Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 88367.43 kilometrów - w tym 3425.18 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2024

Dystans całkowity:466.94 km (w terenie 10.79 km; 2.31%)
Czas w ruchu:19:36
Średnia prędkość:23.82 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:1782 m
Maks. tętno maksymalne:172 (93 %)
Maks. tętno średnie:150 (81 %)
Suma kalorii:7466 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:27.47 km i 1h 09m
Więcej statystyk
  • DST 10.12km
  • Teren 2.08km
  • Czas 00:28
  • VAVG 21.69km/h
  • VMAX 42.40km/h
  • Temperatura 30.4°C
  • HRmax 154 ( 83%)
  • HRavg 129 ( 70%)
  • Kalorie 178kcal
  • Podjazdy 56m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć z kaczą zupą

Piątek, 12 lipca 2024 · dodano: 12.07.2024 | Komentarze 2

Po kilku dniach takiego upału, że nawet bs-a nie chciało mi się czytać (jedyna, być może godna wspomnienia aktywność, to przetuptany półmaraton wokół mojego miejskiego lasu), wpadłem na pomysł, by podjechać do miejskiego kąpieliska w tymże lesie i spróbować przełamać opór w kwestii zanurzenia się w owej kaczej zupie. Pomyślałem, że skoro oficjalnie jest i ratownik i wyznaczone kąpielisko oraz licząca może ze 150 metrów plaża (a na niej dziki tłum), więc chyba mnie jakieś parszywości losu nie omotają. Woda okazała się bardzo ciepła (co nie dziwi), widoczność do kolan (przeciętny stan mętności), zaś dno piaszczysto-muliste. Tylko na tyle (nie licząc płatnych basenów) mogą liczyć mieszkańcy milionowej aglomeracji w centrum (ponoć) europejskiego kraju w niewątpliwie afrykańskie upały :/ To znaczy jest jeszcze klika podobnych, tyle, że jeszcze mniejszych stawów. Jak to się ma do niedawnego pływania w morzu? Lepiej nie pytać, ale jestem już tak zdesperowany po niecałych dwóch tygodniach powolnego gotowania się w mieście, że w sumie wszystko mi jedno. Jeśli mnie nie wysypie do poniedziałku - powtórzę eksperyment, no bo co. A póki co - wymęczone rowerowe 2000 km-ów w tym roku.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 40.24km
  • Teren 0.02km
  • Czas 01:34
  • VAVG 25.69km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 158 ( 85%)
  • HRavg 140 ( 76%)
  • Kalorie 633kcal
  • Podjazdy 134m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alusiowy Las na sposób kombinowany

Sobota, 6 lipca 2024 · dodano: 06.07.2024 | Komentarze 2

Dziś był jedyny dzień w najbliższym czasie, by odwiedzić Alusiowy Las i mamę M. Niestety, w prognozach straszny gorąc... co robić, trzeba było wyjechać w miarę wcześnie, a potem się zobaczy ;p Jazda poranna całkiem znośna: jeszcze nie tak upalnie, z wiatrem (niezbyt co prawda silnym) i zazwyczaj z górki oraz nowy napęd sprawiły, że przełożyło się to na tym etapie na dawno nie widzianą średnią rzędu 27 km/h. W Lesie 3h - psacer z M. i działkowym Tobikiem w skwarze, obiad, pogaduchy etc. Tymczasem zrobiło się piekielnie i zaczęło mocno wiać z S - o zwykłym powrocie pod ten wiatr i górki mowy nie było, po co mi udar? :P Ostatecznie pojechałem z bocznym wiatrem 9 km-ów na najbliższą stację, czyli do Ozorkowa, tam wsiadłem w e-ŁKĘ i do domu wróciłem w apogeum żaru, czyli o 16.00 - ostatnie kolejne 9 km-ów po mieście z dworca było dość ukropne. Mimo wszystko średnia wyszła całkiem miła dla oka :)



  • DST 53.56km
  • Teren 0.07km
  • Czas 02:10
  • VAVG 24.72km/h
  • VMAX 52.90km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 168 ( 91%)
  • HRavg 114 ( 61%)
  • Kalorie 883kcal
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru

Piątek, 5 lipca 2024 · dodano: 05.07.2024 | Komentarze 2

Od rana działkowe grzybobranie - ostatecznie wyszło całe pudełko kurek, a dokładnie 97 sztuk. A potem, korzystając z wiatru z SW (czasem bocznego, a przeważnie tylnego) dość lajtowy powrót dłuższą opcją (przez Różę) do domu. W komfortowej temperaturze i bez przygód wszelakich, co cieszy :)



  • DST 1.39km
  • Teren 0.06km
  • Czas 00:04
  • VAVG 20.85km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 15.8°C
  • HRmax 77 ( 41%)
  • HRavg 71 ( 38%)
  • Kalorie 22kcal
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jamborowanie, czyli Tour de Wsiowy Śmietnik ;)

Czwartek, 4 lipca 2024 · dodano: 04.07.2024 | Komentarze 0

Z rana tupu pełen nadziei na kurkobranie - przemaszerowałem po lesie 7 km-ów, odwiedziłem 6 potencjalnych miejscówek kurzych - i oprócz jednej, gdzie było kilkanaście mikroskopijnych grzybków (nie było sensu zbierać) - nic a nic! Widać albo jest akurat międzykurze, albo te działkowe to raczej efekt kilkukrotnego rzęsistego podlania działki podczas wiosennej suszy na przełomie kwietnia i maja. Jakby kto pytał o koszt wody - 18 zł za pół roku, więc nawet nie ma co wspominać: opłaca się! Zatem jutro przed wyjazdem działkowe grzybobranie :)

A przedwieczorną porą zgodnie z tradycją Meridą na wsiowy śmietnik i na abarot.



  • DST 47.52km
  • Teren 0.07km
  • Czas 02:01
  • VAVG 23.56km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 19.5°C
  • HRmax 165 ( 89%)
  • HRavg 140 ( 76%)
  • Kalorie 716kcal
  • Podjazdy 143m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru

Środa, 3 lipca 2024 · dodano: 03.07.2024 | Komentarze 2

Popołudniem do niebywałego od pięciu tygodni Jamboru sprawdzić, czy wichury nic nie połamały i w ogóle co tam słychać. Najpierw jednak do serwisu podregulować sprawę napędową - 3 minutki i po sprawie :) Meri śmiga, łańcucha nie gubi - tyle tylko, że dziś pod dość silny (choć na szczęście dużo słabszy niż wczoraj) wiatr i z ciężkodziałkowymi sakwami śmigania prawie nie było: za dużo w tym wiaterku było W, a za mało N ;) Po drodze bez przygód poza jednym mądralińskim, który chciał mnie skierować na długości 100 metrów jezdni na dedeerówę, mimo że nijak na nią nie było wjazdu (krawężnik plus pas krzaków) i nawet nie musiałem wiedzieć, że gdzieś tam czai się zło ;) Ale on wiedział, tyle tylko, że nie zdążył tego wyartykułować przed końcem owego zła :D No to go uświadomiłem z dziką satysfakcją, że tu już nie ma żadnej "ścieżki" :)))

A na działce miłe zaskoczenie - mimo niedawnych upałów wyrosło ponad 60 kurek! To chyba efekt mojego podlewania lasu podczas suszy na przełomie kwietnia i maja. Jutro się przekonam ruszając do lasu w 5 pozostałych miejsc kurkowych. A póki co dziś był jeszcze wieczorny spacerek nad rzeczkę i opodal krzaczka wart zachodu:

https://www.strava.com/activities/11800880639



  • DST 25.24km
  • Teren 0.08km
  • Czas 01:06
  • VAVG 22.95km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 170 ( 92%)
  • HRavg 137 ( 74%)
  • Kalorie 404kcal
  • Podjazdy 85m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć pomocowo-sprawunkowa

Wtorek, 2 lipca 2024 · dodano: 02.07.2024 | Komentarze 2

Powrót do (nie tylko) rowerowej codzienności, czyli jazda do mamy pomóc ze sprawunkami - i na abarot. Rozkopy w ciągu ostatnich tygodni zmieniły konfigurację (choć nie lokalizację;), co sprawiło, że znów musiałem na gorąco się zastanawiać, czy np. nie jadę pod prąd. Oznaczeń zero, albo zakaz jazdy i tyle. Ech. Ponadto wiało silnie z obi-boków (w zależności od kierunku jazdy z prawego lub lewego), gdyż albowiem z NW. No i ponownie spadł łańcuch - dziś były pilniejsze sprawy, ale jutro już z pewnością odwiedzę serwis w celu reklamacji, bo przy nowym i łańcuchu oraz korbie to chyba jednak kwestia niedoregulowania czegoś tam. Ale dzięki owemu spadnięciu podczas jego zakładania przypadkiem pokierowałem jakiegoś zagubionego Ukraińca do jego kwartiry, bo się zgubił i wędrował w dokładnie przeciwnym kierunku.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 1.56km
  • Czas 00:04
  • VAVG 23.40km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Temperatura 22.9°C
  • HRmax 126 ( 68%)
  • HRavg 111 ( 60%)
  • Kalorie 31kcal
  • Podjazdy 8m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

MikroUć odserwisowa i małe podsumowanko (nie)rowerowego czerwca

Poniedziałek, 1 lipca 2024 · dodano: 01.07.2024 | Komentarze 4

Po dwóch tygodniach, które Meri spędziła w rowerowym spa, a my z M. i psem na wczasach w nadmorskich lasach krótka przejażdżka na trasie serwis-dom. Krótka, ale i tak zdążył spaść łańcuch :D Hmm, co tam panowie z serwisu wymyślili z tym nowym napędem? Jutro sprawdzę na trochę dłuższym dystansie :)

A poza tym podsumowanie niemal wyłącznie pieszego czerwca: kilometrów przetupane około 630, co daje zacną dzienną średnią ponad 20 i średnio około 28 000 kroków dziennie, czyli ponad 800 000 w ciągu miesiąca. Może kiedyś uda się ustrzelić milion kroków w miesiąc, ale i tak nie jest źle - zwykle 600 kilometrów to ja nawet rowerowo miesięcznie nie robię, ale po pustych przed sezonem plażach i pięknych nadmorskich lasach to "samo się idzie!" :) Wszystko z fotkami tradycyjnie na STRAVIE.

I jeszcze "wisienka" na czerwcowym torcie wyjazdowym, czyli wczorajszy powrót, który trwał... 13 godzin. Najpierw, ze względu na Tobika melexem z pensjonatu na przystanek autobusowy w Dębkach. Melex się spóźnił, więc ledwo zdążyliśmy na autobus do Wejherowa. Ten się wlókł, więc z 15 minut na przesiadkę na pociąg zostało raptem 5. Biegiem z plecakami, torbami i psem na peron, a tu pociąg ma... 80 minut spóźnienia. Ale to była dopiero przygrywka: za Malboraskiem (!)zapaliła się lokomotywa! Pociąg się zatrzymał, prądu (zatem klimy) brak, na dworze 33 stopnie, w środku - piekarnik. Biedny Tobik (i w ogóle wszyscy)! Okazało się, że dostarczenie nowej lokomotywy potrwa 3 godziny! :( W pociągu brak Warsu, zatem brak wody dla pasażerów. Dramat. Wszyscy wylegli na tory i rozsiedli się na nasypie, obsługa przeganiała ludzi w te i nazad, bo co parę minut przejeżdżały trzema pozostałymi torami z obu stron pociągi. Circus Maximus. Po dwóch godzinach policja zatrzymała jakiś pociąg z Warsem i w końcu mieliśmy wodę, mimo tego, że 500 metrów dalej była jakaś wieś i mogli ją po prostu kupić. Pies ledwo dychał, prawie 15 lat w takim upale to (nomen-omen) nie przelewki! W końcu przyszła wielka ulewa, ale w międzyczasie przyjechała zastępcza lokomotywa i wreszcie ruszyliśmy znów w klimie dalej. Opóźnienie, bagatelka - 311 minut. Ale dojechaliśmy tylko do Wawy, tu znów lokomotywa niehalo, więc łaskawie kazali się przesiadać do innego pociągu na Uć stojącym na innym peronie - ten "prawie punktualny", bo miał w tym momencie tylko 232 minuty obsuwy :D I bardzo szybko chciał odjeżdżać, a Tobik to nie sprinter, więc koniec końców to ja pobiegłem schodami dół-góra na peron z pociągiem i niczym bramkarz Szczęsny szczupakiem rzuciłem się w zamykające się do odjazdu drzwi, by je przyblokować jeszcze sekundę. Udało się, bo już gwizdali na objazd! Teraz boli mnie obojczyk i bark oraz znów kolano od tych wszystkich piruetów, akrobacji i wygód podróżnych i wnoszenia psa po schodkach do wagonów i pozostałych pojazdów łącznie 10 razy (sam nie dałby rady), ale udało się dotrzeć do domu przed pierwszą w nocy (mieliśmy być 19.36), a tak nie wiadomo ile jeszcze byśmy tkwili na Wschodniej...

Ah...ooj, przygody! :P

Kategoria 1. Only Uć