Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87017.39 kilometrów - w tym 3397.57 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:919.90 km (w terenie 33.10 km; 3.60%)
Czas w ruchu:37:01
Średnia prędkość:24.85 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:34.07 km i 1h 22m
Więcej statystyk
  • DST 51.40km
  • Teren 9.20km
  • Czas 02:14
  • VAVG 23.01km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć służbowo-sprawunkowa, a Opłotki - leśno-bunkrowe

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 19.09.2015 | Komentarze 0

Rano od M. do p. na K. - tym razem bezterenowo, bo z ominięciem tradycyjnie biegającego parkrunu. Pod lekki wiatr, sakwy ciężko wypchane.
A popołudniem najpierw z p. na K. do d. - tam odciążenie sakw - i dalej (pod wzmagający się nieprzyjemny wiatr) w kierunku M. Po spotkaniu się dalej już wspólnie do Wiączyńskiego Lasu celem eksploracji bunkra-ziemianki, co to go niedawno na spacerze odkryłem - potem terenowa pętelka po lesie, a na koniec jeszcze miła wizyta w pizzerii Pepperoncincinno - tu: pizza 32 cm ja, a M. - krewetki.
I już po ciemku powrót via tradycyjna pętelka dedeerowa.
Średnia ciężkosakwowo-zmęczeniowopowczoraj-podwietrzno-terenowo-towarzyska ;)



  • DST 109.50km
  • Teren 7.30km
  • Czas 04:33
  • VAVG 24.07km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gminobranie Południowowielkopolskie

Piątek, 18 września 2015 · dodano: 18.09.2015 | Komentarze 6

Z okazji jednego wolnego dnia postanowiłem wyskoczyć rozprawić się z zaległym od tygodnia Kaliszem i okolicznymi gminami. Wskoczyłem z rana na siodełko i pod silny wiatr zmachawszy się na dzień dobry aż miło jakoś dociągnąłem do dworca Uć K. Tu ciapąg do Ostrowa Wielkopolskiego, by puścić się następnie z wiatrem na wschód - via Kalisz - do Sieradza.
Po 2,5 h jazdy niespiesznym Regio wysiadłem w rzeczonym Ostrowie - i od razu władowałem się w same ulice jednokierunkowe - i to nie w tym kierunku, co potrzeba, a że nie miałem planu miasta, chcąc trafić na rynek, ostatecznie przedefilowałem z rowerem przez centrum, łapiąc dobre pół godziny opóźnienia. Rynek bardzo ładny, kamieniczki odnowione - trochę to wszystko kojarzyło mi się z miasteczkami szwedzkimi, a trochę z Zamościem. W każdym razie - polecam.
Wytoczyłem się z Ostrowa - jezdnie gładkie, a gdy pomyślałem "jakie to szczęście, że nie ma żadnej dziurawej dedeerówy!" - od razu się rzecz jasna i popękana - choć asfaltowa - pojawiła :/
Za Ostrowem cały czas było lekko pod górę aż do Sieroszewic - ale w miarę z wiatrem, więc jechało się nieźle oraz przez wieś Wtórek, choć to przecież pjóntek był! Po drodze śmignęło mi dwóch szosowców - bez szans na dogonienie ;)
Za Sieroszewicami zrobiło się pagórowato - najpierw (pra)dolina Zgniłej z Leniwą Baryczy, potem podjazd 6% na Ołobok i znów dół i znów góra - bo w Ołoboku wykręciłem na północ - na Kalisz. Potem odbiłem na Żydów i most na Prośnie - i znów znalazłem się w dawnej Kongresówce. Jakimiś totalnymi opłotkami dojechałem do Kalisza - ale nie pchałem się do centrum, tylko znów odbiłem na wschód podziwiając przydrożny zalew Szałe. Na końcu zalewu - na Opatówek bocznymi asfaltami i gruntami - tu ładna alejka i jakiś park - ale zacząłem mieć niedoczas, więc ino śmignąłem dalej. W ogóle gdzieś od 40-50 km wiatr zaczął jednocześnie słabnąć i odwracać się na południowy (czyli boczny), a że generalnie kolejne kilkanaście km było pod górę, więc zaczęło się jechać wręcz koszmarnie ciężko. Zaczęło dochodzić do tego, że co 10 minut musiałem robić chwilę przerwy - więc niedoczas zaczął być wręcz groźny w kontekście złapania z Sieradza wieczornego ciapągu do miasta Uć!
Za Rajskiem (gdzie ładny kościół oraz drogowskaz do Krowicy:) wjechałem na kompletnie już lokalne drogi - w końcu parę km po piachu przez jakiś lasek. Trudy drogi osładzały nazwy lokalne - poza Krowicą był Oszczeklin, Chlewo i miały być Cielce - ale w Krąkowie zdecydowałem, że zamiast na Wartę i Sieradz - jedynym wyjściem czasoprzestrzennym jest dojechać na stację w Błaszkach. Miałem w tym momencie już zaliczone wszystkie planowane na ten dzień gminy, więc w sumie nic nie traciłem - może poza tym, że nie zdążyłem zwiedzić malowniczej ruiny (zapewne Wąwelu;) w rzeczonym Krąkowie.
W końcu, robiąc jeszcze 10 minut przerwy (nareszcie! - od 4h jechałem praktycznie non-stop!) pod sklepem w Kalinowej, gdzie kupiłem picie i pączka, dojechałem 20 minut przed odjazdem Regia do stacji Błaszki.
Pociąg jechał 1,5h - a potem jeszcze przedzieranie się przez miasto nieco inną trasą niż rano - na koniec pełna pętelka z quasiczasówką, by poprawić choć trochę dość fatalną średnią prędkość (ach te piachy i wiatr!) wyjazdu.
Nowe gminy: Ostrów Wielkopolski - miasto, Ostrów Wielkopolski - wieś, Sieroszewice, Nowe Skalmierzyce, Godziesze Wielkie, Kalisz, Opatówek, Koźminek, Szczytniki (wszystko woj, wielkopolskie) oraz Goszczanów (województwo uckie!).
Napęd: pół czekolady, pączek. 1,5 l coli i 1 l Mountain Dew.


  • DST 25.80km
  • Teren 0.10km
  • Czas 01:02
  • VAVG 24.97km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć w upale wrześniowym

Czwartek, 17 września 2015 · dodano: 17.09.2015 | Komentarze 0

Trasa: M. - pętliczka po wodę - p. na P. - pętelka - M.
Sakwy lekkie, wiatr niezbyt silny z S - i bardzo (zwłaszcza jak na wrzesień) gorąco!
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 25.00km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:57
  • VAVG 26.32km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć rutynowana

Środa, 16 września 2015 · dodano: 16.09.2015 | Komentarze 0

M. - p. na P. - pętelka - M. - czyli rutyna.
Rano z umiarkowanym wiatrem, przed wieczorem powrót we flaucie, a że sakwy lekkie - więc średnia - oku miła :)
Niestety - mnóstwo nieoświetlonych baranów na DDR o zmroku :(
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 36.00km
  • Teren 1.20km
  • Czas 01:30
  • VAVG 24.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć męczliwa

Wtorek, 15 września 2015 · dodano: 15.09.2015 | Komentarze 0

Rano pod lekki wiatr i w momentami ciężkich korkach bezdedeerowo, za to via d. Las Złote Wesele do dawno niebywałej p. na K.
Po południu z p. na K. do d. - a stąd znów pod wiatr (bo się zmienił) do M. via pętelka - a na niej znów korki - tym razem rowerowo-wszelkie. W dodatku sakwy z tym i tamtym, więc reasumując z czasówki tym razem nici ;)
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 25.10km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:59
  • VAVG 25.53km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z poluzowaniem śrubki

Poniedziałek, 14 września 2015 · dodano: 14.09.2015 | Komentarze 0

Rano od M. do p. na P. bezpętelkowo, za to niemal idealnie z huraganowym powiewem.
Powrót via pętelka - na szczęście huragan osłabł i zmienił nieco kierunek, więc jechało się w miarę - po drodze jednak poluzowała się śruba w przednim kole, co to z nim walczyłem wczoraj - więc trzeba było naprawić. Przy okazji podpompowałem nieco przód na kompresorku przydrożnym - i odtąd już bez zbędnych przygód.
Sakwy nieco opasłe.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 4.70km
  • Czas 00:11
  • VAVG 25.64km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć ZŁOMotana

Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 13.09.2015 | Komentarze 2

Po zmontowaniu koła zamierzałem się przed wieczorkiem przejechać na spokojnie z aparatem do odkrytego parę dni temu drugiego wiączyńskiego bunkra - bo to i niedaleko - i fotki można przy okazji zrobić.
Niestety, najpierw był problem z założeniem przedniego koła - po dokręceniu śrub okazało się, że klocki trą o obręcz. Prawdopodobnie coś się minimalnie skrzywiło podczas ładowania Mery na styk do luku bagażowego wczorajszego autokaru. W końcu zrobiłem - ale przez nieuwagę (albo raczej nadal niedospanie i zmęczenie ogólne) koło zamontowałem, patrząc na bieżnik - na owrót. Jeszcze raz więc ta sama robota - i w drogę. Niestety - po przejechaniu kilku metrów okazało się, że dodatkowo jeszcze jest przerwany kabelek od licznika :/ Tak to jest, jak zamiast na zmianę mdleć i jechać do Kalifa używa się emeryckich wynalazków typu "autobusem z rowerem do domu" :P
Łączenie kabelka zajęło zaś resztę czasu do zmroku - i z bunkra wyszły nici. Zrobiłem tylko 3 pętelki wokół bloku M. celem sprawdzenia licznika (działa), przedniego koła (nadal lekko trze:/) oraz zakwasów (są, a jakże).
Podsumowując: jaki pan - taki bike ;p
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 52.90km
  • Teren 0.40km
  • Czas 02:06
  • VAVG 25.19km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orientalne szaleństwo wrześniowej doby - dz. 2: do Egiptu!

Sobota, 12 września 2015 · dodano: 13.09.2015 | Komentarze 3

Z mety Setki po Ucku wystartowałem korzystając z przerwy w deszczu parę minut po siódmej rano - nieprzespana, a dodatkowo przechodzona noc sprawiły, że jechało się cokolwiek nieprzytomnie - aczkolwiek na zachód, więc z wiatrem - celem był Pęczniew nad Jeziorskiem i impreza kijowa, której z kolei celem było dotarcie do Egiptu - dawnego przysiółka oddalonego o 5,5km kijowego marszu.
Po kilku kilometrach jazdy (via Lutomiersk) znów zaczęło padać, ale stosunkowo szybko przeszło - a ja, z niewyspania, próbując skrótować tam i siam, mimo mapy przed oczami dwukrotnie pomieszałem drogę. W końcu, mijając m.in. ogromny maszt RTV w Zygrach dotarłem do Pęczniewa - w międzyczasie słonko ładnie wyszło, a pod pęczniewskim sklepem odbyłem ożywczą rozmowę z miejscowym chłopcem w dresie - ale przyjaznym: okazało się, że organizator wyprawy do Egiptu, Pan Doktor Ździsio jest owego chłopca lekarzem :)
Dotarłem na start (ośrodek rekreacyjny Sumex) godzinkę przed początkiem impry - w kolejce po odbiór pamiątkowego paszportu uprawniającego do wkroczenia do Egiptu ustawiła się już spora kolejka - łącznie było 226 osób! A ostatnią, która dotarła na start była M. łatająca dojazd z miasta Uć a to busikiem, a to nawet taksówką!
Po przemowach i rozgrzewkach, w których nie brałem udziału (przemowy były vip-ów, a rozgrzewki to już miałem aż nadto;) - ruszyliśmy malowniczym bocznym wałem zbiornika Jeziorsko, a potem przez pola do Egiptu - tu moc atrakcji w zdziczałym sadzie opodal ruin (oczywiście egipskich;) dawnego przysiółka, takich jak:
-Pan Faraon wachlowany przez niewolnika
-Mrówki (prawdziwe) - zapewne owegóż Faraona;
-Sfinks kartonowo-słomiany;
-Sadzawka ogrodowa z krokodylem z masy - czyli klimaty nadnilowe;
-Dwie mumie z czegoś;
-Owoce południowo-wschodnie do konsumpcji.
Po godzinie odpoczynku, a w moim wykonaniu dodatkowo próbie zemdlenia ze zmęczenia i niewyspania, powleklismy na abarot w kierunku, jaki ostatnio często obierają orientalno-egipscy imigranci - czyli na północ z lekkim odchyłem zachodnim;)
Dowlokłem się jakoś z M. do Sumexu - a tam darmowa wielka wyżerka od licznych sponsorów imprezy - domowej roboty pieczywo, wędliny, rybki wędzone, smalec, ciasta, słoninka - mniam, mniam!!! Trochę odżywszy, a trochę zasypiając na siedząco balowałem więc dalej - było losowanie nagród (każdy uczestnik wycieczki coś wygrał! - ja serwetki koronkowe i różne drobiazgi, a M. - ogromny parasol!).
W planach miałem jeszcze dopełnienie tego dnia orientalnych klimatów - jazdę z wiatrem 70km na zachód do miafta(!) Kalif(!) celem zdobycia siedmiu nowych gmin - jednak byłem już tak skapcaniały (trzydziesta któraś godzina bez chwili snu), że nie dałem rady - ostatecznie wróciliśmy więc wieczorem z M. i Merysią w luku bagażowym specjalnym autobusem za fri z imprezowymi emerytami kijowymi z miasta Uć. Merysi trzeba było odmontować przednie koło, bo się nie chciała zmieścić, ale za to rzeczony autobus dowiózł nas pół godziny od chałupy, więc ostatni kawałek pokonaliśmy środkiem masowego rażenia MPK Uć.
A potem padłem.
PodSum(ex)owanie:
Przejechane: 81,9 km
Przechodzone: 70 km
Niepospane (z krótką drzemką w autobusie na koniec): ok. 38h.
Do pełni triatlonu zabrakło więc tylko pluskania w zalewie, ale susza w tym roku jak na pustyni, więc jestem wytłumaczony;)


  • DST 29.00km
  • Teren 0.10km
  • Czas 01:03
  • VAVG 27.62km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orientalne szaleństwo wrześniowej doby - dz. 1: na OrientSetkę

Piątek, 11 września 2015 · dodano: 13.09.2015 | Komentarze 0

Piątkowym popołudniem z huraganowym wiatrem z (bliskiego?) wschodu od M. via Opłotki do Konstantynogrodu Uckiego na kolejną już pieszo-biegową Setkę po Ucku - jak przed rokiem wybrałem pętlę nocną i dystans 50 kilometrów - na orientację.
Plan wykonany - po całonocnej tułaczce (w tym ostatnie 1,5h w nieprzyjemnym deszczu) w poszukiwaniu kolejnych punktów do zaliczenia (co zaowocowało łącznie 59 km), udało się dotrzeć na metę-bazę w czasie lepszym o (sic!) 1 minutę, niż rok temu (9h 44 min.) Miejsce (w nieoficjalnej kategorii 50 km na orient) - czwarte. Średnia prędkość (licząc ze wszystkimi przerwami) wyszła ponad 6km/h :)



  • DST 29.30km
  • Teren 0.10km
  • Czas 01:16
  • VAVG 23.13km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć stateczna

Czwartek, 10 września 2015 · dodano: 11.09.2015 | Komentarze 0

Rano od M. do d. z silnym wiatrem, z d. do p. na P. przez korki i światła, a wieczorem powrót do M. via pętelka - tym razem pod wiatr. A że sakwy dodatkowo jeszcze dość wypchane książkami i ciuchami, więc średnia wyszła stateczna ;)
Kategoria 1. Only Uć