Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87096.09 kilometrów - w tym 3399.04 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2016

Dystans całkowity:584.30 km (w terenie 25.90 km; 4.43%)
Czas w ruchu:23:34
Średnia prędkość:24.79 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:21.64 km i 0h 52m
Więcej statystyk
  • DST 103.80km
  • Teren 4.10km
  • Czas 03:59
  • VAVG 26.06km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieniec Kończy Dzieło

Sobota, 20 sierpnia 2016 · dodano: 20.08.2016 | Komentarze 10

Rankiem nieco jeszcze bladym wskoczyłem na Mery i pojechaliśmy na dworzec Uć-W. złapać "Sukiennice" IC, by było do rymu. Celem było Koło. Po drodze na dworzec władowałem się jeszcze w wykopki przy Niciach, aż strach!
Ciapąg jechał nieco na okrętkę, bo przejeżdżał nawet niedaleko stawu Okręt koło Łowicza - w nowoczesnym bezprzedziałowym składzie oprócz mnie jechało od Zgierza do Łowicza trzech sympatycznych rowerzystów w chyba półwiecznym przekroju wiekowym :)
Wysiadłem po 2h w Kole - wKoło nadal wykopki, więc musiałem objechać nieco, by wydostać się na szosę do Włocławka, która była odtąd osią wycieczki - choć kilka skoków na boki też się wydarzyło: już po pierwszych kilku km np. w lewo, by zahaczyć o gminę Osiek Mały - pierwszą z zaplanowanych 7 nowych gmin do rowerowego zaliczenia ;)
Wróciwszy na główną trasę (równiutką, ale nadspodziewanie ruchliwą i bez poboczy - za to z wyjątkowo licznymi tego dnia wyścigami motocyklistów) dobiłem do kolejnej gminy (Babiak) - tu z ciekawych obiektów świeżo odkrzaczony cmentarzyk ewangelicki przy drodze - niestety, mocno zruinowany.
Chwilę dalej zaczął się kawałek lasu - na jego skraju stoi przypominająca jakiś zajazd-kasztel sympatyczna restauracja o nazwie "Leśna Nuta". Dobrze, że nie Nuda. ;)
Krótki postój w Brdowie (pierwszy banan - drugi był później, chyba przed Brześciem Kuj.) - i już byłem w kolejnej gminie (i przy okazji województwie - wyjechałem z wielkopolskiego, wjechałem do kujawsko-pomorskiego) - czyli gminie Izbica Kujawska. Z lewej ładne widoki na jeziorko.
W Izbicy odbiłem z głównej trasy w głąb miasteczka - z ciekawszych obiektów wyhaczyłem młyn ceglany i takiż nieczynny kościół, nieco w ruinie.
Z Izbicy skierowałem się na położone na kompletnych zadupiach Boniewo - celem, oprócz czwartej już gminy (rzeczonego Boniewa) było kilka wiosek o niepokojących nazwach (o czym za chwilę). Droga do Boniewa - szeroki asfalt, kompletnie nieuczęszczany, idący wzdłuż dawnej kolejki (po której pozostały tylko zaasfaltowane tory na przejazdach) biegł po malowniczej krainie niewielkich pagórków - krajobraz typowo rolniczy: pola, niewielkie lasy, w obniżeniach pastwiska. Obejścia tonące w drzewach owocowych. Sielanka, choć nie do końca, bo na tym odcinku wiatr, który miałem dotąd generalnie od tyłu zrobił się chwilowo boczny. Za Boniewem znów z tylnym wiatrem tak się rozpędziłem, że przegapiłem ważną krzyżówkę - efekt był taki, że z Kłobi musiałem zawrócić na Smogorzewo pod wiatr - i to polną dróżką, a tu akurat same pola-wygwizdy! Musiałem, bo nie trafiłbym do wsi o niepokojących nazwach: pierwszą był KONIEC (choć to była dopiero +/- połowa drogi), a po sąsiedzku - Kolonia-Uć! ;D
W (!)końcu wytoczyłem się ponownie na główną szosę do Włocka i za chwilę byłem już w Lubrańcu - sympatycznym miasteczku, gdzie chyba wszystkie ulice są jednokierunkowe, więc pokołowałem chwilę, oglądając m.in. ocaloną z dawnych czasów synagogę (obecnie biblioteka) i rynek.
Zaczęło się robić na styk z czasem (miałem na całą trasę tylko 5h), więc kolejne miasteczko - Brześć Kujawski tylko popodziwiałem chwilę z punktu widokowego na wjeździe (a właściwie zjeździe - 7%!), wypiłem zdrówko Dziadzi (Staropolanką;) i już zmykałem dalej zerknąwszy jeno na zabytkowy kościół i chyba resztki miejskich murów - z siodełka.
Z Brześcia nie kierowałem się jeszcze na stację we Wło, bo zahaczyłem o położoną na północ ostatnią dziś nową gminę (Będkowo) - i już prosto, przy niestety bocznym wietrze na WIENIEC. Ten jednak nie skończył dzieła, bo jeszcze było obtrąbienie przez niecierpliwy autobus: fakt, po drugiej stronie jezdni była jakaś dedeerówa szczelnie oddzielona od jezdni barierozą i bez znaku wjazdowego, że to dedeer - zresztą kończyła się 20 m dalej. Ale nie, trzeba trąbić i coś tam porykiwać zza konsolety, chociaż obok 5 metrów szerokości na wyprzedzenie. Też mu powiedziałem parę ciepłych - potem pomyślałem, że może jednak miał Chorobę Wieńcową i to stąd ;) Zresztą, za chwilę zaczął się wielki przedwłocławkowy las - i znów kostkowa droga rowerowa - na szczęście w miarę równa, więc dojechałem nią wkrótce w celach leczniczych (zakup zimnej coli;) do Wieńca-Zdroju. Pokuracjuszowawszy 5 minut, mając 3 kwadranse do pekapu - w długą! Dzieło więc skończył Intercity "Stoczniowiec" zapchany jak puszka z helskimi koreczkami - po 2h wysiadłem na Uć-Ż. i wkrótce byłem już w domu.
Cały dzień bardzo gorąco (termometr w cieniu w Wieńcu-Zdroju pokazywał o 16:00 +31*C) - na szczęście miałem wiatr z S lub SES, a że leciałem generalnie na NEN, więc jakoś dało radę, ale więcej km tego dnia to już by była trochę męka.
Sakwy na lekko; napęd nadzwyczaj skromny: 1,5 l wody mineralnej, 2 banany i na koniec 1l zimnej coli. Po drodze mało sklepów, więc albo nie było gdzie kupić czegokolwiek, albo nie miałem już czasu na postoje i konsumpcję, bo bym nie zdążył z powrotem.
7 nowych gmin:
-Osiek Mały
-Babiak
-Izbica Kujawska
-Boniewo
-Lubraniec
-Brześć Kujawski
-Będkowo



  • DST 7.30km
  • Czas 00:23
  • VAVG 19.04km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z załatwianiem sponsora

Piątek, 19 sierpnia 2016 · dodano: 19.08.2016 | Komentarze 11

Odhuańń - p. - Odhuańń.
Straszne korki - jak to przy piątku.
Sakwy lekkie, wiatr słaby - i znów gorąco.
W drodze powrotnej wizyta u potencjalnego sponsora Światowego Dnia Turystyki - udało się, będą gadżety sprzętowo-turystyczne na specjalny konkurs! :))
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 16.00km
  • Teren 2.10km
  • Czas 00:42
  • VAVG 22.86km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z planowaniem i pętelkowaniem

Czwartek, 18 sierpnia 2016 · dodano: 18.08.2016 | Komentarze 11

Rankiem zupełnie niewyspanym do p. - popołudniem nieco wietrznym najpierw na dworzec K. w związku z planowanym rowerowaniem na sobotę (trzeba było kupić wcześniej bilety, bo znów by się okazało w dniu wyjazdu, że miejsc na rower brak) - a potem już do domu.
Dwie niegdyś stale jeżdżone pętelki dla relaksacji i nabicia terenu do statystyk ;) - po d. Lesie Złote Wesele - i Parku Zdrowotnym.
Plus miła wizytacja w jeszcze niedawnej p. na K. :)
Sakwy lekkie, wszędzie chaos i korki.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 9.80km
  • Czas 00:23
  • VAVG 25.57km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z niespodziewaną pętliczką

Wtorek, 16 sierpnia 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 4

Odhuańń - p. - w pół drogi w Odhuańń nawrot niemal do p. - Odhuańń.
Nawrot, bo kolega coś celulozowo-ważnego na mój jutrzejszy wyjazd służbowy bezrowerowy zapomniał przekazać i poprosił, bym się wrócił i wziął. Ale na szczęście wyszedł był na spotkanie.
Sakwy z różnościami; dość silny wiatr z NW, ale za to światła mimo korków ułożyły się ładnie :)
A termometr (http://www.bms.toya.net.pl/temperatura/) - znów popsuty :(
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 74.90km
  • Teren 9.10km
  • Czas 02:59
  • VAVG 25.11km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Silne Błota

Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 15.08.2016 | Komentarze 9

Wycieczka w najbliższe, jeszcze nie poznane miejsce w okolicy.
Wystartowaliśmy z M. pod przednio-boczny, umiarkowany wiatr z NW. Klucząc tam i siam wyjechaliśmy w końcu poza miasto i przez Smardzew (specjalnie dla Dziadzi ten Smardzew!), niespodziewanie nowiuchnym asfaltem pokierowaliśmy się na Glinnik. Potem tradycyjną trasą, jaką jeździmy do Sokolnik - ale w Białej odbiliśmy w prawo. Pierwszą znaczącą atrakcją po drodze było asfaltowe pobocze oddzielone słupkami od reszty jezdni. Już tędy kiedyś jechałem i pamiętałem - ale od tamtego czasu nieco zarosło ziołami ;)
Pierwszy konkretny przystanek to liczący sobie dokładnie 299 lat malowniczy drewniany kościółek w Giecznie. Akurat ksiądz powiedział w środku "idźcie ofiary skończone", wszyscy wyszli - więc my poszliśmy - obejrzeć.
Następnie skręciliśmy przy cmentarzu z szosy w żużlową drogę - tu kolejny ewenement: jeden dąb liczący siedem pni! Pamiętałem go sprzed wielu lat - i się ucieszyłem, że wciąż jest. Dalej były Lorenki z nowym asfaltem, Kwilno - i na skraju kolejnego lasu kolejny koniec asfaltu. Zagłębiliśmy się dobrymi, wyszutrowanymi drogami w las - sosny, wydmy - ale drogowskazy kierowały wyraźnie do punktu czerpania wody. Bardzo przyjemną drogą w końcu dotarliśmy na ładną polankę z sągami drewna - a 200 m dalej teren się już obniżał i oczętom zdumionym naszym ukazały się Silne Błota!
Teren przypomina ogromną, zatrzcinioną polanę całkowicie otoczoną borem, z wąskimi przesmykami otwartych, czarnych toni wśród zielonego szuwaru. Od strony, od której podjechaliśmy, bagnisko otoczone jest przez suchy wał wydmowy porośnięty sosnami - na najwyższym czubku (wg mapy Góra Wikorykowa) znajduje się coś w rodzaju walącego się podestu widokowego - ale widok na wody jest mocno ograniczony przez chaszcze.
Posiedzieliśmy troszkę - i ruszyliśmy z powrotem. Na początku wszystko szło dobrze - minęliśmy pięknie położoną w lesie leśniczówkę, potem droga szutrowa zaczęła iść nie w tę stronę co trzeba, więc odbiliśmy w poprzeczną przecinkę, która była coraz mniej wyraźna, aż w końcu zamieniła się w ledwo widoczną (a czasem niewidoczną wśród chaszczy) ścieżynkę. Oczywiście o jeździe nie było już mowy - przedzieraliśmy się pieszo z rowerami co chwila grzęznąc w chynchu - klu programu okazał się rów-jar (na szczęście bez wody) oraz ogromny pień przewróconego drzewa pomiędzy młodnikiem nie do przedarcia, a chaszczem koło rowu. Bosssko. W końcu przez wyrąb (pełno połamanych gałęzi) oraz piachy takie, że znów o jeździe mowy nie było (wydmy! wszędzie wydmy!) - przyszło zbawienie: koniec lasu i nowiutki wiadukt nad lecącą tu właśnie A1. Uratowani!
Po wyjechaniu z lasu liczyłem, że wiatr nam dmuchnie z NW, albo N, czyli tylno-bocznie. Takie były bowiem prognozy na dziś. Niestety! Wredny był taki, że właśnie wtedy, gdy umordowani lasem chcieliśmy już pofrunąć bez zbędnych komplikacji do domu - przybrał znacząco na sile i jął dmuchać z W i SW! Czyli z przodo-boku.
Jechaliśmy tedy klnąc pod nosem (ja wisząc na lemondce), a że teren generalnie w tę stronę jest nieco pod górę - więc bardzo nas to dodatkowo wymordowało. Krótki postój pod jakimś otwartym sklepem - i dalej przez Wrzask i Ciołek. Potem już moimi dość stałymi trasami na Swędów, Szczawin, Palestynę, Janów - i dobrnęliśmy raz przy bocznym, a raz pod przedni wiatr do Łagiewnickiego Lasu. Skrótując przez Arturówek, na koniec wpadliśmy do chińskiego baru, gdzie whuonnęliśmy frytki, makaron, surówki i litr coli - a do tego wszystkiego coś, co wg Pana Chińczyka nazywa się Kakaka, ale była w rzeczywistości Kaczką - rzecz jasna - po chińsku ;)
Sakwy cały dzień niezbyt ciężkie - a gdyby nie wietrzycho - bardzo przyjemna pogoda do jazdy - a niech będzie, że nawet do chaszczowania ;)


  • DST 88.60km
  • Teren 2.60km
  • Czas 03:15
  • VAVG 27.26km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jamborowa Czasówka Ratunkowa

Sobota, 13 sierpnia 2016 · dodano: 13.08.2016 | Komentarze 3

Dziś, z okazji generalnych porządków w Odhuańńi miałem w planach dać wolne rowerzycy. Ale że dziś trzynasty, to najpierw spałem do południa (choć zamierzałem zabrać się za miotłę od raniuśka!), potem się okazało, że się zwarzyło mleko UHT do kawy, a jak już zabrałem się za puc - telefon od mamy, że po dojechaniu na działkę ze znajomymi ich transportem okazało się, że zapomniała od rzeczonej działki klucza! Ratunku-rowerunku!
Cóż było robić - znajomi (działkowi sąsiedzi), podobnie jak mama nie zamierzali dziś wracać, bo przyjechali na cały długi weekend... no to w długą, pędzikiem, w drogę do Jamboru :(
Niestety - pod wiatr - więc najkrótszą. Przekazałem klucze, odsapnąłem głodzinkę - i na abarot - identycznie, bo kompletnie mi się akurat dziś nie chciało jeździć. Na szczęście wiatr (umiarkowany, z SW) już pomagał. A że w jedną stronę leciałem jak najprędzej mogłem z kluczami, a z powrotem - z wiatrem, więc siłą rzeczy wyszła nie najgorsza czasówka.
Napęd: tylko jeden jogurt. Nawet wody ze sobą nie miałem z tego pośpiechu, a po drodze nie chciało mi się zatrzymywać w żadnych sklepach, bo chciałem być jak najszybciej na działce, a potem już w domu.
Sakwy lekkie - w jedną stronę z kluczami, w drugą - już bez nich ;)


  • DST 7.30km
  • Czas 00:20
  • VAVG 21.90km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć zakorkowana na 3/4 amenu

Piątek, 12 sierpnia 2016 · dodano: 12.08.2016 | Komentarze 5

Trasa taka sama jak wczoraj i przedwczoraj.
Zakorkowanie pośrednie między takim na amen, a takim na pół gwizdka.
Sakwy lekkie, trochę wiatru.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 7.30km
  • Czas 00:21
  • VAVG 20.86km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć zakorkowana na amen

Czwartek, 11 sierpnia 2016 · dodano: 11.08.2016 | Komentarze 2

Trasa zwykła codzienna; korki jakich dawno nie widziałem - samochodowe, rowerowe, piesze i wszelkie potencjalnie inne też. Co tam jutrzejszy piątek - chyba już dziś naród się ruszył - na baaardzo długi weekend ;)
Sakwy lekkie, trochę wiatru z W.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 7.30km
  • Czas 00:20
  • VAVG 21.90km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z frufiołami

Wtorek, 9 sierpnia 2016 · dodano: 09.08.2016 | Komentarze 6

Trasa najczęstsza, czyli do p. i na abarot.
W drodze powrotnej podziwianie z siodełka kolorowych wstążek fruwających od soboty aż do końca października nad Starym Rynkiem. Celem powiewania jest łopotanie na wietrze.
Jakie to kurka buddyjskie! :D
Sakwy lekkie, temperatura bardzo przyjemna, wiatr szeleszczący we frędzelkach ;)
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 8.20km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:24
  • VAVG 20.50km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z podstawkami i książkami

Poniedziałek, 8 sierpnia 2016 · dodano: 08.08.2016 | Komentarze 5

Odhuańń - bieżąca p. - stara p. na P. (po podkładki pod kubeczki z motywami secesyjnymi) - biblioteka - Odhuańń.
Strasznie duży ruch na mieście - na jezdniach korki, na P. - pierdolnik ze wszystkim ;)
Sakwy głównie z książkami.
Wiatr skądśtam.
Okrutny gorąc.
Kategoria 1. Only Uć