Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Pan huann z miasteczka Uć w województwie uckim. Ma już przejechane na bs-ie 89282.83 kilometrów - w tym 3447.47 w sposób gruntowny! Przemieszcza się MERIDĄ Kalahari 500 (rocznik 2001) z prędkością zaskakująco średnią, bo wynoszącą 23.00 km/h - i się wcale tym nie chwali, jeno uprzejmie informuje.
Więcej o nim tu, a niżej BATONY NA BOCZKU ;)
2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl Zaliczone rowerowo gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy huann.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 143.52km
  • Teren 0.48km
  • Czas 05:36
  • VAVG 25.63km/h
  • VMAX 49.90km/h
  • HRmax 165 ( 89%)
  • HRavg 142 ( 77%)
  • Kalorie 2476kcal
  • Podjazdy 299m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uć-Wawa (i Uć)

Czwartek, 23 marca 2023 · dodano: 23.03.2023 | Komentarze 10

Wczoraj wieczorem nieco uważniej przyjrzałem się prognozom na najbliższe dni: od dziś miało silnie wiać z kierunków między SW, a W, ale tylko dziś miało (raczej) nie padać. O 8.30 rano podjąłem dziś szybką decyzję: na Wawę, od roku nie jeżdżoną (aż wstyd)!

Ze spontanami tak zwykle bywa, że nie do końca spełniają oczekiwania - i dziś właśnie tak było. Wiatr wiał początkowo zbyt słaby, w dodatku wyraźnie z SW (zamiast z W /WSW), więc połowa drogi (do Nieborowa) mimo zawsze pomocnych zjazdów ze średnią znacznie gorszą niż zwykle. W Nieborowie chwila postoju (z nowości: z Nieborowa w kierunku Bolimowa chyba ciągną jakąś ładną, odseparowaną zabytkową aleją drogę rowerową - oby asfaltową). Kolejny postój (blisko godzina, by naładować komórkę z powerbanku) w Kaskach pod tężnią - jeszcze nieczynna po zimie. Kolejne nowości dedeerowo-asfaltowe na wjeździe do Błonia - tu stuknęła stówka, a wiatr nieco zmienił kierunek i zaczął bardziej współpracować, jednocześnie znacząco się wzmógł. Do Kask było słonecznie i nadspodziewanie ciepło, potem przyszły chmury, ale dopiero w Wawie zaczęło leciutko i niegroźnie kropić. Nim jednak Wawa, tradycyjne kupowanie zniczy u Pani Babuszki w Pruszkowie-Żbikowie (ale się ucieszyła na mój widok, ja na jej też, bo chyba ma ze sto lat!:) i ogarnianie rodzinnego cmentarzyka, na którym m.in. sprzątnąłem wieniec z Bożego Narodzenia... A potem na pociąg - jednak nie na Zachodnią, z której wszystko jeździ byle jak i rzadko w związku z przebudową, a aż na Gdańską. Dedeery na mojej trasie potwornie rozbebłane, ruch ogromny, po Wawie jeździ się mówiąc wprost tragicznie. Po drodze postanowiłem jeszcze turystycznie odwiedzić na Powązkach wcześniej nie widzianą Aleję Zasuszonych;) - spotkałem wielu zacnych obywateli sprzed lat (a raczej ich grobowce - patrz: fotki w linku powyżej).

A z pekapem jak zwykle cyrk: kupiłem bilet na Intercity na godz. 18.11 na Widzew, by tam się przesiąść na e-ŁKĘ i podjechać prawie pod dom, bo już miałem serdecznie dość kręcenia na dziś. W międzyczasie przyjechało jadące m.in. na Widzew inne Intercity - czyli spóźnione (a jakże!) 40 minut słynne "Pobrzeże". Jeżdżę nim regularnie od lat i tylko raz nie było spóźnione. Mniejsza z tym - ale jak chciałem do niego wsiąść, to konduktor stwierdził, że mnie nie weźmie, bo nie ma miejsca na rower. Musiałem kwitnąć teoretycznie kolejne pół godziny w oczekiwaniu na mój pociąg - teoretycznie, bo podstawił się 15 minut po czasie, mimo, że ten skład akurat znikąd nie jechał. W międzyczasie wszystkie inne zapowiadane pociągi miały znaczące opóźnienia - rekordzistą był pociąg z... Łodzi, który normalnie jedzie 80 minut i miał dokładnie taką samą obsuwę. How nice! Czekając na swój pociąg zdążyłem zmarznąć, nieco zmoknąć - gdy wreszcie udało się ruszyć, oczywiście w zaistniałej sytuacji nie zdążyłem na przesiadkę na Widzewie, bo e-ŁKA mimo tego, że wiedziała o tym, że ja (i nie tylko ja) będę się przesiadać, nie raczyła zaczekać 10 minut - nagle okazało się, że są punktualni! Żenada. Mogłem wysiąść na tym Widzewie i czekać na następną e-ŁKĘ godzinę, ale była 20.00, miałem dość serdelecznie wszystkiego, więc dojechałem na Fabryczny i stąd jeszcze prawie 5 km-ów rowerowo z rozbolałym do pełni szczęścia kolanem do domu.

No, ale cmentarz wysprzątany na wiosnę - i w sumie wszystko by było OK, gdyby nie fakt, że ładując drugi raz komórkę (na cmentarzu właśnie) zapomniałem zastopować Stravę, a ta franca cały czas mi liczyła postój do czasu jazdy - w sumie doliczyła aż 25 minut! Dobrze, że wiedziałem, o której się zatrzymałem i ile muszę odliczyć od czasu jazdy, bo by wyszła beznadziejna jak na Wawę średnia. Ale i tak do ideału dziś było daleko: wiatr, forma, przebijanie się przez Wawę i na koniec Uć sprawiły, że to jedna z gorszych średnich na tej trasie. Za to wyszło najwięcej km-ów od ho-ho ze względu na inne dworce niż zazwyczaj. Dystans oczywiście zawiera też dojazd do domu już po wysięściu z pociągu. A jutro nierowerowa laba ;p



  • DST 34.01km
  • Teren 1.59km
  • Czas 01:27
  • VAVG 23.46km/h
  • VMAX 48.60km/h
  • HRmax 160 ( 86%)
  • HRavg 135 ( 73%)
  • Kalorie 560kcal
  • Podjazdy 213m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikropętelka DoKlęSk

Środa, 22 marca 2023 · dodano: 22.03.2023 | Komentarze 4

Skrócona wersja wczorajszego pętelkowania, czyli klasyczna mikropętelka do Dobrej, Klęku i Skotnik - z powrotem via nieco podeschnięty już Las, tak, aby by schronić się przed wiatrem. A wiało dziś równo z SW, troszkę mocniej niż wczoraj, więc jakieś 40% trasy z wiatrem, a reszta halsowanko po pagórkach pod wiatr - chwilami dość męczące. Podjechałem też ambitnie aż do Ukrainy;), ale ktoś zakosił tablicę z nazwą wsi: pewnie jakieś ruskie...



  • DST 45.16km
  • Teren 0.60km
  • Czas 01:54
  • VAVG 23.77km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • HRmax 173 ( 94%)
  • HRavg 143 ( 77%)
  • Kalorie 717kcal
  • Podjazdy 239m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka (dość) klasyczna

Wtorek, 21 marca 2023 · dodano: 21.03.2023 | Komentarze 5

Wiosennego rozruchu ciąg dalszy: późnopopołudniowa pętelka na Stryjków i abarot (z wypustką na skraj błotnistego po nocnych i porannych opadach Lasu Szczawińskiego, w który bardziej się nie wbijałem - szkoda napędu!) - tak jakoś dawno nie pętelkowałem klasycznie. W sumie po zimie tylko tyle się zmieniło, ze dziur przybyło - i to niestety sporo. Ogólnie jednak jechało się nie najgorzej jak na brak formy, choć zrobiłem mały błąd taktyczny: miało wiać z W, więc z górki i generalnie z wiatrem chciałem się rozruszać, by wrócić jak zwykle pod górki i pod wiatr, kiedy nie patrzy się już na prędkość, tylko chce się być jak najszybciej w domu ;) Tymczasem wiało z NNW (na szczęście najwyżej umiarkowanie, a pod koniec wręcz niezauważalnie), zatem bonusy ze zjazdów pożarł przednio-boczny wiatr, a z powrotem na podjazdach pomogło tyle, co nic. Co tam, ważne że ptaszęta świergolą, bo lasów na trasie póki co jakoś w większości przez zimę nie wycięli.



  • DST 18.03km
  • Teren 4.83km
  • Czas 01:27
  • VAVG 12.43km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • HRmax 128 ( 69%)
  • HRavg 106 ( 57%)
  • Kalorie 314kcal
  • Podjazdy 108m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

W kniei z Bitelsami :)

Niedziela, 19 marca 2023 · dodano: 19.03.2023 | Komentarze 6

Wiosenna, ptasio-rozćwierkana po lesie i nie tylko wycieczka rowerowo-skuterowa z kol. Bitelsową i kol. Bitelsem. Na początek pojechaliśmy asfaltowymi dedeerami zobaczyć nowy łódzki park - Zieloną Ostoję, potem podjechaliśmy w okolicę widokowej Górki Śmieciowej (niestety, za stroma na wjazd), dojechaliśmy do łagiewnickich kapliczek i zerknęliśmy przez parkan na już niemal całkowicie odnowiony dawny Pałac Heinzlów - a potem, by ominąć dziurawe asfalty ulicy Wycieczkowej na których Bitelsową niemiłosiernie wytrzęsło (a nas też) wbiliśmy w głąb lasu w leśne ścieżki, by wychyn(ch)nąć znów na równe już asfaltówki koło Arturówkowych Stawów.

W lesie dziś aż gęsto od ludu - widać, że wszyscy ruszyli przywitać wiosnę: rowerzyści, biegacze, kijkacze i psowi psacerowicze oraz dzieciowe wycieczki. Mimo to były chwile, gdy było słychać wspomniane wcześniej ptaszęta, a cała wycieczka wspaniale relaksująca. Dawno nie jeździłem tak po prostu, zawsze jest jakiś plan, cel, czas na to przeznaczony etc. - dziś pełna rekreacja :)

Dzięki - i do następnego razu! :)

Link do relacji kol. Bitelsa - TU.

Kategoria 1. Only Uć


  • DST 20.05km
  • Teren 0.76km
  • Czas 00:52
  • VAVG 23.13km/h
  • VMAX 52.10km/h
  • HRmax 168 ( 91%)
  • HRavg 137 ( 74%)
  • Kalorie 330kcal
  • Podjazdy 127m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejsko-leśna mikropętelka antywietrzna z marcowymi sandałkami

Sobota, 18 marca 2023 · dodano: 18.03.2023 | Komentarze 11

Dziś wiało podobnie jak wczoraj i z podobnego kierunku, a ponieważ nie było sensu znów jechać na Kutno, zatem krócej, aczkolwiek bardziej ambitnie, czyli pętelka w wersji antywiatrowej - niestety w wersji mikro, bo dłuższa trasa oznaczałaby zachechłanie się na polach pod wiatr, a tak mogłem wrócić częściowo osłonięty przez las.
Co do temperatury, to tak jeszcze w tym roku nie było: jedna para cienkich getrów, jedna cienka bluza polarowa, rękawiczki bez palców - i... sandałki! :-O

A wcześniej jeszcze całkiem udane z M. ho-PSA po parku :)

Z kolei na jutro szykuje się coś niezwykłego - ale nie uprzedzajmy faktów! ;)



  • DST 61.16km
  • Czas 02:18
  • VAVG 26.59km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • HRmax 169 ( 91%)
  • HRavg 142 ( 77%)
  • Kalorie 921kcal
  • Podjazdy 137m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piątek w Piątek! By nie było smutno - na dodatek Kutno :)

Piątek, 17 marca 2023 · dodano: 17.03.2023 | Komentarze 6

Dość dziadowania, dość miesiąca cherlania i na wadze przybierania!
Dość!
Tak sobie właśnie powiedziałem wczoraj przeglądając prognozy na dziś: miało wiać solidnie z SSE (i wiało), miało być ładnie (i było) i optymalnie termicznie (też było - doszło do dziesięciu kresek!). Aby się nie zachechłać wyjazd potraktowałem jako rozruch po przerwie - zatem z wiatrem i z górki do Kutna (niemal identyczną trasą jak w styczniu), skąd powrót e-ŁKĄ - i jeszcze 5 km-ów na koniec do domu pod wiatr, co mnie niestety bardziej zmęczyło niż wcześniejsze 50 plus.

Po drodze tylko jeden postój - w Piątku, a jakże ;) Odsłuchałem hejnału z Wieży Playbackiej - odkąd Piątek to miasto - nawet lokalny hymn tam grają! :D Zdjęć prawie nie robiłem, bo musiałbym się powtórzyć z tymi ze stycznia, ale dla złaknionych fotek - przedwczorajsza kontrolna piesza wycieczka z pociągu do Jamboru i na abarot - kilometrów 23 tupu. Znaczy: powoli, ale może wreszcie idzie ku lepszemu?...



Dziad z Bzem i Ostrygą

Sobota, 4 marca 2023 · dodano: 04.03.2023 | Komentarze 9

Cherlawe Bez Większych Zmian, odsłuchowe m.in. taki oto BÖC, zaś "rowerowe" dwukropek:

"Przejechane" - 10,60 km-ów
Czas "jazdy" - 20 minut
Średnia prędkość - 31,80 km/h
Tętno maksymalne - 133
Tętno średnie - 111
Spalone kalorie - 105

Kategoria 0. NiHilCykl


Dziadostwo

Czwartek, 2 marca 2023 · dodano: 02.03.2023 | Komentarze 2

Chory. Nadal chory. Wszyscy dookoła też chorzy. Już mi brak pomysłów na to wszystko i treść poniżej.
Oraz na oryginalny tytuł dla tego całego dziadostwa.

"Przejechane" - 10,60 km-ów
Czas "jazdy" - 20 minut
Średnia prędkość - 31,80 km/h
Tętno maksymalne - 125
Tętno średnie - 112
Spalone kalorie - 107

Kategoria 0. NiHilCykl


Dziadowania ciąg dalszy

Wtorek, 28 lutego 2023 · dodano: 28.02.2023 | Komentarze 4

Trzeci tydzień cherlania: wczoraj już myślałem, że właściwie przeszło, więc wybrałem się na szybki marszotrucht po lesie (9 km), ale dziś znów jest niehalo - może, gdyby było 5 stopni cieplej, to bym ruszył w świat, ale nawet przy tak pięknym słońcu jak dziś skończyłoby się jak zwykle, czyli niekończącymi się atakami kaszlu. Zatem tylko pokręcone w chałupie; w odsłuchu z winampa niejaki Barry Adamson (ten od Nicka Cave'a) :

"Przejechane" - 10,50 km-ów
Czas "jazdy" - 20 minut
Średnia prędkość - 31,50 km/h
Tętno maksymalne - 176
Tętno średnie - 124
Spalone kalorie - 133

Z rowerowego projektu, o którym wspominałem ze względów logistyczno-technicznym chyba jednak nici: jedynym bowiem sensownym rozwiązaniem byłoby łączenie auta posiadającego bagażnik na rower (na dojazd w teren) i roweru. Niestety, pociąg wszędzie nie dojedzie, a przy tak szczegółowym zakresie prac (mówiąc z grubsza inwentaryzacja oznakowania dwóch szlaków rowerowych każdy po około 200 km) co dosłownie kilkaset metrów graniczy z zapierniczeniem sibie oraz roweru na amen. Jeszcze przetrawię temat, może częściowo opcja piesza by mogła wchodzić w grę, ale... Dużo jest tych ale, poczynając m.in. od konieczności załatwienia noclegów co kilkanaście kilometrów na własny koszt (żeby nie wracać z zadupiów), a kończąc na samym dotarciu w teren tym razem bez roweru - a na koniec powrotu. Do tego dochodzi prawdopodobnie koszt zakupu GPS-a dla zapisania śladu, niewielkiego aparatu do dokumentacji fotograficznej etc. No i potem jeszcze całościowego opracowania materiału w wersji elektronicznej. Frapująca robota, ale raczej dla sprawnego dwudziestolatka z zacięciem technologiczno-informatycznym i własnym samochodem.

Kategoria 0. NiHilCykl


  • DST 23.84km
  • Teren 0.04km
  • Czas 01:01
  • VAVG 23.45km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • HRmax 173 ( 94%)
  • HRavg 148 ( 80%)
  • Kalorie 373kcal
  • Podjazdy 133m
  • Sprzęt MERIDA KALAHARI 500
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikropętelka miejsko-leśna pączek spalająca ;)

Czwartek, 16 lutego 2023 · dodano: 16.02.2023 | Komentarze 4

Moja ulubiona (jeśli w ogóle są takowe;) Mikropętelka zgierskimi opłotkami i północną częścią naszego miejskiego lasu, która przy wietrznej pogodzie (dziś wiało dla odmiany z W) pozwala nieco schować się w rzeczonym lesie - kosztem niestety miejscami bardzo dziurawych asfaltów.

Co do do pączka - link z trasą i fotkami. Zaś co do formy - chyba już wiem, jak ją realnie oceniać: dziś na 3,5, ponieważ średnia wyszła mniej więcej dwadzieścia oraz 3,5 ;)