Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89857.57 kilometrów - w tym 3464.34 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.01 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2025 button stats bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 25.70km
  • Teren 0.08km
  • Czas 01:08
  • VAVG 22.68km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 19.5°C
  • HRmax 171 ( 92%)
  • HRavg 137 ( 74%)
  • Kalorie 407kcal
  • Podjazdy 68m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć międzywyjazdowa

Piątek, 14 czerwca 2024 · dodano: 14.06.2024 | Komentarze 4

Między 2, a 12 czerwca wędrowałem sobie tradycyjnie z plecakiem i namiotem naszym wybrzeżem na trasie Hel-Ustka oraz bawiłem 2 dni w Słupsku: łącznie piechotą wyszło grubo ponad 200 km-ów, z czego 180 wzdłuż brzegu. Po drodze złapane dwa kleszcze, przeżyta jedna wieczorna nawałnica w namiocie (namiot obroniony przed zalaniem, aczkolwiek, jak to mówią w TV "wystąpiły liczne lokalne podtopienia";), ponadto spotkana na plaży kaczka-lodówka(!) oraz niestety znalezione aż trzy martwe foki... Wszystko (no, może oprócz kleszczy ;p) udokumentowane fotograficznie i wrzucone jak zwykle na Stravę.

Po przedwczorajszym powrocie wczoraj piesza, a dziś pieszo-rowerowa latanina z różnymi pilnymi sprawami, bo jutro raniutko znów w drogę - tym razem na pobyt stacjonarny, z M. i psem do odwiedzonych podczas wędrówki Dębek, czyli tam, gdzie zwykle :) Wakacyjni psi koledzy Tobika już (sz)czekają! Ale aby tam być, musiałem m.in. oddać rozwalone sandałki do szewca i je odebrać, a także odstawić Meri na obiecane spa do serwisu (koszt - ok. 450 zł), a w międzyczasie pojechać jeszcze w odwiedziny do mamy zrobić jej większe zakupy. Moc logistycznych wyzwań! :) W jedną stronę jechało się miło, z powrotem sprawunkowe krążenie po mieście w popołudniowych korkach, więc średnia czerwcowa popsuta. No trudno, wróci Meri w lipcu z nowym napędem, to się rozpędzę :)

A teraz (prze)pakowanie - i w drogę, znów nad morze, nasze morze!

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 31.00km
  • Teren 0.56km
  • Czas 01:17
  • VAVG 24.16km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Temperatura 24.2°C
  • HRmax 180 ( 97%)
  • HRavg 140 ( 76%)
  • Kalorie 534kcal
  • Podjazdy 169m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikropętelka NW

Piątek, 31 maja 2024 · dodano: 31.05.2024 | Komentarze 11

W Boże Ciało miałem się odwalić i pojechać do Stróży (taka wieś niedaleko) - czyli na SE od Łodzi. I jak co roku nie pojechałem, za to dziś ruszyłem dokładnie w przeciwnym kierunku, bo na NW, ubrany zwyczajnie, bo rowerowo. Celem wyjazdu było odnalezienie i sprawdzenie legendarnego Przejścia Północno-Zachodniego - jednak nie po morzach Arktyki, ino między Zgierzobylem, a Al-Kansasem - bo skoro Konstantynów zwany jest u nas powszechnie Kansasem, to czemu nie nazwać Aleksandrowa własnie Al-Kansasem? ;)

Wspomniane legendarne przejście to nic innego jak ulica Kąkolowa - legendarna od zawsze z racji dziur wielkości małej planetoidy każda - a dziur tyle, co kraterów na Księżycu. Jednak w zeszłym roku szumnie wzięto się do generalnego remontu i najwyższy był czas sprawdzić, jak im wyszło. A wyszło jak zwykle: tam, gdzie było najgorzej jest równiutko, a tam gdzie było tak sobie jest gorzej niż tak sobie, bo nie zrobili nic, a ciężki sprzęt budowlany sprawił, że miejscami znów trudno przejechać. Szkoda, bo od Aleksandrowa prowadzi bardzo przyzwoity boczny asfalcik i jest to wymarzone i w sumie jedyne nieuciążliwe połączenie tego zacnego grodu z Ucią. No, ale Uć wciąż (niczym prezydent) się uci remontów - i efekty są zaiste jak u rzeczonego prezydenta. Ehhh :/

Ponadto gorąco i wietrznie (wiatr z E), więc jechało się chwilami ciężko - po drodze dwie próby drogowego wymuszenia rozbójniczego: raz, gdy omijałem (a jakże!) dziury na Kąkolowej, a dwa gdy za ostrym zakrętem bez widoczności (mur) nagle 10 metrów przede mną pokazało się auto w poprzek - właśnie sobie dziadzio zawracał w "idealnym" miejscu. Ledwo wyhamowałem, opierniczyłem "w biegu" i pojechałem dalej, a tu mnie dogania i z okienka pasażerki słyszę... PRZEPRASZAMY!
Morał dzisiejszego kąkolowania: Co nas nie zabije, to nas ucieszy. Chyba.

Teraz będzie dłużej bez roweru, bo najpierw trochę corocznej przechadzki z namiotem i plecakiem przed sezonem wzdłuż Wybrzeża, a potem Dębki z M. i psem :) A Meryś - na spa do serwisu!



  • DST 48.88km
  • Teren 0.07km
  • Czas 02:01
  • VAVG 24.24km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 25.9°C
  • HRmax 165 ( 89%)
  • HRavg 140 ( 76%)
  • Kalorie 805kcal
  • Podjazdy 196m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru

Wtorek, 28 maja 2024 · dodano: 28.05.2024 | Komentarze 6

Powrót z działki, czyli uff, jak gorąco. Wiało z S, zatem teoretycznie nieźle, bo z tyło-boku, ale praktycznie znów się zdarzył wyżowy nagniotek - wymiętolił po drodze, co przy tej temperaturze bardziej zmęczyło, niż pomogło (patrz nędzny Vmax z górki i niby z wiatrem!). Od dwudziestego kilometra obserwowałem z niepokojem przecinającą w perspektywie godziny moją trasę komórkę burzową - początkowo sądziłem, że zdążę ją wyprzedzić, ale była na tyle szybka (albo ja na tyle wolny ;p), że ostatecznie złapałem ją ledwo za całkiem niegroźny ogon: pierwsze ślady niedawnego kropienia pojawiły się kilka km-ów od domu, a poważniejsze, acz pojedyncze kałuże już właściwie na mecie.

A po drodze kilka dziwadeł: najpierw z naprzeciwka typowy sakwiarz ubrany na bogato-kolorowo, kask etc. - i okazało się po sekundzie, że to rower z doczepionym... silnikiem spalinowym :) Kolejne dziwadełka to jadący pod prąd poboczem wioskowi rowerowi - jakiś wysyp Anglików, czy co? ;)



  • DST 37.18km
  • Teren 1.61km
  • Czas 01:34
  • VAVG 23.73km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 169 ( 91%)
  • HRavg 144 ( 78%)
  • Kalorie 566kcal
  • Podjazdy 64m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokółjamborowe kółko graniaste

Poniedziałek, 27 maja 2024 · dodano: 27.05.2024 | Komentarze 9

Wczoraj wieczorem połaziłem po lesie, dziś rano też, potem wreszcie skończyłem wiosenne porządki praniem działkowych zasłon i domalowywaniem niedoróbek na ogrodzeniowych słupkach. Pochodziłem po działce z pięciometrową lagą do strącania suchych konarów - ot, zwykły działkowy dzień :) Po południu zrobiło się gorąco, zerwał się dość silny wiatr z SE - co tu robić? Przeczekałem najgorszy upał - i wio rowerem na śmietnik... niekoniecznie najkrótszą (i niekoniecznie najlepszą ;p) drogą!

Wyszło z tego coś na kształt bezkształtu, ale za to objechałem z grubsza całość jamborowych stron - częściowo starymi, alternatywnymi trasami dojazdowymi, z których już nie korzystam, bo się nawierzchniowo popsuły. Zatem nadeszła najwyższa pora sprawdzić, czy ponaprawiali. Jak to zwykle bywa trochę tak (np. Ślądkowice), a trochę nie (np. Drzewociny). Potem wbiłem się w drogi, które znałem wcześniej tylko we fragmentach, pojechałem wzdłuż płotu łaskiego lotniska, zerknąłem na pałacyk w Brodni i opuszczoną fabrykę w Grzeszynie, a na koniec zwiedziłem równie opuszczoną od wielu lat starą wiejską szkołę w Gucinie. Gdy byłem tam ostatnio z 10 lat temu wyglądała podobnie, choć wisiał jeszcze na ścianie zepsuty zegar z kukułką...

Trasa z fotkami wokółjamborowych atrakcji: 
https://www.strava.com/activities/11511234655



  • DST 47.29km
  • Teren 0.03km
  • Czas 01:59
  • VAVG 23.84km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Temperatura 26.3°C
  • HRmax 168 ( 91%)
  • HRavg 137 ( 74%)
  • Kalorie 700kcal
  • Podjazdy 137m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru

Niedziela, 26 maja 2024 · dodano: 26.05.2024 | Komentarze 9

Do Jamboru zwykłą ostatnio trasą, czyli m.in. przez durne objazdy (a raczej ich brak dla rowerów) w rozkopanym mieście: przez te kombinacje zastopowała się po czterech kilometrach Strava i dopiero na odpoczynku po kolejnych dwudziestu paru odkryłem prawdę, zatem dziś kilometraż i czas z HuaWuja, a jak wiadomo temu z kolei funkcja autopauzy jest nieznana, więc uwala średnie podczas postojów na światłach. Szczęście w nieszczęściu, że dziś akurat prawie na tych światłach nie stałem, więc od wyniku można odjąć minutę lub dwie i średnia z grubsza byłaby uratowana. No, ale że nie wiem dokładnie ile, więc zostaje to, co zmierzył zegarek. Kalorie i podjazdy zaś podaję z poprzedniej, identycznej trasy do Jamboru - są czasem plusy jazdy niczym koń "z klapkami na oczach" :)

A ponadto jazda bez historii: na drogach, jak to przy niedzieli brak korków, za to tłumy podmiejskich rowerzystów maści wszelakiej: od Dziadyg do Szosowców. Niektórzy odmachiwali, inni nie. Wiało dość słabo, z boku i przodo-boku, czyli z SE, a ponadto mimo porannego wyjazdu dość gorąco. A sakwy wyjątkowo zapchane, bo to 1/3 sezonu działkowego i "zmiana turnusu": trochę rzeczy się pokończyło i należało uzupełnić braki.



  • DST 25.76km
  • Teren 0.08km
  • Czas 01:04
  • VAVG 24.15km/h
  • VMAX 41.90km/h
  • Temperatura 24.8°C
  • HRmax 171 ( 92%)
  • HRavg 121 ( 65%)
  • Kalorie 420kcal
  • Podjazdy 86m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć pomocowo-sprawunkowa

Sobota, 25 maja 2024 · dodano: 25.05.2024 | Komentarze 2

Dziś jak zwykle w piątek (tyle, że dla odmiany w sobotę), czyli zwykłymi opcjami do mamy pozałatwiać różne sprawunki i na abarot. Tak, jak wczoraj była miejska męka w centrum, tak dzisiaj jadąc dookoła (na zmianę zwyczajne ulice i dość dobre, przeważnie asfaltowe dedeerówy), nawet pomimo wysokiej temperatury całkiem przyjemnie: wiało umiarkowanie z różnych kierunków, ruch też jak na sobotę do ogarnięcia. Miejska jazda niejedną ma twarz - dziś na szczęście pokazała tę mniej uciążliwą: wystarczy porównać obie średnie :)

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 11.27km
  • Czas 00:33
  • VAVG 20.49km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Temperatura 24.6°C
  • HRmax 164 ( 89%)
  • HRavg 134 ( 72%)
  • Kalorie 200kcal
  • Podjazdy 43m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z męką

Piątek, 24 maja 2024 · dodano: 24.05.2024 | Komentarze 4

Miasto, czyli męka. Musiałem podjechać na dworzec, a oznacza to przedzieranie się przez centrum: korki, tłumy, "rowerowe" wynalazki wciskane na siłę wszędzie, byle zaspokoić statystyki tzw. środowisk i urzędasów etc. A na dworcu odstałem w dwóch kolejkach, bo po dojściu do okienka nr 1 okazało się, że mimo wyraźnej naklejki "Intercity" pani sprzedaje tylko bilety na Regio. Gdyby nie spacerujący SOK-iści, chyba bym jej kazał ten napis zdzierać Tępą Żyletą. Albo inną Koleżanką Dzidą. Dla pełni szczęścia w drodze powrotnej cudem uniknąłem czołówki z hulajdupą zza rogu samego kamienicy. Pół godzinki jazdy, a człowiek nerwowo wykończony jak po dobrym maratonie MTB. Nic to, za kilkanaście dni odpoczynek od tego wszystkiego.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 26.26km
  • Teren 1.59km
  • Czas 01:07
  • VAVG 23.52km/h
  • VMAX 45.80km/h
  • Temperatura 20.1°C
  • HRmax 170 ( 92%)
  • HRavg 141 ( 76%)
  • Kalorie 457kcal
  • Podjazdy 146m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikropętelka miejsko-leśna

Czwartek, 23 maja 2024 · dodano: 23.05.2024 | Komentarze 2

Mikropętelka na rozruch po kilku dniach bez roweru: w lesie duszno po deszczu, w słońcu gorąco, a na drogach popołudniowe korki.
Wiało zewsząd.

Poza tym fajnie ;P



  • DST 3.70km
  • Czas 00:10
  • VAVG 22.20km/h
  • VMAX 29.52km/h
  • Temperatura 26.6°C
  • HRmax 94 ( 51%)
  • HRavg 77 ( 41%)
  • Kalorie 73kcal
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć, czyli Tour de Compressour ;)

Wtorek, 21 maja 2024 · dodano: 21.05.2024 | Komentarze 2

Jak w tytule, czyli trzeba było się podpompować. Na szczęście najbliższy kompresor, który ostatnio był popsuty już działa, więc nie musiałem szukać niczego dalej w tym paskudnym upale.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 50.61km
  • Teren 0.30km
  • Czas 02:05
  • VAVG 24.29km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Temperatura 22.1°C
  • HRmax 168 ( 91%)
  • HRavg 142 ( 77%)
  • Kalorie 859kcal
  • Podjazdy 276m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka klasyczna plus

Sobota, 18 maja 2024 · dodano: 18.05.2024 | Komentarze 0

Zachciało mi się dziś pięćdziesiątki. Rowerowej ;) Ponieważ wreszcie przestało koszmarnie wiać (co miało miejsce przez ostatnie trzy dni), można było ruszać. W planach była klasyczna pętelka, ale aby przekuć ją w kilometrów 50, trzeba było porobić różne wypustki po drodze. Aura sprzyjała: było ciepło, ale nie za ciepło, słońce przeważnie przykrywały chmurki (i dobrze!) - chwilami nawet mocno się butorzyło, a na paru kilometrach była nieco mokra nawierzchnia po jakimś krótkotrwałym opadzie, ale finalnie nie zmokłem. Do tego wspomniany wiatr: jak mawiają żeglarze wód północy - fok i niedowiewanie! ;) Znaczy: wiało słabo lub najwyżej umiarkowanie, z SSE, zatem idealnego kierunku pętelkowego: z górek tyłobok, potem tył, a na koniec, w terenie bardziej osłoniętym leśno-podmiejskim z przodoboku. Jechać, nie sapać! ;P

Pierwszy, krótki postój pod kamieniem Piotrowiczowej (1863 r.) - tablicy informacyjnej jak była, tak nie ma, pojawiła się za to mała tabliczka z kodem QR. No, ale nie każdy korzysta :/ Drugi, dość niespodziewany postój w samym Stryjkowie - na tyłach cmentarza (a może to jego przód?) pojawił się skwerek patriotyczny. Tzn. pojawił się z okazji stulecia niepodległości, zatem już jakiś czas temu - ale widać dawno tamtędy nie jeździłem. Dziś akurat okazał się po drodze, bo stałą-starą trasę przez miasto remontują. Potem jeszcze okrążyłem miasto od północy obwodnicą, następnie zwykłą pętelkową opcją zawróciłem do domu - ale po drodze jeszcze wjechałem sobie na Wołyńskie Pagórki, by było dalej i trudniej ;p Ostatni planowany postój nad stawem w Smardzewie, a potem już tylko postój nieplanowany - przy podmiejskich konikach, których wcześniej chyba nie było. Ileż nowości! A już na sam koniec niekoniecznie najkrótszą po mieście, by wreszcie stuknęło pięćdziesiąt. No i stuknęło, zadanie na dziś wykonane. A średnia byłaby lepsza, ale tyle fotopostojów zawsze robi różnicę. Nic to, jest za to co oglądać :)