Info
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
Zaliczone rowerowo gminy:
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Październik7 - 2
- 2025, Wrzesień10 - 3
- 2025, Sierpień9 - 8
- 2025, Lipiec10 - 31
- 2025, Czerwiec4 - 8
- 2025, Maj15 - 31
- 2025, Kwiecień12 - 32
- 2025, Marzec11 - 28
- 2025, Luty1 - 5
- 2025, Styczeń1 - 4
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w kategorii
2. Opłotki, czyli mniej niż seta
| Dystans całkowity: | 44728.53 km (w terenie 1715.51 km; 3.84%) |
| Czas w ruchu: | 1886:52 |
| Średnia prędkość: | 23.71 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
| Suma podjazdów: | 148446 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 184 (102 %) |
| Maks. tętno średnie: | 172 (93 %) |
| Suma kalorii: | 878927 kcal |
| Liczba aktywności: | 999 |
| Średnio na aktywność: | 44.77 km i 1h 53m |
| Więcej statystyk | |
- DST 22.28km
- Teren 1.22km
- Czas 00:56
- VAVG 23.87km/h
- VMAX 48.13km/h
- Kalorie 920kcal
- Podjazdy 175m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka Zgierska z wichurką
Sobota, 9 marca 2019 · dodano: 09.03.2019 | Komentarze 6
Wariacja na temat przedwczorajszej trasy z elementem wczorajszości, czyli porywistym wiatrem (tym razem z SW). Przebieg całości przejażdżki był determinowany wyłącznie przez wiatr i miał na celu maksymalizację zysków z podmuchów, przy minimalizacji ich siły w przypadku jazdy w drugą stronę. Wyszło,co wyszło, czyli halsowanko - średnia prędkość przy tym rzecz jasna baaardzo średnia, za to Vmax przy porywie od pleców strony - (niemal) porywający!Reasumując: dobrze, że po drodze było sporo zabudowy i lasu, a mało przestrzeni całkiem otwartych, bo bym chyba wypluł płuca z oskrzelami w gratisie. Jak to się mówi w mieście Uć: każda wizyta w Zgierzu jest jak papieros - skraca życie o czas obcowania z powyższym ;) Z mało śmiesznych dowcipów jest jeszcze mówiący o tym, że jak się czujesz niepotrzebny, to pomyśl o tym, co czuje pracownik zatrudniony w informacji turystycznej w tym zacnym grodzie! ;D
A dzisiejsza trasa wycyrklowana również czasowo - pięć minut po powrocie zaczęło lać, więc nic więcej i tak nie dałoby rady wycisnąć.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 21.18km
- Teren 1.30km
- Czas 00:53
- VAVG 23.98km/h
- VMAX 43.96km/h
- Kalorie 891kcal
- Podjazdy 172m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mikropętelka Zgierska
Czwartek, 7 marca 2019 · dodano: 07.03.2019 | Komentarze 2
Dziś nie mogłem jechać rowerem do p. (i na abarot;), więc dopiero po południu udało się wyskoczyć na krótką przejażdżkę - zatoczyłem nietypową, ale dość kształtną pętelkę na Zgierz i z powrotem (powrót pod wiatr, więc przez Las).Gdyby nie popołudniowe korki - miło, łatwo i przyjemnie.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 51.12km
- Teren 2.37km
- Czas 02:06
- VAVG 24.34km/h
- VMAX 45.90km/h
- Kalorie 2159kcal
- Podjazdy 318m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć, a potem pętelka o zachodzie słońca
Środa, 6 marca 2019 · dodano: 06.03.2019 | Komentarze 5
Kilometrażowych zaległości pozimowych odrabiania ciąg dalszy: rano klasycznie do p., a po południu, korzystając z dwóch godzin pomiędzy końcem roboty, a końcem dnia, wreszcie stało się możliwe wykręcenie (dość) klasycznej pętelki ze Stryjkowem. Wiatr na szczęście znacznie osłabł i wiał przeważnie z boku, tj. z SE - przy takim wektorze nie robi się na rzeczonej trasie znaczącego Vmaxa, ale za to powrót nie jest centralnie pod wmordęwind - coś za coś. Końcówka przejażdżki to już Las Łagiewnicki i Arturówkowe Stawy o zmroku.Mapka popołudniowej pętelki.
Oby więcej takich okazji, choć jutro może być w ogóle z rowerem różnie, bo mam jakąś Galę-Sralę, a od piątku powrót wichurek i w ogóle pogorszenie pogody.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 41.03km
- Teren 1.05km
- Czas 01:46
- VAVG 23.22km/h
- VMAX 32.98km/h
- Kalorie 1753kcal
- Podjazdy 166m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Bedoń z Przybyszem
Niedziela, 3 marca 2019 · dodano: 03.03.2019 | Komentarze 3
Pewna koleżanka robi komiks dla głuchej dziewczynki - szczegółów nie znam, ale potrzebowała zdjęć tabliczki z nazwami "Bedoń" (to takie coś - a nawet trzy koło miasta Uć) i jak najbardziej uckiej ulicy Przybyszewskiego. W to mi graj - wreszcie jest powód, by wytoczyć się z kolein kolejnej planowanej zwykłej Pętelki Dobylegdzie - i ruszyć w dawno niebywałe, choć podmiejskie okolice - niedaleko, bo pogoda niepewna, a oskrzela bez zmian (na lepsze).Wiało dziś solidnie z SW, a że trasa generalnie na SE, więc tak, czy inaczej wiaterek sobie mną popomiatał - dobrze, że teren miejsko-podmiejski, a więc nieco osłonięty. W Bedoniu w Trójcy Jedynym sfociłem tabliczkę na stacji pt. Bedoń oraz aż trzy Bedonie: Przykościelny, Nowy i Bedoń-Wieś. Same atrakcje - w Nowym ruina starego dworu, we Wsi brak miejskiego autobusu, a w Przykościelnym - bardzo prowokacyjny pomnik (o czym w Relivie - dziś nie do końca dociągniętym podczas powrotu, bo zatrzymałem się na chwilę w parku i przez pomyłkę zamiast spauzować Endozegar - całkiem go zatrzymałem, więc reszta wycieczki jest osobno, bezrelievowo doliczona do całości statystyki). Warto więc zatrzymać na chwilkę film w odpowiednim momencie i poczytać o tym, co sobie "myśli" miejscowy proboszcz na temat mniejszości narodowych.
Wracając zajrzałem jeszcze do Odhuańńiowej Skrzynki - i wyszło w sumie z niczego - 4 dychy :) Z nowości: nowy asfalt między Andrzejowem, a Bedoniem Przykośc. oraz przejażdżka Rokicińską w remoncie: asfalt już jest, a dedeerówy jeszcze nie ma: Miodzio und Słodzio Naturlich :)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 90.43km
- Teren 1.37km
- Czas 03:38
- VAVG 24.89km/h
- VMAX 44.21km/h
- Kalorie 3881kcal
- Podjazdy 433m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Jambór z masakrą drzewną
Sobota, 2 marca 2019 · dodano: 02.03.2019 | Komentarze 7
Roboczo, pozimowo - i w sumie na chwilę do Jamboru i (troszkę inaczej) z powrotem, sprawdzić, co w lesie piszczy. A piszczy nieszczególnie, o czym poniżej.Już po drodze, mimo chłodnej, acz słonecznej pogody było niewesoło: a to wycinka przy zajezdni na Limance, a to już wycięte zagajniki w miejscu, gdzie będzie (kiedyś) budowana S14, a podczas powrotu - radosne rzężenie w moich nadal chorych oskrzelach szło o lepsze z jazgotem pił wokół kościółka w Górce Pab. :/
A najgorsze na samej działce - po 4 miesiącach niebytu sytuacja po przyjeździe przedstawiała się następująco...





...czyli: dwie duże sosny i sporo mniejszych innych drzew, które im wyrosły na drodze - połamane. Tym razem to jednak nie człowiek, a natura, choć w ostatnich latach zdarza się to zbyt często w porównaniu do poprzednich 28 (stosunkiem 4:2, jeśli idzie o największe sosny), by nie podejrzewać jak najbardziej (nie)ludzkiego rozchwiania klimatu.
I jeszcze jedna, zastanawiająca sprawa: przy ogrodzeniu od strony drogi, ale (sic!) na terenie działki ktoś celowo skosił równo z górną krawędzią siatki nasze dwa młode dęby. Pewnie gałęzie im wystawały na drogę - piaszczystą, leśną, działkową. Czyli: przeszkadzały samochodom.
Ręce opadają :(
Tak, czy siak, z dwóch i pół godziny pobytu na działce, blisko dwie poświęciłem na zasuwanie z gałęziami, grabienie i zamiatanie...to sobie odpocząłem. A i tak bez łańcuchówki, którą następnym razem będę musiał pożyczyć od sąsiada, nie da rady tego w całości uprzątnąć. W międzyczasie jeszcze ogrzałem domek podnosząc temperaturę wewnątrz z minus jednego do szalonych plus trzech stopni, wietrząc i susząc cały ten bajzel. I już musiałem wracać, bo kilometrów jak na zapalenie oskrzeli i tak zbyt wiele dziś naraz. Biorąc to wszystko pod uwagę (oraz teren, w który się bezmyślnie na chwilę wbiłem) - średnia prędkość jak z bajki. Wiatr wiał dziś z W - rano z NWW słabiutko, podczas powrotu już się rozkręcił i zmienił na SWW, więc tak, czy inaczej zazwyczaj z boku lub tylnego boku. Przy pełni powera byłbym dziś zrobił kolejny dobry wynik, a tak - cieszę się, że wciąż jeszcze jestem na chodzie.
I jak tu się nie denerwować?
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 39.54km
- Teren 1.58km
- Czas 01:43
- VAVG 23.03km/h
- VMAX 46.91km/h
- Kalorie 1667kcal
- Podjazdy 290m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć z galopadą, a potem Dobra pętelka
Środa, 27 lutego 2019 · dodano: 27.02.2019 | Komentarze 4
Dzień zakręcony jak twister w słoiku: miało być raczej bez roweru, ale zerwałem się o świcie, pieszkom o 7:30 pobiegłem załatwić jedną sprawę urzędową, a że poranna pogoda jak marzenie - wróciłem truchtem do chaty po rower, pojechałem nim do p., by po kilku chwilach bez roweru polecieć na miasto załatwić drugą, tym razem służbową sprawę, a po południu znowu rowerem jeszcze za miasto - do Dobrej w sprawie w sumie także służbowej, choć kilometry ukręcone jak najbardziej na własne konto ;)Efektem popołudniowej przebieżki jest Relive ze (służbowymi;) fotkami oraz rzężenie w oskrzelach - bo co prawda, jak już ominąłem popołudniowe korki leciało się znakomicie do wspomnianej Dobrej z wichurką z SW - ale powrót był już pod nią zaiste katorżniczy.... Na szczęście tak zaplanowałem trasę, by choć częściowo biegła Lasem Łagiewnickim, ale i tak byłem w chacie już po zmroku.
Nic to - kolejne ciężko wyszarpane dość nędzne kilometraże (że o średniej nie wspomnę) - zaliczone.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 40.89km
- Teren 1.89km
- Czas 01:47
- VAVG 22.93km/h
- VMAX 43.27km/h
- Kalorie 1718kcal
- Podjazdy 303m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka popętolona z Nową Gdynią i starymi domami
Niedziela, 24 lutego 2019 · dodano: 24.02.2019 | Komentarze 5
Totalny spontan - z racji silnego wiatru z W właściwie powinienem był dziś wykręcić klasyczną pętelkę na Stryjków, ale jakoś mi się nie chciało - pojechałem więc halsować tam i siam w miejsca częściowo z dawna niebywałe.Najpierw więc do położonego w lesie oddzielającym Miasto Uć od Zgierza ośrodka wypoczynkowo-konferencyjnego Nowa Gdynia - malownicze miejsce, a rozplanowanie i charakter budynków kojarzy się nieco z zabudową japońską.
Potem jakieś kółka po okolicy, gdzie wciąż stoi kilkanaście mocno zaniedbanych, ale wciąż efektownych przedwojennych willi, następnie, korzystając z pasa dla rowerów (jak się okazało - obstawionego w jednym miejscu jak gdyby nigdy nic parkującymi autami) prawie do centrum Zgierza, potem znów tam i siam raz z wiatrem, a raz pod wiatr, jeszcze trochę górek na pazurek i dołków (z prędkością - dla odmiany - dla kołków) i powrót pętlując terenowo wokół Arturówkowych Stawów, gdzie dziś nadspodziewanie tłoczno z tendencją wręcz do korków ludzkich.
Z tego wszystkiego średnia wyszła jeszcze gorsza niż wczoraj, ale wpadły 4 dyszki, a to już (przy nie mijającym cherlaniu) zawsze coś.
Całe to zamieszanie dzisiejsze - na Relivie z fotkami.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 58.36km
- Czas 02:27
- VAVG 23.82km/h
- VMAX 39.50km/h
- Kalorie 2495kcal
- Podjazdy 270m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Jamnik Grunwald Kazimierz
Sobota, 23 lutego 2019 · dodano: 23.02.2019 | Komentarze 6
Zainspirowany MŁA z sierpnia zeszłego roku, mimo gnębiącego wciąż choróbska i osłabienia z nim związanego, postanowiłem skorzystać z idealnej jak na luty pogody (ok. zera stopni, niemal bez wiatru - i słońce) i wykręcić trasę w kształcie jamnikopodobną - choć w drugą niż w sierpniu stronę, czyli najpierw przez Grunwald, a dopiero potem przez Kazimierz.Chęć towarzyszenia w większej części drogi wyraził Kol.aard, więc najpierw samotnie ukręciłem jamnikowi łeb, a od spotkania w okolicy obroży, aż po przednie łapy w drodze powrotnej kręciliśmy już wspólnie :)
W stosunku do poprzedniej wersji trasy, korzystając z nowego asfaltu od dupy strony udało się wydłużyć ogon, trochę też zmodyfikowałem fajt-łapę tylną ;)
W sumie wyszła bardzo miła pogodowo i towarzysko wycieczka, choć zdrowotnie, a co za tym idzie i średnioprędkościowo już mniej. Nie było też specjalnie czasu na fotki. Nic to - najważniejsze, że jamnik wyszedł jeszcze lepszy kształtem niż poprzednio! :D
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 32.96km
- Czas 01:20
- VAVG 24.72km/h
- VMAX 40.32km/h
- Kalorie 1399kcal
- Podjazdy 219m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka niekoniecznie idealna
Niedziela, 3 lutego 2019 · dodano: 03.02.2019 | Komentarze 6
Pierwotnie w dzisiejszych planach miał być od dawna nie kręcony Jamnik Kazimierz Grunwald (choć w wersji odwrotnej, bo Grunwald Kazimierz;), ale rano było po nocnych opadach strasznie mokro, więc wolałem spać do południa ;)W końcu jednak zebrałem się jakoś i ruszyłem wykręcić choć troszkę czegoś - wyszła nie całkiem idealna pętelka w krótszej wersji - pierwsze 15 km-ów pod niezbyt silny, ale nieprzyjemnie wilgotny i zimny wiatr z NNE, od Stryjkowa już generalnie z tymże, w coraz bardziej gęstniejącej mgiełce, a przez chwilę nawet mgławce (bo coś jakby zaczęło z niej drobniutko pokapywać).
Ostatecznie jak wróciłem, mgławka przeszła płynnie w mżawkę, a ta jeszcze płynniej (co logiczne!) w deszcz. Wyszło, co wyszło - oby tak zawsze było (w lutym).
A tu jest piosenka o pętelce idealnej - może niekoniecznie ją polecam w warstwie tekstowej;) - choć muzycznej jak najbardziej!
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 63.03km
- Czas 02:16
- VAVG 27.81km/h
- VMAX 50.76km/h
- Kalorie 2729kcal
- Podjazdy 238m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Kutno lekkie, łatwe i przyjemne
Sobota, 2 lutego 2019 · dodano: 02.02.2019 | Komentarze 13
Zgodnie z prognozami zrobiło się dzisiaj wręcz wiosennie: temperatura już rano mocno zbliżyła się do (sic!) plus dychy, wiał przy tym potężny wiatr z S z lekkim, acz wyraźnym wektorem wschodnim.Ponieważ ostatnio głównie nie jeździłem, co sprawia, że moja forma kwadratowa i potworna, więc przy takim wietrze decyzja mogła być tylko jedna: polecieć jak najdalej się da na północ, tam wsiąść w pekap - i mając za nic ambitne wypruwanie flaków pod wiatr, wrócić komfortowo pociągiem do chaty.
I tak właśnie zrobiłem - do wycieczki przyłączył się z początku Kol.aard, ale już jadąc na spotkanie ze mną zerwał łańcuch, a po niecałych trzech km-ach wspólnej jazdy - złapał kapcia. Mimo moich nalegań nie chciał ryzykować "do trzech razy pech", więc ostatecznie pojechałem sam - do Kutna.
Z początku trochę pokrętnie, by nabić więcej kilometrażu, od Zgierza już najprościej jak się dało - przeważnie z górki, z (niemal) idealnym wiatrem, w słonku (ale nie pod słonko!) - czyż może być piękniej na wycieczce rowerowej w lutym?
Jedynym minusem (oprócz braku zacnego rowerowego towarzystwa) był wielki ruch na drodze i kilku naprawdę paskudnych typów za kółkiem - po drodze miałem "przyjemność" dwukrotnie iść na czołowe (nie ja wyprzedzałem;), a minięć "na gazetę" nie zliczę na palcach jednej, a kto wie, czy obu rąk.
Poza tym jechało się aż za dobrze - efekt: brak fotografii (oprócz jednej niedaleko celu) - szkoda mi było się zatrzymywać, a teraz mi szkoda, że się nie zatrzymywałem, bo Pradolina z Bzurą rozlewającą się w słońcu pięknie podtopiona, a i pozostałe widoczki z miejscami resztką śniegu (który sprawiał, że chwilami trasa było mocno ukałużowiona) - też niczego sobie.
W Kutnie byłem na tyle szybko, że za szybko - musiałem poczekać zatem na planowy pociąg pół godziny.
A w pociągu w roli głównej wystąpił przesympatyczny, dość okrągły i mocno gadatliwy Pan Konduktor. Umiejscowiłem się z rowerem tam, gdzie należy, obok był automat biletowy - niestety popsuty w ten sposób, że zjadał monety, a nie wypluwał biletu. Ja miałem bilet kupiony na stacji, ale co kto wsiadał - miał kłopot. W końcu uradziliśmy wspólnie z Panem K., że zakleimy moją srebrną taśmą (z którą zawsze się wożę) wlot na monety i przykleimy karteczkę z informacją, że nieczynne - gdy wysiadałem na Żabieńcu, Pan K. jeszcze raz mi podziękował za ratunek, bo tak cały czas musiał wszystkim mówić, żeby nie wrzucali bilonu. Morał: nie ma to jak dobrze zaopatrzona sakwa rowerowa! ;)
A z Żabieńca już tylko do chaty przez miasto, więc wyśmienita średnia na koniec odrobinkę zdołowała, ale i tak nie mam dziś na co narzekać (również w kwestii dzisiejszego Vmax-a) - zwłaszcza, że w tym roku priorytetem są jednak kilometry, które jutro mam nadzieję kolejne uskutecznić, choć akurat na jutro prognozy są mniej optymistyczne: grunt, żeby nie padało, bo w lutym w sumie aż wstyd jeździć w jednej podkoszulce, jednej bluzie, jednej parze spodni, jednej parze cienkich rękawiczek i jednej parze skarpetek - co dziś niniejszym czyniłem.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta



