Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87346.80 kilometrów - w tym 3400.04 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 126.41km
  • Teren 0.10km
  • Czas 05:13
  • VAVG 24.23km/h
  • VMAX 36.58km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 5378kcal
  • Podjazdy 552m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzności Egipskie

Sobota, 9 września 2017 · dodano: 09.09.2017 | Komentarze 8

Jak co roku, w drugi weekend września, oprócz słynnej Setki Po Ucku (patrz: wpis z piątku) odbywa się także kijowy marsz do Egiptu. Oczywiście tego prawdziwego, naszego, polskiego i nadjeziorsko-pęczniewskiego, a nie gdzieś tam, gdzie wielbłądy mówią „Dobranoc Akbar”, plwając przy tem kebabami, miast je pożreć ;)
Nie było więc wyjścia – i mimo zapowiadanego silnego wiatru z S (a więc bocznego w obie strony – a jak wiadomo na rowerze boczny wiatr ma znacznie więcej wspólnego z przednim, niż z tylnym) i możliwości dojechania komfortowym autokarem na miejsce (z czego skwapliwie skorzystała M.), ruszyłem świtem bardzo bladym, by się wyrobić na 10:00, a właściwie 11:00 (start marszu).
Będąc wyrwanym w sobotę w środku nocy (czyli przed 6:00), po całym tygodniu wyrywania w środku nocy (czyli o 6:00) ze snu (do p.), byłem rzecz jasna aprzytomny, a moje ciśnienie oscylowało wokół wartości ujemnych. Po 30 km jazdy złapałem się na tym, że całkiem nie mam weny do jazdy, po kolejnych 10 zaczęło mnie zdrowo odcinać – nóżki z ciepłej waty, zawrót głowy, wreszcie dreszcze i zimny pot na czele się perlący dały znak, że trzeba coś zjeść, bo inaczej będzie cześć!
Po pożarciu w Małyniu fura żerki nastąpił bardziej intensywny czas walki z wiatra(ka)mi – chwilami na obłych pagórach koło Zygr (jest tam znany maszt) i Zadzimia prędkość na płaskim spadała do 18 km/h, a kostropatość miejscowych dróg potęgowała wrażenie, że szybciej bym chyba dojechał do tego Egiptu, do którego zazwyczaj wszyscy jadą – oczywiście, gdyby wiatr wiał z N. A wiał bydlak z S, strasznie.
Wymordowany, jakbym bez postojów walnął na dzień dobry z półtorej setki w końcu dotarłem na miejsce, czyli do Pęczniewa o 10:30 – pół godziny po założonym czasie, a pół godziny przed startem marszu.
Trasa mąk porannych: https://mysports.tomtom.com/service/webapi/v2/activity/perm_pzOEERH3CdfxLQuJuZGhi9YczzQP3H2fBGh6JeXe27kRw_AJMF62eNzb1__MWlfDhuE0UGpltT8Eenc9a6WiuA?format=html
A M. z kijami dotarła w międzyczasie komfortowym autokarem ;)
Po przywitaniu się z mnóstwem kijowych znajomych (łącznie w marszu uczestniczyło 600 osób!) poszliśmy jak co roku najpierw wzdłuż Zalewu Jeziorsko, a potem przez wichrowe, polne wzgórza do Egiptu – czyli miejsca po dawnym przysiółku o tejże nazwie, który raz do roku zmienia się w miejscową Mekkę i Medynę kijkarzy. Tu jak co roku wiele atrakcji (piramida ze słomy, „odkrywka archeologiczna” usypana z piasku z jakimiś mumijnymi twarzami, wielbłąd przez Koło Gospodyń wiejskich szyty, prawdziwe arbuzy do żarcia etc.
Potem szybki powrót na afterparty do Pęczniewa tą samą drogą – tu żarcie pełną gębą: najlepsza grochówka, jaką w życiu jadłem, kiełbasy i kaszanki, słoninka w przyprawach, ogórki małosolne etc. Wszystko free – od sponsorów. Podobnie jak cała impreza. Warto było się pomęczyć z wiatrem – i w ogóle nad Wartę – przeważnie warto ;)
Trasa egipskiego kijania: https://mysports.tomtom.com/service/webapi/v2/activity/perm_PfnhhbO__hW18NKKAqyQbUiZ67X0r7azDErcPyA0zxO8IzeWgYuIKDLFzItkOf61V-acF8Qp0BHzJ2SPJf35tA?format=html
Potem było jeszcze losowanie nagród – ale tym razem po raz pierwszy nic nie wygraliśmy (wygrywało 350 z 600 losów, więc trochę pech).
Przed 17:00 pożegnałem miłe, rozleniwione po spacerze towarzystwo – i zacząłem ambitny powrót. W tę stronę oprócz bocznego huraganu (na szczęście stopniowo słabnącego, choć jednocześnie złośliwiejącego na wmordęwind) jest do miasta Uć pod górkę w ogólnym rozrachunku, a ja nażarty, więc średnia otarła się w drodze powrotnej o skandal – dość rzec, że w domu byłem już po ciemku.
Trasa powrotna (z minimalnymi modyfikacjami w stosunku do trasy porannej): https://mysports.tomtom.com/service/webapi/v2/activity/perm_yXKLsuXEXqI7B44DoSlaDY82Nm5sJm0mt-DLBtGnISFxVZIj-4aRVXjCj8gykfapPN3261As1D7Vcnx0DvfkSA?format=html
A dla ciekawskich – link do obszernej relacji fotograficznej z Egiptu. Wielbłąd też powinien tam gdzieś być:
http://poddebice.naszemiasto.pl/artykul/wycieczka-nordic-walking-do-egiptu-2017-zdjecia-i-film,4240530,artgal,t,id,tm.html



Komentarze
huann
| 07:58 poniedziałek, 11 września 2017 | linkuj To ja tylko powiem, że przedostatni odpoczynek w drodze powrotnej z Egiptu wypadł w Kazimierzu - vis-a-vis kościoła ;)
meteor2017
| 07:57 poniedziałek, 11 września 2017 | linkuj Podsyłałem ci chyba link do mapki pocisków, więc możesz na bieżąco sprawdzać :-) Ten akurat ze względu na dostępne zdjęcia online zidentyfikowany na 100%

Moim zdaniem pod Łodzią bliżej lub dalej może być ich więcej, sporo kościołów ma pociski w mało eksponowanych miejscach, prawie że ukryte... nie mając dokładnych zdjęć ze wszystkich stron nie da się znaleźć (a nawet z nimi może być ciężko)... zwłaszcza jak kościół ceglany, a pocisk 1. W weekend mieliśmy namierzone 3 kościoły z pociskami, ale oglądaliśmy wszystkie po drodze i w okolicy znaleźliśmy jeszcze 2.
huann
| 07:48 poniedziałek, 11 września 2017 | linkuj Ożesz -całkiem o nim zapomniałem!
meteor2017
| 07:18 poniedziałek, 11 września 2017 | linkuj To myśmy wzięli się na sposób i zgodnie ze starym eSKPeBolskim powiedzeniem przy rozpalaniu ogniska - "Nie kłóć się z wiatrem" ruszylismy na północ wykręcając podobny dystans. Fakt, trochę za ciepło się w ciągu dnia zrobiło - ja w wersji ultra light - sandałki, krótkie spodenki, koszulka bez rękawów.

Przypomnę tylko, że w Małyniu w kościele tkwi pocisk, który sam mi wygooglałeś :-)
huann
| 21:14 niedziela, 10 września 2017 | linkuj @TrolluKingu - Jak już dowlokłem nad Jeziorsko i spojrzałem na drugi, wielkopolski wszak brzeg - od razu skojarzyłem ten wiatr z Twoimi zmaganiami.
huann
| 21:13 niedziela, 10 września 2017 | linkuj @Malarzu - ja wybieram raz to, raz to (a nawet czasem jeszcze inne to tamto), bo nie wytrzymałbym z jedną formą aktywności - zbyt szybko by mi się znudziła. Stąd we wszystkim daleko mi do mistrzów, ale za to mogę się mierzyć we wszechstronnym korzystaniu z aktywnego spędzania czasu :) A nawet i dzisiejszy, niedzielny wyjazd rowerowy był symptomatyczny - bo było i grzanie na max z wiatrem niemal niczym szosowiec - i jazda w terenie omal jak MTB-owiec. Nawet wygląd mojej "góralko-kolarki" o tym może świadczyć ;)
Trollking
| 20:40 niedziela, 10 września 2017 | linkuj 28 stopni to dla mnie prawdziwy Egipt. Wszystko na miejscu :)

Godnie, bo wiem jak wmordebocznywidnapotemnibywplecyataknaprawdęzbokuwind może zmasakrować :)
malarz
| 20:10 niedziela, 10 września 2017 | linkuj Jedni wybierają rower, inni kijki...
Dużo kalorii zostało spalonych, ale na afterparty uzupełnionych :)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!