Info
Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89150.50 kilometrów - w tym 3444.84 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad3 - 13
- 2024, Październik14 - 82
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2019
Dystans całkowity: | 812.75 km (w terenie 53.80 km; 6.62%) |
Czas w ruchu: | 34:47 |
Średnia prędkość: | 23.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.60 km/h |
Suma podjazdów: | 5316 m |
Suma kalorii: | 34738 kcal |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 38.70 km i 1h 39m |
Więcej statystyk |
- DST 4.69km
- Czas 00:13
- VAVG 21.65km/h
- VMAX 31.75km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 200kcal
- Podjazdy 23m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
PółUć z laniem
Wtorek, 21 maja 2019 · dodano: 21.05.2019 | Komentarze 5
Rano do p. rowerem, a że po południu strasznie lało - więc powrotny spacerek bezrowerowy w ulewie.W p. też lanie - głównie wody, że "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie" - cóż nadzieja, matka głupich, umiera na końcu, choć to podobno głupi ma szczęście.
Tak, czy inaczej - czuję się dziś zarówno fizycznie, jak i mentalnie - zlany i olany.
Chyba sobie dzisiaj coś naleję ;)
Kategoria 1. Only Uć
- DST 10.66km
- Czas 00:28
- VAVG 22.84km/h
- VMAX 34.78km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 459kcal
- Podjazdy 54m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć z rzeczywistością
Poniedziałek, 20 maja 2019 · dodano: 20.05.2019 | Komentarze 12
Dziś po raz pierwszy od kilku dni na rowerze, bo od piątku do niedzieli wędrowałem jak za zamierzchłych lat z plecakiem po górach w miłym towarzystwie trzech pracowych koleżanek po pięknym Beskidzie Żywieckim. Pogoda wspaniała (oprócz jednej krótkiej burzy, która tylko urozmaiciła doznania meteorologiczne szkód żadnych nie czyniąc), zieleń soczysta jak to w maju bywa, w najwyższych partiach gór wciąż (niegroźne;) płaty śniegu, na halach mnóstwo kwiatków.Beztroska, sporo śmiechu i uśmiechu, wieczór przy piwie i gitarze.
Kto ciekaw jak było - zapraszam do obejrzenia Relivów aż czterech z trzech dni - oczywiście z fotografiami:
https://www.relive.cc/view/e1320420618
https://www.relive.cc/view/e1320622835
https://www.relive.cc/view/e1321055248
https://www.relive.cc/view/e1321639294
---
A dziś, po powrocie, dopadła nas od rana wiadomość, że prawdopodobnie nam robotę rozwiązują. Nie wdając się w jałowe dyrdymały wystarczy rzec, że sytuacja od dwóch lat była podbramkowa, ale niestety ze stanu typu OIOM przeszliśmy płynnie (tracąc przy okazji płynność - tę najistotniejszą, bo finansową) do stanu służbowej śmierci klinicznej. Czy z tego wyjdziemy - wątpliwe, aczkolwiek do końca czerwca jeszcze się będą ważyć losy naszej szacownej instytucji. Nie wiem, czy w zaistniałej sytuacji pocieszające, czy też raczej wręcz przeciwnie jest to, że polecę nie tylko ja, ale równo wszyscy - od kapitana po - za przeproszeniem - jego majtki.
Widać przez trzy dni było za dobrze, a jak wiadomo: co się polepszy - to się popieprzy.
A teraz, jak mawiał Morrison "Przyszłość niepewna, a koniec zawsze bliski" - i wiedział, co mówi.
Ale dość już o pracy, bo, jak z kolei rzekł sam Tata Kazika: "Praca - chamski sport".
Z tego wszystkiego o mały włos zapomniałbym o sprawie najistotniejszej:
Z okazji 18 Zakupin, które minęły 3 dni temu, życzę Ci Moja Droga (całe 639 zł w 2001 roku!) Merysiu, żebyś (już jako pełnoletnia) nadal rozpraszała choć chwilowo większość trosk - tak, jak to miało dotąd miejsce.
Kolejnych osiemnastu (co najmniej) Droga Mery!
Kategoria 1. Only Uć
- DST 11.64km
- Czas 00:32
- VAVG 21.83km/h
- VMAX 34.34km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 493kcal
- Podjazdy 60m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć z profilaktyką biletową
Wtorek, 14 maja 2019 · dodano: 14.05.2019 | Komentarze 18
Dom - p. - Dworzec Fabryczny - dom.Zimno i wietrznie, a podczas powrotu dodatkowo (o)kropiąco - mimo to wizyta na dworcu celem jak najwcześniejszego zakupu biletów kolejowych na dwie osoby + dwa rowery z okazji czerwcowego urlopu: Hurra, udało się, sukces!
Kategoria 1. Only Uć
- DST 55.88km
- Teren 0.11km
- Czas 02:16
- VAVG 24.65km/h
- VMAX 52.60km/h
- Temperatura 11.0°C
- Kalorie 2385kcal
- Podjazdy 383m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć, a potem nietypowa pętelka
Poniedziałek, 13 maja 2019 · dodano: 13.05.2019 | Komentarze 6
Po 4 dniach rowerowego niebytu kolejne nadrabianie zaległości, czyli rano do p., a po południu, mimo silnego, choć na szczęście stopniowo słabnącego do umiarkowanego wiatru z NW nietypowa, bo zdeterminowana miastem oraz wichurką, wydłużona, acz spłaszczona pętelka - od Zgierza aż po niemal najwyższe wzniesienia Uckich Pagórków. Przetestowałem też dość nowy, wcześniej nieznany boczny asfalcik na skraju Wódki ;) - wcześniej wykorzystując jeszcze tutejszy krótki, lecz stromy zjazd do osiągnięcia Fałmaksa na poziomie 50+. Niestety, rzeczonemu asfalciku brak ciągłości w związku z granicą administracyjną - na przestrzeni 110 m dziurdzioły potwornickie, ale to i tak krócej od ul. Aksamitnej, co to nią zazwyczaj musiałem się w opcji pagórkowej tłuc, która jako żywo, wbrew nazwie przypomina najgorsze postasfaltowe koszmary mazursko-podlaskie ;)A od jutra znów deszcze - i jak tu nadrabiać nadrabianie nadrabiania? :/
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 30.14km
- Teren 2.34km
- Czas 01:18
- VAVG 23.18km/h
- VMAX 48.28km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 1256kcal
- Podjazdy 211m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć, a potem mikropętelka pętelka ze Zgierzem
Środa, 8 maja 2019 · dodano: 08.05.2019 | Komentarze 10
Rano do p. pod lekki wiaterek, a po południu, z okazji silnego wiatru z SE najpierw, by go wykorzystać - do Zgierza: udało się to tylko częściowo, bo korki i świateł niezliczona ilość po drodze. A potem nawrotka - i pod wiatr, ale w dużej mierze tym razem przez Łagiewnicki Las tam i siam (by być w miarę osłoniętym) - za to częściowo gruntówkami: łączny efekt tego wszystkiego - zaskakująco słaba średnia.Trasa owej popołudniowej mikropętelki - TU.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 54.99km
- Czas 02:13
- VAVG 24.81km/h
- VMAX 47.23km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 2359kcal
- Podjazdy 320m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć, a potem niemal klasyczna pętelka ze Zgierzem
Wtorek, 7 maja 2019 · dodano: 07.05.2019 | Komentarze 2
Rano zwyczajnie do p., a po południu, stęskniwszy się za kilometrami, chcąc nieco poprawić średnią podługoweekendową oraz korzystając z całkiem przyjemnej aury - słowem: bez konkretnego powodu pojechałem popętelkować zwykłą sobie trasą z rozwinięciem na koniec na Zgierz, by tym razem ominąć Las Ł. i A. Stawy, czyli odcinki terenowe, których po długim weekendzie mam serdelecznie dość.Wiatr wiał co prawda z początku mocno z lewego boku, ale na powrocie zdecydowanie zelżał, choć nadal wiał z boku - tym razem prawego. Więc w niczym pomóc dziś nie mógł. Z nowości - przejechałem malutkim fragmentem bocznego asfaltu we wsi Smolice, którym o dziwo nigdy nie jechałem - to chyba ostatni taki przypadek w promieniu kilkudziesięciu km-ów od domu (chyba, że coś nowego wyasfaltują).
A jutro znów gdzieś muszę popołudniowo pokręcić, bo od czwartku do niedzieli - rowerowa posucha! :(
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 11.12km
- Czas 00:32
- VAVG 20.85km/h
- VMAX 33.73km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 480kcal
- Podjazdy 59m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć sprawunkowo-serwisowa
Poniedziałek, 6 maja 2019 · dodano: 06.05.2019 | Komentarze 10
Dom - (dawno nie bywała) p. - dom.Rano z lekkim przyjemnym wiaterkiem; powrót - droga przez mękę: pod silny wiatr, przez korki giganty - i serwis w sprawie dętkowej oraz celem zakupu prezentu imieninowego dla M. (czyli rowerowych rękawiczek), a także smaru, który, jak rano odkryłem w sakwie - odkręcił się na jakimś podsuwalskim wyboju i cały wychlapał :/ Tak więc mam sakwę marki Świnisz Lajn ;)
Ech - jak nie urok jednak bolącego nadal kokana, grypa jelitowa, dętka przebita - to takie coś.
Chyba przynoszę pecha Meridzie.
Kategoria 1. Only Uć
- DST 70.59km
- Teren 10.65km
- Czas 03:28
- VAVG 20.36km/h
- VMAX 39.85km/h
- Kalorie 3030kcal
- Podjazdy 401m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Zielone Płuca Jaćwingów - dz. 8: do domu przez Wigry i Puszczę Augustowską
Sobota, 4 maja 2019 · dodano: 04.05.2019 | Komentarze 8
Trasa: Puńsk - Wigry - Nowinka - Augustów - (PKP) - UćRelive od Puńska do Wigier: https://www.relive.cc/view/e1312910864
Relive od Wigier do Augustowa: https://www.relive.cc/view/e1313086185
Nowe gminy: Suwałki-wieś, Nowinka, Augustów-miasto.
Silny, chwilami huraganowy wiatr prosto w pysk z SW.
RELACJA:
Z prognoz wiedzieliśmy, że silny wiatr z SW sprawi, że na pociąg do Suwałk będziemy mieli od planowanych jako pierwsza atrakcja po drodze Sejn 40 km-ów rzeźni z małą ilością lasów, za to dużą ilością pagórków. Zmieniliśmy więc założenia - i zamiast pchać się na Suwałki (skąd o 15:40 odjeżdżał nasz pociąg), pociągnęliśmy wprost na południe - do Puszczy Augustowskiej, by znaleźć choć trochę osłony. Trasa kilometrażowo w sumie podobna, a równie ciekawa - nim jednak dojechaliśmy (znów straszliwymi, częściowo szutrowymi drogami) do puszczy, po drodze odwiedziliśmy klasztor w Wigrach (tłumy, zwiedzanie płatne, obiekt jednak wart obejrzenia) i przystań kajakową nad jeziorem - przed Wigrami wypróbowaliśmy jeszcze kawałek drogi rowerowej zrobionej z asfaltu w kolorze....zielonym:)
Spod klasztoru udaliśmy się wzdłuż (przeważnie niewidocznego) Jeziora Wigry najpierw asfaltem, a gdy zaczął się park narodowy - przyjemną leśną drogą. Puszcza bardzo nam pomogła w walce z wiatrem, a jej chwilowy brak (między wsiami Czerwony Krzyż, a Ateny:) bardzo nam się dał we znaki (średnia - jakieś 10 km-ów/h!). W rzeczonych Atenach spotkaliśmy rowerowego krajanina z Miasta Uć - choć już, jak wyszło podczas rozmowy, od 20 lat mieszkającego w tej części Polski - własnie pod znakiem z napisem "Ateny" zgubił okulary dzień wcześniej - i za chwilę zguba się znalazła :)
W końcu kolejnym, ostatnim już dziurawym asfaltem dojechaliśmy do wsi Nowinka - i stąd już główną z poboczami trasą na Augustów. Byliśmy na dworcu godzinę przed odjazdem pociągu - tego samego, którym mieliśmy wracać z Suwałk - więc mieliśmy też bezcenne w kontekście miejsc na rowery bilety z miejscówkami. Pociąg się wtoczył, do pociągu oprócz nas wskoczył dziki tłum (w tym kilkunastu rowerzystów) - na szczęście był taki sam (a może ten sam?) jeden z pięciu w Polsce wagon rowerowy - i tak niespiesznie, choć pospiesznie dotoczyliśmy się do Wawy - tym razem Zachodniej. Tu godzina na przesiadkę, więc do Maka - byłem tak głodny, że na raz wtrąbiłem dwa Big-Maki i poprawiłem Kurczakburgerem i kawą - a potem już tylko pociągiem na Uc - i z dworca w znów siąpiącym deszczu do domu. Wspomnieć jeszcze należy, że ostatnie 3 dni jazdy to dopompowywanie tylnego koła - przez miniaturową dziurkę uchodziło powietrze na tyle, że po kilku godzinach ubywało 3 z 4 atmosfer, więc czeka mnie jeszcze powyprawowa wymiana dętki. Ale to już jutro.
A tytułowi Jaćwingowie? Przeminęli, jak tegoroczna majówka, albo uszli jak powietrze z koła - coś tam jednak zawsze zostaje - wspomnienia, albo choćby... atmosfera ;)
PODSUMOWANIE:
Km-ów łącznie: 535,53
Km-ów terenowo: 77,07 (14,4%)
Czas jazdy: 24 h 52 min.
Średnia prędkość: 21,54 km/h
Średnia długość jazdy: 66,94 km /3h 6 min.
Nowe gminy: 29
Nowe województwa: 1 (Warmińsko-Mazurskie)
Nowe kraje: 1 (Litwa)
Kilogramy: minus 3
Kategoria 4. Dzień to za mało!, 5. Nieśpiesznie z M.:)
- DST 72.63km
- Teren 1.90km
- Czas 02:58
- VAVG 24.48km/h
- VMAX 45.00km/h
- Kalorie 3107kcal
- Podjazdy 404m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Zielone Płuca Jaćwingów - dz. 7: wśród Litwinów i po Litwie
Piątek, 3 maja 2019 · dodano: 03.05.2019 | Komentarze 7
Dzień pieszo-rowerowy:Poranna trasa piesza z M. po Puńsku:
https://www.relive.cc/view/e1312562956
Popołudniowa trasa rowerowa (bez M.) na Litwę (szósty rowerowo zaliczony kraj) i z powrotem:
https://www.relive.cc/view/e1312710467
Nowe gminy: Sejny-wieś, Sejny-miasto, Krasnopol.
Zimno; silny, stopniowo słabnący wiatr z NW.
Puńsk to stolica polskich Litwinów - są tu muzea, zatem od rana, korzystając z równie nieciekawej pogody jak dzień wcześniej, postanowiliśmy dać siana rowerom i pieszkom udać się na spacer. Niby nieduża miejscowość, ale całość zajęła nam jakieś 5 godzin - obejrzeliśmy kolejno: ruiny synagogi (które stały się ruiną, bo stały puste i jakieś miejscowe menele zaprószyły ogień), pozostałości po żydowskim cmentarzu, kościół ładny, choć neogotycki, przykościelne muzeum etnograficzne w dawnym domku proboszcza (brak ogrzewania, na dworze plus sześć, brr), skansen drewnianych chałup wraz z wioską tematyczną dla dzieci inspirowaną miejscowymi legendami, drewniany zajazd, gdzie nażarliśmy się tak, że ledwo mogliśmy się ruszać, miejscowy cmentarz z niemal samymi litewskimi nagrobkami, wreszcie muzeum w Litewskim Ośrodku Kultury, po którym nas oprowadziła tutejsza pani przewodniczka Litwinka, która sporo miała dla nas w zanadrzu lokalnych ciekawostek i zagadek. Pokazała też mapę Litwy sięgającą od Gdańska po Białystok i dalej - mówiła, że to mapa historyczna wszystkich ziem litewskich, ale nie przypominam sobie, by np. Prusowie, albo Jaćwingowie utożsamiali się z Litwinami - były to chyba raczej trzy odrębne, choć spokrewnione ze sobą narody/plemiona we wczesnym średniowieczu. Równie dobrze można by do Litwy dołączyć np. Łotwę. Oczywiście na takiej mapie Puńsk był niemal w geometrycznym środku "Litwy" ;) Bardzo też skarżyła się na fakt, że sto lat temu Polska ich odcięła od Litwy, jednocześnie z dumą prezentując różne piękne wyroby tutejszej sztuki ludowej - otóż gdyby nie owa nieszczęsna granica, Puńsk znalazłby się w granicach radzieckiej Litwy i przez pół wieku zamiast sztuki ludowej byłyby tu kołchozy...o tym niestety nie wspomniała. Ot, takie zaprzeszłości, które dawno powinny już pójść w niepamięć (niech sobie o nich historycy dyskutują, jak np. o "naszym" Zaolziu) - a tu proszę, tak jakoś niefajnie, bo niby nic, a jednak konfrontacyjnie. Na koniec zwiedzania tylko wyraziłem nadzieję, że mimo wszystko nie będzie tu za chwilę jak w Hajnówce, gdzie łysi nasi-nazi na złość Białorusinom maszerują hajlując, by pokazać kto tu rządzi - i tak żeśmy się jednak w zgodzie rozstali.
Tymczasem pogoda wyklarowała się na tyle, że deszcz już nie groził, było tylko zimno i wiało potężnie - ale wyszło słońce. Godzina 17:00, 3 h dnia - jakże tu jednak nie wyskoczyć na Litwę? M. została odpoczywać na kwaterze - a ja hajże - pierwszy raz rowerowo w były ZSRR! Pojechałem bocznymi asfaltami na Lazdijai (Łoździeje) - najpierw przyzwoitymi, potem kostropatymi, a ostatnie 2 km-y do granicy - szutrówką. Od granicy był już cały czas asfalt - nierówny i chyba jeszcze z czasów radzieckich. Tak dojechałem do miasteczka, obejrzałem kościół, na rynku w markecie typu litewska Biedronka kupiłem serowe paluszki, czekoladę gorzką z żurawiną i piwo o dumnej nazwie "1410" (łącznie - 3 euro z hakiem, więc chyba podobnie jak u nas), trochę pomieszałem drogę (dzięki temu trafiłem pod muzeum) - wreszcie ichniejszymi wytworami dedeeropodobnymi (kostka), a potem marną, choć szeroką szosą z poboczami (i dobrze - ruch ogromny) dotoczyłem się na dawne przejście w Ogrodnikach. Stąd skręciłem na malowniczą, pagórkowatą boczną drogę na Sejny przez Żegary - po drodze bociany, sarna, w przydrożnym bagienku krzyczące przedwieczornie żurawie - i jazda wprost w zachodzące słońce. Bajka kresowa!
Przez Sejny tylko przejechałem, bo się robiło późno (miały być w planach na następny, ostatni dzień wyprawy, ale w końcu pojechaliśmy inaczej) - i już w powoli zapadającym zmroku wróciłem syty wrażeń i pełen chwały z rowerowego zdobycia Litwy do M. do Puńska.
Kategoria 4. Dzień to za mało!, 7. Zagramanicznie
- DST 68.60km
- Teren 9.49km
- Czas 03:15
- VAVG 21.11km/h
- VMAX 51.77km/h
- Kalorie 2867kcal
- Podjazdy 716m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Zielone Płuca Jaćwingów - dz.6: przez Suwalskie Pagóry w wichurze i ulewach do Litwinów
Czwartek, 2 maja 2019 · dodano: 02.05.2019 | Komentarze 5
Trasa: Stara Pawłówka - Suwalski Park Krajobrazowy - Wiżajny/Trójstyk PL/LIT/RU - Rutka-Tartak - Szypliszki - Puńsk.Relive w dwóch częściach:
1. https://www.relive.cc/view/e1312004476
2. https://www.relive.cc/view/e1312165605
Nowe gminy: Jeleniewo, Wiżajny, Rutka-Tartak, Szypliszki, Puńsk.
Ekstremalna pogoda: bardzo zimno, wichura z SW oraz niezliczone deszczowe szkwały po drodze.
RELACJA:
Od rana mżyło i wiało zimnem - ale w końcu Suwalszczyzna to nasz biegun zimna - a to zobowiązuje! ;) Po porannej kawce z naszą panią gospodynią (ciekawa postać - przez wiele lat służbowo pływała promami i zwiedzała przy okazji świat, teraz - jak mówi - świat ją odwiedza, bo ma gości nawet z Nowej Zelandii) pożegnaliśmy nasz kurnik i ruszyliśmy zwiedzać Suwalski Park Krajobrazowy tradycyjnie już okropnymi, szutrowymi drogami. Pierwszym przystankiem był Turtul - miejsce po najstarszym w okolicy Suwałk młynie, dziś siedziba parku, punkt informacji i niewielka izba muzealna. Zmarznięci, szybko przeszliśmy się tutejszą ścieżką edukacyjną przez rozlewiska Czarnej Hańczy (tu - bystry potok), nad dawnym stawem młyńskim; wdrapaliśmy się też na punkt widokowy gdzie wiało niemiłosiernie, po czym wypiliśmy kawę z automatu i ruszyliśmy rowerowo szutrami do pobliskich Wodziłk - osady staroobrzędowców, gdzie oprócz kilku rozwalających się chałup i niewielkiej cerkiewki nie ma (poza pięknym, pagórkowatym krajobrazem) dosłownie nic.
Za Wodziłkami żwirową drogą, tak stromą, że trzykrotnie musiałem wprowadzać rower dobiliśmy w siekącym deszczu do asfaltu. Dalsza droga prowadziła pagórkami i już bardziej z wiatrem nad Jezioro Hańcza do miejscu po dworze - Starej Hańczy. Kolejne pełne uroku miejsce, na jeziorze fale, wokół stary, zdziczały park z zabytkowymi alejami i ruinami zabudowań. Miejsce historyczne, gdzie podczas Powstania Listopadowego rozegrała się bitwa z Moskalami, a dziedzic-powstaniec uciekł ponoć tajemnym korytarzem, by potem jednak wrócić i wiernie służyć carowi po to, by ten mu zwrócił dwór, co nigdy nie nastąpiło. Piękny dworek został zniszczony po wojnie - podobno miejscowa milicja pędziła w nim bimber i coś tam wybuchło, a resztę strawił pożar. Ot - prawdziwa kraina legend i opowieści nietypowej treści :)
Ze Starej Hańczy m.in. przez wieś o nazwie Kłajpeda dojechaliśmy wreszcze przeważnie z silnym wiatrem i chwilowo bez deszczu do Wiżajn. Ponieważ M. była już zmordowana, a kwaterę mieliśmy w Puńsku, więc plan był taki, aby odsapnęła godzinkę w miejscowej knajpie, a ja w tym czasie skoczyłbym na kolejny na wyprawie trójstyk granic - tym razem współczesny, polsko-litewsko-rosyjski. Niestety, w Wiżajnach jedyna knajpa zamknięta na głucho - w końcu M. ulokowała się w pustej (ale otwartej) sali bankietowej w miejscowej agroturystyce, a ja pojechałem cierpieć pod wiatr na trójstyk - i migiem wróciłem z wichurą. Sam trójstyk ładny, ale jeśli ktoś średnio sobie ceni takie atrakcje - to mało ciekawy. Tyle, że można sobie popatrzeć na 3 kraje na raz i porównać zasieki unijne z postsowieckimi :) Oczywiście - wszystko pod okiem czujnych kamer!
Ledwo wyjechaliśmy z Wiżajn i wdrapaliśmy się na najwyższe wzniesienia Pojezierza Suwalskiego (Góra o leweracyjnej nazwie - Rowelska!) - zaczęło niemiłosiernie lać. I tak było przez kolejne 2 godziny jazdy z tylno-bocznym wiatrem - zimno, wichura, deszcz i nic nie widać. A szkoda, bo po drodze były zapewne piękne widoki, a i ciekawych miejsc do obejrzenia sporo :( W końcu przez Szypliszki (gdzie trafiliśmy na sklep, w którym oprócz zakupów głównie ogrzewaliśmy się przy dmuchawach do rąk w WC dobrych kilkanaście minut), totalnie zgnojeni doczłapliśmy do Puńska, gdzie nastąpiło na bardzo miłej kwaterze w starym drewnianym domku u Pani Honorki Wielkie Suszenie nr 2.
Kategoria 4. Dzień to za mało!, 5. Nieśpiesznie z M.:)