Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89267.43 kilometrów - w tym 3446.39 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:777.05 km (w terenie 18.14 km; 2.33%)
Czas w ruchu:31:43
Średnia prędkość:24.50 km/h
Maksymalna prędkość:48.31 km/h
Suma podjazdów:3776 m
Suma kalorii:33584 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:27.75 km i 1h 07m
Więcej statystyk
  • DST 6.70km
  • Czas 00:18
  • VAVG 22.33km/h
  • VMAX 35.93km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 288kcal
  • Podjazdy 37m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piątek, 9 sierpnia 2019 · dodano: 09.08.2019 | Komentarze 0

Dom - p.12h - dom.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 30.02km
  • Teren 2.68km
  • Czas 01:13
  • VAVG 24.67km/h
  • VMAX 42.05km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 1264kcal
  • Podjazdy 234m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leśna lampka z guzem abażuru

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · dodano: 08.08.2019 | Komentarze 11

W pierwotnych, ale całkiem w sumie nieskrystalizowanych planach miała być dziś dawno niejeżdżona Wawa z zapowiadanym silnym wiatrem z W - cóż, kiedy wyraźny wektor z N (zamiast z S) skutecznie mnie zniechęcił do tego pomysłu, gdyż oznaczałoby to tyleż korzyści płynących z jazdy na E, co niekorzyści związanych z fragmentami na NE. Pozostało więc wykręcić takie coś, co by wiatr był jak najmniej dokuczliwy - wybór padł zatem na Las Łagiewnicki i w miarę zaciszne dolinki w okolicach Smardzewa.

Obyło się bez większych przygód (może poza próbą zdmuchnięcia z jezdni - nie przez wiatr, a autobus dalekobieżny). Po drodze jeszcze posłużyłem (mimo wolnego dnia;) jako informacja turystyczna dla starszych państwa, którzy chcieli dojechać nad kąpielisko, a zatem zapewne nad Arturówkowe Stawy, bo innych kąpielisk w promieniu wielu km-ów brak. Czy trafili - tego nie wiem: choć byłem tam trochę później, nigdzie ich nie widziałem. Może ich zjadły jakieś Dziki - Miejscowe, albo Podróżniki :D

Koniec końców pokrążyłem jeszcze chwilę po osiedlu dobijając do nędznych trzech dych (ech to lenistwo...) - w sumie wyszła dość klasyczna Leśna Lampka z czymś podejrzanym doczepionym do abażuru :)



  • DST 5.79km
  • Czas 00:15
  • VAVG 23.16km/h
  • VMAX 36.11km/h
  • Kalorie 248kcal
  • Podjazdy 34m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Środa, 7 sierpnia 2019 · dodano: 07.08.2019 | Komentarze 2

Dom - p.12h - dom.
Powrót w rozpoczynającej się właśnie nawałnicy.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 64.70km
  • Teren 1.98km
  • Czas 02:42
  • VAVG 23.96km/h
  • VMAX 33.05km/h
  • Kalorie 2802kcal
  • Podjazdy 235m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka (po)południowa inwestycyjno-wspominkowa

Poniedziałek, 5 sierpnia 2019 · dodano: 05.08.2019 | Komentarze 4

Z okazji dnia wolnego - miejsko-podmiejska, nietypowa pętelka - objechałem dziś dookoła większą część Miasta Uć od południa. Po drodze przejechałem koło dwóch miejsc, gdzie niegdyś pracowałem (czyli dworca i lotniska), odwiedziłem strasznie dawno niebywały Bielicowy Staw i Lublinkowy Las terenowo, potem przez Rude Opłotki (i Imponderabilia) gdzie niegdyś mieszkałem do niegdysiejszej Alusiowej Budy na Olechowie - i stąd ostatnie 15 km-ów centralnie pod nieprzyjemny wiatr - do domu.

Po drodze odwiedziłem dwie nowe inwestycje - najpierw próbowałem przedrzeć się przez tyły Dżiletkowa, ale po skręceniu z ulicy Pana Gilette'a w Nowy Józefów okazało się, że trwają już rozkopy pod zachodnią obwodnicę S14, więc z przedarcia - nici. A drugą inwestycją przejechaną tylko we fragmencie była nowa asfaltowa dedeerówa wzdłuż Rokicińskiej - bubel taki, że dobrze, że jeszcze nie oddany formalnie do użytku i po kilkuset metrach mogłem legalnie pojechać ulicą - otóż zrobiono asfaltówę z obniżonymi wjazdami co kilkanaście metrów - i tak na przestrzeni kilku kilometrów ciągnących się wzdłuż posesji Andrzejowa. Hopki przy tym tak strome, jakby tylko asfaltem zalali krawężniki. Dramat; więcej tam w ogóle nie zamierzam zawitać.

Średnia dziś bliska skandalu, ale po pierwsze 3/4 trasy to miasto, po drugie trochę korzeniastych dróżek leśnych, a po trzecie - wzmagający się wiatr z NW, który specjalnie (poza krótkim odcinkiem ze Starowej Góry do Bronisina) w niczym nie pomógł, zaś poprzeszkadzał (zwłaszcza pod koniec) - mocno.

Wyszła trasa w kształcie duszka(?) - Relive z fotkami miejsc ładnych i brzydkich - TU.



  • DST 6.62km
  • Czas 00:17
  • VAVG 23.36km/h
  • VMAX 36.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 284kcal
  • Podjazdy 40m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedziela, 4 sierpnia 2019 · dodano: 04.08.2019 | Komentarze 1

Dom - p.11h - dom.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 100.10km
  • Teren 8.05km
  • Czas 04:06
  • VAVG 24.41km/h
  • VMAX 47.92km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 4280kcal
  • Podjazdy 517m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chamy i klezmerzy, czyli kraina mlekiem i asfaltem płynąca

Sobota, 3 sierpnia 2019 · dodano: 03.08.2019 | Komentarze 9

Kolejna wycieczka z cyklu "Rowerem z jęzorem za autokarem Wędrownego Festiwalu KOLORY POLSKI" rozpoczęła się dość niefortunnie: przeciskając się przed skrzyżowaniem między krawężnikiem, a autami, lekko puknąłem w lustereczko jednego z nich. Nawet mu specjalnie nie przestawiłem, a tu wrzask ze środka, jakbym co najmniej jamnika komuś zamordował. Przeprosiłem grzecznie - w zamian usłyszałem wiązankę okrzyków niekulturalnych typu "żebym sobie chodnikiem jeździł!" - no, skoro już z idiotami widać mam do czynienia, to pogratulowałem znajomości przepisów i sobie pojechałem, zostawiając piany na ust koralach rzeczonych osobników, mieniących się posiadaczami prawa jazdy, a więc z automatu by się mogło wydawać - znajomości przepisów. Wjechałem na dedeerówę (na której początek nota bene rzeczony osobnik mi tarasował wjazd - stąd moje przepychactwo), a tu na środku - zaparkowany kolejny znawca. Już miałem z premedytacją (aczkolwiek kulturalnie, bo dłonią) złożyć mu lusterko, gdy się zjawił sam samochochodzista we własnej miernej osóbce - poleciłem mu tylko w 3 sekundy znikać, bo robię zdjęcie - i dzwonię po straż. I o dziwo - tak się wystraŻył, że potulnie jak baranek prędziutko spakował się w cztery koła :)

Pokrzepiony mentalnie i już bez przygód dociągnąłem wraz ze wzmagającym się tylno-bocznym wiatrem z NW do pierwszego celu podróży, gdzie byłem umówiony na spotkanie z wesołym autokarem festiwalowym, w którym tym razem jechała nie tylko M. - ale też i moja mama :) A tym pierwszym celem były Lisowice - i w teorii od czerwca już wykończony projekt (o zaskakującej nazwie "Projekt Lisowice";) rewitalizacji kompleksu malowniczych stawów na Mrodze wraz z otoczeniem, dawnym folwarkiem, parkiem, pałacem etc.. I jak to u nas - terminy - terminami, a życie - życiem. Trochę mi było głupio, bo ta miejscówka znalazła się na trasie festiwalowej wycieczki za moją sprawką;)

Dobrze, że chociaż nie było błocka na niewykończonych alejkach nad brzegami braku stawów (które obecnie składają się z błota i chynchów), więc z rowerem i całym autokarowym towarzystwem uskuteczniliśmy spacer - przewodnik opowiadał, a ja m.in. podziwiałem stojącą w zaschniętym bagnie stację (Wojew)Uckich Rowerów Aglomeracyjnych :D

Na koniec spaceru, odłączając się ponownie od autokarowców wskoczyłem na Mery i pognałem trochę bocznymi, a jak już miałem dość szutrów i dziurdziołów - główną trasą na Głuchów - do kolejnego miejsca spotkania, czyli Mleczarni w rzeczonym Głuchowie. Jak wspomina Jan Długosz - Głuchów nosił niegdyś miano Słuchów - jednak zniszczenia Słuchowa podczas wojen widać przyczyniły się do zmiany nazwy ;D

Pod mleczarnią trwał akurat dla autokarowców poczęstunek maślankowo-serowy, więc też się załapałem - i znów ruszyłem swoją drogą - tym razem na południe - za Koluszki, gdzie w zeszłym roku wybudowano, jak się okazało rewelacyjną asfaltową drogę rowerową przez pola i las, z dala od dróg, biegnącą po śladzie dawnej bocznicy kolejowej na przestrzeni ładnych kilku kilometrów. Nim jednak dotarłem do wynalazku - 5 kilometrów strasznej szutrówki pełnej kamieni przez las. Ech.

Przejechawszy całość dedeerówy, stękając na czym świat stoi (bo było centralnie tym razem pod wiatr), po dziurawych bocznych asfaltach i czasem bez dociągnąłem do Rogowa, by po raz trzeci spotkać naszą wycieczkę. Wycieczka w międzyczasie zdążyła zwiedzić tutejsze Arboretum (które ma w logo pewien liść do złudzenia przypominający inny liść - taki w PL zabroniony;), a w którym to Arboretum byłem już kilka razy - i to w ciekawsze pory roku niż środek lata - więc na zwiedzaniu mi nie zależało, tylko na koncercie na pobliskiej leśnej polanie. A występ był mega-przedni - Orkiestra Klezmerska Teatru Sejneńskiego wyczarowała mnóstwo niesłychanie dobrej muzy, a łącząc tradycyjne melodie z często zaskakującymi aranżami (m.in. solówka na perkusji a'la Led Zeppelin w utworze Moby Dick) sprawiła, że zwłaszcza dzieci pod sceną wyprawiały tańce niczym Kozacy w Hulajpolu. Na koncercie spotkałem również przypadkiem koleżankę N. - Aardzie, czytasz Ty moje re(we)lacje aby? ;)

Gdy już bisowali, zwinąłem się na pociąg na Uć, bo robiło się już powoli wieczorowo - na peronie była już duża grupa rowerzystów wracających z koncertu, ale na szczęście wsiedli w Regio pięć minut przed moją ŁKĄ-Sprinterem - i to oni płacili jadąc w ścisku za rowery - a ja w luksusach - nie :)

Ostatni etap to już tylko dojazd z Fabrycznej do domu - i łącznie wyjeżdżając z domu później niż M. - wróciłem wcześniej :) Taka jest bowiem, udowodniona już niezliczoną ilość razy przewaga roweru nad wszelkimi czterema kolami!

Relivy:
1. Bez fotek - trasa na szybko do Lisowic: https://www.relive.cc/view/e1368508874
2. Z fotkami - spacer po niewykończonych Lisowicach: https://www.relive.cc/view/e1368509239
3. Na mleko do Głuchowa i do kolejkowej dedeerówy: https://www.relive.cc/view/e1368510356
4. Dederówą i dalej na koncert: https://www.relive.cc/view/e1368579270

Ponadto dwa krótkie odcinki - na stację w Rogowie i z dworca w Uci - tych nie zamieszczam, bo nic ciekawego. No i trzasnęła stówka rzutem na taśmę na koniec.




  • DST 66.67km
  • Teren 1.69km
  • Czas 02:43
  • VAVG 24.54km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Kalorie 2886kcal
  • Podjazdy 311m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jamnik Wzorcowy

Piątek, 2 sierpnia 2019 · dodano: 02.08.2019 | Komentarze 7

Dzisiejszym celem rowerowania było odwzorowanie w terenie, a co za tym idzie - na mapie kształtu jamnika. Jamnik, o imieniu Grunwald Kazimierz (od dwóch miejscowości po drodze) nie był kręcony już od dawien dawna - odstrasza mnie jakość asfaltów na tej trasie, zniechęca brak górek. Generalnie nuda - gdyby nie to, że ta trasa jest kształtnie zjamniczona ;) Do tej pory jednak zwłaszcza łapy były mocno niedopracowane, więc dziś nie liczyła się średnia oraz nawierzchnie - dziś liczyło się wierne i ostateczne zjamniczenie śladu. No to do dzieła!

Początek to łeb - pełen świateł, niemal cały z asfaltowych dedeerów. Kark okazał się bardzo nierówny i ruchliwy (wąska wylotówka), ale za to po drodze udało się zajrzeć w miejsce po starym cmentarzu ewangelickim, po którym nie ma już prawie śladów... Grzbiet był już znośniejszy, zmniejszył się też ruch - a już (rozpoczynające się w Grunwaldzie) okolice zadu i ogona to niemal bajka - dobre asfalty i ładne krajobrazy. Niestety, wiatry od jamniczej dupy strony (czyli z NW) sprawiały, że jechało się chwilami ciężko.

Po zawróceniu na dół postój na pięcie w Kazimierzu - i już powrót, ale z uwzględnieniem tego, że się łapa podwinęła w Babicach. Najgorsze nawierzchnie (nie licząc późniejszych odcinków terenowych w parku) czekały mnie na brzuchu, czyli w Krzywcu - musiałem tu jechać slalomem, co spowodowało bezsensowne dwukrotne strąbienie, chociaż z daleka sygnalizowałem raz lewą, a raz prawą, że robię slalom gigant. Ot, życzliwi polscy kierowcy.

Gdy dojechałem do początku przednich łap, musiałem się wbić w kwestii łapy prawej w piaszczysto-korzeniastą alejkę parkową. Coś okropnego. Potem jeszcze druga łapa (kostkowy dedeer plus jezdnia na abarot), wąskie gardło pod torami, grdyka po dziurawej uliczce osiedlowej - i paszczęka pełna świateł i korków. Kufę zakończyłem krążąc koło bloku, więc generalnie dziś proszę nie patrzeć na średnią całości, tylko delektować się kształtem oraz dystansem - szatańsko udanym ;)

Relive z jamnikiem (postawionym na głowie): https://www.relive.cc/view/e1367894664

A tu do spokojnego podziwiania TRASA.



  • DST 5.81km
  • Czas 00:15
  • VAVG 23.24km/h
  • VMAX 36.11km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 252kcal
  • Podjazdy 34m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć sierpniowa

Czwartek, 1 sierpnia 2019 · dodano: 01.08.2019 | Komentarze 4

Dom - p.12h - dom.
Jeszcze 13 takich sierpniowych atrakcji, ale póki co - 2 dni wolnego :)
Kategoria 1. Only Uć