbatniki "Kacperek") opodal stawu w Wiacie Pod Dębem.
A stąd Eufeminowymi Bokami na Bedońską Wieś - tu kawałek świeżutkim asfaltem - i już Jędrusiów i za kawałek dom M.
Forma po 6 dniach chorowania kiepściuteńka, ale rozruch się udał - i to najważniejsze.
Sakwy jeno z termosem, kubkiem, ciasteczkami i podstawowymi dobrami rowerowymi.
Wiatr najwyżej umiarkowany z NW, normalnie by nie zawracał gitary, ale w związku z rozruchem pochorobowym momentami nieco hamował.

  • DST 60.30km
  • Teren 5.60km
  • Czas 02:38
  • VAVG 22.90km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opłotki cyklogrobbingowe

Wtorek, 5 listopada 2013 · dodano: 05.11.2013 | Komentarze 16

Z okazji wolnego: od M. na Chojnki opcją częściowo terenową odkryć dotąd niebywały cmentarzyk ewangelicki na Górce Starej - mimo jakichś zjadliwych kundli udało się przedrzeć przez krzory na tyłostwa domostw - a tu jeden ziemny grób ustrojony plastikowymi kwiatami i pozostałości starodrzewia (w tym ładna aleja, choć już bez liści).
Stąd już w Rude Opłotki (i znów trochę asfaltu, trochę terenu) na Pawianice - po drodze, na mikrorondku w Psawerowie jakieś autko próbowało mnie skosić, bo ja byłem na owym mikrorondku, a autko kosiło równo na wprost przez rondko (co tam rondko! ;)
W Pawianicach trochę spacerogrobbingu z rowerem po cmentarzu, 3 groby opalone - i na abarot! Tym razem nie popełniłem błędu polegającego na korzystaniu z kościanej drogi rowerowej (czego dokonałem w drodze w tamtą stronę), tylko pojechałem równiutką asfaltową ulicą równoległą do tych Wymysłów (Wymysłów rymuje się z Braksłów).
Z Pawianic prosto na Rzygów, żeby nie wracać tą samą trasą - obejrzałem między innymi Ptasie Tyły (w tym Aut-lotu). Stąd na Jelczową Dziurę - po lewej za trasą nr 1 widać było cmentarz choleryków - więc chwila zadumy (bez zatrzymywania), że są pewnie jeszcze cmentarze flegmatyków (czyli gruźlików), ale np. skończonych melancholików grzebano już pod płotem, a zdeklarowanych sangwiników - w zakładach zamkniętych(?) ;)
A potem już klasycznie koło Kurzego Przystanku, Wyskwitno i klekoczące tradycyjnie Ofiary. A na koniec w promieniach koncertowego zachodu słońca kółeczko wokół Dellicji.
Wiatr cały dzień umiarkowany, z NW i W, więc do Pawianic raczej przeszkadzał (stąd opcja bardziej terenowa tej części wycieczki, skoro z czasówki nici), z powrotem nieco pomógł.
Sakwy lekkie.