Info

Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)















Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień7 - 14
- 2025, Marzec11 - 28
- 2025, Luty1 - 5
- 2025, Styczeń1 - 4
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w kategorii
2. Opłotki, czyli mniej niż seta
Dystans całkowity: | 43367.50 km (w terenie 1655.17 km; 3.82%) |
Czas w ruchu: | 1829:42 |
Średnia prędkość: | 23.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 141502 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (93 %) |
Suma kalorii: | 856306 kcal |
Liczba aktywności: | 957 |
Średnio na aktywność: | 45.32 km i 1h 54m |
Więcej statystyk |
- DST 36.72km
- Teren 1.25km
- Czas 01:39
- VAVG 22.25km/h
- VMAX 50.30km/h
- Temperatura 13.2°C
- HRmax 166 ( 90%)
- HRavg 135 ( 73%)
- Kalorie 600kcal
- Podjazdy 215m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Spóżniona mikropętelka rocznicowa
Niedziela, 25 lutego 2024 · dodano: 25.02.2024 | Komentarze 4
Dzisiejszą trasę miałem w planach na wczoraj - zamierzałem odwiedzić w 161 rocznicę Bitwy pod Dobrą Głaz Piotrowiczowej i cmentarz w Dobrej, gdzie pochowano powstańców, ponadto spotkać dawno nie widzianych znajomych na corocznym Marszu (w którym parę razy, gdy byłem w formie brałem udział) i Biegu Powstańca w tejże Dobrej - ale pogoda oraz konieczność odwiedzenia z psem weterynarza (chora łapa) pokrzyżowały plany. Dziś za to od rana pięknie świeciło słońce i było jak na luty nader ciepło (rękawiczki bezpalczaste!), więc ruszyłem na zaplanowaną trasę, choć oczywiście ze spotkania z biegaczami i kijaczami nic dziś nie wyszło.Wiatr wiał z S, zatem na początku tylno-boczny, niestety z każdą chwilą się wzmagał, więc gdy zawróciłem w Dobrej pod górki, zrobiło się ciężko. Po drodze odbiłem jeszcze kawałek w bok (kolejna rocznica...) na Ukrainę, ale od zeszłego roku nie ma tablicy z nazwą miejscowości, więc fotki nie zrobiłem. Pewnie ją (tablicę, nie fotkę) skroiły jakieś zielone ludziki ;)
Końcówka powrotu to już istna katorga - i to mimo lasu - bo tam z kolei błoto, a nad stawami tradycyjne tłumy, więc dałem sobie spokój z ich objeżdżaniem. Vmax znów dobry - tym razem na ukraińskiej górce, ale ogólna średnia nadal beznadziejna - adekwatna do formy. Jednak strasznie mnie ta "grypka" złomotała...
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 26.65km
- Teren 1.72km
- Czas 01:10
- VAVG 22.84km/h
- VMAX 50.30km/h
- Temperatura 4.3°C
- HRmax 175 ( 95%)
- HRavg 137 ( 74%)
- Kalorie 441kcal
- Podjazdy 148m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka miejsko-leśna
Niedziela, 18 lutego 2024 · dodano: 18.02.2024 | Komentarze 3
Plany były ambitniejsze, bo miało być bezwietrznie, ale po chwili jazdy wiedziałem, że się nie mam co w bieżącej formie porywać na nic większego - wiało zewsząd, jak to przy wyżu, może niezbyt silnie, ale i tak by mnie tylko wymęczyło i nic by z tego nie było. Ograniczyłem się zatem do klasycznej mikropętelki po okolicy. Słonko świeciło nienachalnie, na drogach, jak to przy niedzieli przyjemne pustki, w lesie zaś straszne błoto. Zaś nad Arturówkowymi Stawami jeszcze straszniejsze tłumy, więc błędem było wbicie się w to miejsce w weekend: miejscami nawet przejść było ciężko, a co dopiero przejechać. O dzieciach wpadających pod koła i smyczach z psami w poprzek ddr już nie wspomnę. Pocieszeniem Vmax z niezawodnej w tej mierze zgierskiej górki - i tyle z (wątpliwych) atrakcji, ale jeździć trzeba, bo jeszcze żaden pies nie obsikał pędzącego rowerzysty! ;p Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 42.59km
- Teren 1.04km
- Czas 01:53
- VAVG 22.61km/h
- VMAX 47.20km/h
- Temperatura 7.8°C
- HRmax 171 ( 92%)
- HRavg 150 ( 81%)
- Kalorie 706kcal
- Podjazdy 236m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Cherlawa pętelka klasyczna, ale za to z sikorką :)
Środa, 14 lutego 2024 · dodano: 14.02.2024 | Komentarze 4
Ambitnie. Zbyt ambitnie. Nie na tę formę, nie na to zdrowie. Ale początkowo jechało się całkiem dobrze - niestety, tylko z wiatrem, no i przeważnie z górki. Ale te pojedyncze podjazdy na zjazdach do Stryjkowa (kilometrów 18) winny mi uświadomić, że przeginam. Ojtam, ojtam... Po odpoczynku w pięknych, słonecznych okolicznościach przyrody nad Zalewem Stryjkowskim (średnia 26,2) przyszła pora zacząć zataczać pętelkę - i tu się pojawiły schody, czyli kolejne stopnie Uckich Pagórków, a zwłaszcza wyżowy wiatrowy gniot z S, czyli przednio-boczny. Jechało się koszmarnie, co 5 km-ów 10 minut postoju. Średnia zatem na koniec wyszła adekwatna do formy, choć nawet się starałem, a i kawałek przejechałem lasem, by ograniczyć podmuchy. Ponadto blisko końca było blisko końca;) - wyprzedzali się barany na trzeciego, więc dostawczak zepchnął mnie na brak pobocza z głośnym trąbieniem. Zobaczył Gest Lichockiej, usłyszał, że jest źle prowadzącą się damą, a przez następne kilkaset metrów skończyło się kolejnych potencjalnych bandytów drogowych rumakowanie: zjechałem prawie na środek jezdni, a że trasa ruchliwa i z przeciwka sznur aut, więc nikt już mnie nie mógł wyprzedzić na gazetę (lub czasopismo) i wszyscy grzecznie się wlekli jakieś 17 km/h. I nawet nikt już nie zatrąbił. Nie ma zmiłuj, jak nie tak, to owak, ale trzeba wychowywać naszych drogich kierowców.Ale nic to wszystko, bo wyjazd, jak się okazało był naprawdę po Coś: w Szczawinie (szosa wąska, czasem ruchliwa, czasem nie), tuż przy krawężniku na jezdni mignęła mi w pędzie modraszka! Siedziała bida skulona - no nie mogłem tak sprawy zostawić. Zawróciłem, podniosłem i przestawiłem ją za rów na pobliską łąkę. Była spokojna, nie wydawała się uszkodzona, więc tak ją zostawiłem - mam nadzieję, że poradzi sobie jakoś :)
Trasa z fotkami (m.in. sikorki modrej) - TU.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 38.06km
- Czas 01:42
- VAVG 22.39km/h
- VMAX 42.10km/h
- Temperatura -4.2°C
- HRmax 174 ( 94%)
- HRavg 146 ( 79%)
- Kalorie 606kcal
- Podjazdy 207m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mroźna mikropętelka z Makiem ;)
Środa, 10 stycznia 2024 · dodano: 10.01.2024 | Komentarze 2
Rowerowanie miało być już wczoraj, ale raz, że kilka dni temu mocno nadwerężyłem kolano podczas spacerku wokół lasu, a dwa, że dopadła mnie dwudniowa straszliwa migrena (ciśnienie - prawie żadne prochy nie pomagały!) - ponadto to dzisiaj miało być niby najcieplej i jednocześnie (podobnie jak wczoraj) jeszcze bez zapowiadanych od jutra śniegu i wiatru. Wybrałem się zatem dziś, w teoretycznie najcieplejszym momencie dnia - a było jak było: ból w palcach mimo dwóch par rękawiczek już po 15 km-ach sprawił, że nie była to przyjemna jazda, a powrót (zgodnie z przewidywaniami) wręcz okropny: pod ten niby lekki wiaterek, pod górki i pod oślepiające, właśnie zachodzące słońce. Średnia zatem wyszła nadzwyczaj nieszczególna, czyli tzw. zimowa ;p. Z plusów: szosy generalnie na szczęście bez lodu, gorzej z poboczami i krótkimi odcinkami na bocznych drogach. Z niespodzianek: zniknęła gdzieś tablica poświęcona historii Marii Piotrowiczowej koło pamiątkowego kamienia - może będzie nowa?Cel jazdy dziś był jasny: dojechać do podstryjkowskiego Maka, tam w ciepełku wypić kawę - i wrócić inną opcją. I to się udało zrealizować. Co więcej, przyznam bez bicia: jak każdy mam swoje słabości - i jedną z nich jest wizyta 2-3 razy w roku właśnie w Maku, by nachapać się burgerów po sufit. Nic nie poradzę, choć ostatnio ceny skutecznie powstrzymują mnie przed częstszymi wizytami. A dziś założyłem sobie, że kawa i nic więcej - i udało się! A udało się dlatego, że gdy jestem zmarznięty, przegrzany, zmęczony etc. tracę ochotę na jakiekolwiek żarcie :)
Morał: aby skutecznie oszczędzić - przez trudy do Maka! ;D
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 25.00km
- Teren 0.30km
- Czas 01:08
- VAVG 22.06km/h
- VMAX 55.30km/h
- Temperatura 4.7°C
- HRmax 167 ( 90%)
- HRavg 140 ( 76%)
- Kalorie 415kcal
- Podjazdy 172m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka z literaturą i temperaturą ;)
Wtorek, 2 stycznia 2024 · dodano: 02.01.2024 | Komentarze 4
Nieco ponad miesiąc temu, podczas jesienno-zimowego spaceru m.in. po okolicach Smardzewa odkryłem nad tamtejszymi stawami plenerową samoobsługową minibibliotekę (jest na którymś ze zdjęć;). Mając ją na uwadze, podczas ostatniego technicznego, również pieszego wyskoku na działkę postanowiłem zrobić porządki z tamtejszymi książkami i wywieźć co mniej potrzebne właśnie przy najbliższej okazji do Smardzewa. Dziś zrealizowałem plan - tuż przed zmierzchem - i tuż przed nadciągającą kilkudniową kolejną pogodową dupówą. Właściwie był to jedyny moment, by to zrobić - zatem jakież było moje rozczarowanie, gdy po dotarciu do celu z łącznie jedenastoma książkami w sakwach okazało się, że biblioteczkę chyba na zimę sprzątnęli. W sumie jest to ze względu na wilgoć całkiem zrozumiałe, ale nie miałem ochoty ponownie się wozić z ciężkimi tomami, więc koniec końców zostawiłem literaturę pod pobliską bieda-wiatką. Może ktoś się skusi, nim namiękną.A sama jazda bez polotu: forma żadna, czasu przed zmierzchem mało, na koniec musiałem skracać, by nie wracać po ćmaku. Tyle mojego, że Vmax (jeśli Strava nie przesadziła!) na zgierskiej górce wyszedł przyzwoity. Nic to: pierwsze tegoroczne rowerowe koty (patrz: tytuł jednej z książek;) - za płoty.
Acha - NOWOŚĆ: od początku tego roku postanowiłem podawać dodatkowo temperaturę podczas jazdy mierzoną przez najbliższą stację meteo - na Lublinku (lub inną, która akurat będzie najbliżej) - do zmiany czasu na zimowy będę podawał minimalną (brr, jakie mrozy!), a od marca przez kolejne pół roku - maksymalną (uff, jakie upały!) ;)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 73.03km
- Teren 0.24km
- Czas 02:52
- VAVG 25.48km/h
- VMAX 46.40km/h
- HRmax 178 ( 96%)
- HRavg 154 ( 83%)
- Kalorie 1207kcal
- Podjazdy 252m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd trójpieczeniowy na koniec 2023 roku
Piątek, 29 grudnia 2023 · dodano: 29.12.2023 | Komentarze 8
Ostatni w tym roku wyjazd, planowany od dni co najmniej kilkunastu w oczekiwaniu na poprawę pogody. Ta wreszcie nadeszła: zrobiło się ciepło, acz bardzo wietrznie. Co ciekawe - dokładnie rok temu zrobiłem bardzo podobną trasę! :)Co do tytułowych pieczeni: pieczenią nr 1 było dociągnięcie do magicznej (bo ozdobnej estetycznie) liczby km-ów na koniec roku, czyli do 3737,37 - z planowanych na jesieni 4 tysi ze względu na wiadome aury w listopadzie i grudniu nic nie wyszło, ale i tak jestem o tyle zadowolony, że wyszedł dystans nieco lepszy niż rok temu - a to już jakieś coś.
Pieczenią nr 2 było dostarczenie pokaźnego worka nakrętek oraz kilku innych drobiazgów do psiego schroniska w Głownie (znów przywitała mnie kota-rezydentka!) - początkowo chciałem zdążyć (jako Mikołaj;) przed Świętami, ale najważniejsze, że udało się to załatwić jeszcze przed końcem roku.
A pieczenią nr 3 było poprawienie mizernej grudniowej średniej - zatem odczekałem do dnia, gdy wiało potężnie z SW i pognałem z tymże wichrem via zwierzakowe Głowno aż do Łowicza, by suma kilometrów była taka, jaką sobie wymyśliłem. Jechało się przeważnie bajecznie, acz krótkie odcinki wiatru bocznego, a nawet przedniego miętoliły niemożliwie. Ponieważ zaś jeszcze troszkę na koniec kilometrów brakowało, a pod wiatr nie dałbym rady wrócić - wsiadłem w e-ŁKĘ i finiszując wywinąłem wymyślną miejską pętelkę, by wszystko się zgodziło ze wszystkim :)
A poza tym bez przygód - i dobrze!
W następnym roku życzyłbym sobie zrobić znów choć trochę więcej kilometrów. Motywacja jest, byle zdrowie i okoliczności niezależne ode mnie pozwoliły. Może się uda :)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 25.90km
- Teren 1.53km
- Czas 01:10
- VAVG 22.20km/h
- VMAX 48.10km/h
- HRmax 176 ( 95%)
- HRavg 151 ( 82%)
- Kalorie 422kcal
- Podjazdy 145m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Antywietrzna mikropętelka miejsko-leśna w mży
Poniedziałek, 18 grudnia 2023 · dodano: 18.12.2023 | Komentarze 4
Nareszcie. Chciałoby się napisać NARESZCIE, ale tyleż powodów do napisania - co do niepisania.Nareszcie ruszyłem się rowerowo - i po paru kilometrach miałem serdecznie dość, gdy do silnego wiatru z W dołączyła mżawa, a na koniec regularny deszcz zalewający okulary tak, że ledwo widziałem, czy światła mam zielone, czy czerwone, a auta rozpoznawałem z najbliższej odległości, gdy z nagła zmieniały położenie. Nie wiem, po czym jechałem, nie wiem jak w końcu bez uszczerbku na zdrowiu swoim i Meri dotarłem już prawie po ciemku tempem skrajnie zachowawczym do domu, zatoczywszy krótką - i w założeniu miłą antywietrzną pętelkę - częściowo przez las, by uniknąć podmuchów, co udało się o tyle o ile. I tyle (w kwestii rowerowania).
A co jeszcze nareszcie, a co nie? Kwestia subiektywnej oceny. Nie muszę od dwóch tygodni codziennie latać na oddział w kwestii pomocowej, co nie znaczy, że nie muszę biegać i załatwiać spraw zdrowotno-codziennych - tyle tylko, że teraz wszystko kręci się wokół NFZ, rehabilitacji, opiekunek i zakupów tudzież przygotowywania jedzenia i prania. Cóż, bywa. Cieszę się, że zawsze groźną sepsę, a wcześniej piąte w tym roku zakażenie clostridium udało się u mamy póki co zwalczyć. Czy wróci - i kiedy - tak, jak wracało już cztery razy?
Żebym nie poczuł się z tym wszystkim zbyt komfortowo w ostatnich tygodniach doszedł kolejny szpitalny zabieg u M. - najpierw jedno podejrzenie świństwa zdementowane przez innego lekarza, a po tygodniu co innego, równie groźnego - tym razem zdementowane dziś. Co nie znaczy, że wiedzą, co jest - na razie wiedzą, czego nie ma - i to jest dobra wiadomość. Nareszcie.
A psu w tym czasie rośnie coraz większy nieoperacyjny tłuszczak - i uciska na żebra, powodując nieustające ataki kaszlu, zwłaszcza nocami, gdy na nim leży. Nic to, wyśpię się jeszcze, kiedyś.
Wszystko to, wraz z pogodą (jaka jest - każdy widzi) mówiąc oględnie nie sprzyja robieniu kilometraży. Właściwie, to sprzyja tylko temu, by się położyć i nie wstać. Ale się zwlokłem i zrobiłem ten wymuszony wpis.
Nareszcie. :P
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 30.39km
- Czas 01:21
- VAVG 22.51km/h
- VMAX 48.00km/h
- HRmax 146 ( 79%)
- HRavg 172 ( 93%)
- Kalorie 487kcal
- Podjazdy 186m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Ślamazarna mroźna mikropętelka
Poniedziałek, 27 listopada 2023 · dodano: 27.11.2023 | Komentarze 3
Minęły dwa tygodnie bez roweru - ciężkie nie tylko z tego powodu (na Oddziale póki co bez zmian, ale jest szansa na dobrą zmianę). Pogody też nie zachęcały do znęcania się nad staruszką Meri. Ale dziś jak rano zobaczyłem, że specjalnie nie wieje i że świeci słońce, to już nie wytrzymałem - i musiałem ;) Z plusów: wspomniane słońce i słaby wiatr oraz zaskakująco wolne od śniegu i lodu suche szosy (w las się profilaktycznie nie wbijałem), ale cała reszta okazała się tylko minusowa: od temperatury, poprzez formę, a na katastrofalnej średniej kończąc. Niestety tak to jest jak się nie jeździ, a potem trzeba zrobić naraz choćby klasyczną mikropętelkę do Dobrej, Klęku i Skotnik - czyli DoKlęSk ;) Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 50.88km
- Teren 0.99km
- Czas 02:07
- VAVG 24.04km/h
- VMAX 45.80km/h
- HRmax 175 ( 95%)
- HRavg 139 ( 75%)
- Kalorie 813kcal
- Podjazdy 262m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka Alusioleśna
Poniedziałek, 13 listopada 2023 · dodano: 13.11.2023 | Komentarze 4
Alusiowy Las miał być wczoraj w towarzystwie M., która pojechała autobusem - ja miałem dojechać jak zwykle rowerem, ale pogoda zrobiła się cokolwiek paskudna, więc zrezygnowałem. Zamiar zrealizowałem dziś, ale tylko w sumie na chwilę - na Alusioleśnej Działce przekazałem zaległe gifty mamie M., które miałem dowieźć wczoraj, pogadaliśmy trzy kwadranse (w międzyczasie chwilę pokropiło, ale niegroźnie), wygłaskałem działkowego Tobika (myślał biedaczek, że się z nim przejdę na dłuższy psacer...) - i już musiałem wracać, by zdążyć przed zmrokiem. A szkoda, bo zrobiło się naprawdę pięknie: wiszące nisko słoneczko oświetlało wciąż pełne jesiennych kolorów pola i lasy, ale gdybym zaczął fotkować, to z pewnością noc by mnie w drodze zastała, a tego chciałem jednak uniknąć.Cały dzień wiało umiarkowanie z W, zatem generalnie z boku - nieco uciążliwie, głównie za sprawą niskiej temperatury. Cóż, listopad. Kolanko wciąż pobolewa; na Oddziale nadal bez zmian.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 33.37km
- Czas 01:21
- VAVG 24.72km/h
- VMAX 42.10km/h
- HRmax 169 ( 91%)
- HRavg 140 ( 76%)
- Kalorie 555kcal
- Podjazdy 202m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka przed zmierzchem
Sobota, 11 listopada 2023 · dodano: 11.11.2023 | Komentarze 2
Na Oddziale bez zmian, ale nim ogarnąłem temat, a wracając jeszcze pospacerowałem chwilę z M. i psem po parku zrobiła się taka godzina, że z planowanej na dziś (ze względu na mało wietrzną pogodę - wiało nieszkodliwie z N) pełnej klasycznej pętelki udało się zrobić przed zmierzchem tylko jej mikrowersję. Bez przygód, najpierw na kompresor, a potem trasa nader rzadko jeżdżona w części środkowej, bo wiedzie co prawda piękną, kilkunastokilometrową aleją zabytkowych klonów srebrzystych, ale stanowi jednocześnie jeden z kilku dojazdów do gigacentrów logistycznych w Stryjkowie. Niestety pozbawiona jest przy tym asfaltowych poboczy, więc w dzień powszedni jest rowerowo mało strawna, zwłaszcza, że nawierzchnia też miejscami nie należy do dobrych (wiadomo, tiry!). Wycieczka zatem krótka, lecz miła - by była, gdyby nie nadal mocno bolące kolano. Ukręconą średnią mogę zatem tym razem jakoś zaakceptować, no bo co. Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta