Info
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
Zaliczone rowerowo gminy:
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Październik7 - 2
- 2025, Wrzesień10 - 3
- 2025, Sierpień9 - 8
- 2025, Lipiec10 - 31
- 2025, Czerwiec4 - 8
- 2025, Maj15 - 31
- 2025, Kwiecień12 - 32
- 2025, Marzec11 - 28
- 2025, Luty1 - 5
- 2025, Styczeń1 - 4
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w kategorii
2. Opłotki, czyli mniej niż seta
| Dystans całkowity: | 44728.53 km (w terenie 1715.51 km; 3.84%) |
| Czas w ruchu: | 1886:52 |
| Średnia prędkość: | 23.71 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
| Suma podjazdów: | 148446 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 184 (102 %) |
| Maks. tętno średnie: | 172 (93 %) |
| Suma kalorii: | 878927 kcal |
| Liczba aktywności: | 999 |
| Średnio na aktywność: | 44.77 km i 1h 53m |
| Więcej statystyk | |
- DST 51.42km
- Teren 2.89km
- Czas 02:16
- VAVG 22.69km/h
- VMAX 35.46km/h
- Kalorie 2143kcal
- Podjazdy 259m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Z grabienia
Piątek, 12 kwietnia 2019 · dodano: 12.04.2019 | Komentarze 10
Zgodnie z przewidywaniami - po dwóch dniach tyrania, z obolałymi gnatami, wymarznięty (rano w domku plus sześć) - rzeźnicki powrót pod zimny, silny wiatr z NE. Próbowałem lasem, a więc terenowo, chowałem się po wioskach, gdzie się dało - wśród zabudowań - wszystko na nic: efekt to dzisiejsza średnia, a i Vmax. Ciężko coś więcej napisać poza tym, że po czterdziestym trzecim kilometrze tak mnie odcięło, że dostałem dreszczy, w głowie mi się zakołowało, obojętnie zaliczyłem parę dziur w asfalcie, bo mi już było wszystko jedno - i gdyby akurat nie Dworzec Kaliski, gdzie można coś zjeść i napić się ciepłego, pewnie bym usiadł w przydrożnym rowie i zapadł w hipotermiczny letarg czekając, aż mnie coś dobije.A tak ostatnie osiem kilometrów zjadłwszy dużego kebaba i wypiwszy dużą gorącą kawę... ledwo dojechałem czując się na mecie dokładnie tak samo, jak przed postojem.
Tak zmęczony fizycznie nie byłem od lat, a rowerowo - chyba jeszcze nigdy, nawet robiąc kiedyś z Kol.aardem dwusetkę, też zresztą pod wiatr.
Jutro dzień bez żadnych aktywności, może co najwyżej jakiś spacer.
- DST 10.05km
- Teren 0.10km
- Czas 00:23
- VAVG 26.22km/h
- VMAX 29.56km/h
- Kalorie 436kcal
- Podjazdy 60m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Po chlebek i z chlebkiem
Czwartek, 11 kwietnia 2019 · dodano: 11.04.2019 | Komentarze 5
Do Gucincinatti i na abarot po najbliższy chlebek (i nie tylko;) oraz do kosza śmieciowego pomiędzy rżnięciem wiatrołomu, a wynoszeniem wczorajszo-liściowego urobku.Silny boczny wiatr (podobnie jak wczoraj z NE) w obie strony.
- DST 46.08km
- Teren 0.03km
- Czas 01:44
- VAVG 26.58km/h
- VMAX 46.15km/h
- Kalorie 2003kcal
- Podjazdy 219m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Na grabienie
Środa, 10 kwietnia 2019 · dodano: 10.04.2019 | Komentarze 5
Trzy dni wolne, więc klasyczną trasą dojamborową na tradycyjne, coroczne, wiosenne grabienie liści nad Grabią ;)Jechało się szybko, z wiatrem z NE, czasem podwiewał z boku, a na krótkich odcinkach w pysk. Więc mimo trzydniowego owielbłądzenia Meridy i ponad 1/3 trasy przez miasta - średnia wyszła pozytywna. Jeśli kierunek wiatru się do piątku nie zmieni, z powrotem czeka mnie rzeźnia ;)
- DST 63.40km
- Teren 1.91km
- Czas 02:32
- VAVG 25.03km/h
- VMAX 52.78km/h
- Kalorie 2678kcal
- Podjazdy 435m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć, nietypowa Pętelka i trochę pogdańskich zaległości, czyli wpis "na bogato" :)
Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 · dodano: 08.04.2019 | Komentarze 7
Pogdańskie zaległości na sam koniec, więc zacznę od... początku ;)Po 3 dniach służbowego pobytu w Gdańsku na Free Time Festiwal ("Ktoś musi pracować, by free time mógł mieć ktoś";), dziś z rana przy pięknej pogodzie i niezbyt silnym wietrze zwyczajnie, choć tylko po 4h snu do p.
Po południu byłem tak zmęczony, że nic nie planowałem do momentu wskoczenia na Merysię - i nagle już wiedziałem, że nie skończy się na zwykłym powrocie do domu, więc go troszkę uniezwykliłem - z niecałych planowych sześciu kilometrów wyszło więc blisko 60 ;D
Dzisiejsza średnia także wyszła o dziwo znośna - i ładny Vmax na chyba zbyt rzadko odwiedzanej pagórce gdzieś między Wódką, a Kalonką ;)
A teraz gdańskie reminiscencje:
W 3 dni przeszedłem (przeważnie z M., która towarzyszyła mi w części zwiedzaniowej wyjazdu) około 40 km-ów (nie licząc pracy non-stop w biegu przez sobotę i niedzielę na obsłudze stoiska) - dodajmy do tego powrót z wczoraj na dziś o północy i już mamy powód mojego słaniania się dzisiejszego - również na dwóch kołach ;)
Spacerowe odcinki po plaży przeważnie przebiegły (brr!) na boso, woda miała ok. pięciu stopni, więc trochę łamała po kościach, ale widzieliśmy nawet jednego Pana Morsa (pływaka, bez roweru;) wczoraj o poranku...
Spacer 1
Spacer 2
Spacer 3
Spacer 4
Również wczoraj rano na plaży spotkaliśmy sympatycznego rowerzystę na wyjątkowo ciekawie wyglądającym rowerze, który właśnie zwijał namiot, w którym nocował. Rower poznałem dzień wcześniej na targach, potem mnie mijał po południu bucząc grubymi oponami. Pan przedstawił się jako Rafał - okazało się, że jest gościem Bike Festivalu odbywającego się w ramach targów.
Pogadaliśmy chwilkę o jego rowerowych zainteresowaniach (góry i zamki, kilkanaście krajów przejechanych), potem jeszcze na targach obdarowałem go kompletem map naszego regionu dotyczących jego pasji (a więc mapy: szlaków rowerowych i zamków oraz trzyczęściowe dokładne mapy turystyczne województwa). W zamian otrzymaliśmy dwie puszki piwa (bezalkoholowego) :) Miły gest!
A potem już co prawda się nie spotkaliśmy (miała być jego prelekcja - i była, ale o innej godzinie, więc przegapiłem będąc służbowo zabieganym na stoisku) - ale będąc ciekawym, kto zacz - poguglałem... okazało się, że to Rafał Gręźlikowski. Polecam historię człowieka, który mimo swej fizycznej ułomności (czego podczas spotkania nie zauważyłem, tak sprawnie się porusza!) potrafi wspaniale realizować marzenia! Więcej nie napiszę, bo najlepiej samemu odkryć tego niezwykłego, a przy tym cholernie skromnego i sympatycznego gościa.
Zamiast więc dalej stukać w klawisze, w dowód najwyższego uznania - wklejam dziś wyjątkowo dwie fotki - ze spotkania na plaży (zdjęcie jest też w czwartym ze spacerowych Relivów, ale to zdecydowanie za mało!) oraz fotkę już dzisiejszą mojej Meridy i eM.-owej Trinity W Trójcy Jedynej - każdy zaś z naszych bike'ów z pamiątkową puszką piwa od kol. Rafała :)


I tylko jednego żałuję - że nie udało się posłuchać jego opowieści na scenie. Może znów kiedyś będzie okazja - a może uda się także spotkać gdzieś na rowerowym szlaku?
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 56.92km
- Teren 1.08km
- Czas 02:00
- VAVG 28.46km/h
- VMAX 52.34km/h
- Kalorie 2410kcal
- Podjazdy 220m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Łęczycy z Kol.aardem, wiatrem i nowym, (nieoficjalnym) rekordem prędkości
Wtorek, 2 kwietnia 2019 · dodano: 02.04.2019 | Komentarze 8
Zgodnie z zapowiedziami, dziś, w związku z wiejącym jak wściekły Boruta ESE-smanem, trasa na północny zachód - do Łęczycy - w towarzystwie Kol.aarda.Wyjechaliśmy dość wcześnie, by zdążyć na emerycki (kto by tam rypał pod taki wiatr? No, pewnie jest paru takich;) pociąg powrotny o 12.30. Początkowo trochę pohalsowaliśmy tam i siam, żeby było więcej kilometrów i by ominąć Zgierz i światła z nim związane - więc np. przez Arturówkowe Stawy, gdzie trafiło się nawet troszkę terenu. Potem było generalnie z górki przy wietrze przeważnie tylno-bocznym, czasem bocznym (i wtedy chciał wywracać;), a za Białą (gdzie nadal wszystek jeden kościół jest czarny!) wpadliśmy na trasę na Ozorków - idealną przy tym wietrze, prostą i gładką. Tu już zaczęło się prawdziwe rumakowanie - na płaskim rzędu 35-40 km/h bez większego wysiłku, z górki 50 i nawet troszkę więcej (patrz: Vmax).
W Modlnej odbiliśmy w boczne, niestety gorsze asfalty, ale kierunek wciąż był niemal idealny - i tak dociągnęliśmy do Łęczycy w 1 h 35 min. - średnia, mimo początkowego miasta, lasu, terenu i jazdy na N wyszła, bagatela, na odcinku prawie 50 km-ów - 29,5 km/h!
Z Łęczycy wróciliśmy zaś ŁKĄ (po pewnych perturbacjach związanych z kupowaniem biletu na rower w automacie) na Uć - aard wysiadł na Chojnach, a ja dojechałem aż na Widzew - wprawdzie stąd miałem 2x dalej niż z wcześniejszego Żabieńca, ale za to znów generalnie z wichurą, więc średnia mimo już stricte miejskiej jazdy i jednego korka po drodze pogorszyła się tylko w niewielkim stopniu.
Ostatecznie na koniec okazało się, że łącznie wyrównałem dziś swój rekord prędkości sprzed ładnych kilku lat na trasie 50+; biorąc zaś pod uwagę naliczanie sekundowe (czego bs nie robi, choć nie wiadomo po co uwzględnia możliwość wpisywania sekund) wszystko łącznie zajęło 1 h 59 min. i 39 sek., co daje już absolutnie rekordową średnią na takiej trasie wynoszącą 28,65. Wszystko to oczywiście zasługa wiatru, ale wszak np. rekordy na skoczniach też są bite dzięki korzystnym podmuchom, prawda? :)
Zdjęć nie ma, bo nie było czasu na robienie, trasa do Łęczycy - proszę uprzejmie.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 63.40km
- Teren 3.17km
- Czas 02:38
- VAVG 24.08km/h
- VMAX 41.18km/h
- Kalorie 2693kcal
- Podjazdy 395m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć, a potem Jakieś Primaaprilisowe Bógwico
Poniedziałek, 1 kwietnia 2019 · dodano: 01.04.2019 | Komentarze 9
Po czterech dniach rowerowego niebytu, związanego ze służbowym ganianiem po pięknych Katowicech pieszkom (łącznie ponad 63 kilometry), dziś głód roweru (ostatecznie też dziś wyszło 63 km-y!:) był wprost proporcjonalny do zmęczenia trzecim tygodniem harówy z jednym wolnym dniem (poprzednia niedziela). Już rano, zamiast jak Bozia przykazała ładować się w poranne korki (godzinę wcześniej!) najkrótszą drogą - zachciało mi się sprawdzać, co nowego w temacie asfaltu na dedeerówie przy Zgierskim Trakcie. Otóż jest w trakcie... zwijania :-O Sfrezowano bowiem część tego, co dotąd zrobiono. Nic z tego nie rozumiem - może ktoś mnie oświeci? Nie mogliby zamiast frezowania asfaltu zrolować gdzie indziej kostropatą kostkę?A po południu, korzystając z owej dodatkowej godziny dnia pojechałem wprost z roboty popętelkować.
Ale cóż to była za Pętelka! - finalnie przypomina krewetkę zanurzoną w kubistycznym sosie, a swój kształt zawdzięcza walce dobra ze złem: chęci jazdy z totalnym niewyspaniem oraz wiatrowi, który duł dziś solidnie z E, więc postanowiłem mieć go maksymalnie często na podjazdach od bagażnika, zaś na zjazdach (nie bacząc na Vmax) - w lemondkę. Ostatecznie za cały dzień wyszła i tak średnia do przyjęcia rzędu 24+, co zważając również na miejscami gigantyczne korki (w tym jeden, związany z kręceniem filmu i koniecznością objechania planu filmowego) można uznać za wprawdzie umiarkowany - ale jednak sukces. No i troszkę zaległości kilometrażowych odrobiłem, choć to tylko pięćdziesiątka plus w ćwiartce kilkudniowych potrzeb ;)
Zaś jutro pierwszy z trzech (a wkrótce kolejnych dodatkowych dwóch - czyli następnego służbowego weekendu bez roweru - tym razem w Gdańsku) zaległych wolnych dni. A ponieważ ma być potworny ESE-sman, więc kierunek jazdy jutro zdeterminowany wyłącznie tym faktem, a powrót na sposób emerycki - czyli pekapem. Cóż - starość nie radość, pylica nie gruźlica et cetera nie qui pro quo, a qui pro quo nie vis-a-vis. Tak nie a propos.
A tu jeszcze trzy zaległe Relivy ze spacerków po bardzo moim zdaniem pozytywno-nowoczesnych Katowicach. Rzecz jasna (lub o zmierzchu) - z fotkami.
Naści!
1
2
3
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 49.42km
- Teren 0.28km
- Czas 01:59
- VAVG 24.92km/h
- VMAX 47.74km/h
- Kalorie 2105kcal
- Podjazdy 294m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
PółUć, a potem Pętelka nieco rozbudowana
Środa, 27 marca 2019 · dodano: 27.03.2019 | Komentarze 5
Nareszcie, po dwóch dniach wichru, deszczu, a nawet śniegu, udało się dziś popołudniu uwolnić Meridę z okowów biura, w którym utknęła z powodów pogodowych w poniedziałek. Nim to jednak nastąpiło, musiałem porankiem zimnym, acz słonecznym podreptać do p. - ale już popołudnie było nasze :)Mimo silnego (dopiero pod wieczór słabnącego) bocznego najpierw z lewego, a potem z prawego pyska udało się wykręcić klasyczną Pętelkę na Stryjków z końcówką rozbudowaną o opłotki zgiersko-uckie. Na koniec jeszcze przetestowałem przebudowywany bałagan drogo-rowerowy wzdłuż Zgierskiej, o którym kiedyś wspominałem w kontekście nawierzchni tymczasowej-żwirkowej. Otóż (sic!) - kończą! :-O
A teraz znów aż cztery dni bez roweru z powodu służbowego katowania w Katowicach. Smutne to.
A zwłaszcza bardzo smutne TO.
Bowiem bez Pana Scotta nie byłoby ani Davida Bowiego, jakiego poznaliśmy, ani wielu gotyckich wokali z lat 80., ani nawet pewnie tego całego Radiohead.
Dla nie znających tematu - piosenka.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 48.58km
- Teren 0.02km
- Czas 01:56
- VAVG 25.13km/h
- VMAX 41.51km/h
- Kalorie 2173kcal
- Podjazdy 321m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Alusiowy Las
Niedziela, 24 marca 2019 · dodano: 24.03.2019 | Komentarze 7
Jeśli Alusiowy Las - to rzecz jasna z M., która niniejszym rozpoczęła wiosenny sezon rowerowy całkiem przyzwoitym kilometrażem :)Pojechaliśmy i wróciliśmy nieco innymi opcjami niż zazwyczaj - trochę przez nieprzyjemny wiatr z NW w jedną stronę (halsowanko plus omijanie przy okazji paskudnej kostkowej dedeerówy), a trochę w związku z tym, że w drodze powrotnej zaczęło być już całkiem ciemno i nie wbijaliśmy się w okolice Arturówkowych Stawów, a co za tym idzie - teren. Ceną był przejazd chyba najstraszliwszą z dedeerów uckich, pełną krawężników w poprzek i nierówności, rzecz "jasna" - z fazowanej kostki. Omijam ją zawsze szerokim (do 2 km-ów naddatku) łukiem, jak tylko mogę, ale dziś niestety nie mogłem :/
Dociekliwi czytelnicy zapewne też dostrzegą w wykresach prędkości z powyższych linków moje tempo jazdy (Mery po serwisie chodzi jak marzenie - oby jak najdłużej!) oraz odpoczynki w oczekiwaniu na jadącą swoim tempem M. ;)
A pomiędzy obiema jazdami był jeszcze psacer z Tobikiem i Czarną Anu - pieskami rodziców M. po cienistym lesie i słonecznych polach.
- DST 50.75km
- Teren 0.18km
- Czas 02:06
- VAVG 24.17km/h
- VMAX 49.25km/h
- Kalorie 2151kcal
- Podjazdy 320m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć, a potem pętelka po Uckich Pagórkach
Środa, 20 marca 2019 · dodano: 20.03.2019 | Komentarze 5
Jutro Mery idzie do pozimowego serwisu, więc dziś rano klasycznie do p., a po południu, by jeszcze ciut zużyć i tak zużyty napęd, z okazji ładnej, nareszcie tylko umiarkowanie wietrznej pogody (wiatr z W) i dawnej niebywałości na Wzniesieniach - wio przed zmierzchem popagórkować - także po to, by zrobić kilka zdjęć (choć nie aparatem marki Zorki 5;)Wróciłem już całkiem po ciemku, ale łącznie z porannym dystansem wpadło dyszek - pięć :)
Relive pagórkowaty - oto on!
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 45.59km
- Teren 0.95km
- Czas 01:51
- VAVG 24.64km/h
- VMAX 45.11km/h
- Kalorie 1947kcal
- Podjazdy 217m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
zMrożono - zwietrzony podKoluszek
Sobota, 16 marca 2019 · dodano: 16.03.2019 | Komentarze 4
Wiało od rana tak, że nie było najmniejszego sensu robić jakiejkolwiek pętelki - chyba, że w misji samobójczej, więc mało ambitnie, za to użytecznie (bo porobić zdjęcia) pojechałem (pi razy drzwi) z wichurą od pleców strony pod Koluszki w miejsce, gdzie rewitalizuje się właśnie parkowo-stawowo-leśny fragment Doliny Mrogi. Miałem nadzieję, że prace już zakończone, ale trafiłem niestety w samo epicentrum rozbebeszu.Nim się to jednak stało, najpierw powalczyłem z czerwonymi latarniami w mieście i dopiero po jakichś 10 km-ach mogłem rozwinąć skrzydła - gdy udawało się chwilami ustawić w osi wiatru idealnie, prędkość bez żadnego wysiłku oscylowała na płaskim między 35, a 40 km/h. Potem jednak wbiłem się we wspomniany błotnisto-terenowy rozgardiasz budowlany, a na koniec zawinąłem na S, by dotrzeć do dworca kolejowego w Koluszkach - wtedy, mimo zabudowy boczne podmuchy wiatru już średnio dawały żyć. Wszystko to popsuło rewelacyjną średnią, ale nie o nią dziś głównie chodziło. Zresztą, przy zużytym po zimie napędzie trudno o cuda w tej kwestii, a i siły nadal marne.
Wróciłem więc pekapem do miasta Uć i ostatnie kilka kilometrów (przy znów bocznym, acz nieco słabszym wichrze) dociągnąłem przez (na szczęście dziś mniejsze niż na co dzień) korki do chaty.
Trasa nad Mrogę i do Koluszek - na Relivie z tradycyjnymi fotkami.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta



