Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 142.60km
  • Teren 1.30km
  • Czas 05:17
  • VAVG 26.99km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wawa z nowym rekordem prędkości

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 12

Plan był następujacy: pojechać na luzie od rana z miasta Uć na Wawę stałą trasą - odwiedzić rodzinny cmentarzyk na peryferiach i wykręcić przyzwoitą średnią rzędu 24-25 km/h - no i zdążyć na konkretny ciapąg powrotny.
Prognozy były zachęcające: słaby lub umiarkowany wiatr z W i SW, idealnie wpasowywujący się w trajektorię lotu, ponadto słonecznie, choć bez upału.
Jak pomyślałem - tak wystartowałem od M. przed 10 rano. Do pekapu ponad 8h - mnóstwo czasu, również na postoje :)
Na początku, do B-zin, wiatru nie było prawie wcale, ale za to udzieliłem informacji turystycznej zagubionemu panu kierowcy pod Miauczewem ;)
Za B-zinami zaczęło powiewać - coraz mocniej - i niestety - w najlepszym razie z W, a czasem nawet z NW, więc bocznie - a tu górki, jak to pod B-zinami. Średnia oscylowała wokół 26-27 km/h co prawda, ale czułem się coraz bardziej zmordowany - i to po, bagatela - 20-30 km. Laboga! Co to będzie dalej?
Wziąłem się taktycznie na sposób: nie żyłować póki co, lekkie przełożenia pod górki i lemondka na zjazdach. Trochę pomogło. Krótki postój w Terezinie (przy tradycyjnym miejscu martyrologicznym) - i dalej górki i dołki do Łyszkowic. Jechałem coraz szybciej (pedał sam podawał - jak to się mówi), ale jednocześnie zamiast coraz cieplej robiło mi się coraz zimniej - przy prędkości rzędu 30 km/h popadłem w jakiś senny letarg... niedobrze!
Mimo, że od Łyszkowic wreszcie zrobiło się znośnie (choć nie idealnie) z wiatrem, zaczęło mnie odcinać - jak to?! W końcu na 49 kilometrze zarządziłem sobie kolejny postój w lesie - tym razem na wiezionego jedynego banana i picie. Trochę pomogło, a po 5 km w Bełchowie doprawiłem sklepem - tu wielka (300 g!) czekolada Milka, duży jogurt, pączek z czekoladą i Mountain Dew - zrobiło się lepiej, choć nadal mnie nieco trzęsło z zimna :/ Do Nieborakowa było znów z bocznym wiatrem, więc kolejny postój - tym razem pod tradycyjną Białą Damą na 62 kilometrze, czyli niemal w połowie drogi. Średnia do tego miejsca od startu - 26,89 km/h.
Ponownie picie, Milki ciąg dalszy - i wreszcie było już całkiem z wiatrem. Zawisłem na lemondzi jak sęp na wątrobie prometejskiej - równie zaciekle i uparcie, nie bacząc na dziury (w drodze, nie w wątrobie;) - i zaczęło się wreszcie przekładać na naprawdę dobry wynik szybkościowy - średnia przekroczyła 27 km/h. W międzyczasie, z braku krzaku - postój pod Szymanowem w polu kukurydzi ;)
Kolejny postoj na drobne zakupy planowałem przy kultowym sklepie w Kaskach - niestety - sklep zamknięty na cztery spusty i pusty :( Zadowoliłem się więc kolejnymi kawałkami Milki i popitką mountaindewową - i dalej, z lemondką w świat!
Na setnym kilometrze (przed Błoniem) średnia wyniosła 27,15 - i już wiedziałem, że jak nie umrę - to zwyciężę! ;)
Błonie, jak to miasto, nieco spowolniło, potem jeszcze podjechałem do wielokrotnie mijanego, a nigdy nie odwiedzonego cmentarzyka w Rokitnie - ciekawe stare groby i kwatera żołnierzy z września '39.
A stąd już bliziutko i ten właściwy cmentarzyk, jeśli chodzi o cel podróży - tu porządki - i w drogę, na pociąg na Wawę Zachodnią - stałą trasą, czyli ulicą Połczyńską i jeszcze jakimiś.
Mimo większej ilości postojów byłem i tak godzinę przed odjazdem, co pozwoliło na schrupanie z niespiesznym namaszczeniem (keczupem) zapiekanki - pierwszego prawdziwego dziś posiłku - i wypicie kawki.
Ciapociąg (typu Piesa Bezprzydziałowa) przyjechał punktualnie, ale okazało się, że jedzie objazdem przez Socho i Łowicz, a potem nawraca na Sk-wice i Koszulki - więc powrót trwał ponad 2h. Do Sk-wic życie pasażerom umilało dwóch chłystków - usiedli przy automatycznie otwieranych i zamykanych drzwiach do WC - i gdy tylko ktoś (w tym ja;) nie zablokował ich spec-guzikiem - otwierali mu znienacka. Ponadto wszystkich pytali co 5 minut kiedy Sk-wice i czy już były. Obok jechali Turcy, więc wdali się z nimi w pogawędkę w języku ogólnomigowojajcarskim - mimo wszystko dowiedziałem się, że "dzień dobry" to "marchaba" :) Ponadto jechały jeszcze dwie cudzoziemki (z czego jedna Chinka, a druga nie wiem), więc było multi-kulti, a w przypadku chłystków brak kulti, bo wypili "Perłę" i rzucili butelkę między pasażery.
A potem wysiedli, a potem już zaraz były Koszulki i Uć - W., gdzie i ja wysiadłem.
Ostatni odcinek to czasówka, by utrzymać średnią ponad 27 km/h - i nawet by się udało, ale dedeerówę rozkopali tak, że nijak - i musiałem kombinować i straciłem pewnie z minutę, która zaważyła na ostatecznym wyniku :(
Mimo wszystko - REKORD WSZECHCZASÓW NA POJEDYNCZEJ WYCIECZCE ŚREDNIEJ PRĘDKOŚCI MERYSI! I to na takim, całkiem sporym dystansie (tu jest miejsce na Ho-ho!;):

HO, HO!

Sakwy w miarę lekkie - cały dzień słonecznie - no i piękna, Złotopolska Jesień proszę Państwa! :))



Komentarze
huann
| 16:08 wtorek, 30 września 2014 | linkuj Ech, kawyyyy i spaaaać...
lavinka
| 16:02 wtorek, 30 września 2014 | linkuj A ja przepraszam, że nie odesemesnęłam z rana, ale spałam, a potem piłam kawę :)
meteor2017
| 20:03 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Tylko skład numer 001 miał mały zakątek na rower (na fotce nr 7 z poniższego linku). Poza tym można spróbować wstawić w miejscu dla niepełnosprawnych, a jak był pustawy, to wstawiałem "na przegubie" w środku (też na foto)
http://tomi.blox.pl/2008/01/Pocztowka-z-ED74.html
huann
| 19:45 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Szczerze powiedziawszy, to w warunkach stresu bojowo-pekapowego patrzyłem tylko, gdzie wstawić rower, a nie na kolory ;p A w końcu wstawiłem go gdziebądź, czyli trochę w przejściu, a trochę przy drzwiach, bo jakoś rowerowego kątka nie wyhaczyłem w tym pojeździe.
meteor2017
| 19:37 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Jak nie czerwony, to szary... pytanie czy już wszystkie przemalowali:
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:ED74-012.JPG
huann
| 19:30 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj To był skład dwuczęściowy - a czy szary, to nie pamiętam.
meteor2017
| 16:36 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj To dlatego że Pesa (zrobili ją na szaro?) normalnie to zatrzymuje się dopiero w Koluszkach, bo się w to nie bawią, bo musieli by przetaczać lokomotywę
huann
| 16:34 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Co do pociągu - to rzeczywiście tak zrobił! Postał przez to dobre 10 minut, nim się personel przetarabanił :)
huann
| 16:33 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj No to czekam z niecierpliwością na re(we)lację z wycieczki!
meteor2017
| 16:33 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Ale ten pociąg nie zatrzymuje się w Skierniewicach
https://www.youtube.com/watch?v=BGm-7YdIt-I

Znaczy co, wjechał na peron w Skierniewicach, a potem zmieniał kierunek jazdy?
meteor2017
| 16:28 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Ja miałem rano do Mszczonowa trochę boczny... a potem na Tarczyn i dalej jechało się naprawdę świetnie, choć niby wiatr w plecy nie był jakiś bardzo silny :-)
Gość wariag | 14:47 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Tym razem wieprze rzucały "Perłę" miedzy ludzi ... a to by się ewangelista Mateusz dopiero zdziwił :(
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!