Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 91496.57 kilometrów - w tym 3533.05 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.01 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2025 button stats bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

4. Dzień to za mało!

Dystans całkowity:18915.67 km (w terenie 1074.11 km; 5.68%)
Czas w ruchu:818:59
Średnia prędkość:23.10 km/h
Maksymalna prędkość:59.62 km/h
Suma podjazdów:53841 m
Maks. tętno maksymalne:181 (101 %)
Maks. tętno średnie:153 (84 %)
Suma kalorii:347639 kcal
Liczba aktywności:399
Średnio na aktywność:47.41 km i 2h 03m
Więcej statystyk
  • DST 14.19km
  • Teren 10.29km
  • Czas 00:46
  • VAVG 18.51km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Kalorie 235kcal
  • Podjazdy 76m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jamborowanie (czyli grzybobranie i lasu sprzątanie)

Środa, 22 września 2021 · dodano: 22.09.2021 | Komentarze 2

Wczorajszy siedmiokilometrowy spacer m.in. za szosę zaowocował 15 kurkami, 10 podgrzybkami (wszystkie dobre!) i 1 sitakiem (robaczywy):

https://strava.app.link/u0awwTpALjb

A dziś celem były maślaki - z 88 zebranych, dobre ostatecznie okazały się 34 sztuki. Ponadto znalazłem jeszcze 5 kurek, dwa olbrzymie prawdziwki (niestety - całkowicie zrobalowiałe) i 1 podgrzybka. Wyszedł spacer liczący kilometrów 11.

https://strava.app.link/DZqXD2xALjb

Już tydzień temu znalazłem w lesie miejsce, gdzie jakaś świnia wywaliła około dziesięciu dużych reklamówek z samymi butelkami po wódce - postanowiłem to dziś sprzątnąć jeszcze przed wieczorem rowerowo. Oczywiście nie dałem rady naraz władować wszystkiego do sakw, więc kursów do wsiowych dzwonków na szkło i na abarot było po lesie kilka w tę i z powrotem, a że drogi głównie piaszczyste, więc średnia wyszła godna sprzątaczki ;)

https://strava.app.link/3xD0DHWALjb

Ale najważniejsze, że się udało wszystko posprzątać, choć podczas trasportu już z daleka zapewne sprawiałem wrażenie (tłukąc się wertepem), jakbym był mobilnym skupem butelek :D



  • DST 47.16km
  • Teren 0.03km
  • Czas 01:54
  • VAVG 24.82km/h
  • VMAX 47.20km/h
  • Kalorie 692kcal
  • Podjazdy 135m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru

Wtorek, 21 września 2021 · dodano: 21.09.2021 | Komentarze 2

Do Jamboru nazbierać muchomorów ;) Silny, chwilami wariacki boczny wiatr z NW tyleż pomógł (zwłaszcza na sześciu Pabianickich Górkach), co stłamsił i sponiewierał.



  • DST 54.18km
  • Teren 0.07km
  • Czas 02:13
  • VAVG 24.44km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Kalorie 867kcal
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru

Środa, 15 września 2021 · dodano: 15.09.2021 | Komentarze 6

Efektem wczorajszego przedwieczornego spaceru oraz działkowego zbioru było ostatecznie 61 maślaków, 34 kurki, 3 kozaki, 3 podgrzybki i 1 zajączek, zaś dzisiejszego łażenia 33 podgrzybki, 21 sitaków /zajączków i 20 maślaków, co daje łącznie 176 grzybów różnego rodzaju, wielkości i stopnia zrobaczywienia - w tej kategorii prym okazały się wieść maślaki, z których 3/4 było do wywalenia. Sitaki i kozaki w połowie dobre, zaś reszta towarzystwa zdrowa jak... rydz :) Ostatecznie wyszły więc 4 duże i 1 małe pudełko po lodach pełne grzybów (2 pudełka podgrzybków, 1 kozakowo-sitakowo-zajączkowe, 1 maślakowe i 1 małe kurkowe) - czyli 4,5 litra. Maślakami w drodze powrotnej obdarowałem mamę, co zaowocowało (a właściwie zawarzywiło;) dwoma słoikami przetworów z pomidorów :)

Niestety, musiałem już dziś wracać do domu, bo z pewnością coś by się jeszcze dozbierało. Generalnie jest urodzaj, choć bez szału - na potrzeby grzybobrania ukułem dziś nowe określenia, wzięte z glacjologii (interglacjał i peryglacjał) - tak więc w kwestii kurek mamy zdecydowany schyłek perygrzybiału, podgrzybki zdają się być w płytkim intergrzybiale, zaś maślaki mają właśnie apogeum perygrzybiału!

Powrót (klasyczną, dłuższą trasą) znów ślamazarny - wiał co prawda słaby, ale "wyżowy" wiaterek - niby boczny (ale dla odmiany z SE), ale tak naprawdę wiał zewsząd i dociskał do asfaltu nieco męcząc. Chyba też powoli, wręcz niedostrzegalnie acz konsekwentnie kończy się ten napęd, którego wymienić się nie da... ;)



  • DST 47.69km
  • Teren 0.07km
  • Czas 01:58
  • VAVG 24.25km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Kalorie 726kcal
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru

Wtorek, 14 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 12

Po 2 tygodniach niejeżdżenia z okazji pieszego włóczenia się (patrz: Strava) z plecakiem i namiotem lub tak po prostu po wybrzeżu i północnych Kaszubach (najpierw sam, potem, mając bazę w nadmorskich Dębkach już "na lekko" z M. i psem) nadszedł czas powrotu, a co za tym idzie - ponownego wskoczenia na siodełko :)

Co prawda przez 12 dni łażenia przeszedłem blisko 300 km-ów (czyli zrobiłem jakieś 400 tysięcy kroków, a dodatkowo 2 razy przepłynąłem się po kanałku w Dębkach, czyszcząc go z puszek i butelek z całego sezonu), ale chwilę trwało, nim znów poczułem rowerową formę - tą chwilą była zaś większa część dzisiejszej trasy do Jamboru - no bo gdzie, skoro sezon grzybowy w pełni? Już nad morzem, poświęcając tak naprawdę na zbiory łącznie z pół dnia, udało się znaleźć tyle podgrzybków, prawdziwków, sitaków, zajączków, maślaków i kurek, że po wysuszeniu całego towarzystwa mamy ich całe pudełko po dużych lodach "Zielona Budka"!

Jechało się dziś dość ślamazarnie i bez przygód: wiał słaby, boczny wiatr z NW, po drodze, jeszcze w mieście większość świateł okazała się być czerwona, zatrzymał mnie dodatkowo przejazd kokejowy w Pawianicach, ale za to na postoju na przystanku nazbierałem trochę koreczków psom na budę ;) A propies - wędrując plażami zebrałem łącznie z 10 worków śmieci... jeśli chodzi o koreczki, to przełożyło się to na blisko 80 sztuk!



  • DST 55.29km
  • Teren 0.13km
  • Czas 02:14
  • VAVG 24.76km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Kalorie 900kcal
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru

Środa, 25 sierpnia 2021 · dodano: 25.08.2021 | Komentarze 4

Ponieważ na jutro zapowiadają znów ulewy, trzeba było dziś zrobić dzień pt. dwa w jednym - od rana lecieć na grzybki, a przed wieczorem wracać rowerowo do domu.
Tak też uczyniłem - efektem (bardzo umiarkowanym) łażenia po lesie były 33 kurki i 9 podgrzybków - za to z działki zebrałem razem 105 kurek i... prawdziwka. Łącznie z wczorajszym kurkozbiorem wieczornym dało to łącznie liczbę 152 kurek (plus w/w podgrzybki - dobre w 2/3 i prawdziwek - zeżarty przez robale do połowy).

Powrót niezbyt lotny: wiało umiarkowanie z boku i z góry, więc jechało się ciężko i dopiero na koniec wiatr całkiem przycichł. Mimo to pojechałem sobie zupełnie nienajkrótszą trasą, co zaowocowało dodatkowymi ośmioma kilosami - po drodze jeszcze szybkie odwiedziny u mamy, by przekazać jej pudełko kurek :)



  • DST 47.46km
  • Teren 0.07km
  • Czas 01:50
  • VAVG 25.89km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Kalorie 738kcal
  • Podjazdy 138m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru

Wtorek, 24 sierpnia 2021 · dodano: 24.08.2021 | Komentarze 10

Po trzydziestu sześciu godzinach ulew nareszcie się trochę wypogodziło - a co równie istotne - powiał potężny NEN-ufar. Decyzja zatem mogła być tylko jedna: do Jamboru, na (potencjalne) grzyby!

Jechało się zwykłą trasą (z krótką zawijką sprawunkową do mamy po drodze) mimo obładowanych sakw doskonale (nareszcie...), a dmuch, choć czasem nieco boczny, w newralgicznych momentach (np. sześciu Pabianickich Górek) znacząco pomagał. Na działce znów są kurki, a jutro - do lasu, na grzyby!



  • DST 46.95km
  • Teren 0.07km
  • Czas 01:55
  • VAVG 24.50km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Kalorie 726kcal
  • Podjazdy 169m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru

Środa, 11 sierpnia 2021 · dodano: 11.08.2021 | Komentarze 2

Ledwo wczoraj minęła burza, przed którą zwiałem z Zelowa, wybrałem się na poszukiwanie grzybów (czyli de facto kurek) z buta. Nazbierałem dosłownie parę sztuk, za to znów cały śmieciowór - i ledwo zdążyłem pod dach przed kolejnym szkwałem burzowym.

Ulewa trwała godzinę, ale potem znów zrobiło się przepięknie, więc kolejny, już tylko fotograficzny spacer nad rzeczkę i opodal krzaczka.

To z wczoraj.

A dziś od rana powtórka ze spacerowej rozrywki po lesie - i znów ledwo parę sztuk kurek znalezionych niemal "u płota". Za to już dwa pokaźne wory śmieci.
Ech :/
Dobrze, że z działki udało się zebrać więcej grzybów: efekt finalny to 135, przeważnie niewielkich okazów kurkowych, czyli dwa pudełka. Jedno zawiozłem mamie wracając do domu (w zamian dostałem dwa pudełka gołąbków - ale nie grzybów;), a zawartość drugiego będzie na jutrzejszą jajecznicę.

Zaś sam powrót przy co prawda wreszcie idealnej (jak na lato) temperaturze, ale przy silnym, bocznym wietrze z WNW, więc tyle z wiatrem, co pod wiatr - pojechałem mało ambitnie, bo najkrótszą opcją, zatem wyszło powrotnie mniej kilometrów, niż zazwyczaj, ale nie chciało mi się ze zgrzybiałymi sakwami walczyć na podjazdach z bocznymi podmuchami więcej, niż to było konieczne.



  • DST 28.83km
  • Teren 0.23km
  • Czas 01:14
  • VAVG 23.38km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Kalorie 419kcal
  • Podjazdy 66m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jamborowanie z Patykami

Wtorek, 10 sierpnia 2021 · dodano: 10.08.2021 | Komentarze 3

Mikropętelka z Jamboru w okolice Zelowa - celem był zalew Patyki, nad którym nie byłem już chyba kilkanaście lat.

Najpierw na Kociszew dziurowatą drogą, potem już lepszymi asfaltami - ale cały czas pod tężejący wiatr z S. W dodatku parno i przedburzowo, więc z ulgą dotarłem wkrótce nad zalew. Oblazłem go z rowerem dookoła (jechać się nie dało - korzenie i piachy niebywałe) - miejcówka malownicza, ludzi mało, z dwóch stron miejsca kąpielowe, ale ja dłużej nie marudziłem, bo od SW zaczęła nachodzić granatowa chmura, więc szybko na abarot przez Łobudzice (kolejny na dzisiejszym szlaku zabytkowy drewniany kościół - pierwszy był w Kociszewie, ale tam remont) i Zelów (tu z kolei murowany, za to czeski kościół) - i niemal na skrzydłach burzy zdążyłem na działkę w momencie, gdy już poważnie zaczęło robić burarum. W ostatniej chwili pochowałem do domku graty i po minucie lujnęło. To się nazywa timing! ;)

Trasa z fotkami: https://strava.app.link/7wG55unKBib



  • DST 47.16km
  • Teren 0.07km
  • Czas 02:00
  • VAVG 23.58km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Kalorie 641kcal
  • Podjazdy 134m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jamboru

Poniedziałek, 9 sierpnia 2021 · dodano: 09.08.2021 | Komentarze 5

Wpadłem na równie genialny, szlachetny i ambitny, co głupi i poroniony pomysł, by dziś, mając silny wiatr prosto w ryj (czyli z SW) pojechać do Jamboru. Mama bowiem już zakończyła swoje działkowe wakacje, a kurki się same nie pozbierają i nie przywiozą. Co do wiatru, to wszystko o nim mówi średnia oraz Vmax - króciutkie odcinki, gdy z racji krętości trasy było przez chwilę z wiatrem, za każdym razem mi dziś cichutko, acz dobitnie szeptały "zawracaj natychmiast, będzie mrrau!". Ale nie zawróciłem! :P



  • DST 53.86km
  • Teren 0.23km
  • Czas 02:17
  • VAVG 23.59km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Kalorie 750kcal
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jamboru

Piątek, 23 lipca 2021 · dodano: 23.07.2021 | Komentarze 12

Oj, dawno się tak fizycznie nie naharowałem jak wczoraj i dziś: już wczoraj po przyjeździe ładnych kilka godzin uprzątania gałęzi i całych konarów z dosłownie zasypanej nimi działki po wielkiej burzy sprzed tygodnia. A dziś 9h - po kolei: czyszczenia z igliwia i gałęzi płaskiej części dachu (zrobiła się niemal ściółka z mchem, więc zdrapać to wisząc na zbyt krótkiej drabinie było pewną sztuką), następnie grabienie urobku i jego wynoszenie (6 "styrt"). Potem trafił się sąsiad z piłą spalinową - cięcie trzech średniej wielkości sosen (dwie uschnięte, trzecia też już dogorywająca -a wszystkie blisko siatki, więc jakby znów wichrem dupnęło, mogłyby polecieć i zniszczyć!). Potem wynoszenie gałęzi z owych plus budowa z pociętych na metrówki pni palisady przy płocie osłaniającej działkowy kibel. A dodatkowo: zbieranie 76 sztuk kurek, jazda z uzbieranymi przez mamę przez tydzień plastikami do wsiowych dzwonków oraz buszowanie z sekatorem po jałowcach (w ciągu miesiąca mnóstwo niestety obeschło - czasem całe krzaczki). Na koniec jeszcze wielkie zmywanie garów, więc nie miałem nawet chwili, by wyskoczyć na spacer nad rzeczkę, albo do lasu. No trudno, następnym razem.

Powrót zaplanowałem inną opcją niż zwykle, by ominąć newralgiczny rozkop pod S14 - tam, gdzie było wahadełko. Co prawda teraz go już nie ma, ale korek jak malowanie. Żeby toto ominąć, musiałem w ogóle objechać Pabianice od południa i wschodu (a nie jak zwykle - od zachodu) i do miasta Uć wjechać całkiem od południa. Kilometrażowo wychodzi podobnie, ale (jak się okazało) nawierzchnie nieporównanie gorsze, a i więcej świateł oraz zbyt pomysłowych DDR-ów, więc w sumie zamienił stryjek spalinówkę na metrówkę ;) W jeździe wiatr nie pomagał: zrobił się wyżowy, cisnął do asfaltu, a ponadto zawiewał przeważnie z przodu.

Po dojechaniu do domu specjalnie spojrzałem w czas jazdy na Stravie, potem przystopowałem - i zapisałem ślad. I co? I doliczyło dodatkowe pół minuty na te czynności do czasu jazdy :/ Nigdy tak wcześniej Strava nie postępowała - oj, brzydko tak erodować ciężko wykręconą i tak średnią - średnią...