Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 52.63km
  • Teren 2.76km
  • Czas 02:01
  • VAVG 26.10km/h
  • VMAX 40.72km/h
  • Kalorie 2243kcal
  • Podjazdy 257m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru z teoretycznie korzystnym wiatrem

Niedziela, 5 listopada 2017 · dodano: 05.11.2017 | Komentarze 10

Na działce śpi się doskonale, jednak już od wczesnego (jak na niedzielę) rana przyleciał (a 5 minut wcześniej zadzwonił, że już leci!) sąsiad z wózkiem dwukołowym, spalinówką i siekierą. No i zaczęła się akcja "drwal". Sosna wisiała przechylona pod kątem 45 stopni na dębie, który się wygiął, to wszystko wisiało zaś nad świerkiem, który kiedyś posadziłem i dobrze by było, by ocalał - oraz nad studnią. Skomplikowana sprawa, jednak w godzinę udało się niemal bezszkodowo usunąć sosnę bez niszczenia pozostałych atrakcji - z wyjątkiem wszakże węża ogrodowego zalegającego przy studni, który uległ przecięciu na skutek zamaszystych ruchów siekierowych ociosujących boczne gałęzie wyrwanej sosny. No trudno, będzie krótszy o 2m - szkoda, że to nie jaszczurka ogrodowa, bo by końcówka odrosła ;)
Po akcji drwalskiej pan sąsiad zabrał pocięte kawałki sosny na wózek i potoczył się ku swym włościom, a ja kontynuowałem porządki gałęziowe tudzież igliwiowe na dachu. W pewnym momencie, gdy pracowałem na tyłach domku, niepostrzeżenie pojawił się jakiś pan dziadek leśny, chcący mi sprzedać gąski. Na św. Marcina gąski jak znalazł, gdyby nie to, że po pierwsze chodziło o grzyby, a po wtóre jeszcze ich nie miał :D Ale chciał wyraźnie jakiś grosz, a był sympatyczny, więc mu dałem złotych pięć za nic - dobrze mieć miejscowych po swojej stronie ;) Poszedł sobie w końcu (zapewne na gąski;p) błogosławiąc obejście i zacnych gospodarzy ;))
Ja też w końcu zakończyłem grabienie;), zebrałem z działki resztki kurek (w listopadzie to się właściwie chyba jeszcze nie zdarzyło!) - szt. 15 (w tym 3 tym razem od pani sąsiadki, bo jej były niepotrzebne) i poszedłem jeszcze nad rzekę, do młyna i do lasu na ponadgodzinną przechadzkę porobić troszkę jesiennych fotek. Relive z przechadzki z niektórymi zdjęciami - tu,
A potem trzeba było się już zbierać, by za dnia wrócić do miasta Uć - miało być z wiatrem znów z S, ten się wziął i odwrócił na SE, więc zamiast typowego w plecy, miałem go przeważnie z nery prawej strony. Sakwy też załadowane rzeczami działkowo-poletnimi, więc jechało się tak sobie. Na koniec jak to często bywa na tej trasie podjechałem nad Bielicowy Staw - ludzi full, ale jakoś się przedarłem omijając m.in. spore stado Golden Retrieverow jak śnieg białych.
Zaś tym razem bezzdjęciowy Relive z dzisiejszej drogi powrotnej - tu.

UWAGA: od dziś odliczam kilometry do 100 000 przejechanych przez Mery - na dzień dzisiejszy brakuje już tylko... 76,73! :D






Komentarze
huann
| 21:00 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj Trasa piesza w kształcie służącego pieska :)
Trollking
| 20:41 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj Aleś się nakręcił po tych lasach - i can''t Relive :) Ale przyznam, że te łódzkie (w rozumieniu województwa) mają swój klimat - znam dobrze te z okolic Sulejowa i nawet da się za nimi tęsknić :)
huann
| 19:48 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj A gdzieżby! Rosła by do końca swych dni, gdyby nie wichry. Rok jest fatalny: 2 sosny złamane/wyrwane na działce plus pewnie ta, o której myślisz, co to się złamała sąsiadowi z lewa, ale poleciała na siatkę i większą częścią na moją działkę. Z tym, że ta już uprzątnięta przez sąsiada z lewa (nie mylić z sąsiadem z piłą - dzisiejszym).
A - no i jeden świerk własnoręcznie sadzony 25 lat temu usechł latem :/
lavinka
| 19:45 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj A, a ta sosna, to była ta co na deski miała iść, ale się nie zgodziłeś? Sąsiad się doczekał, tylko deski będą krótsze. ;)
lavinka
| 19:43 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj A, czyli jednak SE. Tomi mi tłumaczył, że południowy, ale jak jechaliśmy na wschód, to wiało w pysk, więc musiał po skosie.
malarz
| 19:35 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj Jesienią na południowy wiatr nie narzekałbym, zawsze gorszy, bo zimniejszy jest północny...
meteor2017
| 18:50 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj No tak, nad Grabię pojechałeś, to musiałeś sobie nagrabić... dobrze że to wiatr był w plecy (choć bardziej w nery), a nie grabie. Po grabiach jest nawet więcej dziur w plecach (lub w nerach) niż po widłach.
huann
| 18:32 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj Nery prawa strona to ta, z której dziś wiało. Nie przeczę przy tym, że most na Nerze też się zdarzył - zarówno dziś, jak i wczoraj. Ale piła nie ryba , bo Ner choć czystszy niż niegdyś, to do Grabi mu jeszcze daleko!
meteor2017
| 18:19 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj Zaraz, zaraz... w Nery? To ile tych Nerów w Uci macie? LeWidłowy i PraWidłowy?
meteor2017
| 18:15 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj No tak, przy pile ciężko pospać... nawet z zatyczkami w uszach.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!