Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87346.80 kilometrów - w tym 3400.04 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 45.98km
  • Teren 0.41km
  • Czas 01:52
  • VAVG 24.63km/h
  • VMAX 37.37km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Kalorie 1967kcal
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru pod cholerne wietrzysko

Sobota, 4 listopada 2017 · dodano: 04.11.2017 | Komentarze 7

Z okazji soboty i niedzieli wg prognoz bezopadowych - siup na działkę przyszykować to i tamto do zimy. No i sprawdzić, co dwa huragany (Grześ i ten wcześniejszy) nabroiły.
Wiedziałem, że będzie tym razem centralnie pod wiatr, ale nie spodziewałem się, że aż tak!
Najpierw jednak jadąc miastem zajrzałem do R., skąd zabrałem trochę działkowych gratów (m.in. garnek), a że już wcześniej byłem obładowany, więc odtąd sakwy pękały w szwach.
Za miastem wiaterek (generalnie z S) pokazał, co potrafi - na najszybszym zjeździe (wiadukt nad S14), gdzie zazwyczaj bez problemu można się rozbujać do 43-45, tym razem cisnąc ile w zębatki wlezie dociągnąłem do... 37 km/h. Na całej trasie było rzecz jasna jeszcze gorzej - krótkie odcinki bocznych podmuchów przeplatały się z długimi centralnie w pysk - jak odbijałem na W - wicher nabierał wektora dodatkowo z W, jak na SE - to z E.
Relive trasy
Tak więc dotarłem wyłomotany - a tu na działce sosna wyrwana z korzeniami do połowy - i bałagan gałęziowy taki, że prawie 3h trwało same ich wynoszenie z działki i zamiatanie grubej na kilka cm warstwy igliwia na tarasie, tudzież zgrabianie z dachu i przetykanie rynien. I tak mi filuternie zleciało niemal do zmroku.
Potem jeszcze krótki spacer nad rzeczkę i odwiedziny u sąsiada z podziękowaniem za wcześniejsze wycięcie innej złamanej sosny - tym razem zaoferował się, że pomoże z tą najświeższą naderwaną, która smętnie zawisła na cienkim dąbczaku, tworząc mało zachęcające plątanisko. I pomógł - ale to już historia z dnia następnego, bo niedzielnego.



Komentarze
meteor2017
| 19:54 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj 3 słoje syropu z młodych pędów ;-P
huann
| 19:45 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj To sosna czarna, więc przyrosty miała b.mikre - na oko około 50, może 60, ale wyglądała jak 30-40.letnia pinus silvestris :)
malarz
| 19:33 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj Ile lat miało drzewo? Policzyłeś słoje na tej sośnie wyrwanej do połowy z korzeniami?
meteor2017
| 16:17 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj Za to dziś pizgało jeszcze bardziej i miałeś w plecy... znaczy nie glebę, a wiatr.
lavinka
| 18:46 sobota, 4 listopada 2017 | linkuj Miłego wysapania. :)
huann
| 18:45 sobota, 4 listopada 2017 | linkuj U nas na studiach geograficznych było gleboznawstwo i jak się pozytywnie zdało egzamin, to się popularnie mówiło, że gleba zaliczona.
Trollking
| 18:07 sobota, 4 listopada 2017 | linkuj A w Poznaniu wiało mniej. Dlatego zaliczyłem glebę pewnie :)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!