Info
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
Zaliczone rowerowo gminy:
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Październik7 - 2
- 2025, Wrzesień10 - 3
- 2025, Sierpień9 - 8
- 2025, Lipiec10 - 31
- 2025, Czerwiec4 - 8
- 2025, Maj15 - 31
- 2025, Kwiecień12 - 32
- 2025, Marzec11 - 28
- 2025, Luty1 - 5
- 2025, Styczeń1 - 4
- 2024, Grudzień5 - 29
- 2024, Listopad4 - 25
- 2024, Październik14 - 86
- 2024, Wrzesień10 - 38
- 2024, Sierpień7 - 19
- 2024, Lipiec17 - 31
- 2024, Czerwiec1 - 4
- 2024, Maj17 - 71
- 2024, Kwiecień13 - 36
- 2024, Marzec13 - 56
- 2024, Luty7 - 30
- 2024, Styczeń2 - 6
- 2023, Grudzień3 - 14
- 2023, Listopad7 - 21
- 2023, Październik10 - 39
- 2023, Wrzesień12 - 72
- 2023, Sierpień14 - 96
- 2023, Lipiec10 - 40
- 2023, Czerwiec7 - 25
- 2023, Maj13 - 54
- 2023, Kwiecień11 - 50
- 2023, Marzec10 - 61
- 2023, Luty5 - 28
- 2023, Styczeń15 - 76
- 2022, Grudzień3 - 21
- 2022, Listopad5 - 27
- 2022, Październik9 - 43
- 2022, Wrzesień4 - 18
- 2022, Sierpień13 - 93
- 2022, Lipiec11 - 48
- 2022, Czerwiec5 - 24
- 2022, Maj15 - 70
- 2022, Kwiecień11 - 54
- 2022, Marzec12 - 77
- 2022, Luty8 - 40
- 2022, Styczeń8 - 39
- 2021, Grudzień9 - 54
- 2021, Listopad12 - 68
- 2021, Październik11 - 41
- 2021, Wrzesień10 - 47
- 2021, Sierpień13 - 53
- 2021, Lipiec13 - 60
- 2021, Czerwiec19 - 74
- 2021, Maj16 - 73
- 2021, Kwiecień15 - 90
- 2021, Marzec14 - 60
- 2021, Luty6 - 35
- 2021, Styczeń7 - 52
- 2020, Grudzień12 - 44
- 2020, Listopad13 - 76
- 2020, Październik16 - 86
- 2020, Wrzesień10 - 48
- 2020, Sierpień18 - 102
- 2020, Lipiec12 - 78
- 2020, Czerwiec13 - 85
- 2020, Maj12 - 74
- 2020, Kwiecień15 - 151
- 2020, Marzec15 - 125
- 2020, Luty11 - 69
- 2020, Styczeń17 - 122
- 2019, Grudzień12 - 94
- 2019, Listopad25 - 119
- 2019, Październik24 - 135
- 2019, Wrzesień25 - 150
- 2019, Sierpień28 - 113
- 2019, Lipiec30 - 148
- 2019, Czerwiec28 - 129
- 2019, Maj21 - 143
- 2019, Kwiecień20 - 168
- 2019, Marzec22 - 117
- 2019, Luty15 - 143
- 2019, Styczeń10 - 79
- 2018, Grudzień13 - 116
- 2018, Listopad21 - 130
- 2018, Październik25 - 140
- 2018, Wrzesień23 - 215
- 2018, Sierpień26 - 164
- 2018, Lipiec25 - 136
- 2018, Czerwiec24 - 137
- 2018, Maj24 - 169
- 2018, Kwiecień27 - 222
- 2018, Marzec17 - 92
- 2018, Luty15 - 135
- 2018, Styczeń18 - 119
- 2017, Grudzień14 - 117
- 2017, Listopad21 - 156
- 2017, Październik14 - 91
- 2017, Wrzesień15 - 100
- 2017, Sierpień29 - 133
- 2017, Lipiec26 - 138
- 2017, Czerwiec16 - 42
- 2017, Maj25 - 60
- 2017, Kwiecień20 - 86
- 2017, Marzec18 - 44
- 2017, Luty17 - 33
- 2017, Styczeń15 - 52
- 2016, Grudzień14 - 42
- 2016, Listopad18 - 74
- 2016, Październik17 - 81
- 2016, Wrzesień26 - 110
- 2016, Sierpień27 - 197
- 2016, Lipiec28 - 129
- 2016, Czerwiec25 - 79
- 2016, Maj29 - 82
- 2016, Kwiecień25 - 40
- 2016, Marzec20 - 50
- 2016, Luty20 - 66
- 2016, Styczeń16 - 52
- 2015, Grudzień22 - 189
- 2015, Listopad18 - 60
- 2015, Październik21 - 52
- 2015, Wrzesień27 - 38
- 2015, Sierpień26 - 37
- 2015, Lipiec29 - 42
- 2015, Czerwiec27 - 77
- 2015, Maj27 - 78
- 2015, Kwiecień25 - 74
- 2015, Marzec21 - 80
- 2015, Luty20 - 81
- 2015, Styczeń5 - 28
- 2014, Grudzień16 - 60
- 2014, Listopad27 - 37
- 2014, Październik28 - 113
- 2014, Wrzesień28 - 84
- 2014, Sierpień28 - 58
- 2014, Lipiec28 - 83
- 2014, Czerwiec26 - 106
- 2014, Maj25 - 88
- 2014, Kwiecień24 - 75
- 2014, Marzec18 - 133
- 2014, Luty17 - 142
- 2014, Styczeń13 - 68
- 2013, Grudzień21 - 115
- 2013, Listopad23 - 102
- 2013, Październik22 - 64
- 2013, Wrzesień28 - 108
- 2013, Sierpień18 - 66
- 2013, Lipiec30 - 95
- 2013, Czerwiec30 - 79
- 2013, Maj30 - 55
- 2013, Kwiecień29 - 81
- 2013, Marzec16 - 39
- 2013, Luty19 - 62
- 2013, Styczeń9 - 18
- 2012, Grudzień22 - 62
- 2012, Listopad22 - 19
- 2012, Październik20 - 8
- 2012, Wrzesień25 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec14 - 4
- 2012, Czerwiec26 - 14
- 2012, Maj23 - 24
- 2012, Kwiecień26 - 23
- 2012, Marzec27 - 20
- 2012, Luty21 - 35
- 2012, Styczeń23 - 59
Wpisy archiwalne w kategorii
2. Opłotki, czyli mniej niż seta
| Dystans całkowity: | 44728.53 km (w terenie 1715.51 km; 3.84%) |
| Czas w ruchu: | 1886:52 |
| Średnia prędkość: | 23.71 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
| Suma podjazdów: | 148446 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 184 (102 %) |
| Maks. tętno średnie: | 172 (93 %) |
| Suma kalorii: | 878927 kcal |
| Liczba aktywności: | 999 |
| Średnio na aktywność: | 44.77 km i 1h 53m |
| Więcej statystyk | |
- DST 62.75km
- Teren 0.74km
- Czas 02:29
- VAVG 25.27km/h
- VMAX 47.88km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 2662kcal
- Podjazdy 313m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka z Trzema Królami
Sobota, 6 stycznia 2018 · dodano: 06.01.2018 | Komentarze 13
Dziś, z okazji styczniowego upału, założyłem cienkie spodnie rowerowe, bluzę (czyli ubrałem się jednowarstwowo), letnie rękawiczki bezpalcowe - i tak z gołym łbem pojechałem natrzaskać trochę nowych kilometrów staro-nową trasą: najpierw na Stryjków via Cesarka, a potem na Zgierz sprawdzić koledze Meteoru jeden z kościołów pod kątem wmurowanych pocisków.Ledwo nawet jeszcze prawie z miasta nie wyjechałem - a tu znienacka Trzej Królowie w Trzech Króli: otóż przypadkiem spotkałem dawno nie widzianą koleżankę o tym nazwisku z synem i jej obecnym facetem (co do niego, to chyba formalnie Niekról;) - to się nazywa mieć szczęście 6 stycznia! :D
Chwilę pogadaliśmy - i ruszyłem w długą pętelkować dalej - z kolei w niemal nomen-omen Królówce, bo Cesarce spotkałem Trzy Ogromne Psy...psypadek? Nie sądzę!
Na szczęście były psyjacielskie :)
Okrążyłem Stryjków trochę obwodnicą, a trochę serwisówką wzdłuż którejś z licznych tam autostrad - i odtąd jak dotąd generalnie sprzyjający wiatr z WSW się zborsuczył w związku ze zmianą kierunku jazdy - kolejne 30 km to głównie walka z wiatrem (na szczęście stopniowo słabnącym) i podjazdami (zwłaszcza przez Zgierzem). Na granicy tego zacnego grodu odbiłem w jakieś polne chynchy, by obejrzeć wcześniej niezahaczony cmentarzyk ewangelicki - została z niego potwornie zaśmiecona kępa starych drzew, a obok ktoś wysypał wielką stertę gruzu.
A to Polska właśnie. :/
W samym Zgierzu przebiłem się przez nieźle slumsowate getto do zamierzonego kościoła, ale żadnych pocisków nie odnalazłem - za to z kościelnego pagórka roztaczał się interesujący widok na smog ścielący się doliną Bzury, w który to tuman prędziutko zjechałem.
Po nasyceniu się zgierskimi klimatami wróciłem do domu nieco okrężnie, bo opcją, którą jechałem parę dni temu (wycieczka z Boczkami;) - tylko wtedy w drugą stronę.
Relive z fotkami jest TU, zaś TomTom ze statystykami - TU.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 78.88km
- Teren 1.55km
- Czas 03:12
- VAVG 24.65km/h
- VMAX 40.97km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 3369kcal
- Podjazdy 426m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Ozorkółko z Boczkami
Wtorek, 2 stycznia 2018 · dodano: 02.01.2018 | Komentarze 11
Inauguracja sezonu 2018 z jednodniowym poślizgiem ;)Z okazji wolnego dnia trzeba było coś zacząć wykręcać - a że ileż można jeździć do Stryjkowa, więc postanowiłem zatoczyć pętelkę nieco eksperymentalną - do Ozorowa.
Najpierw więc, by było rzeczywiście eksperymentalnie, pojechałem różnymi lepszymi lub gorszymi infrastrukturami rowerowymi na sam koniec Teofilowa - stąd ulicą Szczecińską, która, jak sama nazwa wskazuje prowadzi do Zgierza, by płynnie w Zgierzu przejść w ulicę Konstantynowską, biegnącą na Uć. Ot, takie tam :) Konstantynowska jest jednak o tyle lepsza od Szczecińskiej, że ma z dwóch stron fajne pasy rowerowe - i tak kilka km-ów.
A że asfalt gładki, jedzie się znakomicie!
Ze Zgierza klasyczną starą jedynką na Ozorów! Po drodze mnie kusiło z jednej strony, by dalej z wiatrem grzać co najmniej do Łęczycy, a może nawet na Kutno - i wrócić PKP-em, z drugiej, jak myślałem o powrocie pod wiatr, to już w tym Ozorowie ciągnęło mnie, by zawracać i w ten sposób męki powrotne skracać! Dziś jednak byłem twardy nie miętki - i wybrałem opcję w sumie najambitniejszą z dostępnych czasowo - czyli do cukrowni Leśmierz.
Tam już zawróciłem pod wiatr, ale miałem motywację: po drodze były Boczki! ;)
Za Boczkami odbiłem na chwilę zerknąć na stan obecny ruiny zwanej tradycyjnie pałacem w Scottnikach ;) - nie zmieniło się nic, poza tym, że ogrodzili teren siatką i wykosili chynchy na przedzie.
Stąd pod wmordęwind całkiem nielichy (pustacie rolne) z jednym odpoczynkiem na pniu ściętej robinii grochodrzewu - giganta, gdzie pożarłem ostatnie ciastowe okruszki świąteczne do Modlnej - i trochę fajną, niedawno zmodernizowaną opcją w stronę Stryjkowa. Odbiłem jednak w Woli Branickiej - na tym odcinku (do Szczawina) kilka krótkich postojów fotograficznych - bo a to ładna kapliczka, a to staw przed Białą, a to znów jedyny czarny (i w ogóle jedyny!) kościół w owej Białej - wreszcie kolejny staw w rzeczonym Szczawinie. W Glinniku zakupiłem wreszcie jakieś picie (cola 0,5 l zero cukru, bo wszystko wymiecione po Świętach i Nowym Roku) - i powlokłem już całkiem wywieszając ozorów pod górkę i pod wiatr stałą trasą pętelkową przez Smardzew, Las Łagiewnicki i Arturówek na chatę.
I dopiero poniewczasie w rzeczonej chacie wpadłem na pomysł, że mogłem z okazji 2018 wykręcić dziś w sumie... 81,02. Ech, takie są skutki rozprężenia statystyczno-licznikowego z okazji Nowego Roku - w starym by to było nie do pomyślenia takie niedopomyślenie!
Pogoda była dziś do przeżycia jak na styczeń: w pierwszej części wycieczki nieśmiało przyświecało słonko, wiatr wiał umiarkowany, chwilami nieco silniejszy - taki między S, a SW, więc prawie nigdy nie był idealny, a z powrotem wręcz przeszkadzał.
Trasa (dziś z fotkami kluczowym momentów!) w Relivu i na TomTom'u - wyszedł jakiś banan, Mołdawia, albo inna bananowa republika. Ja nie wiem, skojarzenia mogą być przeróżne.
A teraz tradycyjne ROWEROWE POSTANOWIENIA NOWOROCZNE: otóż, hmm, ten tego... BRAK :D
Innymi słowy: jeździć by coś tam (z przyzwoitą prędkością) km-ów wyjeździć, parę gmin tradycyjnie zaliczyć. I może na koniec roku na ostatniej wycieczce wykręcić te nieszczęsne 81,02 ;p
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 31.88km
- Teren 1.83km
- Czas 01:19
- VAVG 24.21km/h
- VMAX 43.31km/h
- Temperatura 1.0°C
- Kalorie 1335kcal
- Podjazdy 273m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka dokręcająca 2017 rok
Sobota, 30 grudnia 2017 · dodano: 30.12.2017 | Komentarze 17
Trafił się dzień słoneczny i suchy - niby idealny do dokręcenia 2017 roku. Ale zawsze bywa jakieś ale - dziś były to:1. W skrajni zalodzenia po wczorajszym deszczu i nocnym przymrozku
2. Słońce oślepiające
3. Wiatr silny z SSE, a więc przeważnie boczny - i bardzo zimny.
Nic to, słowo się napisało, Merida w blokach startowych, więc dalejże kręcić z góry zaplanowaną trasą tak, by wyszło dziś dokładnie 31,88 km na koniec dnia, co na koniec roku oznaczało równe 5678,90 ;)
Wyszła więc pętelka nieco katorżnicza, ze słabą średnią (jak na tego typu pętelkę), jakimi dziwnymi, trochę terenowo-na szczęście zamarzniętymi błotnymi skrótami (by za dużo km-ów nie wyszło!), a na koniec z równie dziwnymi serpentynami i nawet z poświęceniem graniczącym z masochizmem (czyli zruinowaną kostkową DDR-ówą wzdłuż ulicy Warszawskiej), by znów nie wyszło kilometrów za mało ;D Dobre nowiny są zaś takie (oprócz Dobrej-Nowin, przez które przejeżdżałem), że, uwaga, uwaga i hurra - UDAŁO SIĘ! Ani za mało, ani też za dużo (co ostatecznie wymagało pieszego powrotu do domu z rowerem ostatnie 700 metrów;), lecz w sam raz i niech napiszę jeszcze raz (bo fajnie się to pisze na klawiaturze, choćby ze względu na ułożenie klawiszy;):
5678,90!!!
W związku z tym radosnym faktem oraz tak ogólnie, życzę wszystkim Fanom nie tylko dzisiejszych efektów mojego klepania klawiatury realizacji wszelkich planów w Nowym Roku - i tych dwukołowych - i tych całkiem nieskołowanych.
Niech się zatem kręci i niech moc będzie z Wami!
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 46.73km
- Teren 1.63km
- Czas 01:54
- VAVG 24.59km/h
- VMAX 46.76km/h
- Temperatura 0.0°C
- Kalorie 1978kcal
- Podjazdy 294m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Uć i pętelka z rządzącym wiatrem
Środa, 27 grudnia 2017 · dodano: 27.12.2017 | Komentarze 17
Dziś nie było już w żadną ze stron tak sweetaśnie jak wczoraj w jedną;) - dziś też rządził wiatr, ale priorytetem było dokręcanie km-ów przed końcem roku, co odbyło się kosztem średniej średniej oraz ciągłej walki z przeważnie bocznymi, a przy tym silnymi podmuchami.Najpierw jednak porankiem całkiem rześkim (zero na pluso-minusie!) musiałem się udać do p. - wspaniale, gdyby nie pod rzeczony wiatr. A wspaniale, bo wspaniałe puchy na drogach - wszyscy wyjechali zaliczać narty, sanki, grille, wyprzedaże albo gdzieśtam - grunt, że na przestrzeni 4,7 km zatrzymały mnie "tylko" 4x światła, co nie zdarzyło się od hu, hu...
Z p. miałem w planach wyjść o 13.00, by spokojnie dokręcić to, co sobie zaplanowałem do dokręcenia - ale okazało się, że wpadły dodatkowe niezaplanowane roboty, na które w gorętszym okresie nie ma czasu - efekt: straciłem dodatkowe 3 kwadranse krótkiego wszak dnia.
Ruszyłem więc z kopyta na pętelkę o nietypowym, bo smętnie wklęśniętym kształcie (patrz niżej), spowodowanym silnym wiatrem - tym razem nie z SW jak wczoraj, a z SE - początkowo z górki w stronę Stryjkowa, ale bez porównania ciężej niż wczoraj - wiatr boczny, chwilami przednio-boczny. Zamiast do Stryjkowa odbiłem na zacisznie leżący w dolince Strugi Dobieszkowskiej Dobieszków, następnie pod pagórki - ale bardziej z wiatrem - przeciąłem stałą trasę pętelkową, by przez Dobrą doczołgać do Klęku ;) Stąd aż na Ukrainę ;)) i Palestynę ;))) wreszcie trochę z idealnym wiatrem i z górki, jakimiś częściowo terenowymi skrótami - ale szczęście nie trwało długo, bo trzeba było zacząć wracać znów pod wiatr i pod górę. Na koniec troszkę inną opcją terenową przez Las Łagiewnicki do opustoszałego dla odmiany Arturówka (tłumy z wczoraj zniknęły - może dlatego, że był już prawie zmrok, dzień +/- roboczy i generalnie zimniej) - i do domu.
Ostatecznie na jutrzejszą jazdę po mieście, by dociągnąć tym razem do 5656,56 w 2017 roku zostało 9,54 km zapasu.
W sam raz do p. i z powrotem najkrótszą opcją ;p
Dzisiejszy popołudniowy Relive - i takiż sam - TomTom.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 50.40km
- Teren 1.53km
- Czas 01:56
- VAVG 26.07km/h
- VMAX 48.64km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 2107kcal
- Podjazdy 283m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka z ogólnym przekrętem
Wtorek, 26 grudnia 2017 · dodano: 26.12.2017 | Komentarze 9
Miało być w tym roku 5555,55, miałem już nie przesadzać.No i co?
No i gucio: sucho, ciepło, pogoda ładna, efekt: duch roweru zwyciężył (i dobrze!) nad magią liczb: hajże pętelkować i przekręcać kolejne kilometry!
Wiało dziś jak nie powiem z SW, więc jedyny słuszny kierunek mógł być tylko jeden - z wiatrem z górki na pazurki na Stryjków (via Cesarka) wyżyłować w pierwszej części Vmax, a zwłaszcza V średnią, potem dookoła Stryjkowa by nabić parę kolejnych nadprogramowych km-ów, aby w drodze powrotnej zdychając sromotnie wlec się najbardziej zacisznymi opcjami pod kolejne górki i po lesie, gdzie wiało tylko trochę mniej i patrzeć bezradnie, jak średnia złazi z (o tym za chwilę) do dwudziestu paru. Na koniec jeszcze tradycyjny teren arturówkowy z dzikimi tłumami spacerowiczów, którzy wylegli całą szerokością ścieżek, skutecznie wyhamowując Mery chyba do plus zera km/h, która to Meri okazała się jednak na tyle uprzejma, że nikogo na szprychy przy tym nie nawinęła, choć jadący dziką jak dzik ochotę na to miał. A okazji było fefnaście, jeśli nie fefterdzieści co najmniej.
A co do samej średniej: jazda z wiatrem do dwudziestego piątego kilometra zaowocowała ładnymi osiągami - dość powiedzieć, że pierwsze szesnaście km-ów przejechałem ze średnią ponad 30 km/h, zaś EMondo mi nawet mówi, że pobiłem jakiś tam kolejny rekord na 20 km, które przejechałem w 38 minut z 21 sekundami.
Tyz piyknie.
A teraz co? A teraz muszę dokręcić do 5656,56.
No żesz ożesz.
Relieve z rekordami: tuturu.
TomTom z pętelkami: rututu.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 52.87km
- Teren 1.82km
- Czas 02:05
- VAVG 25.38km/h
- VMAX 42.52km/h
- Temperatura 1.0°C
- Kalorie 2249kcal
- Podjazdy 301m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Z pętliczką pętelka S-8
Sobota, 16 grudnia 2017 · dodano: 16.12.2017 | Komentarze 6
Wreszcie trochę podeschło, wreszcie był czas - no to w drogę, by na koniec roku poczuć magię tych... liczb (czyli 5555,55;)Na początek tradycyjnie na Stryjków (via Sosnowiec) - ale z odbitką na Cesarkę - i nie był to wbrew nazwie poroniony pomysł, bo wpadło dzięki temu kilka dodatkowych km-ów. Drugie wpadanie km-ów to pętliczka wokół Stryjkowa obwodnicą - tym razem odwrotnie niż poprzednio, bo z zachodu na wschód, a potem powrót na Stryjków Miasto.
Stąd kolejne kilometry klasycznej pętelki S-8 (Smolice, Swędów, Szczawin) - i tu znów ambitnie nie w tę stronę co zazwyczaj, bo na Jeżewo. Stąd przez Siedlisko (bo na S oraz by przetestować kawałek niezbadanego wcześniej gruntu) na Samotnik i Smardzew, dalej przez Las Łagiewnicki tradycyjnie (czyt. do znudzenia) nad Arturówkowe Stawy, by dodatkowo wzbogacić statystyki o teren, a Merysię o warstwę błota - i do domu.
Wiatr wiał dziś z W słabo, czasem umiarkowanie - jeśli chodzi o prędkość, a wilgotno do mroźno, jeśli chodzi o odczucie. Mimo to jeździło się całkiem miło (nie licząc nieco zgrzytającego od błota napędu) - i gdyby nie zapadający szybko mrok pewnie by się jeszcze coś dorobiło. A tak należy liczyć, że w święta i przed nowym rokiem nie zasypie Uci i Opłotków, bo może się okazać, że magia liczb okaże się nieosiągalną w tym roku ułudą...
Relief trasy: Wziu
TomTom trasy: Tu.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 71.23km
- Teren 2.05km
- Czas 02:50
- VAVG 25.14km/h
- VMAX 46.94km/h
- Temperatura 1.0°C
- Kalorie 3035kcal
- Podjazdy 396m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozdzielne Stawki
Sobota, 9 grudnia 2017 · dodano: 09.12.2017 | Komentarze 6
Pomysł dokładniejszego obejrzenia stawków pod wsią Rozdzielna pojawił się, gdy miesiąc temu sunąłem jubileuszowo do Wawy - i przejeżdżałem opodal nich. Trzeba było tylko poczekać na odpowiednie okno pogodowe, bo jak na tę porę roku wycieczka raczej z tych średniozaawansowanych ;) Dziś o poranku zapadła szybka decyzja: słońce świeci, brak trąby powietrznej - no to ataken!Trasa była już wcześniej z grubsza zaplanowana - klasycznie i najprościej do Stryjkowa i, (by było zabawniej przez Szczecin) do Dmosina - a stąd już rzut beretem.
Ponieważ wiało dziś dość silnie (choć bez przesady) z SW, wiatr okazał się w pierwszej części największym sprzymierzeńcem, zaś podczas powrotu najgorszym koszmarem, przez który końcówkę trasy skróciłem - zamiast wracać, jak planowałem przez pagórkowate Dobrą i Klęk - powrót odbył się dnem dość zacisznej dolinki Strugi Dobieszkowskiej. A wiatr wiał zimny, bo dziś tylko stopień powyżej zera trzeba nadmienić.
Tak więc droga w jedną stronę nad stawki mignęła ino jak pstryknięcie migawki, by do rymu było. Po dotarciu na miejsce, gdy zsiadłem z siodełka, z krzaków wylazł pan z dużą siekierą. Okazał się milszy niż pierwsze wrażenie - a, że jak się okazało mieszka w domku obok, rozgadał się szeroko początkowo o wszystkim tutejszym - najpierw o stawkowej przyrodzie (o łosiu, co szedł ostatnio na skróty przez stawy, o czaplach, o rybach, które w zeszłym roku zdechły etc.). Okazało się, że pan pomaga właścicielowi w prowadzeniu hodowli karpi w stawach, oraz, że za młodu był złodziejaszkiem, notorycznym pijakiem i hazardzistą, ale uratował go ksiądz na tyle skutecznie, że pan w podzięce wybrał się na pielgrzymkę rowerem marki Wagant aż do samiuśkiego Rzymu! Oraz że był w Medziugorie (czy jak to się tam pisze) w czasach, gdy toczyła się tam któraś z licznych wojen bałkańskich. Nie pytałem która, pan wyglądał gdzieś na 60+, ale widać było po nim, że rzeczywiście życie mu się mocno odcisnęło w życiorysie ;) Pewnie by tak gadał miło jeszcze do wieczora, co barwniejsze wstawki urozmaicając wymachiwaniem siekierą, a ja w miedzyczasie unikając siekiery - zamarzał, gdyby nie pojawił się autem właściciel stawów, więc nastąpiła doskonała okazja, by po 20 minutach ruszyć na dookólny objazd stawów. Co też rączo uczyniłem, wpierw życząc panu mnóstwa karpi na święta ;D
Żeby objechać stawki trzeba było zjechać z szosy na leśne drogi - trochę obawiałem się błot po sufit, ale na szczęście nie było źle. Po obfotografowaniu tego i owego (zdjęcia poniżej w Relivie) i posłuchaniu jakichś zapóźnionych żurawi grudniowych oraz pobliskiej autostrady, nastąpił katorżniczy powrót pod wiatr - trochę inną opcją, bo dolinkami uckich pagórków (by mniej wiało) i przy pomocy halsowania. Ale i tak było okropnie oraz kilka postojów na dystansie niecałych 40 km-ów. Na koniec przyszła jeszcze wielka czarna chmura, ale na szczęście nic z niej nie spadło, choć wyglądała na tyle groźnie, że jechałem przy włączonych światełkach jeszcze grubo przed zachodem słońca.
Całą wycieczkę należy jednak uznać za dość udaną - szkoda tylko, że cudowną jak na Mery średnią z pierwszej części trasy (prawie 28 km/h) podczas powrotu szlag trafił. Ale teraz najważniejsze jest dociągnięcie na koniec roku do 5555, więc trudno, średnia pewnie ciut ucierpi. A okazji do jeżdżenia ostatnio mało, więc się należy z tych siedmiu dyszek cieszyć, jak z konserwy tyrolskiej na przednówku albo musztardy saperskiej doń.
A propos: napęd - 2 wunderwafle Grzesiek oraz ćwiartka;) MountainDew.
Spotkałem też jeden peleton szosowych w Stryjkowie i ze trzech indywidualnych nie pomnę gdzie rowerzystów. I tak nieźle!
Relive ze zdjęciami: Pstryk
Trasa z TomTom-a: Myk
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 31.69km
- Teren 1.35km
- Czas 01:14
- VAVG 25.69km/h
- VMAX 41.22km/h
- Temperatura 3.0°C
- Kalorie 1356kcal
- Podjazdy 222m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobra dziś pętelka, lecz też - krótka taka
Niedziela, 26 listopada 2017 · dodano: 26.11.2017 | Komentarze 5
Schemat jak w sobotę: najpierw z M. i psem na +/- godzinny spacer (w sumie dobra rozgrzewka:), a potem wariacja na temat wczorajszej wariacji na temat pętelki zwanej DoKlęSk - tyle, że ze względu na zmianę cyrkulacji z południowej na zachodnio-północno-zachodnią - w drugą stronę. Czyli najpierw przez Arturówek i Las Łagiewnicki pod wiatr, potem SkKlęDo (czyli Skotniki-Klęk-Dobra), a potem, ponieważ usłyszałem dobre nowiny o wyremontowanym asfalcie na niejakich Moskulach - przez Dobrą Nowiny - sprawdzić. Dobre nowiny okazały się nieco poronione, bo wprawdzie jest już sporo nowego, gładziuchnego asfaltu, ale przetykany jest nadal chyba trzema szutrowo-błotnistymi odcinkami, więc Mery fleja, a i rozpędzić się nie było jak, bo to wprawdzie najbardziej krawędziowe miejsce dziś, ale co się robiło z górki - trzeba było gwałtownie hamować. Więc się trochę zniechęciłem do tej opcji - pewnie do wiosny co najmniej.Z wieści pozytywnych: już dwie czarne krowy w Klęku! :D
Relief z dziś.
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 28.95km
- Teren 2.52km
- Czas 01:07
- VAVG 25.93km/h
- VMAX 45.32km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 1217kcal
- Podjazdy 214m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótka dziś pętelka, ale - Dobra taka
Sobota, 25 listopada 2017 · dodano: 25.11.2017 | Komentarze 6
Rano świeciło pięknie słońce, a i ciepło się zrobiło - więc pierwszeństwo miał Aluś ;)Po przegonieniu Pana Psa (i M.;) na dystansie 5 km do lasu i na abarot, przyszedł czas na Merysię - niestety, w międzyczasie się pochmurzyło, choć niegroźnie. Silny wiatr z S determinował jak zazwyczaj na różnych wariantach pętelki na S. (dziś wariacja DoKlęSk - czyli Dobra-Klęk-Skotniki) kierunek - najpierw więc w te pędy przez rozwichrzone krawędzie Uckich Pagórków - z górki na pazurki z wiatrem, potem 10 km po wsiach przeważnie pod górkę przy bocznym wietrze; wreszcie centralnie pod wiatr, ale przez Las Łagiewnicki i Arturówek (więc nie było źle) opcjami częściowo terenowymi do domu.
Relievotrasa; z przygód niezwykłych (zwykłych nie było) - jedna wielka czarna krowa w... Klęku ;D
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta
- DST 75.66km
- Teren 1.95km
- Czas 03:09
- VAVG 24.02km/h
- VMAX 50.51km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 3175kcal
- Podjazdy 579m
- Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Na wschód. Na Wódkę!
Czwartek, 23 listopada 2017 · dodano: 23.11.2017 | Komentarze 20
Pojechałem dziś na Wódkę.Mało! Zwiedziłem dziś kawał świata od wschodniej jego strony - byłem w Ukrainie, Palestynie, Wołyniu, Podolu, Rosyjce, Syberii i Moskwie. Nie wierzycie? Błąd! ;)
Cały ten pagórkowaty szlak wymyśliłem już dawno temu - i w każdej z tych miejscowości byłem już przynajmniej kilka (a czasem i kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt!) razy.
Nigdy jednak naraz!
Czas był zatem najwyższy, a okazja nadarzyła się z powodu jednego dnia urlopu i ładnej jak na listopad pogody.
Średnia dziś wyszła zdecydowanie bez rewelacji - ledwo 24 km/h, ale:
1. Priorytetem był ładny kształt wycieczki na mapce (patrz wyżej - prawda, że ładny?;)
2. Z tego powodu tłukłem się opcjami, którymi w życiu bym się nie tłukł, na które to opcje złożyły się między innymi wołające o pomstę do nieba ciągi pieszo-rowerowe i błotniste skróty oraz kostropate resztki asfaltów;
3. Swoje dołożyły górki i dołki...
4. ...a zwłaszcza dość silny wiatr z S - a więc 2/3 drogi boczny. A jak wiadomo, w kwestii męczliwości wiatrowi bocznemu zdecydowanie bliżej do przedniego, niż tylnego.
Cała impreza zajęła z krótkimi odpoczynkami i fotografowaniem niecałe 4 godziny.
Mam nadzieję, że w ten sposób zachęciłem wszystkich do kręcenia po malowniczych pagórkach - więc od dziś to Wy się męczcie, bo ja już mam to z głowy! ;P
Kategoria 2. Opłotki, czyli mniej niż seta



