Info
Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad3 - 13
- 2024, Październik14 - 83
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w kategorii
2. Opłotki, czyli mniej niż seta
Dystans całkowity: | 42979.37 km (w terenie 1639.22 km; 3.81%) |
Czas w ruchu: | 1813:03 |
Średnia prędkość: | 23.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 139312 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (93 %) |
Suma kalorii: | 849879 kcal |
Liczba aktywności: | 942 |
Średnio na aktywność: | 45.63 km i 1h 55m |
Więcej statystyk |
- DST 57.01km
- Teren 0.36km
- Czas 02:17
- VAVG 24.97km/h
- VMAX 52.70km/h
- Temperatura 23.6°C
- HRmax 164 ( 89%)
- HRavg 142 ( 77%)
- Kalorie 878kcal
- Podjazdy 168m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Alusiowego Lasu i do Diabła (Boruty;)
Niedziela, 31 marca 2024 · dodano: 31.03.2024 | Komentarze 4
O jak wiało. Wiało straszliwie, przepotężnie - i w dodatku w ciągu dnia wzmagająco się. Z S, stopniowo wykręcając na SW. Oznaczało to, że poranna jazda do Alusiowego Lasu do mamy M. na kolejny dzień obżarstwa była lekka, łatwa i przyjemna. Po zjedzeniu kolejnych wielkich ilości wszystkiego spacer z M., jej bratem (dojechali autem) i działkowym Tobikiem po Alusiowych Lasach - i trzeba się było znów zbierać na rower. Pod wiatr bym się zachechłał, więc postanowiłem pojechać tak daleko, jak się da mniej więcej z wiatrem - czyli do Diabła (Boruty;) - i w Łęczycy wsiąść w e-ŁKĘ, by w ten sposób wrócić do domu. Tymczasem niestety wiatr odkręcił na SSW/SW, a ja jechałem na N/NNW - oznaczało to tyle jazdy ze wspaniałym podmuchem, co walki z boczniakiem, który spychał mnie chwilami z szosy. I tak doturlałem do Tumu, gdzie trochę tłumu pod słynną kolegiatą - w planach było jeszcze podjechanie pod świeżo odbudowany(?) drewniany gród, jako żywo przypominający komiksowe Mirmiłowo, czy inny Biskupin - myślałem, że skończyli już drewnianą kładkę, czyli szlak pieszo-rowerowy "Pierścień Księżnej Salomei", biegnący nad zalewowymi łąkami między grodem, kolegiatą i pobliskim skansenem w Kwiatkówku, ale okazało się, że nadal są tu straszliwe, utwardzane gruzem i syfem rozjeżdżone dróżki polne, więc grodu nie zdobyłem, tylko szybciutko się zwinąłem asfaltami na pociąg, bo czas już naglił. A potem jeszcze z dworca już znów bardziej z wiatrem - do domu. I nawet rzutem na taśmę udało się w marcu zrobić 500+ (w kwestii kilometrażowej;), co jak na takie generalnie niejeżdżenie nie jest złym wynikiem :) Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 71.20km
- Teren 0.66km
- Czas 03:06
- VAVG 22.97km/h
- VMAX 44.50km/h
- Temperatura 10.4°C
- HRmax 174 ( 94%)
- HRavg 149 ( 80%)
- Kalorie 1086kcal
- Podjazdy 342m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętlica z darami psom na budy ;)
Czwartek, 14 marca 2024 · dodano: 14.03.2024 | Komentarze 3
Prognozy mówiły na dziś, że prawie nie będzie wiało. I nie wiało prawie, a prawie robi na łysych uckich pagórkach kolosalną różnicę. Wiało czasem słabiej, czasem troszkę mocniej, ale za to non-stop gnioto-wyżowo z S/SE, a że plan na dziś był konkretny - najdłuższa jak dotąd w tym roku trasa (na NE i z powrotem), zatem właściwie w żadną stronę wiatr specjalnie nie pomógł, a z powrotem niemiłosiernie wymęczył, tudzież sprawił, że kolano (to, co zwykle) bardzo dało znać o sobie. To tyle w kwestiach walki z wiatrami. Celem zaś wycieczki było dwukrotnie już wcześniej odwiedzane schronisko dla zwierzaków w Głownie, bo znów się nakrętek nazbierał wór, a i poniewierały się w chałupie jakieś psie chrupki, których Tobik być może nie może jeść (w tej kwestii lepiej nie eksperymentować;), zatem można je było w sam raz przekazać w darze :) Powitała mnie po dłuższej chwili oczekiwania ta sama pani, co za pierwszym razem oraz kicia-cerber, która znów dała się wymiziać. Jak miło! :) A potem był już tylko żmudny powrót do domu. Zwiedzania po drodze nie było, bo nie miałem dziś fazy na nic walcząc z powiewem i skracając maksymalnie drogę, zatem w linku z trasą tylko symboliczne foto spod schroniskowej bramy. Średnia nadal adekwatna do formy, ale na koniec ryłem już nosem w lemondce, byle się jakkolwiek dowlec. Gdyby nie motywacja charytatywna w jedną stronę, z pewnością zrobiłbym co najwyżej połowę kilometrażu. A tak najpierw miałem napęd psowy - a potem nie pozostało mi już nic innego, jak wrócić! ;p Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 23.57km
- Teren 0.06km
- Czas 01:01
- VAVG 23.18km/h
- VMAX 47.60km/h
- Temperatura 9.3°C
- HRmax 175 ( 95%)
- HRavg 135 ( 73%)
- Kalorie 394kcal
- Podjazdy 131m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka miejsko-leśna z nieoczekiwanym spotkaniem :)
Sobota, 9 marca 2024 · dodano: 09.03.2024 | Komentarze 4
Klasyczna przeciwiatrowa mikropętelka, gdyż-ponieważ zaczęło mocniej wiać z ESE. Już na pierwszych światłach spotkałem nie kogo innego, jak zroweryzowanych kol.: Aarda i (jakże dawno nie spotykaną!) Carmelianę. To się nazywa przypadek - nawet gdybyśmy się wcześniej konkretnie umówili, ciężko byłoby się aż tak zgrać :) Pojechaliśmy kawalątek razem, ale że nie jechali tam, gdzie ja (a ja nie jechałem tam, gdzie Oni;), więc potem już samodzielnie zatoczyłem to, co zatoczyć mogłem w warunkach jakie były. Poza tym znów słonecznie i cieplej niż wczoraj, ale to ponoć na razie koniec tego dobrego. Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 41.25km
- Czas 01:44
- VAVG 23.80km/h
- VMAX 58.40km/h
- Temperatura 12.9°C
- HRmax 168 ( 91%)
- HRavg 141 ( 76%)
- Kalorie 741kcal
- Podjazdy 323m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pagórkowata pętelka z Cesarką
Niedziela, 3 marca 2024 · dodano: 03.03.2024 | Komentarze 4
"Raz capowi śmierć - chyba, że rzeczony reinkarnuje?" - rzekłem sam do siebie z rana wymyślając sobie trzeci dzień pod rząd na rowerze - a że wiało z dość podobnego kierunku (tym razem ESE-sman, chwilami silniejszy) co wczoraj, zafundowałem sobie wycieczkę dokładnie w drugą stronę (by dodatkowo się pognębić), czyli na Uckie Pagórki (by pognębić się podwójnie ;p)Najpierw więc co prawda z górki, ale raczej pod wiatr, potem pod górkę i zdecydowanie pod wiatr, a na koniec dopiero z wiatrem, acz nadal pod górkę. Trasę pokomplikowałem tak, by była kierunkowa rozmaitość w szczegółach: co się przez chwilę srogo zdyszałem, to sobie drugą chwilę odpoczywałem - i tak zatoczyłem kostropatą w kształcie (a i nierzadko w nawierzchni) pagórkowatą pętelkę. Świeciło piękne słonko (jakże chętnie bym je zamienił za brak wiatru!), było zdecydowanie cieplej niż wczoraj, na drogi wyległo mnóstwo rowerzystów maści wszelakiej - od szosiaków po błotniaki ;) - a wszystko okraszone unoszącą się w powietrzu dość często-gęsto wonią świeżej, wiosennej gnojowicy ;p Czaru dopełnił dawno nie odwiedzany zalew w Cesarce. I nawet (wreszcie!) wyszła trochę przyzwoitsza średnia, ale dawałem dziś z siebie wszystko - również na słynnym zjeździe na Wódce, co potwierdziły tym razem dość zgodnie dane fałmaksowe i ze Stravy - i z HuaWuja. Podsumowując: chyba raczej żyć, niż umierać ;)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 50.28km
- Czas 02:11
- VAVG 23.03km/h
- VMAX 36.00km/h
- Temperatura 8.8°C
- HRmax 177 ( 96%)
- HRavg 142 ( 77%)
- Kalorie 747kcal
- Podjazdy 179m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka Zgniłobłotna z Kol.aardem
Sobota, 2 marca 2024 · dodano: 02.03.2024 | Komentarze 6
Dość niespodziewanie z będącym tu (a nie tam;) Kol.aardem do klasycznego Bylegdzie: padło na Zgniłe Błota, gdyż tak nakazywał dziś (na szczęście słaby, lub co najwyżej umiarkowany) wiatr z SE. Wersja klasycznej Pętelki Zgniłobłotnej nieco skrócona, bo nie przez Bełdów, Sobień, Krasnodęby - a przez Sanie (jaka zima - takie Sanie!) i Łobudź :) Potem jeszcze nie planowaną wcześniej Księstwostradą w Księstwie oraz dziurawym asfaltem w Jastrzębiu na Zgierzobyl - miało być inaczej, ale stanął temu na przeszkodzie kolejny remont uckich dróg... Vmax Strava przesadziła, zatem podaję z HuaWuja.Podsumowując: miła przejażdżka w dawno niejeżdżone rewiry z dużą ilością pogaduch po drodze. Jakoś bez większych klęsk na podjazdach (co prawda mikrych) - dałem radę trzymać tempo, na koniec stuknęło pierwsze pięć dych na jeden raz w tym roku. Czyli powolutku idzie chyba ku lepszemu. Może ostatnie wielokilometrowe piesze przebieżki, wczorajszy rowerowy rozruch i niedawne chomikowanie coś tam jednak dały, a może to kwestia zacnego towarzystwa? :)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 36.72km
- Teren 1.25km
- Czas 01:39
- VAVG 22.25km/h
- VMAX 50.30km/h
- Temperatura 13.2°C
- HRmax 166 ( 90%)
- HRavg 135 ( 73%)
- Kalorie 600kcal
- Podjazdy 215m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Spóżniona mikropętelka rocznicowa
Niedziela, 25 lutego 2024 · dodano: 25.02.2024 | Komentarze 4
Dzisiejszą trasę miałem w planach na wczoraj - zamierzałem odwiedzić w 161 rocznicę Bitwy pod Dobrą Głaz Piotrowiczowej i cmentarz w Dobrej, gdzie pochowano powstańców, ponadto spotkać dawno nie widzianych znajomych na corocznym Marszu (w którym parę razy, gdy byłem w formie brałem udział) i Biegu Powstańca w tejże Dobrej - ale pogoda oraz konieczność odwiedzenia z psem weterynarza (chora łapa) pokrzyżowały plany. Dziś za to od rana pięknie świeciło słońce i było jak na luty nader ciepło (rękawiczki bezpalczaste!), więc ruszyłem na zaplanowaną trasę, choć oczywiście ze spotkania z biegaczami i kijaczami nic dziś nie wyszło.Wiatr wiał z S, zatem na początku tylno-boczny, niestety z każdą chwilą się wzmagał, więc gdy zawróciłem w Dobrej pod górki, zrobiło się ciężko. Po drodze odbiłem jeszcze kawałek w bok (kolejna rocznica...) na Ukrainę, ale od zeszłego roku nie ma tablicy z nazwą miejscowości, więc fotki nie zrobiłem. Pewnie ją (tablicę, nie fotkę) skroiły jakieś zielone ludziki ;)
Końcówka powrotu to już istna katorga - i to mimo lasu - bo tam z kolei błoto, a nad stawami tradycyjne tłumy, więc dałem sobie spokój z ich objeżdżaniem. Vmax znów dobry - tym razem na ukraińskiej górce, ale ogólna średnia nadal beznadziejna - adekwatna do formy. Jednak strasznie mnie ta "grypka" złomotała...
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 26.65km
- Teren 1.72km
- Czas 01:10
- VAVG 22.84km/h
- VMAX 50.30km/h
- Temperatura 4.3°C
- HRmax 175 ( 95%)
- HRavg 137 ( 74%)
- Kalorie 441kcal
- Podjazdy 148m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka miejsko-leśna
Niedziela, 18 lutego 2024 · dodano: 18.02.2024 | Komentarze 3
Plany były ambitniejsze, bo miało być bezwietrznie, ale po chwili jazdy wiedziałem, że się nie mam co w bieżącej formie porywać na nic większego - wiało zewsząd, jak to przy wyżu, może niezbyt silnie, ale i tak by mnie tylko wymęczyło i nic by z tego nie było. Ograniczyłem się zatem do klasycznej mikropętelki po okolicy. Słonko świeciło nienachalnie, na drogach, jak to przy niedzieli przyjemne pustki, w lesie zaś straszne błoto. Zaś nad Arturówkowymi Stawami jeszcze straszniejsze tłumy, więc błędem było wbicie się w to miejsce w weekend: miejscami nawet przejść było ciężko, a co dopiero przejechać. O dzieciach wpadających pod koła i smyczach z psami w poprzek ddr już nie wspomnę. Pocieszeniem Vmax z niezawodnej w tej mierze zgierskiej górki - i tyle z (wątpliwych) atrakcji, ale jeździć trzeba, bo jeszcze żaden pies nie obsikał pędzącego rowerzysty! ;p Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 42.59km
- Teren 1.04km
- Czas 01:53
- VAVG 22.61km/h
- VMAX 47.20km/h
- Temperatura 7.8°C
- HRmax 171 ( 92%)
- HRavg 150 ( 81%)
- Kalorie 706kcal
- Podjazdy 236m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Cherlawa pętelka klasyczna, ale za to z sikorką :)
Środa, 14 lutego 2024 · dodano: 14.02.2024 | Komentarze 4
Ambitnie. Zbyt ambitnie. Nie na tę formę, nie na to zdrowie. Ale początkowo jechało się całkiem dobrze - niestety, tylko z wiatrem, no i przeważnie z górki. Ale te pojedyncze podjazdy na zjazdach do Stryjkowa (kilometrów 18) winny mi uświadomić, że przeginam. Ojtam, ojtam... Po odpoczynku w pięknych, słonecznych okolicznościach przyrody nad Zalewem Stryjkowskim (średnia 26,2) przyszła pora zacząć zataczać pętelkę - i tu się pojawiły schody, czyli kolejne stopnie Uckich Pagórków, a zwłaszcza wyżowy wiatrowy gniot z S, czyli przednio-boczny. Jechało się koszmarnie, co 5 km-ów 10 minut postoju. Średnia zatem na koniec wyszła adekwatna do formy, choć nawet się starałem, a i kawałek przejechałem lasem, by ograniczyć podmuchy. Ponadto blisko końca było blisko końca;) - wyprzedzali się barany na trzeciego, więc dostawczak zepchnął mnie na brak pobocza z głośnym trąbieniem. Zobaczył Gest Lichockiej, usłyszał, że jest źle prowadzącą się damą, a przez następne kilkaset metrów skończyło się kolejnych potencjalnych bandytów drogowych rumakowanie: zjechałem prawie na środek jezdni, a że trasa ruchliwa i z przeciwka sznur aut, więc nikt już mnie nie mógł wyprzedzić na gazetę (lub czasopismo) i wszyscy grzecznie się wlekli jakieś 17 km/h. I nawet nikt już nie zatrąbił. Nie ma zmiłuj, jak nie tak, to owak, ale trzeba wychowywać naszych drogich kierowców.Ale nic to wszystko, bo wyjazd, jak się okazało był naprawdę po Coś: w Szczawinie (szosa wąska, czasem ruchliwa, czasem nie), tuż przy krawężniku na jezdni mignęła mi w pędzie modraszka! Siedziała bida skulona - no nie mogłem tak sprawy zostawić. Zawróciłem, podniosłem i przestawiłem ją za rów na pobliską łąkę. Była spokojna, nie wydawała się uszkodzona, więc tak ją zostawiłem - mam nadzieję, że poradzi sobie jakoś :)
Trasa z fotkami (m.in. sikorki modrej) - TU.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 38.06km
- Czas 01:42
- VAVG 22.39km/h
- VMAX 42.10km/h
- Temperatura -4.2°C
- HRmax 174 ( 94%)
- HRavg 146 ( 79%)
- Kalorie 606kcal
- Podjazdy 207m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mroźna mikropętelka z Makiem ;)
Środa, 10 stycznia 2024 · dodano: 10.01.2024 | Komentarze 2
Rowerowanie miało być już wczoraj, ale raz, że kilka dni temu mocno nadwerężyłem kolano podczas spacerku wokół lasu, a dwa, że dopadła mnie dwudniowa straszliwa migrena (ciśnienie - prawie żadne prochy nie pomagały!) - ponadto to dzisiaj miało być niby najcieplej i jednocześnie (podobnie jak wczoraj) jeszcze bez zapowiadanych od jutra śniegu i wiatru. Wybrałem się zatem dziś, w teoretycznie najcieplejszym momencie dnia - a było jak było: ból w palcach mimo dwóch par rękawiczek już po 15 km-ach sprawił, że nie była to przyjemna jazda, a powrót (zgodnie z przewidywaniami) wręcz okropny: pod ten niby lekki wiaterek, pod górki i pod oślepiające, właśnie zachodzące słońce. Średnia zatem wyszła nadzwyczaj nieszczególna, czyli tzw. zimowa ;p. Z plusów: szosy generalnie na szczęście bez lodu, gorzej z poboczami i krótkimi odcinkami na bocznych drogach. Z niespodzianek: zniknęła gdzieś tablica poświęcona historii Marii Piotrowiczowej koło pamiątkowego kamienia - może będzie nowa?Cel jazdy dziś był jasny: dojechać do podstryjkowskiego Maka, tam w ciepełku wypić kawę - i wrócić inną opcją. I to się udało zrealizować. Co więcej, przyznam bez bicia: jak każdy mam swoje słabości - i jedną z nich jest wizyta 2-3 razy w roku właśnie w Maku, by nachapać się burgerów po sufit. Nic nie poradzę, choć ostatnio ceny skutecznie powstrzymują mnie przed częstszymi wizytami. A dziś założyłem sobie, że kawa i nic więcej - i udało się! A udało się dlatego, że gdy jestem zmarznięty, przegrzany, zmęczony etc. tracę ochotę na jakiekolwiek żarcie :)
Morał: aby skutecznie oszczędzić - przez trudy do Maka! ;D
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 25.00km
- Teren 0.30km
- Czas 01:08
- VAVG 22.06km/h
- VMAX 55.30km/h
- Temperatura 4.7°C
- HRmax 167 ( 90%)
- HRavg 140 ( 76%)
- Kalorie 415kcal
- Podjazdy 172m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka z literaturą i temperaturą ;)
Wtorek, 2 stycznia 2024 · dodano: 02.01.2024 | Komentarze 4
Nieco ponad miesiąc temu, podczas jesienno-zimowego spaceru m.in. po okolicach Smardzewa odkryłem nad tamtejszymi stawami plenerową samoobsługową minibibliotekę (jest na którymś ze zdjęć;). Mając ją na uwadze, podczas ostatniego technicznego, również pieszego wyskoku na działkę postanowiłem zrobić porządki z tamtejszymi książkami i wywieźć co mniej potrzebne właśnie przy najbliższej okazji do Smardzewa. Dziś zrealizowałem plan - tuż przed zmierzchem - i tuż przed nadciągającą kilkudniową kolejną pogodową dupówą. Właściwie był to jedyny moment, by to zrobić - zatem jakież było moje rozczarowanie, gdy po dotarciu do celu z łącznie jedenastoma książkami w sakwach okazało się, że biblioteczkę chyba na zimę sprzątnęli. W sumie jest to ze względu na wilgoć całkiem zrozumiałe, ale nie miałem ochoty ponownie się wozić z ciężkimi tomami, więc koniec końców zostawiłem literaturę pod pobliską bieda-wiatką. Może ktoś się skusi, nim namiękną.A sama jazda bez polotu: forma żadna, czasu przed zmierzchem mało, na koniec musiałem skracać, by nie wracać po ćmaku. Tyle mojego, że Vmax (jeśli Strava nie przesadziła!) na zgierskiej górce wyszedł przyzwoity. Nic to: pierwsze tegoroczne rowerowe koty (patrz: tytuł jednej z książek;) - za płoty.
Acha - NOWOŚĆ: od początku tego roku postanowiłem podawać dodatkowo temperaturę podczas jazdy mierzoną przez najbliższą stację meteo - na Lublinku (lub inną, która akurat będzie najbliżej) - do zmiany czasu na zimowy będę podawał minimalną (brr, jakie mrozy!), a od marca przez kolejne pół roku - maksymalną (uff, jakie upały!) ;)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta