Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 87180.62 kilometrów - w tym 3399.20 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 22.99 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:831.80 km (w terenie 44.10 km; 5.30%)
Czas w ruchu:40:23
Średnia prędkość:20.60 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:37.81 km i 1h 50m
Więcej statystyk
  • DST 48.40km
  • Teren 0.10km
  • Czas 02:30
  • VAVG 19.36km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień rupiecia...

Środa, 14 listopada 2012 · dodano: 14.11.2012 | Komentarze 0

...wszelkiego. A było to tak:
Postanowiłem sprawić M. okazyjnie ramę do roweru - kolega BartStep się pozbywał. Więc pojechałem od M. doń na ul. Tramwajową. Nabyłem ramę i trochę starego osprzętu do ewentualnego wykorzystania. W dalszych planach miałem zajrzeć do Piasty doradzić się, co można z tym dalej zrobić i ile by kosztowało doprowadzenie tego wszystkiego do stanu, który można by określić działającym rowerem ;) Niestety, po drodze złapałem gumę. Dotoczyłem Meridę do Piasty, kupiłem nową dętkę, poradziłem się co i jak - i dalej w drogę w ramach rupieciowania - do serwisu dla zdechłych komórek na Widzewie. Tam mi powiedziano, że mam się udać na dawny Rynek Leonhardta. Niestety, w drodze na ów rynek kolejny kapeć! :/ Powrót z gratem-Meridą i częściami rowerowymi autobusem MPK do M., tu już samodzielne łatanie nowiutkiej dętki... okazało się, że koło zostało przebite przez ćwierć zszywki!! Od M. na abarot na miasto do serwisu zdechłych komórek na rynku - i z powrotem na Widzew, tym razem odebrać z pociągu oscypek wcześniej zasygnalizowany.
Dzień doprawdy męczący - a po moim majstrowaniu wprawdzie koło działa bez zarzutu, ale za to przerzutkom coś się kompletnie rozregulowało. Ech, nie ma to jak rowerowy urlop w mieście......
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 85.10km
  • Teren 10.30km
  • Czas 04:19
  • VAVG 19.71km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć, Obwodnica i Opłotki

Wtorek, 13 listopada 2012 · dodano: 13.11.2012 | Komentarze 0

Z okazji wolnego dnia: od M. do d. klasycznie, potem do starej p. po jeden zaległy papierek - i w (prawdziwą) drogę!
Na początek przebiłem się przez miasto trochę opłotkowo via Lublinek i Rudą - i za Ikeą nowym łącznikiem Chocianowic wyskoczyłem na klu programu: nową obwodnicę Pabianic. Postanowiłem sprawdzić, na ile uda się ją pokonać drogami technicznymi. I tak:
-od Ikei do Dobrzynki jest asfaltówka po stronie północnej - kończy się niczym tuż przed rzeczką - konieczność zjechania wcześniej na wiadukcie Rypułtowickiej. Ja nie zjechałem, tylko przez błoto grożące utopieniem roweru przedarłem się do młyna Jochim i dalej gruntówką do torów kolejowych.
-od torów pod obwodnicą do przejazdu kolejowego i dalej przez Szynkielew III do Górki Pabianickiej asfaltami
-od Górki w kierunku wschodnim ponownie w stronę obwodnicy - tuż przed wiaduktem nad nią po stronie zachodniej zaczyna się kolejny odcinek asfaltówki technicznej, wyprowadzającej na Szynkielew II - tam: słynny krzywy wiadukt, od paru dni oficjalnie nazwany Błędnikiem.
-z Szynkielewa II ponownie stroną północno-zachodnią trasy do Piątkowiska - przed samą wsią brak 200 metrów asfaltu
-w Piątkowisku przeskok na drugą stronę trasy - asfaltówka niemal do skraju Lasu Pobłociszewskich, potem wiadukt znów na drugą stronę i za kawałek już kręta droga, a potem zwykła ścieżka leśna +/- wzdłuż płotu ekspresówki. Na południowym skraju lasu ponownie asfalt do wiadukltu nad trasą w Wincentowie
-Wiaduktem przeskoczyłem na południową stronę trasy, podjechałem w stronę Chechła kilkaset metrów - a tam malowniczy stawek z dwoma łabędziami!
-powrót do wiaduktu i dalej południową stroną trasy - początkowo asfalt, potem gruntówa przez las
-na północnym skraju lasu przeskok na drugą stronę ekspresówki - początkowo asfaltowa droga techniczna kończąca się ślepo, więc przebicie do Piątkowiska gruntówką
-z Piątkowiska ponownie południową stroną trasy - do drogi Górka Pabianicka-Piątkowisko asfalt, potem gruntówka, a potem trasa ekspresówki odbiegła na północ, a ja, z braku technicznej - via Szynkielew i (tu ponownie asfalt), a następnie na północ wzdłuż torów asfaltem i w prawo na młyn Jochim (ponownie grunty)
-z młyna, wiedząc o braku mostu technicznego na ekspresówce, starym brukiem i gruntami do Rypułtowickiej. Tam nadal próbowałem lecieć południową stroną ekspresówki - niestety, asfaltowa techniczna kończy się po kilkuset metrach rozbabranym 'kartofliskiem'. Powrót do Rypułtowickiej - i dalej północną stroną ekspresówki w stronę Ikei. Tuż przed Ikeą techniczna kończy się...trawnikiem. Echhh.
-a spod Ikei okolicami wyścigów na Rudej, potem nad Stefańskiego i Popiołami do Starowej Góry, a potem to już całkiem opłotkami jak zwykle, gdy wracam z p. na L. do M.
Podsumowanie: trzeba się nieźle nagimnastykować korzystając z dróg technicznych, ale nie licząc dwóch odcinków (Rypułtowice - młyn Jochim - Szynkielew i Las Pobłociszewskich) całość można przejechać, zmieniając strony ekspresówki swieżutkim, równiutkim asfaltem, czego zawsze sobie można życzyć :) (czasem zapaćkanym błotem z pola i kamyczkami).
Sakwy lekkie, wiatr umiarkowany z W lub NW - momentami nieco męczący, odsłuch przez połowę trasy (Primus, Komeda) - a potem komórka wysiadła i dotąd nie wiadomo dlaczego...

  • DST 138.70km
  • Teren 1.90km
  • Czas 05:59
  • VAVG 23.18km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wawa ze zniczami

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 2

Wycieczka najklasyczniejszą trasą na podwarszawski cmentarz i do Warszawy Zachodniej, skąd powrót PKP do miasta Uć.
Etap 1: od M. via Eufeminów (tu nieco skrótowania gruntami), Brzeziny, Kołacin(ek) do przystanku PKS Kotulin (km 29,5 - 1 h 13 min.). Wiatr umiarkowany tylny i tylno-boczny, zdecydowanie korzystny. Postój pięciominutowy i w drogę!
Etap 2: Kotulin-Łyszkowice-Bełchów-Nieborów (km 30,7 - 1h 12 min.). Wiatr równie korzystny (zwłaszcza do Łyszkowic), a że górki i generalnie z górki, to i nawet jeszcze lepsza średnia niż na etapie pierwszym. Przejazd nad A2 strasznie błotnisty, masakra, po co ja czyściłem wczoraj Meridu? Postój (pod nieborowską Białą Damą) tym razem 10 minut.
Etap 3: Nieborów-Bolimów-Czerw.Niwa-Szymanów (km 23,7 - 1 h). Mimo bardziej bocznego wiatru nadal leciało się jak po maśle, choć już plaskato, więc premii czasowych górskich na tym etapie już nie było.
Etap 4: Szymanów-Kaski-Błonie (km 19,2 - 50 min.). I nagle: bach! Energię odcięło! Tak diametralnie, że boczny wiatr zaczął być coraz gorszym koszmarem, prawie cała tabliczka czekolady pożarta nie zdała się na zbyt wiele - co tu robić? Nic - wlec się... Postój w Błoniu aż 15 minut, ale za to trąbiła dęta strażacka z okazji święta. A propos dęty: z opony wyciągnąłem pięciomilimetrową ostrą blaszkę - cud, że nie skapciał rower, na szczęście wbiła się w najgrubszą część bieżnika :]
Etap 5: Błonie-Rokitno-Płochocin (km 8,6 - 23 min.). Energii starczyło na 8,6 km... W środku niczego zeżarłem ostatnie kostki czekolady, dwa ostatnie tik-taki i dopiłem picie. Wiatr nieco osłabł, za to skręcił na przednio-boczny, co w zaistniałym stanie rzeczy sprawiło, że wleczenie osiągnęło punkt, gdy na plaskatej drodze prędkość spada poniżej 20 km/h :/ Postój trwał 7 minut.
Etap 6: Płochocin-Domaniew(ek)-Pruszków-Duchnice-Konotopa-Bronisze-cmentarz (11,3 km - 33 min.). Energii nadal jak na lekarstwo, ale teren podwarszawski, więc sporo zabudowy osłaniającej od wiatru, za to po drodze 3 strome wiadukty, na które trzeba było wjechać. Na koniec trochę gruntów. Na cmentarzu godzinna regeneracja ;)
Etap 7: Cmentarz-Mory-Warszawa (10,5 km - 34 min.). Wjazd do stolicy już o zmroku ul. Połczyńską - obyło się omal bez ścieżek rowerowych. Z Warszawy Zachodniej PKP na Widzew. Po drodze policzyłem, że być może uda się zmieścić w 6h całości efektywnej jazdy, stąd:
Etap 8: Widzew-M. Czasówka mimo zmordowania - i to przeważnie ścieżkami rowerowymi, bo akurat tak się światła poukładały (5,2 km - 14 min.)
No i co? No i 5 h 59 minut, tadam!
W odsłuchu po drodze mnóstwo, a sakwy do cmentarza zazniczone, potem już pustsze.

  • DST 80.10km
  • Teren 4.80km
  • Czas 03:54
  • VAVG 20.54km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przeszłość mroczna jak teraźniejszość, a koniec zawsze bliski

Piątek, 9 listopada 2012 · dodano: 09.11.2012 | Komentarze 3

W założeniach wycieczka zniczowa pod Rokiciny i do Rudy na zebranie, ale wyszła wycieczka śladami przeszłości i mrokiem teraźniejszości.
Od M. na cmentarz przy Z., tam zakup zniczy, postawienie jednego i do Woli Ł., by postawić drugiego. Na tym etapie generalnie z wiatrem, próbowanie nowej "drogi" rowerowej z kostki za Andrespolem (fatalna), skrótowanie polami i lasem za Borową (błoto i paskudne kamyczki) - na koniec gonitwa dwóch kundli za rowerem :/
Z Woli Ł. w zapadających ciemnościach na zachód, czyli pod wiatr (niezbyt silny) via Dalków, Wolę K. do Modlicy - tu zaczęły się (już po ciemku) spore kłopoty z pokonaniem budowy A1 i S-Którejśtam - błoto po pachi, pędzące ciężarówki chlapiące tymże błotem, wreszcie omal czołowe zderzenie z debilem wyprzedzającym w błocie... Na koniec atrakcji na tym etapie jazda kolejną nową kostkówką ze Rzgowa do granic Rudy, która, niedokończona, urwała się nagle 20 cm przepaścią... W ostatniej chwili zeskoczyłem rowerowo na jezdnię, dobrze, że nic akurat nie jechało!
W Rudzie oprócz zebrania także wątpliwa przyjemność przypadkowego spotkania z osobą, której nie zamierzałem więcej spotykać - co za dzień, doprawdy :/
Z Rudy już bez wiatru stałą trasą do M. - brak wiatru spowodował powstanie wyjątkowo gęstej mgły, co sprawiło, że mimo momentami jazdy ok. 10 km/h trzy razy wypadłem poza szosę, nie widząc prawie własnego przedniego koła. Auta mijające w takim momencie przyprawiały o niejakie palpitacje.
Wróciłem wypompowany jak po nie wiem jakim dystansie, ale tym razem to nerwy, a nie brak formy.
Sakwy ubabrane, w odsłuchu - szum myśli wszelakich i (czasem) Jose Gonzales.

  • DST 10.70km
  • Czas 00:31
  • VAVG 20.71km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czwartek, 8 listopada 2012 · dodano: 08.11.2012 | Komentarze 0

Od M. do p. na W. pod przednio-boczny, nadal silny wiatr i bezścieżkowo; z p. na W. do M. z wiatrem tylno-bocznym, ścieżkowo.
Sakwy lekkie, a Komeda na powrocie w odsłuchu.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 28.20km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:27
  • VAVG 19.45km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć podbłotna

Środa, 7 listopada 2012 · dodano: 07.11.2012 | Komentarze 0

Kolejny deszczowy i wietrzny dzień: od M. do p. na W. w deszczu i pod przednio-boczny silny wiatr; z p. na W. do d. via pewien niewielki szpital - nadal pod wiatr i początkowo w deszczu, częściowo szlakiem wywozu ziemi z Fabrycznego, co skutkowało błotem po sufit - mimo, że rower nie ma sufitu. A z d. do M. nieco inaczej niż zwykle, ale mimo, że dalej - to chyba szybciej. Straszne korki poza tym i na tym etapie Komeda w odsłuchu i już z wiatrem.
Sakwy lekko wypchane.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 10.60km
  • Czas 00:31
  • VAVG 20.52km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wtorek, 6 listopada 2012 · dodano: 06.11.2012 | Komentarze 0

Od M. bezścieżkowo do p. na W. przeważnie pod bardzo silny wiatr z WSW i w siąpiącym deszczu; z p. na W. ścieżkowo do M. przeważnie z tak samo silnym wiatrem z tego samego kierunku, ale już bez deszczu.
Bez odsłuchu, sakwy lekkie.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 7.60km
  • Czas 00:19
  • VAVG 24.00km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawie ósemka w kształcie ósemki by było ponad osiem

Poniedziałek, 5 listopada 2012 · dodano: 05.11.2012 | Komentarze 0

Z cyklu: tytuł wycieczki dłuższy niż ona sama.
Od M. Władysława O., Elżbiety Ł., Zakładową, Hetmańską, Rokicińską, Cezarego J., Kątną, Nerami, ponownie Cezarego J., ponownie Zakładową, ponownie Elżbiety Ł., ponownie Władysława O., Janusza M. i ponownie-ponownie Elżbiety Ł. oraz ponownie-ponownie Władysława O. do M., celem objechania trasy w kształcie +/- ósemki na długości +/- ośmiu kilometrów dla przekroczenia i uczczenia niniejszym ośmiu tysięcy kilometrów przejechanych w tym roku.
Wiatr dość silny z W., sakwy puste i nic w odsłuchu.
A pisanie opisu wycieczki zajęło prawie więcej czasu niż ona sama.
Koła niezósemkowane przy tym.
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 28.90km
  • Czas 01:26
  • VAVG 20.16km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedziela, 4 listopada 2012 · dodano: 04.11.2012 | Komentarze 0

Od M. do p. na P. pod lekki, ale uciążliwy wiatr i okresowo w niewielkim deszczu, stamtąd do d. i z d. znów pod wiatr, ale już bez deszczu do M.
Muzyka jak wczoraj, a sakwy rano lekkie, a wieczorem ciężkawe, bo z żarciem!
Kategoria 1. Only Uć


  • DST 29.70km
  • Czas 01:29
  • VAVG 20.02km/h
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobota, 3 listopada 2012 · dodano: 03.11.2012 | Komentarze 2

Od M. do p. na P., stąd na końcówkę kwesty na Starym C.; ze Starego C. do M.
Rano silny przednio-boczny wiatr, wieczorem osłabł i zbytnio nie pomógł. Sakwy lekkie, choć wypchane. Cała playlista w odsłuchu.
Kategoria 1. Only Uć