Info
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
Zaliczone rowerowo gminy:
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Październik7 - 2
- 2025, Wrzesień10 - 3
- 2025, Sierpień9 - 8
- 2025, Lipiec10 - 31
- 2025, Czerwiec4 - 8
- 2025, Maj15 - 31
- 2025, Kwiecień12 - 32
- 2025, Marzec11 - 28
- 2025, Luty1 - 5
- 2025, Styczeń1 - 4
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w kategorii
2. Opłotki, czyli mniej niż seta
| Dystans całkowity: | 44728.53 km (w terenie 1715.51 km; 3.84%) |
| Czas w ruchu: | 1886:52 |
| Średnia prędkość: | 23.71 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
| Suma podjazdów: | 148446 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 184 (102 %) |
| Maks. tętno średnie: | 172 (93 %) |
| Suma kalorii: | 878927 kcal |
| Liczba aktywności: | 999 |
| Średnio na aktywność: | 44.77 km i 1h 53m |
| Więcej statystyk | |
- DST 45.27km
- Teren 0.03km
- Czas 01:47
- VAVG 25.39km/h
- VMAX 43.49km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 1957kcal
- Podjazdy 218m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw Uć, a potem nad Grabię na grabienie
Piątek, 6 kwietnia 2018 · dodano: 06.04.2018 | Komentarze 4
Rano do p., a stąd po południu bezpośrednio na jamborową działę, bo jutro wielkie coroczne grabienie liści (pewnie, bagatela z 8h roboty).Na mieście po południu piątkowe korki-giganty (także eowerowe na dedeerówach), więc wleczenie się łącznie z 10 km-ów; ponadto prawie do 30 kilometra pod silny, przednio-boczny wiatr - no i obładowany sakwowo na 2 dni. Mimo tego wszystkiego średnia wyszła zaskakująco pozytywna: widać nie ma to jak motywacja weekendowo-działkowa :)
- DST 50.51km
- Teren 1.87km
- Czas 02:04
- VAVG 24.44km/h
- VMAX 49.57km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 1922kcal
- Podjazdy 285m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć i pętelka z inauguracjami
Środa, 4 kwietnia 2018 · dodano: 04.04.2018 | Komentarze 8
Podobnie jak wczoraj, choć jednak inaczej: rankiem jeszcze dość rześkim co prawda do p. klasycznie (w krótkich gatkach - inauguracja w tym sezonie!), za to po południu, przedarłwszy się przez wiosenny miejski entuzjastyczny pieszo-rowerowo-wszelaki pierdzielnik (bleh, jak ja nie cierpię tej wiosny! I jeszcze pyłki!) w kwietniowym upale pętelka-dziwadełko: ze względu na wiatr z SE dziś kręcenie o kształcie pokrętnym, zazwyczaj przy bocznym wietrze - stąd trochę gorsza średnia całości, ale za to kawalątek idealny (w Ukrainie;) i z górki sprawił, że udało się Mery rozpędzić niemal do 50 km/h. Ostatnie 15 km niestety pod wiatr, ale częściowo lasem - tym, co zwykle.Poza tym nareszcie zobaczyłem świat w całej ostrości, bo nastąpiła rowerowa inauguracja nowych, mocniejszych i przede wszystkim jeszcze nieporysowanych okularów - efekt: lekki zawrót głowy na koniec ;)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 52.38km
- Teren 1.59km
- Czas 02:06
- VAVG 24.94km/h
- VMAX 45.65km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 2197kcal
- Podjazdy 312m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć z galimatiasem, a potem niespodziewana pętelka z równie niespodziewaną Panią Jadzią
Wtorek, 3 kwietnia 2018 · dodano: 03.04.2018 | Komentarze 4
Rano klasycznie do p. - tu udało się wszystko pozałatwiać do 16.00 (m.in. prawie 8 km pieszego latania po mieście w sprawach różnych), więc z racji pogody wiosennej postanowiłem ponadrabiać świąteczno-marcowych zaległości - początkowo myślałem o pętelce 30+ (DoKlęSk), ale z raźnym wiaterkiem z SW leciało się tak miło, że nie miałem serca zawrócić wcześniej, niż w Stryjkowie. Za Stryjkowem, w Swędowie zrobiłem sobie tradycyjny kilkuminutowy postój na przystanku - i już właśnie ruszałem, gdy wtem, znienacka - słynna ucka emerytka rowerowa, czyli Pani Jadzia! Pani Jadzia i rower(y) to jedność od zawsze - na zmianę: gdy błoto lub śniegi po pas, Pani Jadzia codziennie nurkuje w nim w sposób zaiste MTB-owy taplając się w jarach, parowach, pustaciach i wygwizdowach polnych, a jak jest ładnie - mierzy się jak równa z równymi z najtęższymi szosowymi lokalsami na ustawkach-czasówkach. W międzyczasie zdarza się, że prowadzi turystyczne rajdy rowerowe, a jak (chyba siłowo;) ktoś jej rower(y) zabierze, to biega w zawodach biegowych, że hej!Rocznie przejeżdża w granicach 20, 30 tysięcy km-ów. Nawet był o niej program kiedyś w TV.
A więc miłe spotkanie (poznaliśmy się już jakiś czas temu) - właśnie wracała zgrabną szosą z... Soboty (ale nie to, że 3 dni w drodze;) - oczywiście wiedziałem, że nie mam z nią szans, więc kurtuazyjnie pojechaliśmy razem kilkaset metrów...i tyle ją widziałem ;)
A ja niespiesznie, bo tym razem już pod ów (uff...) raźny wiaterek i uckie pagórki, tradycyjną trasą przez Las Łagiewnicki i Arturówkowe Stawy (już całkiem brak lodu, a jeszcze tydzień temu sporo było!) wróciłem tempem meridowym do domu.
Popołudniowa trasa pętelkowa - naści.
A tytułowy Galimatias? Gali-matias - w sumie mógłby to być śledzik po francusku, ale niestety nie był!
Otóż kierowcy chyba z okazji wzrostu temperatury zwanego popularnie tzw. wiosną dziś mieli pstro za kierownicą, bo co jeden to lepszy - a to zajeżdżali drogę, a to się głupio ścigali, by po 10 metrach utknąć w beznadziejnym korku- a to wreszcie sam Pan Policjant Jeden Z Drugim mnie wyprzedził, nie zajechał co prawda drogi, ale stanął w korku - i gdy mijałem go prawą przy krawężniku, znienacka otworzył drzwi od pasażerskiej strony. Tylko refleks mnie uratował. Oraz Pana Władzę.
Że o szaleńcach pozimowych na dwóch kółkach nie wspomnę, bo wspomnienia to jednak piękna rzecz winna być.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 51.71km
- Teren 2.57km
- Czas 02:07
- VAVG 24.43km/h
- VMAX 47.09km/h
- Temperatura 9.0°C
- Kalorie 2183kcal
- Podjazdy 303m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć, a potem pętelka ze wścieklizną
Poniedziałek, 26 marca 2018 · dodano: 26.03.2018 | Komentarze 9
Po kilku dniach kolejnego, służbowo-przymusowego niebytu rowerowego - rano nareszcie dwukołowo do p.Po południu zaplanowałem sobie, że wychodząc o 16.00, czyli punktualnie, pokręcę bez wielkiej napinki do jakiegoś pierwszego zmroku powiedzmy, pięć dyszek, korzystając ze znośnej pogody, a zwłaszcza czasu letniego - czyli godziny więcej.
Oczywiście - po zrobieniu miliona zaległych prac związanych z mym niebytem tu (a bytem tam, czyli na targach w Katowicach), tuż przed 16.00 zjawił się jak zwykle w samą porę Pan Prezes, po czym rozpoczął, mówiąc kolokwialnie ożywioną dyskusję z Dyrektorem - a ja czekałem, czekałem, czekałem... bo miałem jeszcze jedną, krótką sprawę do naszego Dyrektora. Trwało to siedzenie dodatkowe, bezproduktywne prawie 1,5h - i, jak się okazało, tej sprawy dziś i tak nie dało rady zrobić. Noż pięknie: rano wstawać po nocy do p. o godzinę wcześniej, by mieć ostatecznie po południu pół godziny mniej do zmroku! :/
Przemogłem żal okrutny (kiedy ja wreszcie nadrobię meridowe zaległości?), uzbroiłem się we wkurew niepospolity - i z pianą na pysku na Bogu ducha winny świat wściekle ruszyłem kręcić. Średnia może na to nie wskazuje - ale już Vmax bardziej, bo generalnie cały czas wiało słabo, z NW - a więc raczej bocznie. I tak zatoczyłem entą wersję tej, co zwykle pętelki cisnąc coraz bardziej rzężący napęd Rowerowej Królowej Stoickiej (a zwłaszcza Jeździckiej) Cierpliwości (z naciskiem na "Cierp"), doczołgując do domu via Arturówkowy Las (miejscami błoto) już prawie całkiem po ciemku.
A obiad zjadłem na kolację, więc kolację będę jeść na... drugi obiad.
Byle do północy.
I jeszcze jedno: od dziś, tradycyjnie, w związku ze zmianą czasu na letni, podaję temperaturę max, a nie min.
Od razu cieplej! ;)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 54.95km
- Czas 02:14
- VAVG 24.60km/h
- VMAX 42.16km/h
- Temperatura 3.0°C
- Kalorie 2342kcal
- Podjazdy 283m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka na S. i Z.
Wtorek, 20 marca 2018 · dodano: 20.03.2018 | Komentarze 3
Korzystając z zapowiadanej znośnej pogody, udało się wziąć jeden dzień wolnego (w ramach odbioru zaległości jeszcze z zeszłego służbowo-berlińskiego weekendu) i ruszyć choć trochę dalej niż tylko po mieście.Postanowiłem zatoczyć pętelkę - nie tylko, jak zazwyczaj na Stryjków - ale i na Zgierz. Wiatr, choć niebyt silny, postanowił wyjść mi na przeciw - i tak trwać ;) Do Stryjkowa wiał w ryjek z NE, po okrążeniu tego zacnego grodu obwodnicą i skierowaniu kół na zachód - zrobił się z N, a za chwilę z NW, by od Jeżewa przed Zgierzem, wraz z mym wykrętem na SW - wiać sobie z W. Dopiero w mieście Uć, gdy wykręciłem na koniec generalnie na E - pozostał z W. Filutek jeden.
Tak więc czasówki dziś nie było, forma jakaś zdechła z robienia wszystkiego, tylko nie kręcenia - ale przynajmniej kilka km-ów wpadło. Szosy zazwyczaj suche, od czasu do czasu odcieki z topniejących na poboczach zasp - ale lodu już nie uświadczyłem - także na wynalazkach typu DDR, gdzie tylko zalegało miejscami trochę śniegu, łatwego do ominięcia. Gorzej było tylko na pasach dla rowerów między Zgierzem, a miastem Uć w lesie, gdzie w ogóle nie odśnieżono, więc wygodna jeśli chodzi o szerokość, choć ruchliwa trasa zamieniła się w jednopasmówkę z tirami. Cóż - nawet pasy dla rowerów mają swoje wady - zwłaszcza gdy "sorry, taki mamy klimat". A zwłaszcza podejście odpowiednich służb do wykonywania swych psich obowiązków :P
Trasa: Relive oraz TomTom.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 40.75km
- Teren 2.23km
- Czas 01:36
- VAVG 25.47km/h
- VMAX 50.15km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 1711kcal
- Podjazdy 238m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
SPętelkowanie rozwichrzone
Poniedziałek, 12 marca 2018 · dodano: 12.03.2018 | Komentarze 4
Po tygodniu przymusowego rowerowego niebytu, korzystając z wolnego poniedziałku, który zastąpił pracującą sobotę i (tak, tak;) niedzielę, dosyć klasyczne pętelkowanie popołudniowe - od rana bowiem trzeba było się ogarnąć po służbowym wyjeździe i załatwić (pieszkom) sprawunki na mieście.Pogoda ciepła (nawet trochę za bardzo - założyłem tylko cienką bluzę, spodnie 3/4 i rękawiczki bez palców), ale bardzo wietrzna: wiało, jak to mówią w mieście Uć galancie z SE - zatem 2/3 drogi niby bardziej sprzyjało, ale rzadko kiedy idealnie. Mimo to wykręciłem bardzo malowniczą jak na Merysię Vmax - i średnia prędkość też byłaby bardzo przyzwoita (a nie tylko akceptowalna), gdyby nie durny pomysł, by na koniec pojechać sobie wcześniej niesprawdzonymi ścieżkami w lesie. Ścieżki okazały się błotno-kamienisto-liściaste w dość równych proporcjach - i wyszło to, co wyszło.
Mimo to wypad, choć krótki (i ze spadniętym w pewnym momencie łańcuchem) - udany! :)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 41.73km
- Teren 1.87km
- Czas 01:40
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 41.98km/h
- Temperatura 2.0°C
- Kalorie 1771kcal
- Podjazdy 241m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka na S ze Stryjkowskim Zalewem
Niedziela, 4 marca 2018 · dodano: 04.03.2018 | Komentarze 8
Od rana wspaniałe słońce i zdecydowanie cieplej niż przez ostatni tydzień, więc hop-psa na Psacer nad Arturówkowe Stawy - postanowiliśmy z M. i psem pochodzić po lodzie, póki jeszcze mocno trzyma.Na fotkach w linku widać, co i jak :)
A potem wreszcie na coś rowerowego więcej, niż smętne snucie się po mieście - czyli chyba z miesiąc niebywałą jakąś tam pętelkę. Ponieważ forma nadal daleka od optymalnej (np. na koniec wycieczki dał znać ból oskrzeli; przy podjazdach pod górki też bardzo oszczędnościowe kręcenie - nawet na środkowym blacie przedniej tarczy, co właściwie mi się nie zdarza), więc pętelka wyszła bardzo klasyczna bez dodatkowych odbić: Sosnowiec - Stryjków - Smolice - Swędów - Szczawin - Samotnik - Smardzew.
Jedynym udziwnieniem okazało się pokręcenie się wokół zalewu w Stryjkowie: wybudowano tam prawie naokoło kostkową (póki co - w miarę równą) alejkę pieszo-rowerową, więc w celach rozpoznawczych objechałem toto cóś, przy okazji zaliczając kołami potłuczoną butelkę - na szczęście bez przykrych konsekwencji. Na Relivu fotki znad skutego lodem zalewu - podobnie jak w przypadku Arturówkowych Stawów sporo amatorów lodowych sportów zimowych. To już chyba ostatnia taka okazja tej zimy.
Oglądając filmik warto też zwrócić uwagę na oznakowanie owego tworu pieszo-rowerowego - wychodzi na to, że po CPR-u ze względu na zakaz ruchu może jeździć tylko... policja. Rowery - nie. Chyba, że policyjne :D
Ze Stryjkowa powrót niemal tak, jak zawsze - wiatr, początkowo niemal niezauważalny z NE i E na tym etapie zaczął nieco tężeć - a w miarę jak coraz bardziej wykręcałem na S - robił się z SE :/ Mimo to średnia wyszła (jak na moje obecne możliwości) zaskakująco przyzwoita - zwłaszcza, że podziwianie zalewu oraz odcinki terenowe były potraktowane bardzo spacerowo.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 37.43km
- Teren 1.39km
- Czas 01:32
- VAVG 24.41km/h
- VMAX 41.36km/h
- Temperatura -1.0°C
- Kalorie 1578kcal
- Podjazdy 253m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótka mroczna pętelka
Niedziela, 4 lutego 2018 · dodano: 04.02.2018 | Komentarze 8
Od rana dziś piękna pogoda, ale najpierw trzeba było pokibicować przed pudłem telewizyjnym naszym skoczkom, potem po lesie wybiegać psa (km 6,81) - jak już wreszcie zrobił się czas dla roweru, było prawie przed zmrokiem. W dodatku naszły czarne chmury, z których spadło kilka nędznych płatków... nic to, kręcenie się samo nie wykręci! ;)No to pętelka w wersji ekonomicznej kilometrażowo, by zdążyć przed nocą totalną - w dodatku w drugą niż zazwyczaj stronę, by wracać z wiatrem (z NE). Podczas powrotu zajrzałem jeszcze specjalnie w Moskule - nareszcie gładki asfalt! Bedzie jakaś tam alternatywa czasami :)
Trasa (nie licząc świateł w mieście) właściwie bez postojów - więc i Relive dziś bezfotkowy. A TomTom - tyż.
Trochę terenu i jazda po ciemku pod koniec sprawiły, że średnia trochę lewa wyszła ;)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 75.38km
- Czas 02:56
- VAVG 25.70km/h
- VMAX 44.39km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 3247kcal
- Podjazdy 415m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pożegnanie z Dryndą, czyli Ozorowski Tram-Spotting
Sobota, 3 lutego 2018 · dodano: 03.02.2018 | Komentarze 9
Dziś smutny dzień: po niemal stu latach przestaje jeździć tramwaj linii Uć-Ozorów-Uć. Wieloletnie zaniedbania i brak niezbędnych inwestycji sprawiły, że jazda zaczęła zagrażać zdrowiu i życiu, a łatwiej decydentom "tymczasowo" (czas pokaże!) zawiesić kursy, niż się dogadać pomiędzy gminami i wyremontować.Dziś więc była ostatnia okazja, by zobaczyć Zdziadziałą Luxtorpedę (już raz kiedyś wygrałem z nią wyścigi na rowerze jadąc na odcinku około 20 km jakąś godzinę, po drodze czyniąc postoje na napoje etc. z Ozorowa - tj. pod górkę;). Słowem - nie był to w ostatnich czasach środek masowego rażenia szybki - ale za to zazwyczaj niezawodny. Teraz zamiast niego będą autobusy zastępcze - szybsze. Pod warunkiem, że nie utkną w korku w zawsze zakorkowanym Zgierzu.
Tyle wprowadzenia w temat, a że pogoda dziś wydawała się wyjątkowo łaskawa w kwestii roweru, nie pozostało nic innego, jak pojechać na tram-stypę. Żeby jednak nie było za hop-siup, najpierw skierowałem koła do Stryjkowa - czyli klasycznie jak na pętelkę przystało. Stąd ruszyłem bocznymi asfaltami na Ozorów robiąc dodatkowe kilka km - powodem tego był fakt, że doskonała, świeżo wyremontowana szosa łącząca Stryjów z Ozorowem na odcinku, który ominąłem posiada kostkowe ciągi pieszych rowerzystów, co skutecznie zniechęca do korzystania zeń. Już wolałem potłuc się ciut naokoło po bardziej dziurdziołowatych miejscach. Po drodze jednak sfotografowałem męczarnie krokodylka na kościółku w Szcza-winie kościelnym: męczy go sam Święty Jerzy i udaje, że to smok, a to przecież krokodylek (patrz: foto na Relivie;).
Na gładką trasę do Ozorowa wskoczyłem tam, gdzie już nie grożą CePR-y - i dalej jechało się luksusowo. Z Ozorowa skręciłem na Uć na starą jedynkę - i odtąd jechałem wzdłuż powichrowanego torowiska bacznie wypatrując Tramwajowego Dziada. Wkrótce pojawił się z naprzeciwka - zatrzymałem się, zrobiłem parę fotek - i ruszyłem dalej. Ponieważ wiedziałem, że wkrótce kolejny będzie zmierzał - tym razem zgodnie z moim kierunkiem przemieszczania się, więc zrobiłem krótki postój. Gdy się dotoczył i przetoczył, znów pstryknąłem kilka fotek i nieśpiesznie, bo pod górki i trochę pod wiatr (o którym dalej) wyprzedziłem go stojąc jeszcze ze dwa razy na świałtach w Zgierzu. Potem znów się zatrzymałem, dopiłem colę, spojrzałem w statystyki, poopalałem się w słoneczku, poczekałem ze 3 kolejne zmiany świateł... jeeest! Dogonił mnie, a właściwie w ogóle się dotelepał! :D
Ostatnie fotki i odbiłem jeszcze w bok, by pętelkę dzisiejszą zaokrąglić bardziej i wypełnić dodatkowymi km-ami: żegnaj Dryndo!
A wiatr dziś był taki, że jak jechałem na NE to wiał słabowity, acz bocznie kąśliwy ESE-smanek, gdy wykręciłem na W i NW, to stężał do oSES-ka-boczniaka, a gdy pod górki dawałem fory tramwajowi - to rozkosznie wywinął na SW-ata-niebrata (znów z-boczek jeden!). Słowem: a dajcież spokój z takimi wietrznymi pomocnikami :p
Dla tych, co nie mają jeszcze dość sążnistości dzisiejszej re(we?)lacji - TomTom.
Dodam już tylko, że mimo ogólnego zimowego zapaćkania i zużycia napędu średnia wyszła nie najgorsza, ale generalnie dzisiejsza impreza okzała się fizycznie męcząca. Cóż - jak się ostatnio (prawie) nie jeździ, to Krokodylka Zakwasowego nie od razu Święty Jeździ pokona! ;)
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 29.16km
- Teren 1.25km
- Czas 01:09
- VAVG 25.36km/h
- VMAX 42.30km/h
- Temperatura -4.0°C
- Kalorie 1235kcal
- Podjazdy 207m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Mroźna pętelka DoKlęSk
Niedziela, 14 stycznia 2018 · dodano: 14.01.2018 | Komentarze 5
Dziś jeszcze ciut mroźniej niż wczoraj, ale szosy (i teren) suche, a jakże srogi ESE-sman trochę jakby zelżał - więc klasyczna pętelka w wersji okrojono-ekonomicznej, bo też i czasu było za mało na coś więcej.Najpierw więc pod przednio-boczny wiatr (stąd słaba dziś Vmax) z górki na pazurki do Sosnowca - stąd z wiatrem pod górki Do(brą),Klę(kiem),Sk(otnikami) - powrót przeważnie pod wiatr, ale przez Las Łagiewnicki (więc już tak bardzo nie dmuchało) częściowo terenem - tym razem tylko przeciąłem Arturówek bez objeżdżania stawów, bo się spieszyłem.
A tu tradycyjny Relive.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta



