Info

Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)















Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień7 - 14
- 2025, Marzec11 - 28
- 2025, Luty1 - 5
- 2025, Styczeń1 - 4
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w kategorii
2. Opłotki, czyli mniej niż seta
Dystans całkowity: | 43367.50 km (w terenie 1655.17 km; 3.82%) |
Czas w ruchu: | 1829:42 |
Średnia prędkość: | 23.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 141502 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (93 %) |
Suma kalorii: | 856306 kcal |
Liczba aktywności: | 957 |
Średnio na aktywność: | 45.32 km i 1h 54m |
Więcej statystyk |
- DST 45.98km
- Teren 1.37km
- Czas 01:56
- VAVG 23.78km/h
- VMAX 40.00km/h
- HRmax 167 ( 90%)
- HRavg 142 ( 77%)
- Kalorie 745kcal
- Podjazdy 178m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Jamboru
Poniedziałek, 30 października 2023 · dodano: 30.10.2023 | Komentarze 4
Świtem bladym, by nie tracić ani chwili krótkiego dnia poleciałem w las obejść wszystkie możliwe i niemożliwe grzybowe miejscówki, których wczoraj nie zdążyłem odwiedzić. Podsumowując: wszędzie po trochu coś tam się udało nazbierać, a największym zaskoczeniem okazał się wysyp różowych sitaków :) Po powrocie na działkę po 3 godzinach okazało się jeszcze, że przyjechała na chwilę Pani Sąsiadka (ta, której pomagałem niedawno zakręcać wodę w studni) i mnie obdarowała kilkoma maślakami i kurką. Zatem ostateczny Grzybstats dwudniowy wygląda może nie rewelacyjnie, ale jak na ten sezon zaskakująco solidnie (4 duże pudełka grzybów i jedno mniejsze), a sztukowo-gatunkowo przedstawia się następująco:Maślaki - 79 (w tym 51 dobrych)
Sitaki - 22 (wszystkie dobre!)
Kurki - 18 (z czego 6 z lasu, reszta - działkowe)
Podgrzybki - 8 (jeden z działki i jeden robaczywy, ale nie ten - reszta dobre)
Maślaki pstre, czyli pociechy - 2 ogromne (z działki!)
Potem już tylko pakowanie "w biegu", bo chciałem zdążyć przed zmrokiem do domu i jazda na abarot - pocżątkowo nietypowo, bo z plastikami do wsiowych dzwonów, a potem niestety błotnistym skrótem przez las do szosy. Sakwy wypchane jak na wyprawę - jedna cała pościeli i ciuchów do prania po sezonie, w drugiej pudła z grzybami i reszta klamotów... Było niby z wiatrem, ale bardzo słabym, więc pomógł mało, w dodatku chyba dożywa swych przekrętów prawa manetka, bo powoli robi mi się automatyczna skrzynia biegów: muszę zrzucać po dwa, by spadł jeden. Może to jednak tylko kwestia regulacji - nic to, trzeba będzie w najbliższym czasie zajrzeć do serwisu. Podsumowując: jechało się, jakby rzec - nieco poza "strefą komfortu", a mówiąc wprost - do czterech liter. Po drodze w mieście popołudniowe korki, wcześniej próba wymuszenia z podporządkowanej (ale pan przeprosił!) i o zmroku niemal czołówka na dedeerówie, bo w momencie mijania się z rowerzystami z naprzeciwka szurnęły mnie po twarzy niewidoczne po ćmaku wystające na drogę gałęzie drzewa - mało brakowało, a odruchowo odskakując w lewo wpakowałbym się na tych z przeciwka. Między innymi dlatego nie lubię jeździć po ciemku i dlatego nie lubię (i nie polubię!) czasu zimowego!
- DST 47.18km
- Teren 0.03km
- Czas 02:03
- VAVG 23.01km/h
- VMAX 39.80km/h
- HRmax 167 ( 90%)
- HRavg 140 ( 76%)
- Kalorie 665kcal
- Podjazdy 147m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Jamboru pod wiatr
Niedziela, 29 października 2023 · dodano: 29.10.2023 | Komentarze 4
Dziś było pięknie i strasznie. Pięknie, bo zrobiła się piękna złota jesień i wyszło słonko, a strasznie, bo słonko już nisko i dawało po gałach, że i tak mało z tej jesieni po drodze widziałem, a na dodatek wiał w pysk silny wiatr z S. Właściwie to pod taki wmordewind w ogóle nie jeżdżę, ale dziś był jedyny moment, by wyskoczyć po raz ostatni w tym roku do Jamboru na grzybki na dłużej, niż jeden dzień. Wiatr z S w tej sytuacji jest najgorszy, bo nawet nie ma za bardzo jak się choć częściowo posiłkować koleją. Średnia zatem oraz Vmax mówią za wszystko. A pięknie było o tak:https://strava.app.link/qcBOSWOAiEb
Po przyjeździe naliczyłem na działce około 10 kurek, dwa piękne maślaki pstrokate, jest także jeden podgrzybek. Nie za wiele. Wyskoczyłem zatem (nawet specjalnie nie odsapnąwszy po jeździe) za płot, ale tam ani jednego grzyba, więc stawiając wszystko na jedną kartę ruszyłem dalej - na maślaki. I się nie zawiodłem: z czterech miejscówek przetrząsnąłem trzy (czwartej już przed zmrokiem nie zdążyłem - cholerna zmiana czasu!), co zaowoc(nik)owało 63 sztukami! Wreszcie jakiś konkret, szkoda, że na koniec tego jakże marnego grzybowo sezonu. Po oczyszczeniu zostało 40 sztuk bez robali, więc jak na maślaki całkiem przyzwoicie. Fotki z grzybobrania i spaceru nad rzeczkę tu:
https://strava.app.link/iRgsRA0BiEb
Jutro przejrzę od rana inne miejscówki: dalsze kurkowe i podgrzybkowe oraz zaległą maślakową z dziś - a potem niestety jazda z Jamboru na abarot, bo we wtorek mogłyby mnie dorwać deszcze. Może chociaż będzie z wiatrem...
- DST 37.42km
- Teren 1.23km
- Czas 01:30
- VAVG 24.95km/h
- VMAX 47.00km/h
- HRmax 159 ( 86%)
- HRavg 129 ( 70%)
- Kalorie 663kcal
- Podjazdy 206m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka DoKlęSk
Wtorek, 24 października 2023 · dodano: 24.10.2023 | Komentarze 4
Mikropętelka DoKlęSk, czyli Dobrej, Klęku i Skotnik. Najpierw miał być bezrowerowy Lublin - i był (fotki ze zwiedzania "w biegu" tu oraz tu). Niestety, w Lublinie mama o mało, co nie trafiła do szpitala ze względu na złe samopoczucie, więc nawet z rodziną się nie spotkaliśmy - jedyne, co mi się udało (w sumie był to priorytet) to posprzątać na rodzinnych grobach na cmentarzu. Po powrocie do domu jednak szpital okazał się konieczny, więc na razie rzecz jasna z grzybowego wyjazdu na Hel nici - ostatnie dni były ciężkie, przypominały jako żywo cholerną tegoroczną wiosnę - i dopiero dziś jest trochę lepiej, a że akurat zrobił się dzień z przyjemną pogodą, więc trzeba było się rowerowo rozruszać. Czasu starczyło przed zmrokiem tylko na Mikropętelkę - jechało się, mimo dłuższej przerwy bardzo dobrze: wiał (jakkolwiek to zabrzmi;) łagodny ESE-sman. Nie czynił ani znaczących wstrętów, ani nadzwyczajnych awansów, był przednio-boczny na zjazdach, a tylno-boczny z powrotem na podjazdach. Odwiedziłem kamień Piotrowiczowej (obok - nowy, brzozowy krzyż z tabliczką "1863"), kolejny postój był pod parkiem w Klęku, a na koniec jeszcze sekund pięć nad Arturówkowymi Stawami. Zresztą - co tu więcej pisać - wszystko na fotkach. Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 52.65km
- Teren 3.14km
- Czas 02:09
- VAVG 24.49km/h
- VMAX 50.80km/h
- HRmax 170 ( 92%)
- HRavg 146 ( 79%)
- Kalorie 852kcal
- Podjazdy 180m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Jamboru nietypowo
Środa, 11 października 2023 · dodano: 11.10.2023 | Komentarze 4
Dzisiejsze poranne grzybobranie zakończone połowicznym sukcesem: grzybki są, acz pojedyncze. Zatem po dwóch dniach jamborowania Grzybstats przedstawia się ostatecznie następująco:Kurki: 38 (25 z działki),
Maślaki: 11 (z czego 4,5 bez robali),
Podgrzybki: 5 (wszystkie dobre!),
Kozaki: 2 (oba robaczywe),
Jeden robaczywy zajączek oraz jeden dobry maślak pstry.
Wyszły łącznie dwa niepełne pudełka.
A sam powrót zupełnie nietypową trasą, bo najpierw do wsiowych dzwonów ze śmieciami, a potem postanowiłem jeszcze zajrzeć na rodzinny cmentarz w Pabianicach. W tym celu wykorzystałem świeżo zrobioną w szczerych polach rowerową obwodnicę południowo-zachodniej części miasta. Bardzo fajna, nieco pagórkowata, asfaltowa - i, jak to u nas bywa - kończąca się niczym, a konkretnie to brakiem wjazdu na rondo. Po drugiej zaś stronie już niestety kostkówka prowadząca na cmentarz. Ot, takie tam memento.
Na cmentarzu zabawiłem pół godziny, bo rodzinka sprząta regularnie, więc nie było nic konkretnego do roboty, a potem sam się pokarałem: postanowiłem przebić się przez miasto celem ominięcia sześciu pabianickich górek - najpierw trafiłem w pabianickie korki, górki co prawda ominąłem, ale tylko po to, by wylądować za miastem na straszliwej płytówie, która na pół kilometra zamieniła się jeszcze dodatkowo w jedno wielkie rozjeżdżone błoto. Dobrą do tej pory średnią (wiało silnie i dość prawilnie - z SW) szlag zatem trafił, zwłaszcza, że potem wbiłem się z kolei w uckie korki.
Morał: kto drogi prostuje, ten średnią se psuje! :P
- DST 47.07km
- Teren 0.07km
- Czas 01:58
- VAVG 23.93km/h
- VMAX 38.80km/h
- HRmax 168 ( 91%)
- HRavg 143 ( 77%)
- Kalorie 673kcal
- Podjazdy 139m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Jamboru
Wtorek, 10 października 2023 · dodano: 10.10.2023 | Komentarze 5
Chyba już po raz ostatni tej jesieni przenocować na działce, by sprawdzić, co tam w końcu z tymi grzybami oraz zakręcić w związku z przymrozkami zawór z wodą. Rano na tyle zimno, że po raz pierwszy pod bluzę musiałem założyć koszulkę, wciągnąłem też długie gacie i palczaste rękawiczki. Jesień normalnie!Jechało się strasznie ślamazarnie (patrz: średnia i Vmax), bo wiał wyżowy gniot z S, zatem z przodo-boku. Po przyjeździe na działkę naliczyłem 22 kurki i dwa piękne (aczkolwiek, jak się okazało niestety całkowicie robaczywe) kozaki. Po ogarnięciu spraw działkowych ruszyłem przejrzeć 4 miejscówki maślakowe: i znów generalnie bida, bo z jedenastu znalezionych maślaków dobrych było 4,5. Znalazłem też zajączka - ale, jak to zajączki mają w zwyczaju - także zjedzony przez robale. Fotki grzybowe i nie tylko ze spaceru - tu:
https://strava.app.link/q5Gux70SMDb
Jutro przegląd miejscówek podgrzybkowo-kurkowych, ale żadnych rewelacji się nie spodziewam. A potem niestety już powrót, bo w czwartek na padać.
- DST 51.09km
- Teren 1.38km
- Czas 01:57
- VAVG 26.20km/h
- VMAX 46.30km/h
- HRmax 171 ( 92%)
- HRavg 144 ( 78%)
- Kalorie 904kcal
- Podjazdy 185m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Jamboru z wichurką :)
Piątek, 29 września 2023 · dodano: 29.09.2023 | Komentarze 6
Ponoć, jak mówią słowa piosenki - a nawet dwóch - "nic dwa razy..." "raz dwa raz dwa"? ;) Otóż jak przed tygodniem znów był dziś piątek (co w sumie nie jest takie dziwne;), znów wracać musiałem z Jamboru w narastającym upale - i co? Ano znów wiał idealny wiatr z SSW! Wiatr? To właściwie była prawie wichura, która bajecznie pomagała 3/4 drogi, by na krótkich odcinkach z bocznym, a nawet przednio-bocznym podmuchem dawać po twarzy niczym jakaś gołota! Jechało się jednak w sumie znakomicie, o czym świadczy średnia - mimo, iż robiona generalnie pod górkę, z sakwami (wiadomo), a prawie połowę drogi wszak po terenach miejskich z łącznie kilkunastoma sygnalizacjami świetlnymi i piątkowymi koreczkami. W dodatku pojechałem dla odmiany nieco inną opcją niż zwykle, co zaowocowało ponad kilometrem szutrówy wzdłuż Eski.Po drodze kilka - różnych - przygód. Dwukrotnie bardzo niebezpieczne drogowe wymuszenia rozbójnicze (trudno to kulturalnie nazwać inaczej): raz wyjazd auta z podporządkowanej na rowerówkę - uskakując w lewo mało co, a czołowo bym się zderzył z innym rowerzystą z naprzeciwka lub nie wpadłbym na stojący tuż obok słup; drugie wymuszenie - w miejscu, gdzie zazwyczaj mam ponad 40 km/h, a nierzadko Vmax, bo jest z górki i jest poduszka berlińska do bezproblematycznego ominięcia prawą stroną - auto jadące z naprzeciwka tak sobie skręciło w swoje lewo, że gdybym w ostatniej chwili nie uskoczył na środek jezdni, to byłbym rył w podusię i rzeczone autko tuż za nim. Dobrze, że nic z tyłu nie jechało, bo nie było czasu się oglądać...
Z przygód ciekawszych i milszych: dogonił mnie (niezbyt szybko) na zjeździe z piątej z sześciu pabianickich górek starszawy kolarz na szosówce w koszulce Cofidis - zjeżdżając nie żyłowałem prędkości, bo wiedziałem, że jak już mnie wyprzedził, to go raczej nie dogonię. Ale cały czas miałem z wiatrem, więc specjalnie mi nie odskoczył - i dogoniłem go - na ostatniej z górek, pod górkę! :) Był tak zdumiony, że myślał, że jadę na elektryku, więc mu uświadomiłem, że to tylko stara Meri objuczona sakwami, z kołami 26 cali i szerokimi oponami, mająca z tyłu zaledwie 7 biegów ;) Przejechaliśmy wspólnie łącznie 10 km-ów i cały czas trzymałem tempo, co też z pewnością trochę pomogło dzisiejszej średniej oraz wynikającym z tego różnym rekordom cząstkowym, o czym jak zawsze poinformowała mnie Strava. Na koniec jeszcze sobie krzyknęliśmy "cześć" - i takich szosonów, niekoniecznie zapatrzonych wyłącznie tylko w czubek własnej kierownicy to ja lubię i cenię :)
A dla spragnionych fotek - linki do jamborowych spacerów: środowego i czwartkowego (za grzybami) oraz również czwartkowego - pod gwiazdami :)
Acha - dokładnie po 3/4 roku trzasnęły 3 tysiące km-ów. Znaczy - jest teoretyczna szansa na czwórkę na koniec roku, co by znaczyło, że to więcej, niż najmniej (2022 r. ;p)
- DST 1.38km
- Teren 0.06km
- Czas 00:03
- VAVG 27.60km/h
- VMAX 43.90km/h
- HRmax 89 ( 48%)
- HRavg 80 ( 43%)
- Kalorie 24kcal
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Tur de Jambór, czyli wsiowy śmietnik ;)
Czwartek, 28 września 2023 · dodano: 28.09.2023 | Komentarze 2
Od rana buszowanie po pięciu kurkowych miejscówkach, po drodze miejsca teoretycznie podgrzybkowe, na koniec maślakowisko - i jedno wielkie nic! W końcu, w drugiej godzinie łażenia, będąc zdesperowanym już srodze i korzystając z tego, że w pobliżu nikogo nie było, zawyłem na pół lasu (teoretycznie na melodię piosenki Czesia Niemena "Jednego serca") tekst:"Jednego grzyba, tak mało mi trzeba!
Lecz widzę, że żądam za wiele!!!"
Jeszcze echo nie zgasło w przepastnych jam-borach, a tu... kurka! :D I był to jedyny znaleziony dziś grzyb przez 2,5 godziny :/ Za ciepło, za sucho - pogoda lipcowa, więc grzybów nie ma i dopóki solidnie nie popada, to nie będzie :(
Po zebraniu działkowych kurek i wielkiego, działkowego kozaka (niestety, okazał się całkowicie robaczywy) krótka przejażdżka do wsiowych dzwonów - jak zwykle z plastikami i szkłem zebranym po drodze.
Grzybstats z dwóch dni:
31 kurek (26 z działki, 4 z lasu z wczoraj i jedna dziś - wyśpiewana;)
- DST 47.05km
- Teren 0.07km
- Czas 01:55
- VAVG 24.55km/h
- VMAX 42.90km/h
- HRmax 175 ( 95%)
- HRavg 143 ( 77%)
- Kalorie 695kcal
- Podjazdy 141m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Jamboru
Środa, 27 września 2023 · dodano: 27.09.2023 | Komentarze 5
Zwykłą trasą do Jamboru podlać ostatnie nasadzenia, bo susza znów nielicha - i sprawdzić, czy przez tydzień jakieś grzybki nie wyrosły. Bardzo wstępna ocena sytuacji jest taka, że powinno być trochę działkowych kurek :)Co do samej jazdy, to jechało się bardzo tak sobie: wiał co prawda niezbyt silny, ale za to wyżogniotowy wiaterek - raz z SE, czasem z S, a nawet z SW - ale zawsze akurat w pysk. W dodatku z wczorajszej przyjemnej temperatury nic nie zostało, bo znów się zrobiło gorąco. Dodajmy do tego przedzierkę przez miasto i tradycyjnie ciężkie sakwy, by można było stwierdzić, że średnia i tak wyszła lepsza, niż zakładałem. No, ale do Jamboru jest (nie licząc Sześciu Pabianickich Górek) na szczęście generalnie z górki :)
- DST 73.21km
- Teren 0.74km
- Czas 03:03
- VAVG 24.00km/h
- VMAX 43.80km/h
- HRmax 168 ( 91%)
- HRavg 142 ( 77%)
- Kalorie 1131kcal
- Podjazdy 333m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Koreczkowa Pętlica Charytatywna, czyli psom na budę ;)
Wtorek, 26 września 2023 · dodano: 26.09.2023 | Komentarze 5
Oj, nazbierało się nakrętek przez ostatnie tygodnie - w sumie cała duża sakwa Crosso! A ponieważ nasz znajomy sklep zoologiczny już nie zbiera koreczków dla zwierzaków, trzeba było znaleźć innego odbiorcę! Po wgryzieniu się w temat okazało się, że najbliższym pewnym odbiorcą jest niewielkie, acz prężnie działające schronisko w Głownie. Mają nawet w mieście Uć wolontariusza, który mógłby odebrać ode mnie "towar" i przekazać do schroniska, ale jest tak zabiegany (dwukrotnie próbowałem się z nim umówić i nic z tego nie wyszło), że nie było sensu mu zawracać głowy, więc korzystając z nadspodziewanie "rowerowej" pogody (brak słońca i przyjemne kilkanaście na plusie, słaby lub co najwyżej umiarkowany boczny wiatr z SE) ruszyłem od rana do rzeczonego Głowna. Ponieważ nie jechałem najkrótszą (i najruchliwszą) trasą, jeno przez Zastryjkowie, zatem wyszło kilometrów łącznie ponad 70: średniej nie żyłowałem, bo ani prawie nie miałem odcinków z wiatrem, ani mi się nie chciało, a trasa jak na moje ostatnie rowerowania raczej z tych dłuższych.Samo schronisko (dojazd: koszmarne kilkaset metrów starej płytówy przed - ale też i ładny las, bo obiekt położony poza miastem!) przywitało mnie trzema sympatycznymi paniami wolontariuszkami, które myślały, że sobie żartuję, że przyjechałem rowerem z Łodzi i że mi się w ogóle chciało :) Ponadto przywitała mnie przy bramie kicia-rezydentka: zakiciałem, więc od razu przybiegła na głaski - a panie zdumione, bo nigdy dotąd nie podeszła do osoby której nie zna! Widać musiałem jej kogoś przypominać, no bo co ;)
Po kilkuminutowych głaskach i pogaduchach ruszyłem z powrotem inną trasą - jechało się ciężej, bo boczny wiatr nieco się wzmógł, no i jest generalnie pod górkę od tej strony miasta - zresztą jak niemal od każdej. Mimo to nie była to zła jazda - i nie był to rowerowo zły dzień :)
Trasa i zdjęcia ze schroniska - TU :)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 48.74km
- Teren 0.22km
- Czas 02:00
- VAVG 24.37km/h
- VMAX 42.20km/h
- HRmax 167 ( 90%)
- HRavg 137 ( 74%)
- Kalorie 767kcal
- Podjazdy 251m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka Alusioleśna
Sobota, 23 września 2023 · dodano: 23.09.2023 | Komentarze 6
Dziś już nie było wietrznych luksusów w żadną stronę (wiało z W, czyli z boku - co prawda niezbyt silnie), a trzeba było odwiedzić mamę M. w Alusiowym Lesie, aby zawieźć jej różne zaległe dobra (w tym gifty znad morza i suszone grzybki oraz słoje z pomidorami od mojej mamy:) - zatem sakwy ciężkie - i to w obie strony, bo też coś tam dostaliśmy w prezencie.M. pojechała busikiem, ja jak zawsze rowerem, pospacerowaliśmy troszkę z działkowym Tobikiem po lesie, ale grzybków nie szukaliśmy, bo cały las to jedno wielkie działkowisko i nie ma gdzie ich szukać. Za to znaleźliśmy zlot starych gruchotów w centrum - stał tam cały jeden piękny i lśniący Cadillac na amerykańskich blachach :D
Potem się niestety rozpadało, więc siedzieliśmy przy stole i jedliśmy, jedliśmy i jedliśmy... A gdy przestało padać mozolny powrót (z powodu tego, że jest pod górkę - a zwłaszcza jak zwykle przeżarcia;) do domu. I nawet udało się nie zmoknąć, choć dziś więcej deszczu niż przejaśnień. Dobrze, niech pada, grzyby będą!
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta